Rozdział XIII - "Chcesz coś powiedzieć, Styles?"
- Zayn! Wstawaj leniu! - krzyknęła Sam wchodząc do pokoju brata.Tak, powtórka ze wczoraj.
- Malik! Ruszaj ten tyłek!
Chłopak otworzył jedno oko by ocenić sytuację i sprawdzić co się dzieje. No tak... szkoła. Kiedy do niego w końcu dotarło, że siostra próbuje go obudzić, zakrył szybko głowę kołdrą. Nie miał najmniejszej ochoty wstawać. A kto w ogóle by miał?
- Słyszysz mnie Śpiąca Królewno? - powiedziała po czym szturchnęła go siadając obok niego.
I nic. Nawet nie drgnął rozwalony na 3/4 łóżka.
- Malik! - tym razem prawie krzyknęła.
- Mała, daj mi spać... - wymamrotał zaspany.
- Wiesz co powiedziała mama... jak znów zaczniesz się spóźniać na zajęcia...
Zayn ściągnął kołdrę z twarzy po czym podparł się z tyłu na łokciach i spojrzał na nią z przymrożonymi oczami.
- Musisz mi to robić? - zapytał.
- Robię to dla twojego dobra, braciszku. - uśmiechnęła się do niego.
- Teraz największym dobrem jest dla mnie to łóżko. - odparł.
Sam wywróciła oczami. Zayn spojrzał na nią jakby się nad czymś zastanawiał.
- Co? - dziewczyna ściągnęła brwi.
Wtedy brunet uśmiechnął się łobuzersko. Minęła chwila za nim dotarło do niej co jej brat chce zrobić.
- O nie... - odsunęła się trochę kiedy Zayn zaczął się powoli podnosić - Nawet nie p...
Wtedy Malik złapał ją i zaczął gilgotać po żebrach i wszędzie gdzie miała łaskotki. Sam nie miała szans. Leżała śmiejąc się i jednocześnie próbując się wyrwać, ale nic to nie dało. Brat był silniejszy.
- To za to, że mnie obudziłaś... - powiedział złowieszczo nie przestając wykonywać swych tortur.
- Zayn! Proszę cię... błagam! - ledwo wydusiła z siebie słowa, ponieważ nie mogła przestać się śmiać.
To było nie fair. Znał jej czułe punkty. I czerpał z tego dużą satysfakcję.
- Malik! Proszę... - wtedy jakimś cudem udało jej się trochę uwolnić. Chciała szybko zejść z łóżka, ale Zayn złapał ją i wtedy tak jakoś wyszło, że obaj spadli na ziemię. Sam wykorzystując chwilę kiedy brat nie ma nad nią najmniejszej kontroli zaczęła uciekać.
Brunet podniósł się szybko i ruszył za nią. Blondynka zbiegła szybko na dół do salonu no i... wpadła. Co teraz? Na tak dużej przestrzeni można było ganiać się tylko w kółko między kanapami, albo w kuchni, która była połączona z owym pomieszczeniem.
- Haha, mam cię. - Zayn uśmiechnął się szeroko próbując stanąć tak aby uniemożliwić jej pobiegnięcie do holu.
- Poddaję się! - powiedziała oddychając ciężko i unosząc ręce.
- Tak łatwo to nie ma. - odparł i ruszył w jej stronę. Był szybszy.
- Nie! - pisnęła kiedy ją złapał.
Długo mu to nie zajęło. Wziął ją na ręce i rzucił na kanapę po czym ponownie zaczął łaskotać. Leżący obok kominka Borys, widząc zaistniałą sytuację najwyraźniej przyłączył się do kibicowania chłopakowi bo wstał, zaczął szczekać i merdać ogonem. Wtedy ktoś wszedł do domu. Sam i Zayn trochę zajęci nie usłyszeli otwierających czy zamykających się drzwi. Po chwili blondynka zobaczyła stojącego parę metrów dalej z szerokim uśmiechem Louis’a.
- Lou! Pomóż! - krzyknęła.
Malik spojrzał szybko na kolegę po czym kontynuował gilgotanie siostry. Tomlinson ruszył w ich stronę po czym stanął obok nich i zapytał się Zayn’a:
- Co mam robić?
- Przytrzymaj ją bo się wierci.
- Mi miałeś idioto pomóc, nie jemu!
