Ważne:





sobota, 10 listopada 2012

 Rozdział XI - "[...] mogą być dobrymi przyjaciółmi."

 - Zayn! Wstawaj!... Zayn! - Sam szturchnęła śpiącego brata - Rusz się do cholery. Spóźnisz się do szkoły!
Ale widocznie Zayn miał to gdzieś. Promienie słońca wpadające przez okno raziły go, więc przykrył tylko głowę kołdrą i próbował spać dalej. O tak... on kochał spać.
 - Dzisiaj ci nie daruję. Pożałujesz tego...
 - Yhyy... - wymamrotał.
Sam podirytowana złapała za brzeg kołdry i ściągnęła ją z niego jednym szybkim ruchem po czym rzuciła na podłogę. Teraz już leżał odkryty w samych bokserkach.
 - Sam... oddaj to. - powiedział zaspanym głosem nadal nie otwierając oczu.
Każda dziewczyna chciałaby żeby to właśnie taki głos budził ją codziennie rano.
 - Chyba żartujesz... Przykro mi braciszku, ale szkoła się zaczęła i musisz się przyzwyczaić do wstawania o 7:00, więc rusz ten tyłek. Twój budzik dzwonił już 7 razy.
Tym razem Zayn zakrył twarz poduszką.
Sam wywróciła oczami po czym spojrzała na Jo, która stała cały czas w drzwiach, oparta o futrynę i uśmiechała się szeroko z powodu Zayn’a. Ten zaś nie miał pojęcia o jej obecności.
 - Tak właśnie najczęściej wygląda budzenie mojego brata. - powiedziała do niej.
Chłopak myślał, że powiedziała to sama do siebie dopóki nie usłyszał śmiejącej się Jo. Wtedy zdjął szybko poduszkę z głowy i oparł się z tyłu na łokciach nie ukrywając zaskoczenia.
 - Jo... hej. - przywitał się.
 - Hej. - uśmiech nie schodził jej z twarzy.
 - Wybacz, że musisz oglądać  go tu półnagiego. - powiedziała Sam - ... ale przynajmniej wiem jak go szybko obudzić. - uśmiechnęła się - Ubierz się playboy’u.
Jo zaczęła śmieć się pod nosem. Zayn w odpowiedzi, rzucił w Sam poduszką po czym wstał z łóżka i spojrzał na telefon. Zielonooka starała się nie mierzyć go wzrokiem od góry do dołu, ale to chyba było niemożliwe. Wiedziała, że nie powinna, ale co miała zrobić? Nie da się tak po prostu nie patrzeć kiedy ktoś taki stoi parę metrów przed tobą.
 Zayn sprawdził czy nie ma żadnych wiadomości po czym skierował się do łazienki.
 - Masz 15 minut. - powiedziała Sam.
 - Dobrze mamo... - wymamrotał Malik zamykając za sobą drzwi.
A blondyna i Jo udały się na dół do kuchni.
 - Chyba będziesz musiała wpadać tu codziennie rano. - Sam posłała jej uśmiech.
 - Nie ma sprawy.
 Blondyna wyjęła z szafki płatki i mleko z lodówki po czym sięgnęła po dwie miski.
 - Chcesz? - zapytała.
 - Nie, dziękuję.
Kiedy przygotowała swoje śniadanie, usiadła obok koleżanki i zaczęła jeść.
 - Podoba mi się wasz dom. Duży, dużo światła... Twoja mama go zaprojektowała?
 - Tak... razem z tatą. - ostatnie słowa przyszły jej trochę trudniej.
Jo przytaknęła ze zrozumieniem po czym spojrzała na aparat, który leżał niedaleko nich na blacie. Sam zamierzała wziąć go do szkoły, jak zawsze.
 - Mogę? - zapytała zielonooka biorąc go do ręki.
 - Jasne. - blondyna posłała jej uśmiech po czym kontynuowała jedzenie śniadania.
