Ważne:





sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział  XXXIX - "Muszę kończyć. Horan'owi kończy się tlen w bagażniku."

 

  - Gdzie jest do cholery Sam?! - warknął Zayn, co chwila wędrując morderczym wzrokiem w kierunku drzwi.
  - Uspokój się, Malik. Zaraz pewnie tu będzie. - zapewnił Harry trzymając lód pod lekko spuchniętym okiem i w tym samym czasie utrzymując bezpieczną odległość od przyjaciela, tak jak reszta.
Wszyscy z ich 'paczki', oprócz Dan i Liam'a, znajdowali się właśnie w gabinecie ojca Smirnoff czekając na blond duet. Zayn chodził nerwowo w tę i z powrotem przyciskając cienki materiał do krwawiących i poranionych kłykci. Em, Harry i Lou stali praktycznie po drugiej stronie pomieszczenia z dala od niego, zaś El i Jo siedziały na kremowej sofie po obu stronach lekko drżącej Leelo próbując ją jakoś uspokoić.
  - Napisałaś jej gdzie jesteśmy? - Malik spojrzał na Em, która trzymała w dłoni jego telefon.
  - Tak, przed chwilą. Napisała, że już idą.
Zayn'owi od razu ulżyło, że jego siostra jest z Horan'em. Po raz setny przejechał dłonią po włosach odgarniając je do tyłu po czym zatrzymał się w miejscu i obrócił w stronę dziewczyn siedzących na kanapie.
  - Jesteś pewna, że nic ci nie zrobił? - kiedy tylko spojrzał na Leelo rysy jego twarzy od razu złagodniały.
Dziewczyna uniosła wzrok by po chwili zatrzymać go na czekoladowych tęczówkach Zayn'a, a następnie przytaknęła.
  - Jestem cała. - powiedziała niezbyt głośno po czy odwróciła ponownie spojrzenie.
Malik westchnął głęboko i chwilę później znów zaczął chodzić w tę i z powrotem. Był tak wkurzony, że nawet przyjaciele bali się do niego podejść. Miał ochotę coś rozwalić, a najlepiej dokończyć to co wcześniej zaczął.
  - Skąd go znasz? - zapytała Jo trzymając dłoń na ramieniu Leelo.
Wtedy Zayn zatrzymał się ponownie.
  - O czym miałaś nikomu nie mówić? - ściągnął brwi czekając na odpowiedź.
Dziewczyna przełknęła głośno ślinę i potrząsnęła lekko głową.
  - O niczym. - uciekła wzrokiem.
Chłopak miał już coś powiedzieć kiedy drzwi do biura otworzyły się i do środka weszła Sam i Niall trzymając się za ręce.
  - Cholera, Sammy... - Malik odetchnął z ulgą podchodząc do niej i obejmując ją mocno.
Zaskoczona dziewczyna nie wiedziała o co chodzi, ale odwzajemniła uścisk brata.
  - Co się stało? - zapytał Niall równie zmieszany co blondynka.
  - Nic ci nie jest? - Zayn odsunął się od siostry by zmierzyć ją wzrokiem od góry do dołu ignorując pytanie przyjaciela.
  - Nie, Zayn. Nic mi nie jest. O co chodzi? - Sam była coraz bardziej zmartwiona zachowaniem brata.
Dopiero po chwili zauważyła zakrwawiony materiał wokół jego dłoni.
  - Cholera, Zayn... kto tym razem? - zapytała i czekając na odpowiedź spojrzała na resztę towarzystwa zatrzymując się wzrokiem na lekko drżącej Leelo – Co się stało? - zapytała znów spojrzawszy na brata.


  - Pójdę poszukać Amber. - oznajmiła Leelo patrząc na Zayn'a i wstając z kręgu – Pewnie ona i Rachel już ledwo trzymają się na nogach.
  - Pójść z tobą? - zaproponował łapiąc za swoją koszulkę, która leżała obok niego.
  - Już idziesz, Lolee? - Lou skrzywił się lekko – Gra się dopiero rozkręca.
  - Muszę. - powiedziała mu po czym spojrzała na Zayn'a, który miał już na sobie t-shirt i stał na równych nogach czekając na dziewczynę – Nie musisz.
  - Wybacz mała, ale opierając się na twoim doświadczeniu związanym z imprezami nie sądzę żebyś sama znalazła swoje przyjaciółki w domu pełnym pijanych nastolatków. - odparł z uśmiechem.
  - Zobaczymy się jeszcze? - zapytała Jo patrząc na Leelo.
  - Pewnie nie, więc do poniedziałku. - posłała jej przyjazny uśmiech po czym pomachała reszcie zgromadzonych.
Kiedy pożegnała się ze wszystkimi, ona i Zayn wyszli z biblioteki na hol gdzie jakaś para obściskiwała się pod ścianą i jakiś chłopak siedział na środku gadając do butelki piwa.
  - Dobra. Mówiłaś coś o jakimś chłopaku, który podoba się Amber. Pamiętasz może jego imię? - zapytał Malik.
  - Tak. Tom Macmillan. Gra w drużynie z chłopakami.
  - Ok. Chodź. - Zayn złapał ją za rękę i poprowadził do głównego pomieszczenia w tłum tańczących ludzi.
  - Jakim cudem są oni w stanie jeszcze trzymać się na nogach? - Leelo krzyknęła przez głośną muzykę.
  - Nazywają to doświadczeniem w imprezowaniu. - wyjaśnił posyłając jej szeroki uśmiech.
  - Ty też takowe posiadasz? - zapytała przedzierając się z nim przez tłum.
  - Mała, ja jestem tu mistrzem. Więc jak chcesz się w tym podszkolić to wiesz do kogo się zwrócić. - powiedział dumny z siebie.
  - Dzięki. Będę pamiętać.
Po paru minutach Zayn zatrzymał się przy schodach prowadzących na górę gdzie wyjątkowo nie kręciło się dużo ludzi i odwrócił się twarzą do swojej towarzyszki, która prawie na niego wpadła.
  - Zaczekaj tu na mnie. Zapytam się kumpli Tom'a gdzie może być i wracam za sekundę. Ok?
Leelo uśmiechnęła się lekko i przytaknęła. Wiedziała, że w tak dużym domu pełnym ludzi nie miała szans znaleźć swoich przyjaciółek. I jeszcze to lekkie uczucie zmartwienia nie wiedząc czy wszystko z nimi w porządku.
  - Tylko się stąd nie ruszaj. - nakazał po czym ruszył ponownie w tłum.
W końcu udało mu się dokładnie zlokalizować grupkę wpół trzeźwych chłopaków i ruszył w ich stronę. Kiedy do nich dotarł wszyscy przywitali go szerokimi uśmiechami.
  - Siemasz, Malik. - zaczął ten najwyższy.
Szczerze mówić Zayn nawet nie znał ich imion. Wiedział tylko, że kolegują się z Tom'em.
  - Mam pytanie. - brunet przeszedł od razu do rzeczy – Widzieliście może swojego kumpla Macmillan'a? - zapytał.
Z odpowiedzią od razu wyskoczył blondyn podobny do wiewiórki.
  - Całą imprezę był z tą rudą laską, a potem oboje poszli na górę bo musiała gdzieś zadzwonić a tam było najciszej. Ale pewnie skończy się na czyś innym niż tylko na rozmowie. - wyszczerzył się jak idiota.
  - Byli trzeźwi?
