Ważne:





wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział XXVI - "Lepiej się przygotuj bo ze mną nie będziesz już tą samą dziewczyną."

 Wyjechawszy z garażu, Zayn postawił auto na podjeździe. Harry zaś siedział sobie na stopniach prowadzących do wejścia. Malik wysiadł z samochodu i ruszył w kierunku przyjaciela po czym wyciągając papierosy z kieszeni garnituru, usiadł obok niego. Obydwoje nie przejmowali się zbytnio, że pobrudzą swój kostium. Mulat odpalił jedną fajkę i zaciągnął się dymem, następnie wypuszczając go przed siebie. Siedzieli tak przez jakieś trzy minuty, aż w końcu Styles przerwał ciszę.
 - Wiem jak to wyglądało. - wziął głęboki oddech szykując się do wyjaśnień - Nie jestem przecież taki głupi, żeby dać się tej suce owinąć wokół palca...
Zayn pierwszy raz usłyszał od Harrego, żeby użył słowa "suka" jako słowo określające Rebeccę. Ale jakoś go to specjalnie nie zdziwiło.
 - Już raz dałeś. - przerwał mu.
Loczek spojrzał na przyjaciela pierwszy raz od dłuższego czasu.
 - Cóż... uczymy się na błędach. - odparł ponownie przenosząc wzrok gdzieś przed siebie.
 - Em tylko chciała żebyś znowu go nie popełnił. Martwi się. - powiedział Malik tym razem łagodniejszym tonem.
 - Wiem. Muszę z nią pogadać. Kennedy dzisiaj przesadziła i teraz to ja mam ochotę ją zabić. Nie wiem jak ona mogła wspomnieć o Toby'm. Skąd ona w ogóle o nim wie?
 - Nie mam pojęcia. - Zayn wzruszył ramionami - Ale zrobiliśmy wszystko żeby tylko Smirnoff przestała się obwiniać za jego śmierć i nam się udało. A teraz ta ruda laska wyskakuje z czymś takim. Jebana idiotka.
 - Nie wiem jak mogłem być taki głupi i ślepy. Porozmawiam z Rebeccą. Musi się w końcu od nas odpieprzyć. - Styles odgarnął swoje loczki do tyłu.
 - Ostatni razem jak szedłeś z nią porozmawiać to niezbyt dobrze się to skończyło.
 - Tym razem będzie odwrotnie. - odparł.
Wtedy usłyszeli za sobą dźwięk otwierających się drzwi. Odwrócili się w tym samym momencie żeby sprawdzić kto to. Liam i Louis wyszli na zewnątrz po czym usiedli obok chłopaków.
 - Dlaczego zawsze szykowanie się zajmuje dziewczynom pięć razy dłużej niż chłopakom? - zapytał Payne.
 - Dobre pytanie. - Malik zgasił wypalonego papierosa i wyrzucił go gdzieś przed siebie.
Dobrze, że mają tu kogoś kto sprząta podjazd.
 - Długo im to jeszcze zejdzie? - Harry spojrzał na Lou.
Ten wzruszył ramionami.
 - Zazwyczaj to przez nas się spóźniamy. - powiedział Tommo z uśmiechem.
 - Nie dziś. - odparł Zayn patrząc na zegarek na swojej ręce.
Mieli jeszcze 10 minut.
 - Jedziemy jutro domku nad jeziorem. - powiedział Malik co bardziej zabrzmiało jak stwierdzenie niż pytanie.
 - Ok. A co z Horan'em? - zapytał Liam.
 - Pewnie nie pozwolą nam go wziąć, więc zostanie. I założę się, że Sam razem z nim.
Nagle drzwi znów się otworzyły i z domu wybiegły dziewczyny.
 - Dlaczego wy jeszcze siedzicie?! - Dan się zdziwiła - Ruszcie tyłki bo nie zdążymy!
 - Pragnę zauważyć iż to my na was czekamy. - odparł Louis kiedy kierowali się do samochodów.
Wzrok Zayn'a od razu powędrował ku szczupłej dziewczynie o długich nogach i zielonych oczach.
Jo miała na sobie kremową koronkową sukienkę bez ramiączek, która sięgała jej do połowy uda. Do niej założyła wysokie białe szpilki na platformie, które zdaniem Malik'a są w stanie zabić. Jak one w tym chodzą? zapytał sam siebie. Tak czy siak wyglądała w nich jeszcze bardziej seksownie. Patrzył tak na nią, aż ktoś szturchnął go łokciem. Otrząsnął się szybko i spojrzał kto to.
 - Będziesz tak stał i się w nią wpatrywał czy może szanownie zawieziesz nas do szkoły na bal, na który i tak pewnie się spóźnimy? - zapytał po cichu Lou z uśmiechem.
Wszyscy właśnie wsiadali do aut. Do auta Styles'a, który już dawno stał na podjeździe, wsiadła Dan i Liam oraz Harry. Zayn ruszył do swojego czerwonego Mustanga, do którego wsiadała już reszta.
 Jego siostra ubrała zaś czarną sukienkę z koronkowymi rękawami i dekoltem, która tak jak Jo, sięgała do połowy uda. Oraz takie same buty tylko, że pod kolor swojego stroju. Przez ramię przewiesiła sobie torbę z aparatem, która niezbyt pasowała do reszty.
 - Ślicznie wyglądasz, siostrzyczko. - Malik szepnął do niej z uśmiechem zamykając za nią drzwi, następnie obszedł samochód by móc wsiąść na miejsce kierowcy.
Kiedy wszyscy byli już w środku ruszyli za autem Styles'a.
 Parking przed szkołą był cały zapełniony, więc Harry z Zayn'em jeździli w kółko szukając sobie miejsca przez co byli jeszcze bardziej spóźnieni.
 - Ruszcie się. - nakazała Sam kiedy już zaparkowali i wyszli z samochodów - Powinnam być tu już pół godziny temu i robić zdjęcia.
 - Spokojnie, mała. Wyluzuj. - powiedział z uśmiechem jej brat kiedy kierowali się w stronę dużej sali. - Spóźniliśmy się tylko 5 minut.
 - Muszę iść po kwiaty dla pana Monroe. Znajdę cię później. - powiedziała Eleanor do Lou będąc już szkole po czym pocałowała go delikatnie w usta i zniknęła w tłumie ludzi.
Blondynka również zniknęła.