Jo włączyła aparat i zaczęła przeglądać zdjęcia. Było ich całkiem sporo. Siostra Malika najwidoczniej nie przerzuciła ich jeszcze na komputer.
 - Wow. - powiedziała dziewczyna - Nie jestem jakąś specjalistką, ale jak dla mnie są super. To mi się bardzo podoba. - pokazała blondynie zdjęcie jej brata.
Ubrany na nim był on w biały t-shirt, czarne jeansy i ciemną skórzaną kurtkę, a wzrok skierowany miał gdzieś pod nogi.

 - Też mi się podoba.
 - Co się podoba? - do kuchni wszedł Zayn.
 - Zdjęcie, które ci zrobiłam. - wyjaśniła Sam.
Malik wziął miskę, którą wcześniej wyciągnęła jego siostra po czym zajął miejsce obok niej i również zrobił sobie płatki.
 - Sławni mają na głowach pełno paparazzi... ja mam ją. - powiedział po czym wziął się za jedzenie.
Obydwie dziewczyny się uśmiechnęły. Jo wyłączyła aparat i odłożyła go.
 - Szybko się uwinąłeś dzisiaj. - Sam zmieniła temat.
 - Jak zawsze. - odparł z łobuzerskim uśmiechem.
 - Jasne... fajnie by było. - wymamrotała.
Co miał niby powiedzieć? „ Na dole czeka dziewczyna, którą lubię, więc postanowiłem się pośpieszyć.“ ? Po prostu lubił jej towarzystwo, chociaż nie znał jej jeszcze tak dobrze. Miał tylko nadzieję, że jego siostra tego nie zauważyła... ani nikt inny. No może oprócz Louis’a. Na razie wolał zatrzymać to dla siebie.
 Chwilę potem do domu wparował Niall.
 - Siemcie. - przywitał się z szerokim uśmiechem na twarzy.
 - Siemasz Horan. - powiedział Malik.
 - O. To ty nie w łóżku? - zdziwił się blondyn podchodząc do niego i zabierając mu miskę z płatkami.
Zayn nawet nie protestował. Szkoda energii.
 - Więc wnioskuję, że nie przyszedłeś tu do mnie skory myślałeś, że będę spał?
Niall nagle przestał przeżuwać kiedy kumpel go rozszyfrował. I przypomniał sobie, że miał z nim rozmawiać o Sam. Przełknął płatki i powoli oddał mu miskę. Dziewczyny parsknęły śmiechem.
 - No co ty... - Horan udawał, że nie wie o co chodzi - Idziecie dzisiaj do biblioteki? - zmienił szybko temat.
 - Tak, po szkole. - powiedziała Jo posyłając mu uśmiech.
Oczywiście Zayn to pytanie zinterpretował nieco inaczej. Coś bardziej jak: „Nie będzie cię całe popołudnie w domu? Super. Mogę przyjść i poflirtować z twoją siostrą.“
 - A co? Chciałeś wpaść? - zapytał.
 - Co? Niee... Tak pytam.
 - Możesz wpaść. Porobimy coś razem. - powiedziała Sam z uśmiechem specjalnie żeby dokuczyć bratu. Oczywiście chciała też spędzić czas z przyjacielem.
Zayn słysząc ją i wiedząc, że robi to specjalnie przełknął ledwo płatki i odstawił miskę z podirytowanym wyrazem twarzy.
 - Ok. - Niall uśmiechnął się szeroko po czym korzystając z okazji wziął to co nie zjadł jego kumpel i dokończył.
Na twarzy Jo gościł cały czas uśmiech kiedy przyglądała się tej całej sytuacji. Brunet zaś widząc, że jego siostra również skończyła śniadanie, zszedł z wysokiego krzesła po czym wziął torbę oraz kluczyki od auta leżące obok czajnika po czym sprawdził godzinę na telefonie.
 - Idziecie? - zapytał.