  - Tom i alkohol? - wiewiór się zaśmiał – Nie ma mowy żeby coś pił, stary. Ruda też nie piła.
To dobrze.
  - Ok, dzięki.
Zayn nawet nie czekał na odpowiedź tylko ruszył z powrotem w stronę miejsca gdzie zostawił Leelo. Wkurzał się co chwila kiedy ktoś pijany zatoczył się na niego nie będąc nawet w stanie chodzić. Ci z pewnością nie mają doświadczenia. Pomyślał. W końcu udało mu się przedrzeć do schodów tylko pojawił się jeden problem. Dziewczyna, która miała na niego tam czekać zniknęła. Ugh. Chłopak wydał z siebie dźwięk irytacji i przejechał dłonią po swoich ciemnych włosach rozglądając się dookoła, ale nigdzie jej nie widział. Może znalazła już Amber? Nie będąc pewnym Zayn ruszył schodami na górę, ale kiedy był już w holu nikogo tam nie zastał. Było tu pełno drzwi do różnych pokoi, w których były kolejne drzwi do kolejnych pomieszczeń. Zrezygnowany wyciągnął z kieszeni komórkę i zaczął kierować się z powrotem w stronę schodów kiedy usłyszał kogoś głos.
  - Nie sądziłem, że zobaczę cię znowu na imprezie.
Zayn mógł przysiąc, że ten głos wydaje mu się znajomy i należał do mężczyzny, ale nie mógł go z nikim skojarzyć. Już miał go zignorować i ruszyć dalej kiedy usłyszał kolejny, ale ten rozpoznał od razu.
  - Cz-czego chcesz? Nic nikomu nie p-powiedziałam.
Leelo. Co do cholery?
Zayn wziął kilka kroków w kierunku, z którego dobiegały głosy by mógł lepiej je usłyszeć i zatrzymał się przed zakrętem by go nie zauważyli.
  - Jesteś pewna, skarbie? Nie wygadałaś się czasami swoim przyjaciółeczkom?
  - N-nie. Przysięgam. - dziewczyna odparła szybko drżącym głosem.
  - To dobrze. Bo jeśli ktoś się dowie będę musiał skończyć to co zacząłem...
  - Jake, proszę. Puść mnie. - błagała.
Klik. Nagle wszystko jakby dotarło do Zayn'a. Jake. Jake Hunter. Ostatni raz kiedy go widział było kiedy leżał poobijany w jednej z uliczek za klubem. Tam razem z Niall'em zostawili go, Scott'a i Chirs'a. Przypomniał mu się tamten dzień kiedy pierwszy raz rozmawiał z Leelo. Nie zareagowała dobrze na wzmiankę o Hunterze.
  - Może jednak się trochę zabawimy? - Jake zaśmiał się bez krzty humoru.
Złość wzrosła w brunecie momentalnie. Jego pięści i szczęka zacisnęły się mocno i po chwili bez słowa wyszedł zza rogu i zobaczył jak Hunter trzyma przyciśniętą do ściany Leelo, która miała łzy w oczach. Dziewczyna zobaczyła go pierwsza i na jej twarzy od razu wypisała się ulga. Dopiero po paru sekundach Jake podążył za jej wzrokiem i jogo oczy zatrzymały się na oczach bardzo wkurzonego Zayn'a. Przez chwilę wydawał się zaskoczony, ale szybko zamaskował to irytacją. Tuż nad jego lewym okiem widniało spore rozcięcie, które było w procesie gojenia się, tak samo jak na jego szczęce.
  - Malik. Dlaczego mnie to nie dziwi? - zapytał Jake znudzonym tonem.
Każdy kto zna Zayn'a wie, że on rzadko negocjuje czy rozmawia zanim coś zrobi. Zwłaszcza gdy jest zły. Po prostu działa bez ostrzeżenia. Dlatego też ignorując komentarz chłopaka, Malik w sekundę znalazł się przy nim ociągnął go od przestraszonej Leelo, uderzył pięścią prosto w twarz i rzucił o ścianę. Hunter osunął się po niej i jęknął cicho dotykając swojego krwawiącego nosa.
  - Widzę, że raz to dla ciebie za mało. - syknął Zayn patrząc na niego morderczym wzrokiem, a chwilę później obrócił głowę i spojrzał na Leelo, która cała się trzęsła i przerażona skakała wzrokiem między dwoma chłopakami – Lepiej stąd idź. - powiedział niezbyt przyjemnym głosem.
  - Zayn, nie możesz...
  - Wypad! - warknął ignorując fakt, że wystraszył ją jeszcze bardziej po czym odwrócił się z powrotem do Jake'a, który właśnie podnosił się na nogi – Mam nadzieję, że nie przyprowadziłeś ze sobą swoich kumpli. - Malik złapał go za kołnierz koszulki i uderzył go o ścianę przyciskając go do niej.
Chłopak wyszczerzył się idiotycznie i wzruszył ramionami.
  - Kto wie... może Scott już szuka twojej gorącej blond siostrzyczki.
Tyle wystarczyło by dostał z pięści prosto w oko, a potem z kolana w brzuch i następnie został rzucony na podłogę. Zayn nie tracił czasu i ruszył ponownie w jego stronę, ale tym razem Jake zdołał wstać zanim brunet do niego dotarł i w końcu zacząć się bronić poprzez wymierzenie ciosu prosto w twarz Malik'a. Chłopak cofnął się o krok i wytarł zewnętrzną stroną nadgarstka stróżkę krwi, która wypłynęła ze świeżej rany na wardze po czym spojrzał na Jake'a, który uśmiechał się triumfalnie.
  - Walisz jak baba. - powiedział Zayn kręcąc głową i otrzymał w zamian to co chciał.
'To' czyli wkurzonego Hunter'a. Chłopak ruszył ponownie na Malik'a i znów wymierzył w niego pięść, którą ten zdążył uniknąć. Niestety zaraz po niej nadeszła druga, która trafiła go prosto w nos.
  - Trochę lepiej. - brunet potrząsnął lekko głową po czym bez ostrzeżenia posłał prawego prostego prosto w szczękę Jake'a.
Nie było mowy by chłopak mógł w jakiś sposób zauważyć co nadchodzi. Na szczęście nie był najlepszy w obronie i wymierzaniu ciosów. Po paru ciosach w twarz, a potem w żebra wylądował ponownie na podłodze.
  - Zayn! Przestań! - krzyknęła Leelo gdzieś za nimi, ale ten ją zignorował.
Siadając okrakiem na Hunterze zaczął wymierzać kolejne ciosy, które tamten starał się blokować rękoma.
  - Trzymaj. - uderzenie – Się. - uderzenie – I swoich. - uderzenie - Kumpli. - uderzenie – Od mojej siostry. - kolejne – I przyjaciół. - i kolejne.
Zayn słyszał krzyki Leelo by przestał, ale ignorował je. Był zbyt wkurzony. Nie mógł się zatrzymać, nawet kiedy czyjaś silna ręka złapała go za ramię i odciągnęła od zakrwawionego i jęczącego w bólu Jake'a. Brunet odruchowo odwrócił się i wymierzył pięść w tę osobę, a tą osobą okazał się Harry, który teraz trzymał się za oko z grymasem na twarzy.
  - Malik, co do cholery?!
Wtedy Zayn zobaczył Jo, która obejmowała Leelo i Emily, która właśnie podeszła do niego i Styles'a. Oddychając ciężko przeniósł wzrok na chłopaka leżącego na podłodze i zwijającego się z bólu. Wiedział, że załatwił go bardziej niż wtedy za klubem.