 - Ja poszukam Matt'a. Powinien gdzieś tu być. - oznajmiła Jo.
 - Zobacz pod sceną. - poradziła Dan.
Sanders uśmiechnęła się do niej i odeszła. Harry zaś rozglądał się nerwowo dookoła w poszukiwaniu swojej przyjaciółki, która wydawała się go nienawidzić. Niestety nigdzie jej nie widział.
 - Chodź. Muszę znaleźć tatę. - powiedziała Danielle i pociągnęła Liam'a przez stoliki ustawione na sali.
Zostali tylko Louis, Styles i Zayn.
 - Czy tylko ja nie lubię takich dennych imprez? - zapytał Malik z rękoma w kieszeniach swoich spodni.
Najwyraźniej zdążył już się znudzić.
 - Nie tylko ty. - wymamrotał Tomlinson - Może lepiej znajdźmy jakieś procenty? - spojrzał na Mulata, który przytaknął - Styles, tobie też by się... - nie dokończył kiedy zorientował się, że Harry gdzieś zniknął - A tego gdzie wywiało?
Obydwoje rozejrzeli się dookoła, ale nigdzie go nie widzieli. Chociaż znali powód.
 - Dobra, chodź.
 - Dziewczyny nie będą zadowolone.
Ruszyli w stronę stolików robiących za bar, za którymi stała dziewczyna z falowanymi czerwonymi włosami opadającymi jej po obu stronach ramion, a ubrana była w strój kelnerki. Po lewej stronie "baru" znajdowały się drinki dla gości spoza szkoły i nauczycieli, a po lewej napoje dla uczniów. Niezbyt mądre.
 - Hej, piękna. - zaczął Zayn uśmiechając się do niej łobuzersko.
 - Hej. - odwzajemniła uśmiech mierząc chłopaka od góry do dołu - Co podać? - próbowała się skupić na swoim zadaniu, ale kiedy patrzyła na Malik'a prawie się jąkała.
Brunet dobrze zdawał sobie sprawę jak działa na dziewczyny. Nachylił się więc i zbliżył usta do jej ucha. Louis'a, który stał z boku i wszytko obserwował, jak zawsze bawiły takie sytuacje. Niektóre z tych lasek chyba zrobiłyby wszystko dla jego przyjaciela, nawet jeśli go nie znały. Dziwne, nie? Przez głośną muzykę Tomlinson nie słyszał co Zayn do niej mówi, ale sądząc po tym jak prawie zesztywniała i się zarumieniła, można było wywnioskować, że to najprawdopodobniej coś sprośnego. Cały Malik. Dziewczyna uśmiechnęła się i przytaknęła. W tym samym momencie brunet odsunął się od niej.
 - Ja ci na imię? - zapytał nadal na nią patrząc i obserwując jak rozgląda się dookoła czy czasami nikt nie widzi co robi.
 - Shelby. - powiedziała i zaczęła robić im drinki.
 - Ładnie. - uśmiechnął się flirciarsko.
 - Dziękuje. - odparła lekko zawstydzona nadal mając rumieńce na twarzy, następnie podała im gotowe drinki.
 - Dzięki, piękna. - Zayn puścił jej oczko i wraz z Louis'em ruszyli w stronę części sali, która była najmniej zatłoczona.
 - Ty i te twoje sposoby. - zaśmiał się Tommo.
 - Kiedyś robiłeś to samo. - wyszczerzył się Malik.
 - Wtedy nie byłem z Eleanor. - powiedział.
Przedzierając się przez ludzi, obydwoje dostrzegli stolik, przy którym siedzieli Liam i Dan. Od razu skręcili w ich kierunku. Kiedy już do nich dotarli zajęli wolne miejsca. Payne od razu wyczuł, że to co Louis miał w kubku wcale nie było zwykłą oranżadą. Ściągnął brwi i zmarszczył noc po czym odwrócił głowę najwyraźniej zniesmaczony. Chyba nadal odczuwał skutki po ostatniej imprezie.
 - Spokojnie, Payne. Ty nie dostaniesz. - oznajmił Lou klepiąc go po ramieniu.
 - Co to? - zapytała Danielle.
Kiedy Zayn i Tomlinson uśmiechnęli się niewinnie, ta wywróciła oczami.
 - Serio? Bal dopiero się zaczął, a wy już macie alkohol w ręce? - pokiwała głową z niedowierzaniem po czym przeniosła wzrok na scenę.
Ludzie wokoło powoli zajmowali swoje miejsca przy stolikach dookoła sali pozostawiając na środku dużo miejsca gdzie miały odbywać się tańce. Przemowa miała zacząć się lada moment. Malik rozglądnął się w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego obiektu. I znalazł. W ich stronę zmierzała Jo. Po jej twarzy można było wywnioskować, że jest lekko zdenerwowana i zmartwiona.
 - Coś się stało? - zapytał Zayn kiedy do nich podeszła.
 - Nie mogę znaleźć Matt'a. Szukałam wszędzie. - wyjaśniła.
 - Dzwoniłaś do niego? - odezwała się Dan.
 - Tak. Poczta się włącza. Pytałam jego kumpli z drużyny i powiedzieli, że był, ale potem gdzieś poszedł.
 - Siadaj. Pewnie zaraz przyjdzie. - Liam próbował ją jakoś pocieszyć.
Malik odsunął jej krzesło obok siebie, a ta po chwili wahania zajęła miejsce. Po chwili zauważył też, że dziewczyna nerwowo stuka palcami o swoje kolano. Dlaczego ona się tak denerwuje? Przecież Parker na pewno się gdzieś tu kręci.
 - Hej... - położył swoją dłoń na jej żeby ją uspokoić - Co jest? - zapytał tak żeby tylko ona słyszała.
Reszta i tak zdążyła pogrążyć się w innym temacie. Joan spojrzała na ich ręce po czym przeniosła wzrok na chłopaka i uśmiechnęła się niepewnie. Zayn przeczuwał, że chodzi o coś jeszcze.
 - Nic. Po prostu... Nie ważne. - pokręciła głową.
Malik westchnął zrezygnowany. Tak czy siak zamierzał się dowiedzieć o co chodzi później. Rozejrzał się jeszcze raz dookoła nadal trzymając dłoń Sanders. Dopiero teraz dostrzegł swoją siostrę robiącą zdjęcia i Eleanor rozmawiającą o czymś z dyrektorką, ale nigdzie nie widział Styles'a, Emily i Matt'a. Gdzie ci ludzie wszędzie znikają? Spojrzał z powrotem na Joan, która nerwowo przygryzała wargę. Uznał ten gest za niezwykle seksowny. Dlaczego ja o tym myślę?