Do szkoły dojechali przed 8:00. Po drodze zabrali ze sobą Lou. Na pustych miejscach na parkingu pojawiało się co raz więcej samochodów. Był to kolejny słoneczny dzień w Londynie co nie zdarzało się tu często. Zayn odruchowo po wyjściu z auta rozejrzał się za chłopakami. Zauważył tylko Liam'a siedzącego przy drewnianym stoliku i rozmawiającego z Emily. Wszyscy, którzy jechali z Malikiem ruszyli w ich stronę po czym dosiedli się do nich.
 - Hej. - zaczął Payne.
 - Hej. - odpowiedziała reszta.
 - Gdzie Harold? - Liam zauważył jego nieobecność.
 - Przyjdzie. - powiedział Lou - O czym gadacie?
 - Już chciałbyś wiedzieć. - Emily uśmiechnęła się i dźgnęła go lekko palcem w żebra.
Ten niestety nie zdążył ich zasłonić. Dziewczyna uśmiechnęła się triumfalnie.
 - Mamy pomysł na weekend. - powiedział Liam.
Wszyscy przenieśli na niego wzrok czekając na wyjaśnienia.
 - Pomyśleliśmy, że moglibyśmy pojechać pod namioty.
 - Tak jak trzy miesiące temu? - zapytał Lou i razem z Zayn’em zaczęli się śmiać.
Poirytowany Irlandczyk zmrużył oczy, a Jo nie wiedziała dlaczego chłopaki tak zareagowali. Liam, Sam i Emily tylko uśmiechnęli się szeroko.
 - Jak byliśmy ostatnim razem w lesie, Loczek i Niall zgubili się w nocy. Oczywiście nikt nie wiedział, że wariaci wyszli z namiotu. Gdybyśmy wiedzieli, poszlibyśmy ich szukać, ale wtedy każdy spał. Jakoś nad ranem udało im się nas znaleźć. Szkoda, że nie widziałaś w jakim stanie wrócili. - Emily zaczęła opowiadać Jo - Wyglądali jakby spędzili rok na bezludnej wyspie, walcząc o przetrwanie... i uciekali przed królikiem bo myśleli, że to wilk. Piliście coś wtedy? - spojrzała nagle na Niall’a.
Ten dalej miał ten sam wyraz twarzy.
  - Tylko po dwa piwa. Nawet nie byliśmy pijani... i wiem co widziałem. - wycedził beznamiętnie przez co chłopaki znów zaczęli się śmiać.
 - Taaa... - posłała mu łobuzerski uśmiech - W każdym razie... Nasz blondynek zjadł wszystko co tylko się do tego nadawało. Jeszcze wcześniej rozkładali swój namiot. O ile można to nazwać „rozkładaniem“... Zajęło im to ok. 2 godzin, no i oczywiście musieli go przez przypadek podpalić. Na szczęście Lou w porę zareagował.
 - To nie była nasza wina. Zayn rozpalił za blisko ognisko. - zaczął tłumaczyć się Niall.
 - Rozpaliłem je dwa metry od waszego namiotu. - mulat odparł  z szerokim uśmiechem na twarzy.
 - Za to Zayn zgubił spodnie. - powiedziała Sam chcąc bronić Harry’ego i Niall’a.
 - Pewnie kiedy tańczył przy ognisku i się rozbierał. - dodał blondyn z uśmiechem.
Jo tylko słuchała, a kąciki jej ust unosiły się co raz wyżej. Zayn chciał już coś powiedzieć, ale jego kumpel Liam go wyprzedził.
 - To co wy na to? Jedziemy? - zapytał.
 - Jestem za. - powiedziała Sam.
Wszyscy się zgodzili. Została tylko Jo. Payne spojrzał na nią i uśmiechnął się.
 - A ty? - uniósł pytająco brwi.
 - Z chęcią pojadę.