Wtedy Lou zrobił to co mu kazał przyjaciel, a ten zajął się łaskotaniem. Sam nie mogąc przestać się śmiać, próbowała się wyrwać koledze brata, ale niestety była za słaba. Nie miała szans z jego czy jej brata mięśniami.
- Nienawidzę was! - powiedziała ledwo.
Wtedy znów ktoś wszedł do domu. To była Danielle, Liam i Jo.
- Co tu się dzieje? - zapytała ta pierwsza.
- Torturuję siostrę, nie widać?
- Dan, pomóż mi!
- Ok. Pośćcie ją! - powiedziała głośno i klasnęła trzy razy w dłonie.
Wiedzieli, że z Danielle nie wygrają, dlatego też się jej posłuchali i zostawili ją w spokoju. Sam wykończona sięgnęła po szklankę z wodą, która stała na stoliku i wypiła jej zawartość do dna.
- Zabiję was! - ledwo cokolwiek z siebie wydobyła - A przed śmiercią przywiąże was do drzewa i... coś wymyślę. - dodała.
Chłopaki parsknęli śmiechem.
- Wiesz za co to, mała. - powiedział Zayn ze swoim uśmieszkiem.
Sam pokazała mu język.
- Malik, ubierz się. - powiedziała Danielle próbując nie patrzeć na chłopaka w samej bieliźnie.
Ten tylko posłał jej szeroki uśmiech i poszedł na górę, a po drodze poklepał Liam’a w ramię i przywitał się z Jo.
- Dzięki. - blondynka skierowała się do przyjaciółki.
- Nie ma za co. Spokojnie, jeszcze im się odegramy. - mówiąc to zmierzyła Lou groźnym wzrokiem.
- Hej, Jo. Napijesz się czegoś? - zapytała Sam stojącą metr za nią koleżankę po czym wstała i ruszyła do kuchni.
- Nie, dzięki. Widzę, że dzisiaj nie byłam potrzebna? - zielonooka uśmiechnęła się.
- Nie, ale za to padłam jego ofiarą. - blondynka zaśmiała się wyciągając z szafki płatki i miskę po czym sięgnęła po mleko do lodówki.
Lou, Liam, Dan i Jo również udali się do kuchni.
- A wy? Napijecie się czegoś? - zapytała Sam patrząc na parę.
- Z chęcią. - odezwał się Louis.
Siostra Malika na niego jak na głupiego.
- Ty nie dostaniesz.
Ten zrobił obrażoną minę. Sam nie czekając na odpowiedź ze strony Liam’a i Dan nalała im soku pomarańczowego do szklanek po czym podała. Następnie zrobiła to samo dla Lou.
- Dzięki. - powiedzieli razem.
Kiedy Zayn był już gotowy, wszyscy razem wyszli z domu by udać się do szkoły. Sam przekonała dziś brata by poszli pieszo. Mieli jeszcze 25 minut żeby zdążyć na pierwszą lekcję. Kiedy byli kilkanaście metrów od posiadłości Malik’ów, znikąd pojawił się Niall. Blondynka od razu uściskała najlepszego przyjaciela na co on odpowiedział szerokim uśmiechem. Zayn widząc to wywrócił oczami, a Lou tylko się zaśmiał i szturchnął go lekko łokciem.
- Idę z Lou po Harolda. Idziecie z nami? - brunet skierował się do chłopaków.
Liam tylko spojrzał na Danielle, a ta pocałowała go i powiedziała:
- Idź. Widzimy się w szkole.
Payne posłał jej uśmiech.
- Ja też idę. - oznajmił Niall.
Dziewczyny poszły do szkoły, a reszta udała się do Loczka, który mieszkał po drugiej stronie ulicy, dwa domy dalej. To było bogate osiedle. Jedynie jedna starsza pani, która mieszkała z córką i wnuczką nie miała ogrodnika. Nie dlatego, że nie było jej stać, tylko dlatego, że kochała roślinki i sama się nimi zajmowała.
Dom Styles’a był spory, z podjazdem, podwójnym garażem i miał dwa piętra licząc strych.
Chłopaki bez pukania weszli do środka. W domu nie było rodziców Harrego bo mieli wrócić dopiero dziś wieczorem z Liverpoolu gdzie jego mama nagrywała swój specjalny odcinek "Cook & Enjoy“. Anne była świetną kucharką, a jej program znała prawie cała Anglia. Dlatego też Nialler wiedział gdzie zapuszczać się na obiady.