 - Chcesz go jeszcze poszukać? - zapytał po chwili wpatrywania się w dziewczynę.
 - Nie. Jak będzie chciał to sam mnie znajdzie. - powiedziała po czym westchnęła głośno.
 - Chcesz się przewietrzyć? Bo szczerze mówiąc nie mam ochoty słuchać tego całego gadania. - kiwnął w stronę sceny gdzie miały zaraz odbyć się przemowy po czym posłał jej przyjazny uśmiech.
Sanders spojrzała na niego z wdzięcznością w oczach.
 - Ja też nie. - odwzajemniła jego uśmiech po czym splotła ich palce i pociągnęła ich w stronę wyjścia.
Odeszli od przyjaciół nawet nie mówiąc gdzie idą. Przecisnęli się między stolikami nadal trzymając się za ręce, jakby bali się, że się zgubią i ruszyli do dużych dwuskrzydłowych drzwi prowadzących na korytarz. Wtedy znikąd pojawiła się wredna nauczycielka od matematyki, która nienawidziła Zayn'a.
 - Wybiera się pan gdzieś, panie Malik? - zapytała niemiłym tonem ze ściągniętymi brwiami.
Oczywiście obecność na balu nie była obowiązkowa i każdy mógł wyjść sobie kiedy chciała. Chłopak czuł się w tej szkole jak dziecko specjalnej troski. Jakby jego dotyczyły inne zasady niż resztę. W sumie gdyby miał się nad tym głębiej zastanowić to była jego wina. Tę imprezę zaś kadra szkoły traktowała całkiem poważnie zważywszy na to, że byli na niej obecni różni sponsorzy, na których trzeba było zrobić dobre wrażenie.
 - Zrobiło mi się słabo. Poprosiłam Zayn'a żeby wyszedł za mną na świeże powietrze. - powiedziała Joan zanim Malik zdążył się odezwać.
Rysy twarzy kobiety nagle złagodniały i teraz wyglądała na zaniepokojoną.
 - Źle się czujesz, skarbie? Mam zadzwonić po rodziców? - zapytała przejęta kładąc jej rękę na ramieniu.
 - Nie. Jestem pewna, że zaraz mi przejdzie. Muszę się tylko przewietrzyć. Zayn mnie przypilnuje. - uśmiechnęła się do niej.
 - Dobrze. Idźcie. - zabrała od niej dłoń po czym spojrzała na chłopaka z powrotem przybierając niezbyt miły wyraz twarzy - Uważaj na nią. - nakazała.
 - Będę. - zapewnił, następnie otworzył drzwi przed Joan i oboje wyszli na korytarz.
 - Nauczyciele chyba cię nie lubią. - powiedziała Sanders z uśmiechem kiedy byli w bezpiecznej odległości.
 - Nie tylko nauczyciele. - odparł.
Nie wiedziała o co mu chodzi, a raczej o kogo, ale nie zamierzała tego drążyć.
 - Dzięki. - odezwał się ponownie po chwili.
 - Nie ma za co.
 - Za to w klasie dzisiaj też.
Uśmiech nie schodził z twarzy Jo.
 - Może pozwolisz odwdzięczyć się swojemu kumplowi? Co powiesz na wegetariańskie naleśniki w poniedziałek? - zapytał.
Dziewczyna się zaśmiała.
 - Ok, ale po tym jak pójdziesz ze mną i z Mike'iem pograć w piłkę.
 - Więc jesteśmy umówieni. - powiedział z uśmiechem otwierając przed nimi drzwi, które prowadziły na zewnątrz budynku.
Kiedy tylko przekroczyli próg, poczuli chłodny wiatr. Jo co chwila musiała odgarniać włosy, które rozwiewał jej po całej twarzy. Zayn uśmiechnął się kiedy zobaczył jak uroczo to wygląda. Dobrze, że on nie ma takiego problemu.
 - Co? - zapytała zdezorientowana Sanders ściągając brwi kiedy zobaczyła jego uśmiech.
 - Nic. - pokręcił głową i ruszył przed siebie ciągnąc ją za sobą.
Najwyraźniej fakt, że trzymali się za ręce od kiedy wyszli z sali, nie przeszkadzał żadnemu z nich. Malik oczywiście nie chciał puszczać jej małej dłoni, która była zimniejsza od jego. Jo zaś lubiła jego ciepło. Jego ręka była wręcz gorąca i przyjemnie ją ogrzewała.
 - Gdzie idziemy?
Nie odpowiedział.
 - Zayn? Chyba nie chcesz mnie zaciągnąć w jakiś ciemny kąt i zabić, prawda? - zapytała niepewnie.
Chłopak się zaśmiał. Jak ona w ogóle może tak myśleć? W sumie nie powinienem jej się dziwić.
 - Spokojnie. Chcę ci tylko coś pokazać. - wyjaśnił zanim wystraszyłaby się i uciekła.
 - Co to? - wzięła od niego kubek i wypiła za jednym razem zanim ten się zorientował.
Kiedy poczuła gorycz alkoholu w gardle skrzywiła się.
 - Skąd to masz? - zapytała wyrzucając styropianowy pojemnik do kosz obok którego przechodzili - Albo lepiej nie mów. - powiedziała zanim ten zdążył się odezwać - Nie chcę wiedzieć.
Obeszli budynek by znaleźć się po lewej stronie budynku szkoły czyli tam gdzie kończyło się zachodnie skrzydło. Mała alejka, która tamtędy wiodła była pusta. Żadnej żywej duszy. Wszyscy zapewne byli w środku. To dobrze. pomyślał Zayn. Na niebie nie było już śladu po czarnych chmurach, a słońce powoli zachodziło. Malik zatrzymał się nagle, a zamyślona Jo wpadła wprost na niego przez co ich dłonie się rozdzieliły. Brunet znów się zaśmiał.
 - Żyjesz? - zapytał z szerokim uśmiechem kiedy odwrócił się do niej twarzą.
 - Tak. - również się uśmiechnęła poprawiając swoją sukienkę.
Dopiero zorientowała się, że w miejscu, którym stoją nie ma nic do pokazania. Zwykła alejka, wzdłuż której stały lampy, kilka krzaków, a kilkanaście metrów dalej, za budynkiem było wielkie boisko i trybuny.