 Ta dziewczyna naprawdę chciała ich bardziej poznać. Dopiero co tu przyjechała i już ich polubiła. Pomyślała, że mogą być dobrymi przyjaciółmi. Z resztą od razu widać jak cała ich paczka jest zżyta ze sobą. Cały czas ze sobą żartują i się wspierają. Po dwóch dniach znała ich najbardziej widoczne cechy. Najwięcej o nich dowiedziała się chyba na grillu w domku nad jeziorem. Niall Horan - słodki Irlandczyk, w którego dłoni prawie cały czas znajduje się jedzenie, tak samo jak uśmiech na twarzy i który podkochuje się w siostrze jego kumpla Zayn’a. Liam Payne - kulturalny, miły i inteligentny chłopak, można powiedzieć, że opiekuje się resztą paczki. Po uszy zakochany w swojej dziewczynie. Również lubi żartować, chociaż Jo wiedziała, że jest w nim coś jeszcze co pewnie dostrzeże z czasem i tak samo będzie z resztą jej nowych kolegów. Danielle Peazer - urocza dziewczyna kochająca taniec, ale jeszcze bardziej Liam’a. Nauka nie sprawia jej problemu, zawsze podchodzi do niej z dużą chęcią. Optymistka jakich mało. Mieszka z ojcem, ponieważ jej rodzice się rozwiedli, a dwa lata po ich rozwodzie jej matka zmarła. Samantha Malik - oddana i ceniąca szczerość, po niej chyba najbardziej widać jak bardzo kocha swoich przyjaciół i rodzinę. Wrażliwa blondynka z wiecznym uśmiechem, która najwyraźniej nie dostrzega uczuć jakimi darzy ją Irlandczyk. Nie lubi być w centrum uwagi, a swoje emocje wyraża przez zdjęcia, które kocha robić. Harry Styles - razem z jego kumplem Zayn’em uważani w szkole za niezłych flirciarzy. Słodki smile no i te loczki. Ponoć nim i Niall’em trzeba się najbardziej zajmować. Takie dwie sierotki. Lou Tomlinson - zabawny facet, umie rozśmieszyć każdego. Jo nie potrafiła się nie uśmiechać kiedy na niego patrzała. Najstarszy z nich wszystkich, a ponoć ma niezłe odpały... a zwłaszcza przy chłopakach. Miły i przyjacielski. Darzą się ze swoją dziewczyną głębokim uczuciem. Widać to kiedy są razem i nawet kiedy nie ma ich obok siebie. Elenaor Calder - śliczna dziewczyna, zawsze pomocna i przyjazna. Jej rodzice rozwiedli się tak samo jak Dan, tylko, że ma ich obojgu lecz mieszka z mamą. Kocha podróże. Szybko nawiązuje kontakty z innymi ludźmi przez co zna prawie każdego w szkole. Emily Smirnow - ją Jo zna najdłużej bo widywały się od dziecka. Jest Rosjanką, a do Anglii przeprowadziła się wraz z mamą i tatą kiedy miała roczek... Jej rosyjski jest równie dobry jak angielski, czego dopilnowali jej rodzice. Przyjaciele często wołają  ją Smirnoff... tak jak wódka. Tak miała naprawdę nazwisko zanim tu przyjechała, ale postanowili je zmienić, ponieważ miało to pomóc wpasować się w otoczenie. Jo wie, że Em stara jej się pomóc w nowym miejscu i z nowymi ludźmi za co jest jej bardzo wdzięczna. Smirnow jest trochę inna niż reszta dziewczyn. Bardziej zadziorna, bardziej szczera, umie walczyć o swoje. Jeżeli kogoś nie lubi to po prostu nie lubi i daje temu komuś o tym znać, a jeśli kogoś lubi... to lubi. Kocha swoich przyjaciół, chociaż najdłużej zna Malika. Kiedyś jeździła na desce, teraz przerzuciła się na kamerę przez co dopełniają się z Sam. No i Zayn Malik - chłopak, w którego oczy możesz wpatrywać się całe dnie. Potrafi nieźle rysować, trochę nadopiekuńczy względem siostry, no i może nie tylko niej i chyba najbardziej tajemniczy z nich wszystkich. Oddany przyjaciel, tak jak reszta. Razem z Sam stracili ojca w wypadku samochodowym, a ich mama jest cały czas w drodze i pracuje jako architekt i projektant, chociaż stara się nadrobić jej nieobecności w domu i wynagradza to dzieciom.