  - Cholera, Harry. Przepraszam. - powiedział szczerze spojrzawszy ponownie na przyjaciela po czym westchnął głęboko przeczesując włosy do tyłu.
  - Spoko, ale trochę z nim przesadziłeś. - Styles kiwnął w stronę Jake'a.
  - Trochę? Wygląda prawie jak rozjechany arbuz. - odezwała się Emily wywracając oczami.
  - Zasłużył. - syknął Zayn.
Smirnoff cofnęła się o krok podnosząc ręce w geście poddania.
  - Stary, uspokój się. - powiedział Harry również zachowując bezpieczną odległość.
Wtedy Malik wyciągnął z kieszeni telefon ignorując lokatego i rzucił go Em, która bez problemu złapała urządzenie.
  - Muszę wiedzieć czy z Sam jest wszystko w porządku. Napisz do niej. - nakazał po czym wyminął ich ruszył wzdłuż korytarza nie zwracając uwagi na Jo i Leelo.


Kiedy wszystko zostało wyjaśnione Sam i Niall'owi blondynka westchnęła głośno po czym podeszła do biurka i oparła się o nie zamykając oczy na chwilę. Nie wiedziała czy ma być zła na brata czy się cieszyć, że nic nie stało się Leelo. I kiedy o tym myślała nasunęło jej się pytanie.
  - Czego od ciebie chciał? - zapytała patrząc na dziewczynę.
Ta podniosła wzrok i spojrzała na nią, a chwilę później przeniosła go na Zayn'a, który już patrzył na nią jak reszta oczekując odpowiedzi.
  - Um... Jake był... - przełknęła głośno ślinę – Jake był moim chłopakiem. - wydusiła w końcu.
  - Żartujesz? Byłaś z tym dupkiem? - Lou zapytał z niedowierzaniem.
  - Na początku nie był taki. - powiedziała spokojnie – Był miły. W sumie był jedynym chłopakiem, który mnie zauważał. - przyznała.
  - A potem? - zapytał Harry nadal trzymając lód przy oku.
Leelo przeniosła wzrok na swoje palce, którymi zaczęła się nerwowo bawić.
  - A potem się zmienił. Już nie był tym samym Jake'iem. Zaczął zadawać się ze Scott'em i jego kumplami, zaczął pić, imprezować co dzień... Po czasie nawet nie byłam zdziwiona kiedy przyłapałam go z narkotykami. - wyjaśniła.
  - Zerwałaś z nim? - tym razem zapytała Sam.
  - Na szczęście nie musiałam. Za bardzo się bałam żeby mu powiedzieć, że nie chcę już nim być. Zrobił to za mnie.
Teraz była kolej Zayn'a żeby się odezwać.
  - Bałaś się? - powtórzył.
Leelo westchnęła po czym wstała i podeszła do niego.
  - Pomyśl Zayn... - zaczęła z zaskakującą pewnością siebie - Znasz Scott'a. Wszyscy go znają i wiedzą do czego jest zdolny. Myślisz, że Jake był inny? Był dokładnie taki sam. Na szczęście się mną znudził. Może jego pożegnanie nie należało do najprzyjemniejszych, ale przynajmniej się od niego uwolniłam. Nie wiem co Scott czy jego kumple zrobili Sam... - tu spojrzała na blondynkę po czym znowu przeniosła swój pusty wzrok na ścianę - ...ale założę się, że miała większe szczęście niż ja. - dokończyła trochę ciszej, ale pozostali i tak słyszeli. - Muszę znaleźć Amber i Rachel. - oznajmiła po chwili ciszy, która zapadła w pomieszczeniu po czym zwróciła się do Zayn'a, który patrzył na nią ze smutkiem wypisanym na twarzy – Dziękuję. - powiedziała po czym udała się do wyjścia.
  - Pomogę jej. - odezwał się Lou wzdychając głęboko, a potem ruszył za nią.

***

Następny ranek do najcięższych nie należał. A zwłaszcza dla Harrego, który nie pił prawie w ogóle. Oczywiście jasne światło wpadające przez niezasłonięte okno denerwuje prawie każdego kto wstanie po nieprzespanej nocy... albo w ogóle każdego kto dopiero wstanie.
Styles rozciągnął swoje obolałe od spania na podłodze kości i usiadł powoli ziewając i przecierając zaspane oczy. Następnie rozejrzał się po pokoju gdzie na podłodze spali chłopacy, brakowało tylko Zayn'a. Każdy z nich miał poduszkę i leżał w innym kierunku. Dziewczyny zaś zajęły łóżko Emily. Pewnie zastanawiacie się co wszyscy robią w jednym pokoju kiedy w całym domu jest z dwadzieścia innych do zajęcia...cóż, tak się złożyło że ci tutaj przyszli by pogadać i posiedzieć w spokoju po wydarzeniach z Jake'iem, a kiedy zaczął nachodzić ich sen, nikomu nie chciało się ruszyć, więc wszyscy zasnęli w pokoju Smirnoff.
Harry następnie spojrzał na wysokie łóżko gdzie zobaczył Sam na jego krawędzi. Jej blond włosy sterczały w każdym możliwym kierunku, a makijaż był lekko rozmazany. Dziewczyna przetarła oczy i kiedy wzrok jej się wyostrzył spojrzała na Styles'a.
  - Która godzina? - zapytał niewyraźnie zaspanym głosem.
Chłopak spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku po czym ziewnął ponownie.
  - 10.30.
  - Ugh, za wcześnie. - mruknęła i zamknęła oczy próbując zasnąć jeszcze raz.
Harry wstał i dopiero kilka sekund później zorientował się, że nie ma na sobie koszulki. Hm, przecież nie wypiłem aż tyle. Pomyślał. Drugą rzecz, którą zauważył był brak jednej osoby na łóżku. A konkretnie Em. Ta zawsze wstaje albo za wcześnie albo za późno. A może śpi gdzie indziej?
Chłopak w końcu postanowił poszukać swojej koszulki, ale kiedy rozejrzał się po pokoju nie było po niej śladu. Zrezygnowany więc ruszył do łazienki by odświeżyć twarz i umyć zęby zapasową szczoteczką, którą miał u Emily. Następnie po cichu udał się w kierunku drzwi. Kiedy znalazł się w połowie schodów zatrzymał się momentalnie i zmierzył z góry cały salon. Wow. Nie, nie był wywrócony do góry nogami. Przeciwnie. Wszystko było czyste i lśniące jakby wczorajsza impreza nie miała tu miejsca. Kontynuując wędrówkę Harry udał się w kierunku kuchni skąd czuć było zapach świeżej kawy. Pierwsze na czym padł jego wzrok kiedy tam dotarł była Emily. Stała do niego tyłem z łyżeczką w ręce czytając coś na opakowaniu płatek i nucąc sobie jakąś melodię. Teraz przynajmniej wiedział gdzie zniknęła jego koszulka. Dziewczyna miała ją na sobie, a czerwony materiał sięgał jej do połowy ud. Harry wiedział, że Em lubi nosić rzeczy chłopaków, a zwłaszcza jego. Przywłaszczyła sobie już nie jedną jego rzecz. Oczywiście chłopak nie miał nic przeciwko. Jak dla niego Smirnoff mogła nosić jego ciuchy nawet do szkoły. I jak zwykle wyglądała w nich naprawdę seksownie. Ugh, on mnie torturuje.