Będąc już w środku, wszyscy zdjęli buty w przedpokoju. Pani Styles ma na tym punkcie obsesję i chłopaki dobrze o tym wiedzieli. Potem poszli do salonu.
Był on połączony z kuchnią tak jaku Zayn’a. Po prawej stronie znajdowały się schody, potem komoda, telewizor i kominek. Na przeciwko kominka stały kanapy oraz mały stolik. Trzy metry za nimi była kuchnia, na której środku ulokowana była „wysepka kuchenna“, a po jej lewej stronie dwudrzwiowa srebrna lodówka. Pomiędzy salonem, a kuchnią były duże drzwi prowadzące na ogród.
- Styles pewnie jeszcze śpi bo nie odbierał telefonu. - powiedział Zayn.
- Co my tu mamy... - Lou podszedł do szafki gdzie leżało opakowanie chipsów po czym zajrzał do środka i kiedy stwierdził, że nadają się do spożycia... wziął się za jedzenie.
Liam zaś do niego dołączył.
- Ide po niego. - powiedział Zayn.
Niall poszedł za nim i udał się do pokoju Harrego, który znajdował się na parterze. Skręcili za kominkiem w prawo, następnie przeszedł wzdłuż holu i weszli przez drzwi znajdujące się na jego końcu.
Loczek smacznie sobie spał w swoim wygodnym łóżku, które znajdowało się zaraz za małym stolikiem po lewej stronie od wejścia. Wisiały nad nim kartki z tekstami piosenek, które ułożyli razem chłopacy. Dalej zaś stał wiatrak i fotel. Na końcu pokoju były duże drzwi, którymi można było wyjść na ogród. Na przeciwko łóżka ulokowane były drzwi szafy, a metr dalej do łazienki. Po ich prawej stronie, pod oknem, stało biurko, na którym leżał czarny laptop i parę innych rzeczy. Ogólnie w pomieszczeniu nie było bałaganu nie licząc walających się po podłodze ciuchów. W pokoju przeważała biel.
- Harry... wstawaj. - powiedział farbowany blondyn podchodząc do niego.
Nie dało to żadnych efektów. Niall złapał kołdrę i chciał go odkryć lecz Loczek tylko zacisnął na niej mocno ręce i naciągnął ją bardziej na siebie. Zayn zaś podszedł do szafy i zaczął szukać jakiś ciuchów koledze żeby zaoszczędzić czasu, tym samym robiąc większy bałagan, ponieważ rzeczy, których nie wybrał rzucał gdzieś za siebie.
- Harold, wstawaj. - powtórzył łagodnie Horan - Masz tylko 20 minut żeby się ubrać i dojść do szkoły. Lepiej wstań bo jak nie...
- Styles! Ruszą dupę z tego łózka bo zaraz po ciebie pójdę! - krzyknął Lou gdzieś z kuchni.
- No właśnie. Słyszałeś. - dodał Niall.
Harry wymamrotał coś pod nosem i otworzył oczy lecz szybko je zmrużył kiedy oślepiło go światło wpadające do pokoju.
- Miałem taki piękny sen... - powiedział bardziej wyraźnie.
- Nie chcę wiedzieć co to było. - odezwał się Zayn, kiedy skończył wybierać ciuchy dla przyjaciela po czym rzucił mu je na łóżko.
Harold rozciągnął się leniwie, a następnie usiadł i przetarł oczy. Nie obyło się też bez ziewania.
- Rusz się. Mamy mało czasu. - Malik spojrzał na zegarek i wyszedł z pokoju.
- Masz max 10 minut. - powiedział Niall i ruszył za Zayn’em.
Kiedy weszli do salonu Louis i Liam siedzieli na kanapie jedząc chipsy.
- Wstał? - zapytał Payne.
- Ta. - wycedził Horan po czym zajął miejsce między przyjaciółmi i dołączył się do konsumpcji.
