Ważne:





poniedziałek, 25 lutego 2013

 Rozdział XVIII - "Tak, kretynie. Martwiłam się o ciebie. A teraz ściągaj spodnie."

 Ze wszystkich chłopaków tylko Matt miał „immunitet“, ponieważ trzymał kamerę. Reszta niestety musiała się ratować. Liam, Niall i Louis zdążyli się zamknąć w aucie... niestety Zayn i Harry nie mieli już tyle szczęścia - zostali otoczeni przez szóstkę mokrych i pragnących zemsty dziewczyn.
 - Stary... jeszcze możesz uratować swój telefon. - powiedział Malik do przyjaciela, z którym był w potrzasku po czym wyciągnął komórkę z kieszeni i rzucił gdzieś na trawę obok Matt’a.
Harold się zgodził i zrobił to samo. Obydwoje wiedzieli, że telefony ich nie uratują przed zmoknięciem... ale za to może być na odwrót. Kiedy dziewczyny ruszyły w ich kierunku, Zayn i Harry próbowali się jeszcze wymknąć, ale nic z tego. Jo, Emily i Dan „wzięły się“ za Malik’a, a Eleanor i Sam za Styles’a.
 - Dajcie się przynajmniej rozebrać! - krzyknął Loczek bliski wrzucenia do wody.
Jego przyjaciel wykorzystał okazję i jakoś po drodze udało mu się zrzucić buty, a na koniec ściągnąć koszulkę... aż w końcu znaleźli się w jeziorze. Dziewczyny zaś triumfalnie się uśmiechnęły i przybiły sobie po piątce. Zostało tylko trzech, którzy właśnie siedzieli zamknięci w aucie i śmiali się z Zayn’a i Harrego.
 - A co z nimi? - zapytała Eleanor patrząc na nich.
W tym samym momencie Danielle podeszła do bluzy Styles’a, która leżała na namiocie i wyciągnęła z niej kluczyk od czarnego Rnge Rover’a po czym pomachała nim w górze żeby pokazać reszcie. Peazer nacisnęła tylko przycisk i otworzyła auto. Wtedy dziewczyny szybko złapały za klamki drzwi po prawej stronie wozu i dostały się do środka, ale chłopaki wyszli lewą. Tak czy siak uciekł tylko Louis, który wykorzystując okazję sam wskoczył do wody.
Liam i Niall pomino swoich oporów i tak zostali wrzuceni.
 - No i jesteśmy kwita. - powiedziała Sam z uśmiechem.
 - Prawie. - dodała El przenosząc wzrok na Tomlinson’a.
Ten uśmiechnął się szeroko.
 - Wiesz, że cię kocham? - zapytał robiąc niewinną minę.
 - I tak się nie wywiniesz, więc nie kombinuj. - odparła Calder.
 - Przecież jestem w wodzie, prawda? Tego chciałyście...
 - Dobra dobra...
W tym samym momencie do Matt’a podeszła Em i wzięła od niego kamerę po czym tak żeby nie zauważył dała znak dziewczynom.
 - To się nazywa zemsta. - skomentowała Smirnoff.
Wtedy Jo, Dan i Sam złapały szybko Parker’a i zaczęły ciągnąć go do wody. I się udało. Wszyscy zaczęli się śmiać
 - Przecież ja nic nie zrobiłem.
 - No i co z tego. - powiedziała blondynka z łobuzerskim uśmiechem.
 - One nie potrzebują powodu. - odezwał się Nialler.
W tym samym momencie Sam wskoczyła do wody ochlapując wszystkich obecnych dookoła. Następna była Eleanor, Dan i Jo. Chwilę potem zaczęła się wojna i wszyscy chlapali siebie na wzajem albo to podtapiali.
 - Dzieci. - powiedziała Emily do kamery - Musiałby chyba ktoś umrzeć, żeby byli poważni.
 - Em! Chodź do nas! - krzyknął Hazza, który chwilę potem został wciągnięty pod wodę przez Louis’a.
Smirnoff się zaśmiała po czym odłożyła włączoną kamerę na małe, składane krzesełko tak aby było widać co dzieje się w jeziorze, a następnie pobiegła i wskoczyła do wody. Na szczęście na nikogo nie trafiła. Wylądowała między Zayn’em a Niall’em ochlapując ich przy okazji. Kiedy tylko się wynużyła i złapała powietrza, ktoś z powrotem ją zanurzył. Ktoś czyli Malik.
 Pół godziny wygłupów później, wszyscy wyszli z wody i każdy sięgnął po ręcznik. Dziewczyny przygotowały się jeszcze przed wyjazdem i założyły stroje kąpielowe w razie czego, więc mogły swobodnie przy chłopakach zdjąć ciuchy, wycisnąć je i powiesić żeby wyschły, a na siebie założyć coś suchego.
 - Emm... mała? - zwrócił się do siostry Zayn szukając swojej torby na samochodzie Liam’a, a wcześniej przeszukawszy auta Harrego i Matt’a.
Był on tylko w samych wilgotnych spodenkach, które wcześniej wykręcił.
 - Co się stało? - zapytała zakładając biało-czerwoną baseball’ówkę.
 - Widziałaś moją torbę?
 - Nie. Nie ma jej?
 - Nie.
 - Taką czerwoną? - zapytała Jo.
 - Yhym.
 - Została w domu. Pytałam się Liam’a czy ją wziąć, ale on powiedział, że nie więc jej nie brałam. - wyjaśniła.
 - Payne?! - Malik zwrócił się do Liam’a, który siedział przy ognisku z resztą i się ogrzewał.
 - Co?
Zayn spojrzał na niego z przymrużonymi oczami.
 - Chcesz w łeb? - zapytał.
 - Co zrobiłem? - zapytał zmieszany.
Brunet tylko wywrócił oczami i dał sobie spokój. Dlatego, że słońce już zaszło i zrobiło się chłodniej każdy miał na sobie swoją bluzę, więc nie miał od kogo pożyczyć.
 - Niedługo zapomnisz głowy. - powiedziała Sam po czym zajęła bluzę i usiadła obok reszty towarzystwa.
 - Przepraszam. - powiedziała Jo, która została z Malik’iem.
 - Za co? Za torbę? No co ty. - posłał jej uśmiech - Przeżyję. - a następnie założył swoją suchą koszulkę, którą zdążył ściągnąć zanim wrzucono go do wody.
 - Chodź do ogniska. - zaproponowała.