 - To tu? - zapytała zmieszana.
 - Yhym. - znów się uśmiechnął po czym spojrzał do góry wiodąc wzrokiem po drabince prowadzącej na dach obok nich.
Jo ściągnęła brwi.
 - Wchodź. - powiedział Zayn podchodząc bliżej ściany, na której znajdowała się drabina
 - A jak nas ktoś zobaczy?
Malik wywrócił oczami.
 - Nie zobaczy. No dalej...
Sanders dalej nie była pewna.
 - Spokojnie... nie będę patrzył ci pod sukienkę. - zapewnił z łobuzerskim uśmiechem.
Joan parsknęła.
 - Mam wejść pierwszy? - zapytał zniecierpliwiony.
 - Jak mam wejść w tych butach? - kiwnęła na swoje wysokie szpilki.
Zayn wyglądał jakby zastanawiał się przez chwilę.
 - Zdejmij je. - powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz do zrobienia.
 - I co z nimi zrobię?
 - Zostaw je tutaj.
Dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem po czym wypuściła głośno powietrze z płuc, ściągnęła buty, postawiła je pod ścianą i zaczęła wchodzić po drabince. Malik ruszył zaraz za nią starając się nie patrzyć w górę. Pewnie gdyby nie to, że Jo miała chłopaka, albo byłaby to jakaś inna dziewczyna, rzuciłby teraz jakiś komentarz typu 'Ładna bielizna', chociaż tak na prawdę jej nie widział. Jednak się powstrzymał. Joan nie jest jak reszta. Z nią był ostrożny.
 Kiedy w końcu znaleźli się na dachu trzypiętrowego budynku szkoły, zielonooka znów poprawiła swoją sukienkę po czym rozejrzała się dookoła. Czuła się jak na jakimś parkingu w centrum handlowym, tylko że bez wjazdu i samochodów. Było tu kilka kominów i jakieś wentylatory czy coś takiego.
 - Cholera. - mruknęła pod nosem kiedy zrobiła pierwszy krok i poczuła jak małe kamyczki wbijają jej się w stopy - To chyba nie był dobry pomysł.
Pisnęła gdy nagle poczuła jak ktoś ją podnosi. Zayn wziął ją na plecy, łapiąc za jej uda, które szybko owinęła wokół jego tali by nie upaść. Owinęła również ręce wokół jego szyi, tak aby go nie udusić. Malik znów zaczął się śmiać. kiedy ruszył wzdłuż dachu.
 - Mogłeś mnie ostrzec. - powiedziała tonem takim jaki ma obrażone dziecko kiedy nie dostanie czegoś słodkiego po czym uderzyła go lekko w ramię.
 - Ał! Ał! Nie bij! - zaczął udawać, że go boli chociaż było oczywiste, że nawet nic nie poczuł.
Kiedy doszli do niewielkiego betonowego bloku, który nawet trochę przypominał ławkę, opuścił ją powoli na 'ziemię', ale chwilę potem złapał szybko za ramiona kiedy się zachwiała. Wtedy Jo zaczęła chichotać.
 - Co? - Malik ściągnął brwi nie wiedząc o co chodzi.
 - To chyba przez twojego drinka. - powiedziała powoli opanowując swój śmiech po czym usiadła na zimnej powierzchni.
Zayn się uśmiechnął po czym zajął miejsce obok niej.
 - Ładnie. - powiedziała wpatrzona w zachodzące słońce nad boiskiem.
 - Nic wielkiego... - odparł - Ale to jedyne miejsce w tej szkole gdzie nie czuję się jak więzień. - zaśmiał się.
Chwilę później usłyszeli głośne brawa dochodzące z sali na dole.
 - Impreza się rozkręca. - stwierdziła Jo odgarniając upierdliwe włosy ze swojej twarzy.
Tu na górze wiało trochę bardziej niż na dole i co za tym szło było trochę zimniej. Jo aż przeszły ciarki, nawet kiedy miała swoją czarną, skórzaną kurtkę.
 - Zimno ci? - zapytał Zayn widząc gęsią skórkę na jej nogach.
 - Trochę. - uśmiechnęła się do niego.
Wtedy chłopak zdjął swoją marynarkę, którą niezbyt lubił i zarzucił na jej ramiona. Sanders wiedziała, że nic nie rozgrzeje ją tak jak jego ramiona, ale byłoby trochę niezręcznie gdyby poprosiłaby go aby ją objął. Czuła nawet jego ciepło przez kurtkę i jego marynarkę kiedy ich ramiona się stykały.
 - A ty? Nie jest ci zimno? - zapytała.
 - Jest ok.
Jak on może nie zamarzać?
 - Nie będą źli, że wyszliśmy? - odezwała się Joan po chwili milczenia.
 - Nie. Często znikam z ich pola widzenia. Wiedzą, że zazwyczaj idę zapalić. - wyjaśnił.
 - I tym razem wziąłeś mnie ze sobą? - uśmiechnęła się szeroko - Chcesz mnie zdemoralizować?
 - Tak. Lepiej się przygotuj bo ze mną nie będziesz już tą samą dziewczyną. - również się wyszczerzył.
 - Nie mogę się doczekać na Malik'owe przygody. - zachichotała.
Zayn również się zaśmiał.
 - To brzmi jak jakaś bajka dla dzieci. "Malik'owe przygody". - stwierdził.
 - Ale ta będzie raczej dla dorosłych.
Kiedy obydwoje zorientowali się jak to zabrzmiało znów zaczęli się śmiać. Tym razem nie było to dla nich niezręczne. Chłopak cieszył się, że Jo nie jest już zdenerwowana i zapomniała o swoim chłopku. Niezależnie jak egoistycznie ta druga część wygląda.
 - Tylko ostrzegam, że trudno jest się później z tego wycofać jak już się wciągniesz. - powiedział.
 - Kto powiedział, że będę chciała się wycofać? - uniosła brwi.
 - No tak... jestem zbyt fajny. - posłał jej swój łobuzerski uśmiech.
Sander parsknęła i dźgnęła go placem w żebro. Ten się zaśmiał nie mogąc go uniknąć.
 - Myślisz, że jesteś fajny? - wymierzyła kolejny cios w kolejne żebro.
 - Jestem wręcz zajebisty. - stwierdził jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
 - A co ze mną? - zapytała udając oburzenie.