Korzystając z tego, że nie został jeszcze przez nią zauważony bez pośpiechu zmierzył każdy centymetr jej ciała. Kochał ją obserwować. Wszystko w niej było dla niego idealne. Patrzył jak dziewczyna odkłada łyżeczkę i bierze do ręki kubek z kawą by wziąć dużego łyka ciepłego napoju nadal z zaciekawieniem czytając coś na opakowaniu płatek. Chwilę później odłożyła je i sięgnęła po nóż i kromki chleba, które równo w rzędzie rozłożyła na blacie. Stała teraz do niego bokiem, ale nadal go nie widziała. Mimo że chciał nie mógł wiecznie się na nią gapić jak jakiś prześladowca, więc poczekał chwilę aż dziewczyna odłoży nóż zanim do niej podszedł. Wiedział, że lepiej nie skradać się do Emily kiedy trzyma coś niebezpiecznego w ręce. To z pewnością skończyło by się źle. Skradając się po cichu na palcach podszedł do niej od tyłu i już miał ją wystraszyć kiedy zabrzmiał jej głos.
  - Nawet nie próbuj, Styles. - ostrzegła spokojnie, czytając coś na opakowaniu z serem.
Czyli nici z zostania ninją.
  - Cholera... zapomniałem, że masz dobry słuch. - skrzywił się lekko stając obok niej i opierając się tyłem o blat.
  - Nie. Po prostu ciebie usłyszy i zobaczy nawet osiemdziesięcioletnia babcia na wózku. - powiedziała wytykając na niego palec.
  - Czy to miało na celu obrażenie mnie? - zapytał unosząc jedną brew i uśmiechając się lekko.
  - Bardziej uświadomienie tobie, że jesteś za wielki żeby się skradać. - wzruszyła ramionami po czym wróciła do przygotowywania śniadania.
  - Moje koszulki też są na ciebie za wielkie... jednak je nosisz. - powiedział i pociągnął lekko na krawędź t-shirtu.
  - Znalazłam ją dzisiaj w łazience. Była czysta, więc ją ubrałam. - odparła zwyczajnie.
  - Wiesz, że mi to nie przeszkadza... Widzę, że zdążyłaś już zadzwonić po ekipę sprzątającą? - zmienił temat rozglądając się jeszcze raz po czystym domu.
  - Zayn po nich zadzwonił. A potem pojechał do sklepu. - wyjaśniła.
  - Coraz bardziej zaczynam się o niego martwić. Od kiedy Zayn Malik wstaje w weekend, i to jeszcze po imprezie, przed godziną 12?
Emily spojrzała na niego i uśmiechnęła się smutno.
  - Chyba nadal jest wkurzony. - westchnęła.
  - Nie dziwię mu się.
Wtedy Em obróciła się do swojego przyjaciela i wyciągnęła rękę by chwilę później dotknąć opuszkami palców lekko sine miejsce pod jego okiem.
  - Boli? - zapytała patrząc na niego z widoczną troską.
Harry posłał jej uśmiech.
  - To tylko podbite oko, Em. Miałem gorsze.
Dziewczyna wywróciła oczami i zabrała rękę.
  - Nie przypominaj mi.
Wtedy lokaty uśmiechnął się szeroko.
  - Czyżby pani Smirnoff się o mnie martwiła?
  - Jak zawsze panie Styles. Jak zawsze. - kąciki jej ust uniosły się lekko kiedy dźgnęła go lekko w jego nagi tors po czym obróciła się kontynuowała przygotowywanie śniadania.
Chwilę później Harry bez słowa usiadł na blat i zaczął obserwować przyjaciółkę. Emily czując ciągle na sobie jego wzrok zaczynała czuć się trochę niekomfortowo, co było dziwne, ponieważ nigdy wcześniej nie miała z tym problemu. Sama często go obserwowała kiedy coś robił.
  - Będziesz tak siedział i się gapił czy pomożesz przyjaciółce? - zapytała nie patrząc na niego.
  - Nie... - nie mógł powstrzymać się od uśmiechu – Wolę popatrzeć.
  - No jasne. - wymamrotała pod nosem, ale na jej twarzy również pojawił się mały uśmiech.
Minęła chwila ciszy kiedy Harry znów się odezwał.
  - Dobrze ci w czerwonym. - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem po czym zabrał jej kawałek sera, który ukroiła i szybko wsadził do buzi.
  - Hej! - Em próbowała pacnąć go w rękę, ale nie trafiła, ponieważ chłopak już ją zabrał.
Szczerząc się szeroko Styles zsunął się z blatu i podszedł do lodówki, z której wyciągnął małą butelkę zimnej wody i wypił jej zawartość biorąc kilka dużych łyków. Mimo że nie wyspał się za bardzo nie miał ochoty na poranną kawę jedynie coś co go lekko 'ostudzi'. Po wyrzuceniu plastiku do śmietnika chłopak wolnym krokiem wrócił do Emily, stanął za nią i oparł brodę na jej ramieniu.
  - Długo jeszcze? Jestem głodny. - jęknął.
  - Jak byś pomógł byłoby szybciej, wiesz? - wywróciła oczami.
Harry westchnął głośno po czym stanął obok niej.
  - Dobra... co mam robić?
Około pół godziny później kiedy tosty były już gotowe z góry zaczęli schodzić zaspani ludzie jakby wyczuli jedzenie. Oczywiście pierwszy był Nialler potwierdzając tym samym, że jego zmysły do wyczuwania wszystkiego co można zjeść nadal działają. Jak zawsze robienie śniadania wyglądało jak produkcja masowa zwłaszcza kiedy trzeba było jeszcze nakarmić Horan'a.
Chłopak w bardzo dobrym humorze i z szerokim uśmiechem na twarzy zajął miejsce na stołku przy blacie i zaczął konsumować tosty. Następni, którzy pojawili się w kuchni to Louis i Joan, którzy obydwoje wyglądali jakby nie przespali trzy dni z rzędu. Ich włosy sterczały w każdym możliwym kierunku, oczy były w pół otwarte nadal nie przyzwyczajone do porannego światła i w dodatku poruszali się jak zombie. Bez słowa usiedli obok Niall'a, a chwilę później pod ich nosy zostały podsunięte kubki z gorącą kawą, którą wdzięcznie przyjęli.
Kolejne osoby, które zawitały na dole to Dan i Liam. Chłopak nie prezentował się lepiej niż Tommo i Sanders, a Peazer zaś wyglądała jakby już dawno wstała i zdążyła się przyszykować na kolejny dzień. Tak samo jak poprzedni, ci dwoje udali by usiąść na stołkach przy blacie.
  - Jak się miewasz, Payno? Nie wierzę, że nie powiedziałeś nam o tym, że poszedłeś z Batman'em na kręgle i w dodatku nas nie zabrałeś. - zażartował Harry.
Horan parsknął śmiechem, a Liam jęknął i wymamrotał coś pod nosem.
  - Daj mi płatki Styles i nie marudź. - mruknął opierając łokcie na blacie i chowając twarz w dłoniach.
Harry będąc dobrym kolegom jakim jest pokręcił rozbawiony głową po czym wziął się za robienie płatków.
  - Stary... naprawdę nie powinieneś chodzić na imprezy. - powiedział Niall przeżuwając swojego tosta - Nie zdziwię się jak następnym razem zostaniesz gwiazdą YouTube'a biegając nago po Londynie i śpiewając Village People – YMCA.
Teraz nawet zaspani Lou i Jo się zaśmieli. Harry zaś ze śmiechu rozlał mleko, które nalewał do miski.