 - Ok. - zgodził się po czym sprawdził swoje mokre kieszenie. - Cholera... Payne! Zabije cię!
Do torby, która została w domu Zayn wsadził wcześniej papierosy, a w chwili obecnej nie miał żadnych przy sobie. A te które miał w kieszeni spodenek pływają gdzieś w jeziorze. No i właśnie się zorientował.
 Godzinę później Emily zaproponowała zabawę w „nigdy“. Wszyscy uznali ten pomysł za dobry. Chociaż Jo miała małe wątpliwości. Wiedząc, że na pewno wymyślą coś bardzo prywatnego... bała się trochę. No, ale stwierdziła, że tak poznają się lepiej. I ona ich i oni ją.
 Ogólnie zabawa polegała na tym, że mówi się zdanie zaczynające się od „nigdy“... np. 'Nigdy nie jadłam lodów.’ Jeśli jakaś osoba to robiła to bierze duży łyk piwa, a jeśli nie to nie pije nic. I tak po kolei. 
 - To kto zaczyna? - zapytał Louis.
 - Ja! - zgłosił się Irlandczyk.
 - Ok, Nialler. Dawaj. - powiedziała Smirnoff.
 - Nigdy nie jadłem w wannie.
Napili się tylko Dan i Liam. Automatycznie wszystkie spojrzenia zostały skierowane na nich. I chyba każdy pomyślał o tym samym bo każdy się uśmiechnął.
 - Co? - zapytała Peazer.
 - To tylko zbieg okoliczności. - tłumaczył się Liam.
 - Dobra, dobra... później się okaże. - powiedział Louis.
 - Teraz ja. - powiedziała siedząca obok Sam - Nigdy rodzice nie przyłapali mnie na byciu pijaną.
Łyka nie wzięła tylko Jo, Dan, Liam i Matt... co oznacza, że ich nigdy nikt nie przyłapał.
 - Nigdy nie całowałem się z dziewczyną. - powiedział Zayn.
To pytanie bardziej miało na celu sprawdzenie dziewczyn. Wypił każdy chłopak i... Em. Malik posłał jej znaczący uśmiech.
 - Co? - zapytała również się uśmiechając.
Nic nie odpowiedział.
 - Ok, więc... - zaczęła Eleanor - Nigdy nie okłamałam rodziców.
Wypili wszyscy bez zastanowienia.
 - Nigdy...nie uprawiałem seksu. - powiedział Lou z uśmiechem.
To było oczywiste ze strony Tomlinson'a.
 - Czy z dziewczyną się liczy? - zapytała Smirnoff?
Reszta słysząc jej pytanie zaczęła się śmiać.
 - Chyba tak. - oznajmił Nialler.
 - Aha...
Tylko Jo i Sam się nie napiły. Następne stwierdzenia należało do Payne’a.
 - Nigdy nie rozwaliłem samochodu.
Wszyscy spojrzeli na Louisa, Zayna i Harrego... ale nikt się nie napił.
 - Nie oszukuj. - powiedział Malik z uśmiechem do przyjaciela.
 - Ja? Chyba wy. - odparł Tomlinson.
Danielle wywróciła oczami.
 - Każdy z was niech się napiję. - nakazała.
 - Co? - zbulwersował się Harry.
 - Pijcie i nie marudźcie.
Tak też zrobili.
 - Nigdy nie całowałam się z chłopakiem. - powiedziała Peazer.
Łyka wzięły wszystkie dziewczyny. Czyli chłopacy są czyści.
 - Nigdy nie spotykałam się z kimś starszym ode mnie. - teraz przyszła kolej na Joan.
 - Dobre. - stwierdził Louis - Prawda Haroldzie? - tu spojrzał na przyjaciela.
Wypiły dziewczyny i Styles.
 - Czy do tego zalicza się sam seks? - zapytał Malik.
Oczywiście musieli się zaśmiać.
 - Regularny? Czy jednorazowa przygoda? - Sanders chciała sprecyzować.
Zayn uśmiechnął się słysząc to pytanie.
 - Regularny.
 - Chyba tak.
I wtedy brunet wziął łyka po czym razem z Jo znów wymienili się uśmiechami.
 - Nigdy się nie spóźniłem. - powiedział Matt.
Każdy wziął dużego łyka.
 - Tak myślałem. - wycedził Matt jakby sam do siebie.
 Teraz była kolej Emily.
 - Nigdy nie robiłam tego w aucie.
Wszyscy wymienili się spojrzeniami po czym piwa napił się Harry, Lou, El i Zayn.
 - Nigdy się nie zakochałem. - powiedział Harry.
Nikt się nie spodziewał tego od Lokatego. Wszyscy myśleli, że wyskoczy z seksem, a tu niespodzianka.
 - Wow, Styles. Zaskoczyłeś nas. - powiedział Malik.
Tak więc wypił każdy oprócz Emily. Nikt o nic nie pytał.
 Zrobili jeszcze trzy kolejki po czym skończyli grę. Smirnoff korzystając z okazji złapała za kamerę, Dan uczyła tańczyć Matt’a, Hazzę i swojego Liam’a, Sam siedziała i rozmawiała z Horan’em przy ognisku, oparta o jego ramię, Louis’a i Eleanor gdzieś wcięło. Emily skończyła kamerować próby tańca chłopaków i poszła szukać zaginionej pary. I znalazła ich w aucie, na tylnym siedzeniu. Nie robili tego co myślicie. Po prostu rozmawiali przytuleni do siebie.
- Mam was. - powiedziała Smirnoff kierując na nich kamerę - A co gołąbeczki tu robią?
 - Rozmawiają. - oznajmił ją Tomlinson z uśmiechem.
 - Dobra... nie chcecie mówić to nie. Nie będę wam przeszkadzać. Rozmawiajcie sobie dalej. Czy cokolwiek tam robiliście. - odparła i wyszła z auta by tym razem udać się do blondynki i blondyna.
 W tym samym czasie Zayn chciał udać się w jakieś cichsze miejsce, więc odszedł kilka metrów od ‚obozowiska’. Wtedy zobaczył przy brzegu jeziora Jo. Siedziała i obejmowała swoje nogi, na których oparła brodę oraz patrzała na księżyc prawie w pełni. Malik po cichu podszedł i usiadł obok niej. Kiedy dziewczyna go zobaczyła, uśmiechnęła się.
 - Widzę, że nie tylko ja lubię posiedzieć czasami sam. - zaczął patrząc gdzieś na ciemne niebo.
 - Chyba każdy lubi. - odparła z uśmiechem.