 Pomyślała, że lepiej trafić nie mogła, no ale jeszcze ich całkiem nie poznała, więc mogła się na razie mylić. To była wstępna ocena. Każdy taką ma. No może bardziej obserwacja.
 - Weź ze sobą Matta. - powiedział Liam.
 - Ok, zapytam go.
Wtedy znikąd pojawił się Loczek szeroko się uśmiechając.
 - Jestem, ludzie. - zaczął siadając obok Niall’a.
 - Siemasz Harold. - przywitał go Lou.
 - Co się dzieje? - zapytał mierząc wszystkich po kolei wzrokiem.
 - Jedziemy na weekend pod namioty. Weź ze sobą kompas. - Zayn doradził z uśmiechem na twarzy.
 - Pod namioty? Ok. - powiedział po czym spojrzał na Niall’a - Następnym razem jak powiem „lejemy tu“ to lejemy tu, a nie idziemy dalej. Rozumiesz?
Wszyscy parsknęli śmiechem, a blondyn wywrócił oczami.
 - Ok.
 Zajęcia najlepiej rozpoczęły się dla Sam. Pierwsza jej lekcja to sztuka, którą uwielbiała. Prowadził ją mężczyzna po trzydziestce o imieniu Daniel. Daniel Monroe. Gościu, który poza szkołą nie ma nic. Nie trzyma blisko rodziny, mieszka sam i więcej czasu przebywa w pracy niż w domu. Poprosił on Sam by została na chwilę po lekcji. Tak też zrobiła.
 - Słucham, panie Monroe. - powiedziała z uśmiechem.
 - Mam dla ciebie propozycję.
 - Jaką? - podniosła pytająco brwi.
 - Chciałbym żebyś zrobiła zdjęcia na wystawę.
Blondynka uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
 - Naprawdę?
Nauczyciel przytaknął.
 - Odbędzie się ona za tydzień w galerii, z którą współpracuje nasza szkoła. Zdjęcia muszą dotyczyć ludzi. Wiem, że to mało czasu, ale myślę, że dasz radę. Z resztą będzie kilku znanych fotografów. Może będziesz miała okazję z nimi porozmawiać, może dadzą ci jakieś wskazówki... Więc jak? Zgadasz się?
 - Jasne. - dziewczyna prawie podskoczyła i zaklaskała w ręce po czym uścisnęła nauczyciela.
Zaskoczyła go tym.
 - Dziękuję. - powiedziała z szerokim uśmiechem po czym wyszła z klasy. Szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia z budynku by znaleźć kumpli, ale skręcając na korytarzu wpadła na Niall’a. Od razu rzuciła mu się na szyję.
Blondyn nie wiedząc z czego cieszy się jego przyjaciółka, ściągnął brwi i spojrzał na nią pytająco kiedy skończyła go przytulać.
 - Zgadnij. - uśmiech nie znikał jej z twarzy.
 - Dostałaś A? - zapytał, ale wątpił w to.
 - Nie. Monroe powiedział żebym zrobiła zdjęcia na wystawę do galerii. - powiedziała w końcu.
 - Wow.
Wtedy znów rzuciła mu się na szyję.
 - Gratuluję. - powiedział obejmując ją. Nie miał ochoty wypuścić ją z objęć ani żeby ona wypuściła jego. Mógłby tak stać z nią godzinami. Lubił ten stan, w którym się wtedy znajdował. No, ale niestety to nie mogło trwać wiecznie.
 - Widziałeś Zayn’a? - zapytała kiedy odsunęła się od niego.
 - Emm... miał chyba angielski. To kiedy ta wystawa?
 - Za tydzień. Tylko muszę jeszcze pomyśleć o temacie. A co u ciebie?