Chłopaki wyszli z domu dopiero po 15 minutach, a dojście do szkoły zajęło im ponad 10. Szybkim krokiem weszli do budynku. Korytarze były już puste, ponieważ wszyscy byli już w klasach. Nagle zobaczyli panią dyrektor wieszającą coś na tablicy korkowej. Stała do nich tyłem, więc ich nie widziała. Była to wysoka kobieta po czterdziestce z blond włosami i okularami na nosie. Chłopacy przyśpieszyli żeby móc szybko skręcić w następny korytarz i żeby jej uniknąć. Niestety kiedy myśleli już, że im się udało, usłyszeli głos dyrektorki.
- Witam.
Liam, Harry, Zayn, Niall i Lou obrócili się równocześnie na pięcie w stronę kobiety. Blondyn i Tomlinson przełknęli ślinę.
- No i wpadliśmy. - powiedział szeptem Loczek.
- Czemu nie dziwi mnie widok waszej piątki spóźnionych na lekcje? - podeszła do nich bliżej - Wiecie w ogóle co to znaczy punktualność? Bo chyba często o tym zapominacie...
- Zepsuł mi się samochód. - skłamał Zayn.
- Jakoś ci nie wierzę, Malik... ale nie zdziwiłabym się gdyby to coś czym jeździsz rozleciało się gdzieś na drodze.
Harry zaczął się śmiać, ale ledwo to stłumił.
Brunet i dyrektorka spiorunowali go wzrokiem.
- Chcesz coś powiedzieć, Styles? - zapytała go podirytowana kobieta.
- Nie, panno Todd. - szybko spoważniał.
- Tak myślałam. - powiedziała po czym przeniosła wzrok z powrotem na Zayn’a - Skończą wam się kiedyś te wszystkie wymówki? Pies mi zaczął rodzić, goniliśmy złodzieja, pomagaliśmy starszej pani dojść do domu, drzwi się zatrzasnęły i nie mogliśmy wyjść, kot wszedł na drzewo i musieliśmy pomóc mu zejść, był korek, ktoś porwał Harrego, tłumaczyliśmy jakiemuś Polakowi jak dojechać do London Eye, Niall zasłabł, spotkaliśmy dziewczynkę, która się zgubiła i pomogliśmy znaleźć jej rodziców, Lou zaatakował jakiś wkurzony ptak o imieniu Kevin... - zaczęła wymieniać -... i dużo, dużo więcej. Pamiętam chyba wszystko. Co wymyślicie następnym razem? Że kosmici zabrali Liam’a? A nie, to chyba już było... - dyrektorka zmierzyła wszystkich swoim śmiercionośnym wzrokiem.
- Jeszcze nie. - odezwał się Niall.
Lou szturchnął go łokciem.
- Mam już dla was karę... pomożecie w przygotowaniach na Dzień Szkoły, albo nawet go poprowadzicie. Zobaczymy jeszcze.
- Co?! - powiedzieli chórkiem.
- Ale... - zaczął Liam.
- Nie ma żadnego „ale“. A teraz idźcie na lekcje, albo wymyślę coś jeszcze. - odparła i ruszyła w stronę swojego gabinetu.
- Świetnie. - odezwał się Lou kiedy panna Todd zniknęła za drzwiami.
- Jeszcze ją przejadę tym rozlatującym się „czymś“ jak będę miał okazję. - wycedził Zayn.
Każdy udał się do klasy gdzie miał zajęcia. Harry miał właśnie angielski
- Oo, witamy panie Styles. - zaczął nauczyciel.
Loczek usiadł do swojej ławki, którą dzielił z Emily.
- Szukamy właśnie ochotnika, który streściłby nam ostatnią lekcję. - powiedział nauczyciel ze złośliwym uśmiechem patrząc na Harolda.
- Może ja? - odezwała się Smirnow. Dobrze wiedziała, że jej kolega nie ma pojęcia o czym mówili na ostatniej lekcji.
Styles spojrzał na nią z ulgą. Mężczyzna milczał przez chwilę zastanawiając się nad tym po czym westchnął głęboko na myśl, że odpuścił spóźnialskiemu.
- Dobrze. Zapraszam.
- Później mi podziękujesz. - Emily wstając z ławki szepnęła przyjacielowi do ucha.
________________________________
Przepraszam, że takie krótkie, ale ostatnio nie mam czasu. Chodzę do liceum plastycznego i mam sporo do roboty. W tym rozdziale nie dzieje się za dużo, ale postaram się nadrobić to w następnym :)
B.
co tu dużo mówić... ZAJEBISTY!!! <3
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
Usuń