 - Przeszkadzam?
 - Nie. Możemy posiedzieć sami razem.
Zayn zastanowił się chwilę czy to zdanie ma sens po czym spojrzał na nią.
 - Ok.
 - Chyba już to wszystko o sobie wiedzieliście, co? - zapytała po chwili milczenia.
Oczywiście chodziło jej o grę.
 - Nie wszystko. Na przykłąd nie wiedziałem, że Styles lubił przebierać się w ciuchy mamy kiedy był mniejszy. - powiedział prawie się śmiejąc - A co? Wolałabyś grać w grę Styles’a gdzie trzeba się rozbierać?
 - Niee... raczej nie. - posłała mu szeroki uśmiech.
 - Nie wiem czy to specjalnie czy nie, ale to on zawsze zrostaje pierwszy bez ubrań.
 - O mój boże. Przestań. Właśnie sobie to wyobraziłam. - zaśmiała się.
Zayn również. Znowu nastała chwila milczenia... ale ani Malik’owi, ani Jo to nie przeszkadzało. Nikt nie czuł się niezręcznie. Słychać było tylko świerszcze i śmiechy znad ogniska, przy którym siedziała reszta.
 - Pamiętam jak byłem tu z tatą 6 lat temu. - odezwał się Zayn - Złowiłem wtedy swoją pierwszą rybę. Sam była z nami. Kazała mi ją wypuścić bo nie chciała żeby zginęła. Nie posłuchałem jej. Trafiła na patelnię. Sammy nie odzywała się do mnie przez tydzień. To był najdłuższy okres kiedy nie rozmawialiśmy. I chyba jedyny. Nie wiem czy ona to pamięta.
Sanders spojrzała na niego. Zdziwiła się bo to był pierwszy raz kiedy wspomniał przy niej o swoim ojcu.
 - Mój brat się na mnie obraża jak nie pójdę z nim w poniedziałek pograć w piłkę. To taka nasza mała tradycja. Staram się ją utrzymać... chociaż czasami nie wychodzi. Mike wtedy mówi: „Zawiodłaś mnie.“. Dziwnie to brzmi z ust 7 latka, ale boli. - powiedziała przenoszą wzrok z powrotem na księżyc.
 - Musisz mnie poznać z tym małym. - uśmichnął się.
 - Przyjdź do nas w poniedziałek. Pogramy razem. Co ty na to? - zapytała.
 - Ok.
 - Myślę, że się polubicie. Poznasz moich rodziców przy okazji.
 - Jakieś wskazówi co mam robić, a co nie? Na przykład nie patrzeć twojemu tacie w oczy? Albo o czymś nie wspominać?
Joan zaczęła się śmiać.
 - Nie. Spokojnie... mója tata cię nie zabije jak na niego spojrzysz, chociaż jest trochę...
 - Jaki?
 - Jakby to powiedzieć... „testuje“ każdego kto mnie odwiedzi. Więc nie przejmuj się jak zacznie być dociekliwy. Udaje twardego, ale tak na prawdę nie jest. Matt sporo przeszedł zanim dał mu spokój. Co innego mama. Może być wszędzie gdzie się nie obejrzysz. Jak już mówiłam jest szalona. W pozytywnym tego słowa znaczeniu, oczywiście. Jeśli ci zproponuje lasagne to niewiadomo jak byś był głodny... odmów. Dla własnego dobra.
Zayn parsknął śmiechem.
 - Ok. Zapamiętam. Jeszcze jakieś przydatne inforacje? - zapytał.
 - Raczej nie. Jak długo się znacie z chłopakami? - Sanders zminiła po chwili temat.
 - Od dziecka. W sumie nie pamiętam jak poznałem Lou bo chyba byłem za mały.
 - A Em?
 - Mieliśmy chyba wtedy jakieś 8 lat. To znaczy... widywałem ją codziennie bo mieszkała obok mnie, ale nie rozmawialiśmy. A jak już zaczeliśmy to nie lubiliśmy się zabardzo. Kłuciliśmy i wyzywaliśmy. Byliśmy dziećmi, więc... później zaczęła nam się wszystkim podobać... mi i chłopakom, ale nie powiedzieliśmy sobie tego. Dopiero po jakimś czasie zaprzyjaźniliśmy się z nią... i przyjaźnimy do dzisiaj. Pewnie nie uwieżysz, ale pierwsza bójka Liam’a była właśnie ze Smirnoff. Pamiętam do dzisiaj jak rozdzielaliśmy ich, a Horan stał z boku i nie mógł przestać się śmiać. W sumie jak sobie dzisiaj to przypomnę to też chce mi się śmiać. - skończył swój monolog i na jego twarzy pojawił się uśmiech.
 - Liam? ... się bił? Z Emily? - ściągnęła zdziwiona brwi.
 - Tak. Pewnie myślisz, że jest taki grzeczy i w ogóle, ale to nie prawda. Czasami nieźle mu odwala. Potrafi nawet być głośnijszy niż ja czy Louis. Zobaczysz jeszcze.
 - Nie wyobrażam sobie tego.
Nagle z nikąd pojawił się Harry. Kucnął pomiędzy przyjacielem a Jo i szeroko się uśmiechnął.
 - Tu was wywiało. Masz. Spróbój. - powiedział po czym wsadził Zayn’owi jakąś jagodę do buzi.
 - Co to? - zapytał Malik.
 - Nie wiem. Rosło obok drzewa.
Kiedy to usłyszał było trochę zapóźno żeby wypluć, ponieważ brunet już to połknął.
 - Żartujesz? - spojrzał na niego jak na idiotę.
Jo zaczęła chichotać.
 - Skąd wiesz czy to w ogóle jest jadalne? Chcesz mnie otruć?
 - Spokojnie. Zjadłem to jak przyjechaliśmy i nic mi nie jest. Dobre, nie? - znów się uśmiechnął i wsadził sobie do buzi ową „jagodę“.
 - Dowiecie się jutro jak nie wylądujecie na pogotowiu. - powiedziała Sanders z uśmiechem.
 - Właśnie.
 - Oj, nie przesadzajcie. Chcesz? - tym razem Styles zwrócił się do Jo.
 - Nie, dziękuję. Wolę nie.
 - Nie to nie. Kogo obgadywaliście? - Harry zmienił temat.
 - Ciebie. - skłamał Zayn.
Harold uniusł brwi.
 - Naprawdę? Opowiadał ci jaki to jestem super? - spojrzał na dziewczynę.