 - Nie tak ciekawie jak u ciebie. Miałem fizykę. Sprawdzian, który pisaliśmy tydzień temu nie poszedł mi najlepiej... Co innego Dan. Jak ona to robi?
 - Może dlatego, że ona to lubi, a ty nie? Zapytaj ją, niech ci pomoże. Chętnie zrobiłabym to ja, ale nie jestem w tym dobra... jak wiesz. Więc spokojnie, poprawisz. - posłała mu uśmiech.
  Na godzinnej przerwie wszyscy poszli na stołówkę. Prawie jak zawsze. Dzisiaj było trochę tłoczno bo wszyscy chowali się przed deszczem. Tak bywa z pogodą w Londynie. Jest słonecznie, a za chwilę leje. Idzie się przyzwyczaić. Tak więc zważając na dużą liczbę osób na sali Sam i reszta paczki usiedli razem. Zayn, Emily, Niall, Harry i Jo poszli po jedzenie. Stojąc w kolejce Smirnoff zauważyła Rebeccę, która właśnie wzięła posiłek i zmierzała ku stolikowi. Szybko obmyśliła plan mający na celu wkurzenie dziewczyny, której nienawidziła. Tak, była mistrzem jeśli chodzi o tego typu sprawy. Nie minie parę sekund i wszystko ma już zaplanowane. Emily uśmiechnęła się złośliwie pod nosem. Wtedy usłyszała Zayn’a, który nachylił się i szepnął do niej:
 - Nawet nie próbuj.
Ta spojrzała na niego z przymrożonymi oczami, a uśmiech zszedł jej z twarzy.
 - Niby dlaczego?
 - Bo wiesz jak się to skończy. - kąciki jego ust uniosły się ku górze.
Emily wypuściła głośno powietrze z płuc i odpuściła. Zmierzyły się tylko wzrokiem z przechodzącą obok niej Rebeccą.
 - Dobra dziewczynka. - powiedział Zayn pokazując swoje zęby w uśmiechu.
 - Spadaj. - dźgnęła go lekko łokciem w żebro posyłając mu gniewne spojrzenie.
 W tym samym momencie, za nimi, Horan planował swój lunch. Harry tylko słuchał jak niezdecydowany Irlandczyk wymienia chyba wszystko co było do wzięcia na stołówce, zaś Jo powstrzymywała się od śmiechu.
 - Będzie myślał godzinę co wziąć, a i tak weźmie to co zawsze. - powiedział po cichu Loczek do dziewczyny kiedy Niall dalej nawijał.
 - Może trzeba mu to uświadomić. - Jo starała się nie wybuchnąć śmiechem dlatego tylko uśmiechała się szeroko.
 - Myślisz, że nie próbowałem? - odwzajemnił jej uśmiech.
 - Co o tym myślicie? - zapytał ich Horan.
 - Dobry pomysł. - powiedział Harry chociaż tak naprawdę nie słyszał co wcześniej mówił jego kumpel.
Jo parsknęła śmiechem. Kiedy  wzięli już jedzenie, a raczej dużą ilość jedzenia ze względu na to, że wszyscy się na nie rzucą, wrócili do stolika. Był spory, więc każdy miał miejsce.
 - Gdzie jest tak w ogóle Matt? - Harry zapytał Jo.
Ta wzięła łyk wody i wzruszyła ramionami.
 - Nie wiem. Powinien chyba zaraz przyjść.
 - Bardzo zapracowany gościu. - powiedział Lou.
 - Przynajmniej coś osiągnie. - dodał Liam.



___________________________________
Nie uważacie, że w moim opowiadaniu jest za dużo dialogów?
Proszę o opinię ;)
B.

2 komentarze:

  1. te opowiadania są świetne, a dialogów jest w sam raz :) Kiedy będzie można liczyć na następny rozdział? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ;)
      Właśnie zaczynam go pisać, ale nie wiem kiedy dodam. Postaram się zrobić to jak najszybciej :)

      Usuń