  - Chciałbym to zobaczyć. - powiedział Tomlinson niewyraźnym, a zarazem rozbawionym głosem.
Liam jęknął ponownie.
  - Wiesz kto mógł dać ci tą pigułkę? - zapytała Emily, która stała obok Harrego, opierając się tyłem o blat i pijąc już swoją drugą kawę.
  - Nie pamiętam. - mruknął.
  - Lepiej sprawdź czy nie masz drugiego jednorożca. - powiedział Zayn, który właśnie pojawił się w kuchni stawiając torbę z zakupami na szafkę.
Chłopak wyglądał jak zwykle dobrze. Nawet nie było po nim widać żadnych oznak braku snu albo wypicia zbyt dużej ilości alkoholu. Jedyne co było dowodem na to, że wczoraj cokolwiek się działo była jego lekko rozcięta warga i poranione kłykcie. Jego twarz zaś nie wyrażała żadnych emocji. Nie można było stwierdzić czy nadal jest zły albo czy nawet to co przed chwilą powiedział było żartem czy zwykłą radą.
  - Nie ma. Sprawdzałam. - odezwała się Dan kręcąc głową niedowierzając zachowaniu swojego chłopaka.
  - Wszędzie? - zapytał znacząco Lou.
Wtedy Dan wywróciła oczami.
  - Tak. Wszędzie.
  - Wyglądacie jak zombie. - stwierdził Zayn z lekkim grymasem patrząc na Lou, Jo i Liam'a.
Teraz była kolej Jo by wywrócić oczami.
  - Dzięki, Malik. Zawsze miło to od ciebie usłyszeć. - odparła sarkastycznie.
Ten jedynie wzruszył ramionami po czym spojrzał na Niall'a. Blondyn nawet nie zdawał sobie sprawy z intensywnego wzroku przyjaciela na sobie kiedy zajęty był pochłanianiem kolejnego tosta. Kiedy wszyscy zamilkli wiedząc o co chodzi Horan nawet nie zauważył, że zrobiło się cicho. Dopiero kiedy Em odchrząknęła głośno chłopak raczył zaszczycić ich swoją uwagą. Kiedy jego spojrzenie padło na Malik'u Irlandczyk momentalnie przestał przeżuwać i przełknął głośno tosta.
  - Um... - rozglądnął się nerwowo.
  - Musimy pogadać. - powiedział Zayn beznamiętnie.
  - Nie wiem czy to był taki dobry pomysł całować Sam przy Zayn'ie, stary. - Lou wyszeptał do Niall'a uśmiechając się podstępnie.
  - Teraz? - zapytał Niall ignorując Tomlinson'a.
  - Nie. Później. - odparł Malik – Gdzie Sam?
  - Śpi. - powiedziała Jo nadal popijając kawę.
Chłopak przytaknął ze zrozumieniem po czym spojrzał na Danielle.
  - Zawiozę cię do domu jeśli będziesz chciała. Nie sądzę żeby twój chłopak był w stanie. - zaoferował z ledwo widocznym uśmiechem.
  - Ok. - odwzajemniła go.
Wtedy Malik obrócił się w stronę Horan'a, który kontynuował jedzenie tosta.
  - Ty... - wskazał na niego palcem – Jedziesz z nami. - oznajmił na co blondyn energicznie przytaknął.

***
   
  - Dzięki. Widzimy się jutro. I nie bądź zbyt ostry dla Niller'a. - Danielle poklepała Horan'a po ramieniu zanim wysiadła z samochodu.
Zayn jedynie odpowiedział uśmiechem po czym ruszył ponownie samochodem włączając się w mały korek w centrum Londynu spowodowany jakimiś pracami drogowymi.
Stali tak z około pięć minut kiedy w końcu mogli normalnie jechać. Przez cały ten czas Zayn nie odezwał się słowem co lekko niepokoiło Niall'a, który również postanowił nic nie mówić dla własnego dobra. Blondyn nerwowo stukał palcami o swoje kolano i szukał ciekawych obiektów za oknem by zająć czymś myśli. Nawet nie odważył się spojrzeć na twarz przyjaciela.
Przepełnioną napięciem ciszę przerwał telefon Zayn'a, który nagle zaczął dzwonić. Chłopak nie śpiesząc się wyciągnął go z kieszeni i odebrał. Nie zdążył nawet się przywitać kiedy w słuchawce rozbrzmiał błagalny głos siostry.
  - Zayn! Proszę nie zabijaj Niall'a!
Brunet aż się cicho zaśmiał.
  - To ja go pocałowałam. Nie on mnie! - mówiła szybko.
Teraz jego uśmiech przerodził się w grymas kiedy przypomniała mu się scena jak jego przyjaciel i siostra ssą swoje twarze.
  - Zayn... zostaw go, proszę. Przecież to Horan. Znasz go... Zrobiłeś mu coś? Powiedziałeś? Zayn? Proszę powiedz, że wywiozłeś go nigdzie do lasu i tam zostawiłeś... Zayn! - prawie krzyknęła – Obiecuję ci... - zaczęła ostrzegawczym tonem - ...że jak mu coś zrobiłeś to... to... jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę. Zayn? Malik, do cholery!
Malik wywrócił oczami i pokręcił głową. Był nawet pewien, że siedzący obok Horan mógł ją usłyszeć.
  - Skończyłaś? - zapytał znudzonym tonem.
  - Nie! Słuchaj... wiem, że ci się to nie podoba, ale... tu chodzi o nas. O mnie i o Niall'a. Rozumiesz. Nie chcę...
  - Sam. - przerwał jej – Muszę kończyć. Horan'owi kończy się tlen w bagażniku. - powiedział po czym rozłączył się wyłączając po tym kompletnie telefon.
Blondyn obok nie mógł się powstrzymać i zaczął się śmiać. Zayn uśmiechnął się sam do siebie po czym odezwał się poważnym głosem.
  - Specjalnie dla ciebie zrobiłem miejsce w bagażniku. - powiedział – Kupiłem nawet dzisiaj rano nowe liny i szpadel.
Nagle śmiech Horan'a umarł i chłopak spojrzał na przyjaciela za kierownicą z szeroko otwartymi oczami. Zmierzył twarz bruneta próbując odczytać z niej czy żartuje, ale była ona zupełnie poważna. Każdy z przyjaciół Malik'a wiedział, że Zayn zrobiłby dla nich wszystko, a zwłaszcza dla swojej siostrzyczki, więc Niall miał problem z odczytaniem jego prawdziwych intencji.
  - Masz minę jakbym nie kupił ci jedzenia do trumny. - powiedział brunet zerkając na sekundę na Horan'a – Spokojnie. Mam paczkę m&m'sów w schowku. Jak będziesz oszczędzał to powinna ci starczyć na trochę.
Kiedy zatrzymali się na czerwonym świetle Zayn w końcu mógł spojrzeć na przerażoną twarz przyjaciela i po chwili odchylić głowę do tyłu i zacząć się śmiać.
  - To nie było śmieszne. - mruknął Niall kiedy jego przyjaciel próbował się opanować przed kierownicą.
  - Trzeba było widzieć swoją minę! - wybuchł ponownie trzymając się za brzuch.
  - Ha ha. Bardzo zabawne, Malik. - Horan odparł sarkastycznie.
Kilka minut później Zayn opanował swój śmiech i wziął kilka głębokich wdechów by po chwili z powrotem odezwać się poważnym głosem.
  - Wiesz że to będzie dokładnie co zrobię jeśli zranisz Sam? - zerknął na sekundę na blondyna.