 - Tak, Styles. Opowiadałem jej jak ta twoja zajebistość nie zna granic. - odpowiedział za nnią ironicznie Malik.
 - Wiedziałem. Nie możesz przestać o mnie mówić. Ani myśleć. Też cię kocham, Zayn. - Harry zarzucił mu jedną rękę przez szyję, a drugą rozczochrał włosy i uśmiechnął się szeroko. Jo zaczęła się śmiać.
 - Nakarmiłeś też tym czymś Niall’a?
 - Nie. Zjadłby wszystko. Z resztą Horan siedzi i obściskuje się  z twoją siostrą przy ognisku.
 - Ej, jak mamy umrzeć to wszyscy. - powiedział.
Styles parsknął śmiechem po czym spojrzał na Snaders.
 - Danielle uczy twojego chłopaka tańczyć. To nie fair. Wychodzi mu to lepiej niż mi. - powiedział.
 - Czyli jednak nie jesteś taki super? - zapytał Malik z uśmiechem.
 - Ranisz moje uczucia. - odparł i zrobił smutną minę.
 - Ale to ty chcesz mnie otruć. - odparł.
 - Nigdy bym ci tego nie dał jeśli nie sprawdziłbym tego na sobie.
 - Aww, jakie to słodkie. - powiedziała Jo.
 - Dobra... koniec tematu. Chodźcie. - Malik wstał i optrzepał spodnie z piasku.
Reszta rówinież.
 - Muszę sprawdzić co Horan robi z moją siostrą. - dodał.
 - Pewnie robią coś nieprzyzwoitego w namiocie. - Harry uśmiechnął się łobuzersko, kiedy ruszyli w stronę ogniska.
Zayn posłał mu karcące spojrzenie.
 - Jakiś nerwowy się robisz jak nie masz fajek. - odparł Loczek.
Teraz to Malik zarzucił mu rękę przez szyję i z uśmiechem powiedział:
 - Robię się nerwowy jak ktoś daje mi coś z lasu czego nigdy nie jadł ani nie widział.
 - Przeżyjsz... a raczej ty. - odezwałą się Jo.
 - Jak to? - zapytał Styles.
 - On zjadł tylko jedną, a ty... ile zjadłeś?
Harry starał się sobie przypomnieć, a kiedy policzył spojrzał na dziewczynę lekko przerażony.
 - No właśnie. - powiedziała widząc jego minę.
 Kiedy doszli na miejsce wszyscy siedzieli dookoła ogniska. Horan trzymał gitarę, Louis szeptał coś El do ucha, ta usmiechnęła się i pocałowała go, a reszta rozmawiała. Jo usiadła obok Matt’a, Zayn obok Liam’a, a Harry usiadł między Tomlinsonem, a Horanem i zwrócił się do Irlandczyka.
 - Zagraj „Piratów z Karaibów“ !
 - No nie... znowu?
 - Tak!
Styles kochał tę melodię. Mógł słuchać jak Niall ją gra cały dzień, w kółko i w kółko. Blondyn wywrócił oczami i zaczął grać. Jak zawsze wyszło mu to świetnie. Uczył on grać przyjaciela, ale jemu to nie wychodziło. Harremu lepiej szło na perkusji.
 Dwie godziny później chłopacy byli trochę wstawieni. No może więcej niż trochę... a zwłaszcza pan Harold. Dziewczyny wypiły mniej, więc miały zachowaną trzeźwość umysłu.
Nagle Styles wstał i chwiejnym krokiem ruszył w stronę jeziora.
 - Gdzie ty idziesz? - zapytała go Sam.
 - Wiiiii... - odpowiedział jak dziecko, które udaje samolot i wymamrotał coś jeszcze pod nosem, ale nie dało się tego zrozumieć.
 - Harry!
 - Si...siku ide noo... - powiedział ledwo.
Niepokojące było to, że zamiast w stronę lasu szedł w stronę wody. I w dodatku było ciemno.
 - Utopisz się. - ostrzegła Eleanor.
 - Niee... - zaprzeczył i zaczął się śmiać sam do siebie - Dam radę.
Dali sobie spokój bo myśleli, że i tak nie podejdzie blisko jeziora. Wszyscy zmęczeni siedzieli w milczeniu, a niektórzy nawet przysypiali. Zayn zaś bawił się strunami w gitarze Niall’a. Nagle, po jakiejś minucie, rozległ się plusk wody.
 - Cholera. - Malik odłożył szybko instrument.
Wszyscy jak poparzeni rzucili się w kierunku, w którym poszedł przed chwilą ich przyjaciel. Kiedy dobiegli na miejsce zobaczyli Harrego, który leżał w połowie w wodzie i w połowie na brzegu i znowu się z czegoś cieszył.
 - Styles! Ty idioto! - Emily odetchnęła z ulgą tak jak reszta.
Liam i Zayn podeszli do niego i złapali go za ręce by go wyciągnąć. Wtedy Harry zaczął machać nogami i chlapać dookoła.
 - Przestań i wyłaź. - powiedział Malik - Na trzy. - zwrócił się tym razem do Liam’a.
 - Ok.
 - 1..2..3.
Wtedy razem pociągnęli i wyciągneli przyjaciela. Obydwoje zarzucili sobie jego ręce przez szyję żbey czasem się nie wywrócił.
 - Mam nadzieję, że zdążyłeś się wysikać. - wycedził Payne.
Loczek uśmeichnął się i oparł o niego głowę.
 - Kocham cię, Liam. - powiedział.
 - Ja ciebie też, Harry... a teraz chodź.
Z Zayn’em zanieśli go i posadzili na pace furgonetki.
 - Poradzę sobie z nim. Idźcie. - Emily zwróciła się do reszty.
 - Na pewno? - zapytał Niall.
 - Tak. Lepiej połużcie się spać. Bo wcale nie wyglądacie lepiej niż on.
Tak jak powiedziała tak zrobili. Teraz została sama z pijanym przyjacielem.
 - Jesteś w stanie się rozebrać?
Harry nie odpowiedział tylko jedną nogą próbował zdjąć buta z drugiej. Niestety nie wychodziło mu to bo buty były ślizgie od wody.
 - Zdejmij koszulkę.  - powiedziała Smirnoff po czym sama zdjęła mu trampki oraz skarpetki.
Loczkowi  zaś udało się zdjąć t-shirt.
 - Musiałeś tam iść? Mogłeś się utopić.
 - Żyję. - powiedział z uśmiechem - Widzisz? - i pomachał jej.