 - Hmm... - zmierzył ją wzrokiem myśląc nad odpowiedzią - Przejdziesz. - stwierdził w końcu.
Jo ściągnęła brwi, a jej usta ułożyły się w literę "O".
 - Przejdę!? - parsknęła i odwróciła się w stronę zachodzącego słońca krzyżując ręce na piersiach i udając obrażoną - Zapomnij o naleśnikach. - dodała.
Zayn się zaśmiał.
 - Dobra... żartowałem. Nie gniewaj się. - zarzucił jej rękę na szyję.
Mimo ciepłego dreszczu, który przeszedł po jej ciele, nie ruszyła się. Nawet się nie odezwała, przez co dała mu znak by kontynuował.
 - Też jesteś zajebista. Jesteś super.
Wtedy podniosła głowę i spojrzała do góry w jego oczy. Uśmiechał się.
 - I...?
 - Lubię kiedy się śmiejesz. Masz ładne oczy, fajnego brata, fajną mamę, taty nie zdążyłem jeszcze poznać, ale pewnie też jest fajny, można z tobą normalnie pogadać, a nie tak jak z innymi laskami ze szkoły...
 - A co z nimi nie tak? - przerwała mu z uśmiechem.
 - Jakby mogły to rzuciłyby się na mnie nawet na pogrzebie. Większość z nich jest płytka i jedyne czym się martwią to wygląd. - wyjaśnił.
 - A ilu już uległeś? - zapytała.
Malik parsknął.
 - Wiesz... czasami mi się nudzi. To nie tak, że spałem z każdą dziewczyną ze szkoły. Chociaż założę się, że tak myślałaś.
Teraz Jo poczuła się niezręcznie. Tak właśnie myślała.
 - Spokojnie. Nie obrażę się. - oznajmił kiedy domyślił się, że Sanders nie wie co powiedzieć - Każdy tak myśli.
 - I nie przejmujesz się tym?
 - Nie. Nie obchodzi mnie co myślą. Jedyne zdanie, które się dla mnie liczy należy do moich przyjaciół i rodziny. Tylko oni mnie znają. Resztę mam gdzieś.
Dziewczyna przytaknęła w geście zrozumienia.
 Siedzieli tak z 10 minut śmiejąc się oraz rozmawiając o wszystkim i o niczym. Słońce już prawie zaszło za linię horyzontu, a pomarańczowe niebo powoli stawało się ciemne. Wtedy rozmowę przerwał dzwonek telefonu Joan. Dziewczyna wygrzebała urządzenie z kieszeni swojej kurtki i spojrzała na wyświetlacz. Uśmiech, który miała na twarzy od razu gdzieś znikł. 
 - Gdzie jesteś? - usłyszała głos Matt'a kiedy odebrała.
 - A ty? - pominęła to, że siedzi z Zayn'em na dachu - Szukałam cię.
 - Przepraszam. Musiałem coś jeszcze załatwić. Teraz jestem w sali i nigdzie cię nie ma.
 - Dlaczego nie zadzwoniłeś? - zapytała, a w jej głosie można było usłyszeć złość - Nagrałam ci się.
 - Wiem. Wybacz. Wszystko ci wyjaśnię.
Jo słyszała w tle muzykę, rozmowy i śmiechy ludzi.
 - Ok. Czekaj tam na mnie. - powiedziała i się rozłączyła.
 - Matt się znalazł?
 - Tak. - westchnęła chowając komórkę do kieszeni.
Malik nie wiedział dlaczego była na niego tak zła, ale czuł, że coś się dzieje między tą dwójką. Jo odgarnęła swoje ciemne włosy do tyłu patrząc na znikające słońce. Nie miała ochoty wracać na bal.
 - Co się dzieje? - zapytał Zayn.
Wtedy spojrzała na niego przygryzając dolną wargę, ale nic nie odpowiedziała.
 - Widzę, że coś jest nie tak.
Jo wzięła głęboki wdech szykując się na wyjaśnienia, chociaż nie była pewna czy może mu powiedzieć. W końcu to sprawa między nią a Parker'em, ale chciała się z kimś tym podzielić. Mogła pogadać z Em, ale nie chciała bo ta miała swoje własne problemy. Nie miała ochoty jeszcze zrzucać na nią swoich.
 - Ostatnio nie dogaduję się z Matt'em zbyt dobrze. Było o wiele lepiej zanim się tu przeprowadziłam. Wtedy widywaliśmy się rzadziej, a teraz jesteśmy ze sobą prawie codziennie. Czuję się jakby mnie tu nie chciał. - wyjaśniła ze smutną miną.
Malik ściągnął brwi.
 - Wydaje ci się. Na pewno się cieszy. Po prostu jeszcze do tego nie przywykliście.
Szczerze nie wiedział co powiedzieć. Zayn rzadko udzielał takich rad. Ale tak czy siak nie rozumiał jak chłopak może sprawić żeby jego dziewczyna się tak poczuła? Dupek. Powinien się cieszyć, że może ją widywać codziennie i mieć blisko siebie.
 - Nie wiem. Tylko teraz wydaje mi się, że nie podoba mu się, że 'zajrzałam do jego świata'. Wtedy to on mnie odwiedzał i znał moich przyjaciół. Teraz to ja tu mieszkam i znam jego kumpli. Nawet sam powiedziałeś, że nikt nie wiedział, że Matt Parker ma dziewczynę. Jakby się mnie wstydził... - schowała twarz w dłoniach.
 - Hej, spójrz na mnie. - nakazał łapiąc ją delikatnie za nadgarstki.
Tak też zrobiła. Spojrzała w jego czekoladowe tęczówki. Zayn nie miał ochoty bronić jej chłopaka, ale przecież nie mógł powiedzieć, że na nią nie zasługuje bo Jo go kochała. Tak przynajmniej mówiła.
 - Nikt nie jest idealny. Może po prostu się boi, że ktoś mu cię zabierze.
 - Przecież nie zostawiłabym go dla kogoś innego. - odparła.
 - Każdy ma jakieś powątpiewania. I nie wiem czy zauważyłaś, ale każdy chłopak w szkole się na ciebie gapi. - posłał jej przyjacielski uśmiech.
Jo ściągnęła brwi.
 - Naprawdę?
 - Yhym... Jak mogę to posyłam im 'zabójcze spojrzenie', ale nie wszystkich mogę odstraszyć. - zaśmiał się co sprawiło, że ona również się uśmiechnęła - Więc nie dziwię się, że Matt może być zazdrosny albo coś. Pogadaj z nim.
Dziewczyna przytaknęła i posłała mu wdzięczny uśmiech.