Blondyn przytaknął doskonale wiedząc, że brunet nie żartuje.
  Wszyscy jego przyjaciele zawsze wspierali się i dbali o siebie nawzajem, ale Zayn był tak jakby „ekstremalnym przypadkiem”. Jeśli ktoś zadarł z kimś z grupy jego bliskich i w jakikolwiek sposób 'zagroził' im Malik zająłby się tym pierwszy w nieprzyjazny sposób.
  - Nigdy. - powiedział Niall szczerze – Dobrze wiesz, że nigdy nie zrobiłbym czegoś umyślnie by ją zranić.
  - Nawet jeśli to będzie nieumyślnie... masz przesrane. - odparł Zayn nadal patrząc na drogę.
Chwilę później chłopak zobaczył kątem oka jak jego blond przyjaciel szczerzy się sam do siebie.
  - Co jest takie zabawne? - zapytał go.
Niall pokręcił głową wciąż się uśmiechając po czym westchnął.
  - Nic.
Znów nastała chwila ciszy kiedy słychać było jedynie mijające ich samochody i szumy miasta. Po kilku minutach Zayn skręcił na światłach by chwilę później zaparkować na parkingu przy Nandos. Horan uniósł brwi i spojrzał na przyjaciela.
  - Szczerze mówiąc bardziej spodziewałem się, że wywieziesz mnie gdzieś do lasu niż zabierzesz mnie do Nandos. - przyznał po czym uśmiechnął się.
  - To czy zabiorę cię do lasu zależy tylko i wyłącznie od ciebie. - odparł Malik gasząc samochód po czym przeniósł wzrok na Niall'a i wyszczerzył się szeroko – A teraz stawiam kumplowi jedzenie bo wiem, że zgłodniał przez cały ten stres, w którym był przez ostatnie pół godziny. A teraz rusz się zanim się namyślę. - powiedział i wyszedł z samochodu.
Horan wzruszył ramionami sam do siebie po czym również opuścił pojazd w szybkim tempie i dorównał kroku Zayn'owi.
  Kiedy tylko weszli do środka Niall'a przywitał piękny zapach, od którego od razu zaburczało mu w brzuchu. I był pewien, że osoby, które znajdowały się bliżej niego mogły to usłyszeć.
  15 minut później chłopaki siedzieli naprzeciwko siebie przy stoliku pod oknem kiedy Irlandczyk zabrał się za konsumowanie kurczaka z frytkami. Zayn zaś zrezygnował z jedzenia i wziął jedynie cole.
  - Zostawiłeś telefon w domu? - zapytał brunet obserwując Niall'a.
Chłopak przełknął jedzenie i spojrzał na Malik'a ze ściągniętymi brwiami.
  - Skąd wiesz?
  - Bo nie słyszałem żeby Sam się do ciebie dobijała. Pewnie teraz wszyscy muszą ją uspokajać bo myśli, że ci coś zrobiłem. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
  - Powinieneś do niej zadzwonić. - poradził Niall biorąc kolejnego frytka do buzi – Niepotrzebnie ją martwisz.
Zayn nie odpowiedział. Jedynie obserwował przyjaciela. Horan nie mogąc już wytrzymać denerwującego wzroku bruneta wywrócił oczami.
  - Wiem o co chcesz zapytać, więc zapytaj wreszcie. - powiedział.
  - Czekam aż sam mi powiesz. - odparł piorąc łyka zimnego napoju.
Niall westchnął i zaczął mówić nie przestając jeść.
  - Więc... - przełknął głośno – Po tym jak Sam mnie pocałowała...
  - Yhym. Też się do niej przyssałeś. - przerwał mu Malik.
Niall ponownie wywrócił oczami na niego.
  - Ok. Po tym jak się pocałowaliśmy... - poprawił się i zobaczył jak Zayn krzywi się lekko na to wspomnienie – Musiałem pobyć sam, więc znalazłem jakieś ciche miejsce żeby móc pomyśleć. Chwilę potem Sam mnie znalazła. Rozmawialiśmy... no i potem znowu się całowaliśmy i chwilę później szliśmy szukać ciebie. - wyjaśnił.
  - Hmm... - Zayn zmrużył lekko oczy i podrapał się po podbródku myśląc nad czymś – 'Rozmawialiście'. Czy to znaczy, że jesteście razem? - zapytał po chwili.
Kiedy te słowa wyszły z jego ust Niall zarumienił się lekko i uciekł od niego wzrokiem.
  - Nie wiem. Nie rozmawialiśmy o tym czym dla siebie teraz jesteśmy. - wymamrotał.
  - Mam nadzieję, że zrobicie to jak najszybciej. - odparł po czym rozglądnął się po restauracji.
Horan nie odpowiedział bo sam nie wiedział co będzie dalej. Jedynie wiedział, że jego i Sam czeka poważna rozmowa. Myślał, że równie dobrze blondynka mogła do tego czasu się rozmyślić. Może nie będzie chciała psuć ich przyjaźni? Zbyt dużo myśli przelatywało przez jego głowę, więc postanowił się teraz skupić na swoim kurczaku i frytkach.
***

  Poniedziałkowy ranek zaczął się ponuro kiedy niebo zakryły szare chmury, a z nieba zaczął padać mocny deszcz. Plac przed szkołą był prawie pusty oprócz ludzi, którzy w szybkim tempie chcieli dotrzeć z parkingu do budynku szkoły by nie zmoknąć.
  Wyszło dziś na to, że Zayn, Lou, Emily i Joan przyjechali razem. Tommo przyszedł rano do Malik'a, a kiedy wychodzili spotkali dziewczyny, więc zabrali się razem. A teraz ta czwórka szła długim szkolnym korytarzem kierując się w stronę sal, w których mieli lekcję.
  - Wiesz, że mamy test? - zapytał Louis patrząc na Em.
  - Jeśli pytasz czy się uczyłam to odpowiedź brzmi 'nie'. Nie uczyłam się. - oznajmiła.
Chłopak odetchnął głośno z ulgą.
  - Dobrze, że nie jestem sam.
Joan zachichotała cicho patrząc jak Tomlinson z szerokim uśmiechem zarzucił rękę na szyję Smirnoff, a drugą rozczochrał jej włosy przez co dostał w brzuch z niemałą siłą, którą posiada dziewczyna.
  - Cholera, Em... - wymamrotał krzywiąc się lekko w bólu i łapiąc się za obolałe miejsce – Musiałaś tak mocno?
Emily wzruszyła ramionami z triumfalnym uśmiechem i wystawiła język w jego stronę.
  - Jeszcze się nie nauczył. - powiedział Zayn pod nosem tak, że tylko Sanders mogła usłyszeć.
  - Boże... współczuję Harremu. - Tomlinson pokręcił głową.
  - Co to miało znaczyć? - zapytała dziewczyna.
Kiedy Smirnoff i Lou zaczęli przedrzeźniać się i nie zwracać na nic uwagi Malik postanowił
przerzucić uwagę na Jo.
  - Co dzisiaj robisz? - zapytał.
  - Pewnie pouczę się trochę, a później pójdę na basem albo zostanę w domu. Nie wiem dokładnie. - wzruszyła ramionami – A ty?
  - Nie mam planów. - tym razem on wzruszył ramionami patrząc wciąż przed siebie.
  - Może zadzwonię do ciebie i coś porobimy. - zasugerowała by po chwili zmienić temat – Jak tam warga? - zapytała.