 - To mogło się źle skończyć. Wiesz o tym.
 - Martwiłaś się o mnie?
Chyba woda go trochę ożywiła bo mówił wyraźniej.
 - Tak, kretynie. Martwiłam się o ciebie. A teraz ściągaj spodnie. - rozkazała.
Styles spojrzał na nie, a potem z powrotem na Emily.
 - Chcesz żebym zdjął spodnie?
Smirnoff wywróciła oczami.
 - Jakbyś mało razy to przy mnie robił. Zdejmuj je.
Nadal się uśmiechająć rozpiął pasek, a potem chcąc odpiąć guzik oderwał go.
 - Upss.
Em zakryła ręką twarz. Boże...z kim ja się przyjaźnię. pomyślała.
 - Idę po ci po ciuchy. Nie ruszaj się... stąd. - powiedziała i poszła do jego auta po torbę. Po dwóch minutach szperania w rzeczach Harrego znalazła to co szukała i wróciła do przyjaciela.
 - Jeszcze się nie rozebrałeś?! - Smirnoff zoabaczyła, że Styles dalej ma na sobie spodnie.
 - Kazałaś mi się nie ruszać. - odparł ze słodkim uśmiechem.
Dziewczyna westchnęła głęboko zrezygnowana i podała mu ciuchy oraz ręcznik.
 - Przebieraj się. - nakazała i odwróciła się.
 - Nie musisz się odwracać. Nie przeszkadza mi to. - powiedział ściągając chwiejnie resztę ubrań.
 - Wiem... ale mi tak. Ruszaj się. I spróbuj się przy okazji nie zabić.
 - Przecież mnie uratujesz. Jak zawsze.
Smirnoff uśmiechnęła się sama do siebie. To prawda. Zawsze go ratowała z trudnych sytuacji.
 - Jesteś pijany.
 - No i co z tego. I tak mnie kochasz. - powiedział nadal z uśmiechem na twarzy.
 - Styles... nawet jakby się nie chciało to ciebie nie da się nie kochać. Wszyscy to wiedzą.
Kiedy ubrał ostatnią rzecz jaka mu została, czyli koszulkę, podszedł do Emily, objął ją mocno od tyłu i podłożył głowę na jej ramieniu.
 - Dziękuję. Ładnie pachniesz. - dodał po chwili.
 - Tak... tobą i jeziorem. - odparła odwracając się do niego - Chodź. Zaprowadzę cię do namiotu. - zarzuciła sobie jego rękę przez szyję żeby było jej lepiej go prowadzić.
 - Zostaniesz ze mną? - zapytał kiedy szli.
 - Nie, Harry.
 - Proszę. Będę grzeczyny. - prosił błagalnym tonem.
 - Wiem, ale po pierwsze... uśniesz w sekundę, a po drugie... nie będzie miejsca. - odparła.
Kiedy zobaczyli, że przy ognisku spał Zayn i Niall, a z namiotu wystawały trzy pary nóg było oczywiste, że w namiocie nie ma miejsca i dla Harrego. Dziewczyny też już chyba spały.
 - Cholera. - powiedziała Em pod nosem.
 - Chyba będę musiał wziąć przykład z Malik’a i Horan’a.
Smirnoff wywróciła oczami po czym posadziła Styles’a na śpiwoże, który leżał niedaleko paleniska.
 - Posiedzę z tobą tylko chwilę żebyś się czasem nie podpalił. - usiadła obok niego.
Harry uśmiechnął się najszerzej jak mógł. Em poklepała ręką swoje nogi. Przyjaciel zrozumiał i położył na nie głowę.
 - A teraz śpij. I zapamiętaj jak to jest być pijanym bo długo nie dostaniesz alkoholu... chociaż i tak pewnie wszystko zapomnisz. - powiedziała i przykryła go.
 - Masz kościste nogi. Czy ty coś w ogóle jesz? - zapytał.
 - Wolisz poduszkę? - zapytła nie chcąc słuchać jego marudzeń.
 - Nie...nie.
 - Więc się nie odzywaj i śpij.
 - Naprawdę robiłaś to z dziewczyną? - odezwał się ponownie po chwili milczenia.
 - Styles!
 - Ok, ok. Już się nie odzywam.
Tak właśnie po około minucie Styles smacznie spał, a Emily siedziała z głową przyjaciela na nogach i wpatrywała się zamyślona w ognisko.


_________________________________________
No i jest. Dziękuję wam za wszystkie komentarze i wejścia =) Nie wiecie jak mnie to motywuje :)
Chciałabym też żebyście powiedzieli mi np. jaki moment się wam najbardziej podobał, a jaki nie podobał.  Albo jakiej parze najbardziej kibicujecie. :] Moglibyście? Cokolwiek...
Min. 3 komentarze = XVIII rozdział.
B.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział XVII - "Jestem za młody żeby być wujkiem."

  
- I jesteśmy na miejscu. - skomentowała Emily wychodząc z auta z kamerą w ręku.
 Wszystkie trzy samochody zaparkowali przy małej polanie, którą otaczał zielony las oraz jezioro z jednej strony. Na środku ze sporych kamieni ułożone było palenisko, a dookoła leżały grube pnie drewna, które mogły posłużyć za siedzenie. W wodzie znajdował się też w połowie zniszczony pomost wyglądający jakby miał się zaraz cały rozlecieć.
  - Ok... może najpierw rozłóżmy wszystko nim rozpalimy ognisko żeby Nialler nic nie podpalił. - powiedział z uśmiechem Liam. 
 - Bardzo śmieszne. - mruknął Irlandczyk i wziął worek z namiotem z furgonetki Payne'a.
 Wcześniej ustalili, że dziewczyny śpią z dziewczynami, a chłopaki z chłopakami. Chociaż każdy wiedział, że pewnie i tak wyjdzie inaczej. Tak więc Emily miała dzielić namiot z Sam... Jo z Dan i El, a chłopaki powiedzieli, że gdzie trafią tam będą spać. Jeśli w ogóle trafią.
  - To kto idzie po drewno? - zapytała Emily kierując kamerę na resztę. 
  - Ja mogę. - zgłosił się Styles.
  - Lepiej nie, Harry. Nie puścimy cię... na pewno nie samego. - powiedziała Danielle uśmiechając się do niego. 
  - Ja z nim pójdę. - odezwała się Sam – Chodź. - pociągnęła go za rękę w stronę lasu – Tylko się nie zgub.
Każdy wiedział, że Harold miał fatalną orientację w terenie.