 - Idziemy? - zapytał, chociaż wcale nie miał ochoty się stąd ruszać.
 - Yhym.
Kiedy chciał wstać Jo przybliżyła się i mocno go przytuliła. Na początku był zaskoczony, ale po chwili również ją objął. Była mniejsza od niego i pachniała bzem.
 - Dziękuję. - szepnęła i odsunęła się powoli od niego.
Zayn nie wiedział za co była mu tak wdzięczna. Przecież nic nie zrobił.
 - Chodź... - powiedział po czym wstał i znów wziął ją na swoje plecy.
Dziewczyna objęła go nogami w pasie i rękoma za szyję. Wtedy ruszyli w kierunku zejścia z dachu. Kiedy byli na miejscu Malik opuścił ją na 'ziemię' i podał rękę by mogła bezpiecznie stanąć na szczebelki drabiny, a następnie sam ruszył za nią. W końcu stali na miękkiej trawie.
 - Eemm... Zayn? - dziewczyna odezwała się rozglądając się dookoła.
 - Hm? - spojrzał na nią.
 - Moje buty zniknęły. - powiedziała.
Malik ściągnął brwi.
 - Co?
 - Buty. Nie ma ich.
Chłopak również zaczął się rozglądać w poszukiwaniu szpilek Sanders.
 - Przecież zostawiłaś je tu.
 - Wiem. - co raz bardziej zaczynało jej się to nie podobać.
 - Ktoś musiał je wziąć. - stwierdził jak gdyby nigdy nic.
 - No same sobie raczej nie poszły. - powiedziała sarkastycznie trochę podenerwowana.
Zayn zaczął się śmiać widząc jej reakcję.
 - To nie jest śmieszne. - wycedziła - Proszę, powiedz, że to ty je gdzieś schowałeś.
 - Nawet ich nie dotykałem. - powiedział opanowując swój śmiech.
 - Cholera. I jak ja mam teraz tam wrócić? - odgarnęła z twarzy kosmyki włosów, które cały czas rozwiewał jej wiatr - Przecież nie pójdę bez butów.
Malik mierzył ją przez chwilę wzrokiem jakby nad czymś myślał.
 - Co? - zapytała.
 - Nic. - poczekaj tu chwilę - Zaraz wracam.
Nie zdążyła nic powiedzieć bo chłopak już ruszył w stronę parkingu. Jo wzięła głęboki oddech próbując się uspokoić. Po jakiejś półtorej minucie brunet wrócił i podał jej parę czerwonych Convers'ów. Dziewczyna ściągnęła brwi.
 - Skąd je masz?
 - Sam zostawiła je w bagażniku. Myślę, że nie będzie miał nic przeciwko jak je założysz.  Macie chyba ten sam rozmiar, więc powinny być dobre.
Sanders nie zamierzała narzekać. Lepsze to niż iść na boso. Założyła buty i poprawiła po raz kolejny sukienkę.
 - I jak? - zapytała przyjaciela, który stał i ją obserwował.
 - Lepiej niż w tamtych. - uśmiechnął się szeroko.
 - Żartujesz?
 - Nie. Lubię jak dziewczyna nosi sukienkę i trampki. - odparł.
 - Ok. Dziękuję. - znów uśmiechnęła się do niego i razem ruszyli w stronę wejścia do budynku - Ale tak czy inaczej bardzo lubiłam tamte buty. Muszę mieć je z powrotem.
 - Spokojnie. Znajdą się. - powiedział powstrzymując śmiech.
 - Przestań się ze mnie śmiać. Mama mnie zabije.
Nie mogę. Słodko wyglądasz kiedy się złościsz. odpowiedział w myślach.
 - Zawsze możesz powiedzieć, że to moja wina. Mi nic nie zrobi.
 - Tak... powiem, że ci się spodobały i chciałeś pożyczyć, a potem gdzieś je zgubiłeś. Na pewno uwierzy. - wycedziła sarkastycznie.
Zayn znów się zaśmiał po czym objął ją ramieniem w przyjacielskim geście.
 - Coś wymyślisz.
 - To twoja wina. - uderzyła go lekko w brzuch - Ale ci wybaczę.
 - Nie masz wyjścia. Jestem zajebisty. - posłał jej swój łobuzerski uśmiech.
Wtedy Jo wywróciła oczami, ale nie udało jej się powstrzymać przed uniesieniem kącików ust ku górze. Kiedy doszli do dużych drzwi wejściowych Zayn otworzył je by Sanders mogła wejść pierwsza. W korytarzu kręciło się kilka osób, ale i tak nie było to dużo w porównaniu z tymi na sali. Jo zdjęła marynarkę Malik'a i oddała mu ją dziękując. Następnie ruszyli dalej korytarzem. W końcu dotarli do wielkiego pomieszczenia gdzie odbywał się bal. Przy stoliku, od którego wcześniej odeszli, siedzieli wszyscy oprócz Harrego i Em, których nadal nie było nigdzie widać. Był nawet Matt.
 - Gdzie wy byliście? - zapytała Danielle.
 - Szukaliśmy Matt'a. - powiedziała Joan co trochę mijało się z prawdą.
Parker wstał po czym pocałował swoją dziewczynę i przytulił szepcząc coś do ucha. Zayn automatycznie odwrócił wzrok. Nie zamierzał stać tam jak słup, więc zajął swoje poprzednie miejsce.
 - Co ty masz na nogach? - Eleanor uniosła pytająco brwi.
Wszyscy spojrzeli na dół, na czerwone Conversy Sam, które Jo miała na sobie.
 - Emm... Połamałam obcas i Zayn dał mi trampki Sam. Nie masz nic przeciwko? - tu spojrzała na blondynkę.
Ta uśmiechnęła się szeroko.
 - Oczywiście, że nie.
 - Dzięki.
Wtedy Parker i Sanders usiedli obok reszty.
 - Gdzie Styles? - zapytał Zayn patrząc na Liam'a i Lou.
Obydwoje wzruszyli ramionami.
 - Nie wiem, stary. Wcięło go gdzieś. Pewnie jest gdzieś z Em bo jej też nie widać. - powiedział Tomlinson.
 - Widziałem ją jakiś czas temu, ale potem też gdzieś zniknęła. - odezwał się Payne.
Malik rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu rudowłosej dziewczyny, której nie znosili. I znalazł. Stała na drugim końcu sali i rozmawiała z jakąś nauczycielką. To dobrze. Przynajmniej wiedział, że Smirnoff nie zaciągnęła ją gdzieś i nie zabiła.
 