Chłopak spojrzał na nią z górą odkąd był wyższy od niej i posłał jej lekki uśmiech.
  - Nie boli jeśli o to pytasz. Zresztą to nic wielkiego.
Jo wywróciła oczami na jego odpowiedź.
  - Faceci i wasze ego. - wymamrotała.
  - Z moim ego wszystko w porządku. - odparł posyłając jej szeroki uśmiech.
Ale mówiąc, że 'to nic wielkiego' Zayn mówił prawdę. Jedyne co czuł to lekkie szczypanie na kłykciach kiedy zaciskał ręce. Chłopak miewał o wiele gorsze rany.
  - Jasne. - powiedziała sarkastycznie jednak z rozbawieniem w głosie.
Wtedy Zayn jak i reszta zobaczyła Harrego i Eleanor idących w ich stronę. Lokaty wyszczerzył się jak idiota kiedy tylko jego wzrok padł na ich czwórce, ale większość swojej uwagi skupił na Emily. Jego oczy świeciły z adoracją kiedy nie patrzył nigdzie indziej jak tylko na nią. Podobnie było z Lou i El. Chłopak objął ją mocno i pocałował w policzek kiedy tylko znalazła się przy nim.
  - Hej, skarbie. - wyszeptał jej do ucha chowając twarz w zagłębieniu jej szyi.
Kiedy ta dwójka zajęła się sobą Harry przywitał resztę.
  - Dlaczego cieszysz się jak maniak? - zapytała Em patrząc na Styles'a.
Harry wzruszył ramionami trzymając ręce w kieszeniach swoich jeansów.
  - Raczej nie z testu, który zaraz będzie pisał. - powiedział Malik.
Kiedy lokaty usłyszał słowa przyjaciela jego uśmiech momentalnie znikł.
  - Jaki test? - zapytał z przerażeniem wypisanym na twarzy.
  - Z chemii, głupku. - Em się zaśmiała.
Wtedy jego wzrok powędrował do niej.
  - Em... wiesz, że cię kocham, prawda? - powiedział próbując zrobić słodką minkę.
Wtedy Jo i Zayn wymienili spojrzenia mówiące 'Nie, nie wie.'
  - Hazz, nie uczyłam się więc nie masz ze mnie dzisiaj większego pożytku. - oznajmiła.
Wtedy wszyscy zatrzymali się w miejscu kiedy znikąd pojawiła się przed nimi osoba, z którą nikt nie miał ochoty się użerać. 
  Rudowłosa stała z postawą oznaczającą pewność siebie kiedy posłała Smirnoff mordercze spojrzenie, które ta odwzajemniła. Następnie spojrzała na Harrego i uśmiechnęła się do niego słodko.
  Zayn jęknął w myślach, ponieważ ta laska nieźle go wkurzała. W sumie nie tylko jego. Jo wyglądała jakby czuła się, że nie powinna tam być, Styles wyglądał na zmęczonego jej osobą, Lou i El gdzieś zniknęli, a Smirnoff... cóż, Smirnoff wyglądała spokojnie, ale tak naprawdę miała ochotę zamordować rudowłosą na środku korytarza.
  - Zaraz zwymiotuję. - powiedziała z obrzydzeniem Emily – Naprawdę jesteś tak zdesperowana czy naprawdę ci się nudzi?
Wystarczyła kilka słów by Rebecca zaczęła gotować się w środku ze złości.
  - Lepiej się zamknij, księżniczko. Wszyscy wiemy kto tu jest bardziej zdesperowany i lata do swoich zabawek kiedy tatuś i mamusia jej nie chcą. - syknęła.
Emily zrobiła krok do przodu, ale Harry szybko objął się ręką w talii i przyciągnął do siebie ignorując jej opór. Zayn miał już wkroczyć i coś powiedzieć kiedy Em go wyprzedziła.
  - Przynajmniej mogę do nich 'latać' czego ty nie możesz powiedzieć o sobie. Jesteś żałosna. Miałaś szansę z Harrym i wszystko zepsułaś bo jesteś zapatrzoną w siebie suką i rozkładasz nogi dla każdego faceta, który obok ciebie przejdzie. - warknęła z nerwów mocno ściskając nadgarstek chłopaka, który ją trzymał.
Rebecca już szykowała się do odwetu kiedy wkurzony Zayn postanowił przerwać tę scenę.
  - Słuchaj... Jest jakiś konkretny powód, dla którego postanowiłaś zepsuć nam humor czy po prostu postanowiłaś być sobą i wkurzyć nas od rana? - zapytał niemiłym tonem posyłając jej mroźne spojrzenie.
Dziewczyna parsknęła i wywróciła oczami po czym rozejrzała się po korytarzu jak gdyby nigdy nic i odchrząknęła poprawiając swoją spódnicę. Wtedy z powrotem spojrzała na zdenerwowanego bruneta.
  - Właściwie to muszę porozmawiać z tobą. - oznajmiła.
  - Po co? - zapytał zaskoczony tak jak reszta.
  - W cztery oczy. - dodała.
  - Nie mam ochoty z tobą gadać. - odparł.
Wtedy Rebecca uśmiechnęła się złośliwie i posłała mu spojrzenie mówiące 'dobrze wiesz o czym chcę porozmawiać.' Po tym Zayn się domyślił.
  - Chyba jednak masz. - oblizała swoje wargi pokryte błyszczykiem.
Malik wiedział, że nie ma wyjścia i że źle by się to dla niego skończyło gdyby odmówił. Mały szantaż zadziałał. Suka. Chłopak zacisnął wkurzony szczękę i przytaknął.
Emily ściągnęła zaskoczona brwi.
  - Żartujesz sobie, Malik?! - prawie krzyknęła.
Brunet spojrzał na nią i westchnął.
  - Tylko z nią pogadam. - powiedział cicho, stając tyłem do Rebecci by go nie słyszała – Nie tylko ciebie wkurza. - posłał jej słaby uśmiech.
Dziewczyna westchnęła zrezygnowana i przytaknęła. Wtedy Zayn wymienił spojrzenia z Harry'm, który nadal obejmował Emily w talii po czym obrócił się i ruszył wzdłuż korytarza. Rebecca posłała Smirnoff złośliwy uśmiech po czym ruszyła za brunetem.
  Malik wyszedł z budynku i stanął pod małym daszkiem na tyłach szkoły. Deszcz padał jeszcze bardziej niż kilka minut temu uniemożliwiając zobaczenie czegokolwiek w odległości kilku metrów, ale chłopak nie miał nic przeciwko. Lubił deszcz i jego zapach. Uspokajał go. Jednak wątpił żeby to coś pomogło, więc wyciągnął papierosa. Następnie odpalił go, zaciągnął się dymem i pozwolił nikotynie zrelaksować jego ciało choć odrobinę.
  Rebecca stanęła na przeciwko niego obejmując się rękoma w pasie kiedy chłodne powietrze dotknęło jej skórę i wywołało lekkie dreszcze. Nie wstydząc się ani trochę zmierzyła chłopaka wzrokiem od góry do dołu by stwierdzić, że wyglądał tak dobrze jak zawsze. W swoich czarnych rurkach, Air Max'ach, białej koszulce z logiem Pink Floyd i bordowej bluzie z kapturem. Jego włosy nie były dziś postawione do góry tylko opadały lekko na jego czoło stercząc gdzieniegdzie w różnych kierunkach. Wyglądał o wiele młodziej w tej fryzurze, która mówiła 'dopiero wstałem' albo 'właśnie uprawiałem seks'. Widząc je miało się ochotę wsadzić w nie pace i odgarnąć je do tyłu.