  - Tylko grzecznie tam. - krzyknął za nimi Zayn.
Każdy się za coś zabrał. Oprócz Smirnoff, która chodziła z kamerą i wszystko nagrywała. Em podeszła do Malika, który szukał czegoś w furgonetce Liam'a.
  - Hej Zayn. 
  - Hej Em. - powiedział nie przerywając szperania w rzeczach.
  - Czego szukasz? - zapytała nadal kamerując.
  - Zapalniczki.
  - U Liam'a? A ty nie masz? No kto jak kto, ale ty?
  - Zgubiłem.
  - Super. Zostaliśmy bez ognia. Zayn zgubił zapalniczkę, więc będziemy musieli sobie poradzić bez. To będzie szkoła przetrwania. - skomentowała do kamery.
  - Cholera. - mruknął Malik zeskakując z paki furgonetki – Musiałem zostawić w domu.
  - No raczej tam po nią nie wrócimy. - powiedziała i ruszyła w stronę Danielle, która rozkładała mały stolik by rozłożyć na nim jedzenie. - Tu mamy Dan, która będzie dzisiaj chyba obsługiwała nasz bar.
Peazer uśmiechnęła się i pomachała do kamery. Smirnoff ruszyła dalej. Tym razem podeszła chłopaków, którzy próbowali rozłożyć namiot... co kompletnie im nie wychodziło. Matt razem z Niall'em jeden, a Lou i Liam drugi. Zayn zaś próbował pomóc raz tym, a raz tym.
  - Chłopaki właśnie robią coś co trochę przypomina rozkładanie namiotu. W przeciwieństwie do nich dziewczyny radzą sobie znacznie lepiej. - tu skierowała obiektyw w stronę Jo i Eleanor robiących to samo tylko kilka metrów dalej. Chwilę potem ponownie wróciła kamerą do Lou i reszty. 
  - Może byś pomogła? - zapytał Tomlinson próbując poskładać rurki.
  - Żartowałam. Dobrze wam idzie. - skłamała i podniosła kciuka do góry, ale nie wyszło jej to zbytnio przekonująco.
W tym samym momencie pękła rurka, którą Lou próbował wsadzić w otwór innej.
  - Mówiłaś coś? - zaśmiał się Niall. 
  - Dobra... muszę pomóc tym sierotom. - powiedziała po czym wyłączyła kamerę i odłożyła ją.
  - I co teraz? - zapytał Liam.
  - W aucie Styles'a jest taśma. Mogłabyś ją przynieść? - poprosił Malik, który próbował rozczytać instrukcję z obrazka.
  - Ok. - obróciła mu kartkę, którą trzymał do góry nogami i ruszyła w stronę auta. 
 W tym samym momencie Sam i Harry chodzili po lesie i zbierali suche drewno do ogniska. Nie musieli odchodzić daleko.
  - Dawno nie widziałam się z Gemmą. Co u niej? - zapytała blondynka.
  - Dorabia jako barmanka w jednym z klubów.
  - A co na to twoi rodzice? 
  - Nie podoba im się to.
Rodzice Styles'a są bardzo mili i kochani, ale zawsze powtarzali, że ich dzieci nie mogą pracować w jakiś barach czy sklepach. Muszą znaleźć sobie dobrą pracę, na wysokim poziomie, do której będzie potrzebne dobre wykształcenie. Oczywiście Gemma zawsze się dobrze uczyła... niestety z Harry'm jest trochę inaczej. Może dlatego, że to chłopak? Jak na razie państwo Styles, na okres studiów córki, zapewnili jej, że będą pokrywać wszystkie koszty związane z nauką oraz innymi rzeczami takimi jak zakupy, mieszkanie czy jedzenie. Ale chyba Gemma jednak woli się usamodzielnić.
  - Może wpadniemy do niej w któryś piątek... 
  - Dobry pomysł. - powiedział z uśmiechem.
  - Tylko nic nie mów. Zrobimy jej niespodziankę. 
  - Ok. Dzięki, że mnie wzięliście ze sobą wczoraj. Pewnie chcieliście jechać sami. - Harry zmienił temat.
  - Co? Ty też?! Proszę cię... Niall to tylko mój przyjaciel tak samo jak ty czy Lou albo Liam. Przestańcie wymyślać.
  - Ale...
  - Żadnych „ale”. - przerwała mu – Bierzmy te drewno i wracajmy.
  -  Sam...
  - Co? - zapytała podnosząc gałąź z ziemi. 
  - Nie ruszaj się. - powiedział Harry.
Ta zamarła w bezruchu.
  - Czy to pająk?
Siostra Zayn'a panicznie bała się pająków. Wszyscy to wiedzieli i czasami wykorzystywali to przeciwko niej. Styles nie zdążył nic powiedzieć, a ta upuściła wszystkie zebrane przez siebie drewno po czym pisnęła i zaczęła machać rękoma by strzepać z siebie stworzenie gdziekolwiek ono było. Podbiegła szybko do Harrego i przytuliła się mocno do niego zmuszając go wcześniej do rzucenia gałęzi i patyków, które trzymał.
  - Zdejmij go, proszę!
Harold zaczął się śmiać. Blondyna myślała, że jej przyjaciel śmieje się z jej pisków.
  - Nie śmiej się! Zdejmij go! - dalej mocno obejmowała Loczka cała się trzęsąc.
Ale ten dalej się śmiał.
  - Sam... - zaczął ledwo powstrzymując śmiech – Nie ma żadnego pająka. Żartowałem.
Dziewczyna wypuściła go ze swoich objęć i cofnęła się o krok po czym zmierzyła go groźnym spojrzeniem.
  - Głupek! Ja tu prawie umarłam ze strachu! - podeszła i z zaciśniętymi zębami uderzyła go pięścią w brzuch.
Nie udało mu się jednak obronić... co nie powstrzymało go od dalszego chichotania.
  - Wybacz, ale powinnaś zobaczyć swoją minę. 
  - Pożałujesz. - wycedziła i zaczęła zbierać upuszczone przez siebie drzewo.
Harry również.
  - Nie złość się. To był tylko żart. - powiedział szeroko się uśmiechając.
Sam nawet się nie odezwała... tylko skończywszy zbierać gałęzie wstała i ruszyła w stronę polany gdzie znajdowała się reszta.
  - Lepiej chodź jak nie chcesz się zgubić. - wycedziła przez ramię.
Styles przyśpieszył zbieranie drewna z ziemi i szybko ruszył za blondynką.