___________________________________
Na początku chciałam was przeprosić, że musieliście tak długo czekać :/ Musicie mi wybaczyć.
Ten rozdział jest trochę krótszy niż poprzednie, ale może następny będzie dłuższy.
Ale za to mamy więcej momentów z Zayn'em i Jo :) 
Dajcie mi znać co o nim myślicie i co wam się najbardziej podobało.
Tutaj podaje mój nr gg, ponieważ ktoś prosił: 47002519 . Założyłam specjalnie dla was :)
I dziękuję wam bardzo za komentarze <333
Min. 6 komentarzy = XXVII rozdział.
B.

20 komentarzy:

  1. rozdział świetny !!

    Kiedy Zayn i Jo będą razem ? czekam na ich pocałunek !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooch jaki cudowny rozdział i dużo Zayna i Jo! :3
    Czekamy z niecierpliwością na następny : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale świetny rozdział!!!! :) No nareszcie,bo już nie mogłam wytrzymać. Rzeczywiście było dużo Zayn'a i Jo ;) Ta scenka na dachu - meeeega słodka.Trochę zabrakło mi pocałunku,ale wszystko przed nami ,prawda? Mam nadzieję,że nowy rozdział będzie niedługo i wtedy w końcu coś się stanie między tą dwójką <3 Czekam niecierpliwie również na Harry'ego i Emily. Ciekawe gdzie zniknęli na balu..... ;) Do zobaczenia w następnym rozdziale,który mam nadzieję szybko dodasz! Jak zwykle POZDRAWIAM I SIĘ KŁANIAM! Jesteś naprawdę świetna w tym co robisz i masz ogromny talent. Tak trzymaj! (Mam nadzieję,że nie zabrzmiałam jak jakaś nauczycielka,co?)