  - Skończyłaś? - zapytał znudzonym tonem Zayn patrząc jak rudowłosa mierzy go wzrokiem.
Dziewczyna słysząc jego słowa wybudziła się z trasu. Malik przez chwilę zobaczył coś w jej oczach czego nie widział wcześniej, ale zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Zignorował to jednak chcąc mieć jak najszybciej tę konwersację za sobą.
  - Czego chcesz?
Rebecca odchrząknęła i o założyła kosmyk włosów za ucho.
  - Mam dla ciebie... ofertę. - powiedziała w końcu.
Zayn ściągnął brwi zdziwiony jej dziwnym zachowaniem. Wydawała się... inna.
  - Ofertę? - powtórzył niezbyt entuzjastycznie zaciągając się dymem po raz kolejny.
  - Tak. - potarła dłońmi o swoje przed ramiona gdzie pojawiła się gęsia skórka by rozgrzać się odrobinę.
Gdyby była to jakakolwiek inna dziewczyna Malik zaproponował by jej bluzę, ale to była Rebecca Kennedy, więc nie było takiej szansy.
  - Potrzebuję twojej pomocy. - powiedziała nie brzmiąc już tak pewnie siebie jak zawsze.
  - A kto powiedział, że będę chciał ci pomóc? - parsknął lekkim śmiechem, w którym brakowało humoru.
Dziewczyna westchnęła i rozejrzała się nerwowo dookoła po czym spojrzała z powrotem na Zayn'a. Tym razem wyglądała jakby Rebecca wróciła do siebie. W jej oczach w końcu można było zobaczyć złośliwość.
  - Wiesz... pamiętasz naszą rozmowę wtedy na chodniku? Jeśli mi pomożesz twoi przyjaciele nie dowiedzą się o naszym małym sekrecie.
Zayn przejechał dłonią po twarzy i pokręcił głową.
  - Jesteś suką, wiesz o tym? - zapytał zmęczonym głosem.
Znów to coś w jej oczach. Jednak sekundę później wszystko zastąpił gniew. Było to po niej widać. Jej szczęka zacisnęła się mocno i zaczęła oddychać głęboko by nie wybuchnąć.
  - A ty dupkiem. - syknęła wkurzona – Jeśli chcesz mogę iść i zadbać o to by twoi przyjaciele wiedzieli o wszystkim. Twój wybór.
  - Co miałbym zrobić? - zapytał również zdenerwowany.
Wtedy Rebecca przełknęła głośno i uniosła wysoko głowę.
  - Chcę Harrego. - powiedziała z lekkim wahaniem.
Malik parsknął śmiechem.
  - Żartujesz?! - pokręcił głową z niedowierzaniem - Czy ty tego nie widzisz? Chłopak jest zakochany w Emily po uszy. Nie masz z nią szans. Nigdy nie miałaś. Nawet jak był z tobą zanim wszystko zepsułaś.
Ale ku jemu zdziwieniu rudowłosa nie wydawała się tym dotknięta. Jedynie patrzała na niego dziwnym wzrokiem. Zayn ściągnął brwi wyrzucając niedopalonego papierosa na deszcz.
  - Co z tobą? - zapytał zmieszany.
Rebecca patrzała teraz gdzieś za niego pustym wzrokiem po czym wróciłam nim do chłopaka.
  - Dam ci trochę czasu żebyś się nad tym zastanowił. Lepiej namyśl się szybko. - powiedziała bez emocji po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku wejścia do budynku by zniknąć w nim w tym samym momencie, w którym zadzwonił dzwonek.
  - Kurwa mać! - krzyknął Malik kopiąc metalowy pojemnik stojący za nim i posyłając go o ścianę.
Nie obchodziło go, że ktoś mógł go zobaczyć albo usłyszeć. Był wkurzony. Nienawidził nie mieć czegoś pod kontrolą. A teraz jakaś ruda laska go szantażuje. Ale wiedział, że to był tylko i wyłącznie jego wina. To był jego błąd, który popełnił w przeszłości i teraz musi się z nim zmierzyć.
  Kiedy Zayn ochłonął odrobinę przypomniało mu się, że ma lekcje. Spojrzał więc na swój nadgarstek gdzie znajdował się srebrny zegarek i już chciał zrezygnować z pójścia na zajęcia by trochę ochłonąć, ale szybko odepchnął tę myśl na bok wiedząc, że jego przyjaciele będą wypytywać go o powód jego nieobecności. W końcu udał się na historię i wiedział, że musiał w jakiś sposób ukryć fakt, że jest wkurzony, więc wchodząc do klasy starał się uśmiechać jak najbardziej beztrosko.
  - Spóźniłeś się, Malik. - to były pierwsze słowa Newman'a, które skierował do Zayn'a.
No co ty, Sherlock'u. Odparł sarkastycznie w myślach.
  - Zaśpiewałem się pod prysznicem. - brunet posłał mu zuchwały uśmieszek.
Nauczyciel tylko wywrócił oczami.
  - Siadaj. - nakazał i wrócił do pisania czegoś na tablicy.
Chłopak ruszył przez klasę w stronę swojego miejsca, które znajdywało się obok Jo ignorując wszystkie spojrzenia. Przechodząc obok jednej blondynki poczuł jak ktoś wsuwa mu coś do kieszeni jego bluzy. Wtedy obrócił się i spojrzał na dziewczynę, która posłała mu flirciarski uśmiech na co Zayn puścił jej oczko i usiadł do swojej ławki. Zanim wyciągnął swoje książki sprawdził swoją kieszeń i znalazł tam białą karteczkę. Kiedy ją rozwinął przeczytał to co było na niej napisane Po zajęciach, sala 52W ? ;) Myśląc o tym przez chwilę spojrzał z powrotem na blondynkę, która już miała swój wzrok na nim i przytaknął zgadzając się tym samym. Dziewczyna uśmiechnęła się łobuzersko po czym odwróciła się z powrotem do nauczyciela.
Zważywszy na to, że Malik chodził lekko 'pobudzony' przez ostatnie trzy tygodnie stwierdził, że czas w końcu się zabawić i 'rozładować swoje napięcie'. Kiedy dłużej nad tym pomyślał nie mógł znaleźć powodu, dla którego wcześniej się powstrzymywał i wtedy z zamyśleń wybudziło go lekkie szturchnięcie. Chłopak spojrzał w prawo na Jo, która uśmiechała się do niego przyjaźnie.
  - Masz pożyczyć długopis? - zapytała – Mój się wypisał. - dziewczyna zagryzła lekko wargę i wtedy wzrok Zayn'a powędrował na jej usta.
W tym samym momencie Malik przyznał sobie, że jedyny „powód” to właśnie ta dziewczyna, co nie miało najmniejszego sensu.
  Była naprawdę ładna... to wiedział od kiedy ją pierwszy raz zobaczył, ale dlaczego czuł dziwne przywiązanie do niej? Co było w niej takiego oprócz jej hipnotyzujących zielonych oczu i pięknego szerokiego uśmiechu?
  - Zayn? - Jo szepnęła głośniej próbując ściągnąć go na ziemię.
Chłopak zwilżył swoje usta językiem i z powrotem spojrzał jej w oczy.
  - Um, jasne. - powiedział szybko i wyciągnął długopis by podać go brunetce – Trzymaj.
  - Dzięki. - uśmiechnęła się ponownie po czym wróciła do przepisywania notatek.


_________________________________________