Kiedy wrócili Jo i Eleanor kończyły właśnie składać drugi namiot. Pomagała im Dan. Chłopaki zaś... nie byli nawet w połowie. Em siedziała na starym konarze obok trzymając się za brzuch i nie mogła przestać się śmiać.
  - Co się stało? - zapytała Sam rzuciwszy drzewo gdzieś obok paleniska. 
  - Ja z nimi nie mogę... - powiedziała Smirnoff nadal się śmiejąc po czym wstała – Ty im pomóż. - i ruszyła w stronę dziewczyn.
  - Co się dzieje? - tym razem zwróciła się do chłopaków.
  - Louis wsadził niechcący Horan'owi patyka w oko... ale najpierw go złamał. - wyjaśnił Zayn.
  - Sorry, stary. To było niechcący. - Tomlinson prawie się śmiejąc przepraszał Niall'a, który trzymał się za oko.
  - Wszystko w porządku? - zapytała Sam kładąc Irlandczykowi dłoń na ramieniu.
  - Tak. - uśmiechnął się do niej – Nic mi nie jest.
  - Z tego tak się śmiała Em? - zapytała.
  - Nie. Z komentarza twojego brata. Nie pytaj lepiej... - powiedział Louis.
Sam spojrzała na Zayn'a. Ten tylko się uśmiechnął.
  - Może ja lepiej rozpalę ognisko. - powiedział Malik – Chodź Styles... tu się raczej nie przydasz.
Harry razem z Malik'iem poszli jeszcze raz do auta w poszukiwaniu zapalniczki, ale niestety jej nie znaleźli. Zrobili tylko jeszcze większy bałagan.
  - Musimy poradzić sobie bez. - stwierdził Styles. 
  - Wiem, Sherlock'u. - odparł Zayn – Trochę nam to zajmie.
I tak było. Chłopaki męczyli się chyba z godzinę zanim coś zdziałali. Każdy po kolei próbował im pomóc, ale i tak nic to nie dawało. W końcu udało się Malik'owi. Reszta skończyła rozkładać namioty... a raczej jeden namiot bo z tego, który rozkładał Louis z Liam'em nie można było już nic zrobić. Większość pewnie myśli, że namiotu nie da się zepsuć, ale w ich przypadku wszystko jest możliwe. Tak więc sześć chłopaków będzie musiało się zmieścić w jednym... trzyosobowym. Potem Matt i Tomlinson powbijali dookoła kilka pochodni żeby było jaśniej, a Liam i Niall załatwili patyki na kiełbaski. Emily i Danielle zawiesiły też hamak.
  - I shot the sheriff, but I did not shoot the deputy. - podśpiewywał sobie Styles Bob'a Marley'a kręcąc się to tu to tam nie wiedząc co ze sobą zrobić. 
  - I shot the sheriff, but I swear it was in self-defense. I shot the sheriff, and they say it is a capital offense. - Niall zaśpiewał drugi refren ostrząc czubek patyka. 
  - Horan powtarzał tę piosenkę cały dzień... Zarzućcie coś innego. - powiedział Lou. 
  - You know I said it's true. I can feel the love. Can you feel it too? I can feel ah ah. I can feel ah ah... - zaśpiewał Harry. 
  - To już wszystko? - zapytała Eleanor rozglądając się dookoła. 
  - Nie dla chłopaków... - Jo kiwnęła na Zayn'a i Louis'a wyciągających z samochodu dwie przenośne lodówki turystyczne, w których było piwo.
  - No tak...
W tym samym momencie Em włączyła kamerę i podeszła do Niall'a.
  - Zaśpiewaj nam coś. - powiedziała z uśmiechem i z obiektywem skierowanym na farbowanego blondyna. 
  - Yo Ay yo Ay yo I'ma need 69 real bad girls for my tour bus. Somebody get security to escort us. They go the long way but we take the short cuts. Give me the blonde hair, long weave, short cuts . - Horan zaczął rapować. 
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Nasz blondynek właśnie rapował nam Nicki Minaj. - skomentowała Smirnoff do kamery – I nieźle mu to wyszło. - Em skierowała obiektyw na resztę – Was też to czeka. Każdy nam dzisiaj zaśpiewa. - ostrzegła z łobuzerskim uśmiechem.
Rozległ się cichy pomruk niezadowolenia... ale wszyscy wiedzieli, że z Emily nie wygrają.
  - Poczekaj aż trochę wypijemy. - powiedział Louis z uśmiechając się szeroko.
Chwilę potem Malik rozdał każdemu po butelce piwa. Kiedy proponował swojej siostrze... ta odmówiła.
  - Grzeczna dziewczynka. - objął ją ramieniem i pocałował w czoło – Chyba nie będę wujkiem, co? - zapytał po cichu po chwili.
Blondynka spojrzała na niego ze ściągniętymi brwiami.
  - Nie, kretynie! - i dźgnęła go palcem w żebro.
Ten uśmiechnął się szeroko.
  - To dobrze. Jestem za młody żeby być wujkiem. - skomentował – No i oczywiście ty jesteś za młoda żeby być mamą. - dodał – Chyba bym zabił gościa... 
  - Zayn... proszę cię. - przerwała mu posyłając groźne spojrzenie.
  - Ok, ok. Już się nie odzywam.
Chwilę później wszyscy usiedli dookoła ogniska na grubych pniach. Większość również piekła sobie kiełbaski na patykach... lub pianki. Niall poszedł na całość i jakoś w ręce zmieścił cztery patyki.
  - Ok, więc... - Emily skierowała kamerę na siebie - ...właśnie skończyliśmy wszystko ogarniać i możemy w końcu usiąść, zjeść i wypić. Miejmy tylko nadzieję, że jakiś leśniczy nas nie złapie. 
  - Albo niedźwiedź. - dodał Liam.
  - Tak... miejmy nadzieję, że tu nie ma niedźwiedzi. Przyjechaliśmy tu dwie godziny temu, a jak do tej pory chłopaki zdążyli popsuć namiot, wsadzić Nialler'owi patyka w oko, a Zayn zapomniał zapalniczki. W dodatku nie mogę znaleźć swojego telefonu. A teraz... po kolei. Każdy nam powie jedną rzecz o sobie. Dziewczyny mają pierwszeństwo. - i tu skierowała obiektyw na Louis'a – Co nam powiesz? 
  - Jestem Lou i lubię pianki. Te różowe.
  - Nie wątpię. Ok... następny. - teraz kamerowała Liam'a.