    Aga ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Cieszę się jak głupia jak czytam te komentarze :D <3 Dziękuuuuję Ci bardzo :) I nie, nie zabrzmiałaś jak nauczycielka xD <33

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojeej dzieki za moment Zayna & Jo <3 Cuudownyy ^^ Uwielbiam Cie po prostu !!! A rozdzial boski ! Jak kazdy zreszta : ) Bal sie rozpoczal a juz jest tak garaco :D hah ciekawe co tam u Hazzy i Em :> noo i ogolem to co do zespolu to polączysz ich czy nie ? Bo wg mnie to jest to zbedne.
    No i co tu wiecej.. Czekam na nexta,takiego dlugiegoo jak tego albo dluzszego <3 
    Pozdrawiam i caluje <3 : ) xx
    P.S. Co tam u Ciebie slychac? Jak w szkole?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad tym zespołem jeszcze myślę, ale są na to małe szanse :) Dziękuję Ci <333 Czytam czasami komentarze w szkole i cieszę się sama do siebie, a wszyscy patrzą na mnie jak na wariatkę :) A tak ogólnie to jest ok, w szkole też :) Tylko trochę dużo zajęć bo to liceum plastyczne i mam sporo przedmiotów zawodowych ;)
      Dziękuję jeszcze raz :D <333

      Usuń
  6. Hej! To jeszcze raz ja. Chętnie dowiadywałabym się od Ciebie o nowych rozdziałach,więc tu masz moje gg : 47227466 .
    Ja również założyłam je specjalnie na potrzeby Twojego opowiadania ;) Pa pa

    Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Normalnie ósmy cud świata :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D
      No bez przesady :D xD
      Ale i tak dziękuję :) <3

      Usuń
  8. Bardzo fajny rozdział :) Sądzę, że bardzo mądrze robisz, że ich tak szybko nie łączysz bo byłoby nudno, a tak dramaturgia rośnie xdd Na serio, nie musisz się z nimi śpieszyć :) A co do Harry'ego i Em to mam nadzieję, że w kolejnej części będzie o nich więcej! Czekamy i niecierpliwimy się ;)


    xoxo
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci :) <3
      Staram się pisać jak najszybciej :)
      I nawet nie wiesz jak muszę się powstrzymywać przed połączeniem ich :D Sama się nie mogę doczekać jak mam być szczera... ale wszytko po kolei :D

      Usuń
  9. Oświecisz nas w końcu co stało się w kantorku i o co chodzi z bratem Em?

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowne ! w niecałe 2 dni przeczytałam wszystkie rozdziały. no a tearz z niecierpliwością czekam na następny. Zayn i Jo to super scena, ale też ciekawie się robi pomiędzy Em i Harrym ; ) już nie mogę się doczekać? co ile dodajesz?

    POZDRAWIAM Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :) <33
      Staram się dodawać co tydzień, ale różnie to bywa :)

      Usuń
  11. pisz dalej ;d i nie przestawaj ! <3 trochę rzadko dodajesz, ale rozumiem obowiązki i inne sprawy, ale po prostu nie mogę się doczekać. ;d więcej scen może z Horanem i Sam ;d świetny blog, szkoda żę tak rzadko ;c

    Kornelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię co mogę żebyście nie musiały czekać :)
      Dziękuję <33 :)

      Usuń