  - Hej. Jestem Liam i... mam zieloną szczoteczkę do zębów.
  - Nieźle... dalej...
Teraz przyszła kolej na dziewczynę Payne'a.
  - Jestem Danielle. - pomachała do kamery – Złamałam rękę kiedy miałam 7 lat... tańcząc balet. 
  - Ta to zawsze się poświęca. Idziemy dalej.
  - Hej. Mam na imię Joan... a na drugie Helen.
Następny.
  - Jestem Matt i... przez 14 lat wierzyłem w mikołaja. 
  - Serio? - zapytał Louis.
  - Tak. Potrafiłem kłócić się z nauczycielką przez godzinę o to czy istnieje. - wyjaśnił.
  - Wow. Przyłapałeś tate przebranego za mikołaja, że już nie wierzysz? - Lou uśmiechnął się szeroko.
Tak jak i reszta.
  - Mama mi powiedziała. Szkoda, że nie widziałeś jaki byłem zdziwiony. 
  - Dobre...
Teraz Em skierowała kamerę na Styles'a.
  - Słuchamy... - powiedziała. 
  - Hej, Jestem Harold. Raz kiedy wychodziliśmy z restauracji zostałem zaatakowany przez starszą panią.
  - Pamiętam to. - odezwał się Niall – goniła cię ze swoją laską. 
  - Krzyczała: „Wiem, że to ty młodzieńcze. Przede mną nie uciekniesz.” - zaśmiał się Zayn.
  - O co jej chodziło? - zapytała Jo.
  - Chcielibyśmy wiedzieć. Gdybyś widziała minę Harrego. Biedny nie wiedział co robić. - powiedziała Eleanor.
  - Też tego nie zapomnę. - dodała Smirnoff – Dalej... - zmieniła temat kierując kamerę na Horan'a.
  - Niall jestem i nie lubię fety.
  - Bo się nie znasz. - skomentowała i przeszła dalej do blondynki.
  - Hej. Nazywam się Sam i jestem uczulona na orzeszki ziemne.
  - Ok... Teraz nasz bad boy.
  - Jestem Zayn. W ten sam dzień co jakaś wściekła babcia zaatakowała Styles'a... kelnerka zaproponowała mi seks na zapleczu restauracji. - powiedział do kamery. 
Wszyscy wybuchli śmiechem.
  - Po prostu do ciebie podeszła i zapytała? - chciał dowiedzieć się Matt.
  - Tak. Szepnęła mi na ucho.
  - I co jej powiedziałeś?
  - Że dam jej znać.
  - Lepiej nie pytaj czy dał. - odezwał się Louis z szerokim uśmiechem.
  - Dobra... a teraz...
  - Elenaor. Nigdy nie śpię na prawej stronie łóżka. 
Chwilę później wstała Dan i zabrała Smirnoff kamerę po czym skierowała ją w jej stronę.
  - Teraz ty, piękna.
  - Hmm... Mam na imię Emily i nigdy nie piję napojów z puszek.
Danielle uśmiechnęła się do niej i oddała jej sprzęt, a ta następnie usiadła między Matt'em, a Harry'm.
  - Dobra... teraz trzeba się napić. 
Kilkadziesiąt minut później Niall przyniósł z samochodu gitarę i chłopaki zaczęli śpiewać. To było raczej wygłupianie się bo reszta się cały czas śmiała, a najbardziej z „I don't wanna miss a thing” Aerosmith.
  - I could stay awake just to hear you breathing 
Watch you smile while you are sleeping
While you're far away and dreaming 
I could spend my life in this sweet surrender  
I could stay lost in this moment forever
Well, every moment spend with you
Is a moment I treasure
 
I don't wanna close my eyes  
I don't wanna fall asleep
'Cause I'd miss you, baby
And I don't want to miss a thing.
 
[...]
I tak zaśpiewali całą piosenkę. Oczywiście Emily wszystko nagrywała stojąc z boku i się śmiejąc tak jak reszta.
  - To był utwór w wykonaniu chłopaków. - skomentowała – Kilka piw później będzie jeszcze ciekawiej. - dodała z szerokim uśmiechem. 
  - A ty nam pomożesz. - powiedział Harry.
  - Wybacz Haroldzie, ale nie. Ja tu dokumentuję. - odparła. 
  - Nie możesz cały czas być po tamtej stronie kamery. Teraz będziesz po drugiej, a ktoś inny ją potrzyma.
  - Nie i koniec.
Chłopacy wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia, a na ich twarzach pojawiły się łobuzerskie uśmiechy.
  - Co? - zapytała Sam.
Ona jak i reszta dziewczyn nie wiedziały o co chodzi. Styles podszedł do Smirnoff i wyciągnął do niej rękę.
  - Daj mi na chwilę. 
  - Po co?
  - No daj. Na chwilę. - powtórzył.
Emily niepewnie podała mu kamerę, a ten odłożył ją na bok po czym z powrotem przeniósł wzrok na nią, uśmiechnął się, złapał i wziął na ręce.
  - Styles, co ty robisz?!
Tak samo każdy z chłopaków złapał dziewczynę, która była najbliżej. Louis złapał Sam, Zayn – Jo, Niall – Eleanor, Liam – Dan, a Matt sięgnął po kamerę i zaczął nagrywać. Kiedy ruszyli w stronę wody, dziewczyny wiedziały już co jest grane.
  -Nawet nie próbujcie! - krzyknęła Sam. 
  - Liam! Nie! - tym razem Dan.
  - Styles, zabiję cię! - Emily próbowała wyrwać się Harremu... tak jak reszta.
Ale nic to nie dało. Byli co raz bliżej jeziora.
  - Zayn! Proszę, nie! - pisnęła Jo kiedy Malik wrzucał ją do wody.
Następna była Eleanor, potem Sam, Emily i Danielle. Przy brzegu nie było wcale płytko. Wystarczająco głęboko by je tam wrzucić. Dziewczynom nie było tak do śmiechu jak chłopakom, którzy szczerzyli zęby.
  - Mam nadzieję, że szybko biegasz, Styles! - powiedziała podirytowana Em odgarniając mokre włosy do tyłu. 
  - I wy też. - dodała Danielle patrząc na resztę.
Nagle ci stojący na lądzie zaczęli uciekać kiedy dziewczyny wychodziły z wody.

_______________________
No i w końcu dodałam :) Przepraszam za taką długą przerwę.
Mam nadzieję, że się spodoba.
Min. 3 komentarze = rozdział XVIII
B.