Ważne:





czwartek, 20 czerwca 2013

 Rozdział XXXII - "Komu zajmuje 17 lat żeby powiedzieć drugiej osobie, że się ją kocha?" 


  Poniedziałkowy ranek nie był dla nikogo przyjemny, a zwłaszcza dla chłopaków, którzy nie byli przyzwyczajeni do wstawania o 6:00. Sam zrobiła dziś wszystkim wczesną pobudkę w domku nad jeziorem żeby zdążyli do szkoły. Na szczęście mieli jeszcze czas by pojechać do swoich domów, przyszykować się i udać się na zajęcia, na które nikt nie miał ochoty iść. Na senność działała jeszcze pogoda, która nie była najlepsza. Padał lekki deszcz i wiał zimny wiatr, który robił na przekór zaspanemu Harremu i co chwila rozwiewał jego loczki zasłaniając mu przy tym oczy. W drodze od samochodu do szkoły odgarniał je z cztery razy, ale w końcu zrezygnował bo nie miało to najmniejszego sensu.
  Danielle i Liam odłączyli się od reszty bo tata Peazer prosił ich by przyszli do jego gabinetu przed zajęciami. Niall, Sam, El musieli iść do pani od geografii, jak się wcześniej umówili, by szybko wyjaśniła im jeden temat, którego nie rozumieli. Jo zaś poszła szukać Matt'a, a Lou, Em, Harry i Zayn postanowili, że udadzą się do swoich klas by zdrzemnąć się jeszcze kilka minut.
- Następnym razem jak Liam powie, że zostajemy do poniedziałku to przypomnijcie mi, że mamy go nie słuchać. - powiedział Styles idąc ramię w ramię z przyjaciółmi.
- Kojarzycie Jacob'a Hunter'a? - wypalił Malik.
Cała trójka przeniosła na niego wzrok.
- Ta, a co? - zapytał Tommo ściągając brwi.
Każdy z nich wiedział, że to kumpel Scott'a dlatego zdziwili się, że przyjaciel o niego pyta.
- Wiecie, która to jego dziewczyna? - Zayn dopytywał się dalej ignorując pytanie Lou.
- Hannah Walker. Chodzimy z nią chyba na chemię. - powiedziała Emily – Dlaczego pytasz?
- Z ciekawości. - wzruszył ramionami.
- Chyba nie chcesz jej... - zaczął Louis.
- Nie. Nie chcę się z nią przespać. - przerwał mu Malik wywracając oczami – Tak po prostu pytam.
- Ok...
Zayn odetchnął w duchu z ulgą, że nie dopytywali się o więcej. Nie wiedział czy byłby dalej w stanie trzymać to wszystko przed nimi w tajemnicy. Mimo że jest dobrym aktorem to przyjaciele zbyt dobrze go znają. Na szczęście odpuścili.
- Harold, daj mi swój telefon. - powiedział po chwili Lou.
- Po co? - posłał mu pytające spojrzenie.
- Daj i nie gadaj. - odparł po czym wyciągnął rękę w jego kierunku.
Harry już nic nie powiedział tylko sięgnął do kieszeni po komórkę i podał ją przyjacielowi. Tomlinson wyjął też swoją i zaczął stukać coś na obydwu urządzeniach.
- Jak zwykle nie ma szans żebym wyspał się na historii. - zaczął Zayn – Zaczynam rozważać czy nie ominąć kilku lekcji i iść się wyspać.
- Nawet nie próbuj. - powiedziała Em poważnym tonem – I tak masz już wystarczająco problemów. Wyśpisz się jak wrócisz do domu.
- Chyba nie mam wyjścia. - stwierdził ziewając.
Chwilę później Louis szeroko się uśmiechając oddał telefon Harremu, a swój schował do kieszeni.
- Zmieniłem ci tapetę. Na pewno ci się spodoba. Wam się spodoba. - poprawił się patrząc na Smirnoff.
Lokaty odblokował komórkę po czym również się wyszczerzył widząc zdjęcie na ekranie głównym. Był na nim on i Emily tego ranka. Obydwoje spali wtuleni w siebie na kanapie w salonie. Em swoje chude nogi splecione miała z nogami Harrego, a jej głowa spoczywała na jego ramieniu przy zagłębieniu jego szyi. Styles zaś obejmował ją jedną ręką, a place drugiej splecione miał z jej. Czyli dokładnie tak jak zasnęli.
- Zrobiłem je dzisiaj rano. - powiedział Louis.
W tym samym momencie Zayn i Emily zajrzeli przez ramię lokatego przyjaciela by spojrzeć na ekran jego telefonu. Kiedy Smirnoff zobaczyła zdjęcie uśmiechnęła się lekko, Malik zaś wyszczerzył się szeroko jak pozostała dwójka.
- Prześladujesz nas? - Smirnoff dźgnęła go palcem w żebra.
- Ja tylko dokumentuję. - posłał jej niewinny uśmiech – To nie pierwsze zdjęcie, które wam razem zrobiłem. - powiedział, ale kiedy zobaczył minę przyjaciółki szybko dodał – Mam też pełno Liam'a i Dan, Zayn'a i Niall'a, Sam i Niall'a... no i reszty.
- Niech ci będzie. - pokazała mu język.
Louis wyszczerzył się i zrobił to samo w jej kierunku.
Dobry humor Emily nie trwał jednak długo i skończył się kiedy zobaczyła kogoś kogo w ogóle się nie spodziewała. I nie była to Rebecca. Obok gabinetu dyrektorki, w kierunku którego zmierzali, stała pani Todd i... Ryan. O nie. Tylko nie on. Pomyślała dziewczyna. Co on tu robił? Chyba nie przyszedł tu się z nią zobaczyć i kontynuować to co przerwali w piątek na balu? Miała taką nadzieję.
- Cholera. - wycedziła pod nosem i zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu jakiejś drogi ucieczki, ponieważ nie chciała by ją zobaczył.
- Co jest? - zapytał Malik, który jak i reszta zauważył zdenerwowanie przyjaciółki.
Ale był za późno. W momencie, w którym Em chciała zawrócić Ryan ją dostrzegł. Automatycznie na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Kurwa mać. Smirnoff zaklęła w myślach.
- Hej, Emily. - zaczął nadal się szczerząc.
- Hej, Ryan. - odpowiedziała niechętnie kiedy byli już obok pani dyrektor i chłopaka.
Trójka jej przyjaciół jak i kobieta posłali im pytające spojrzenia.
- Co ty tu robisz? - zapytała ze ściągniętymi brwiami.
- Emily... nie wiedziałam, że znasz się z moim synem. - odezwała się pani Todd.
Że co, proszę?! Smirnoff nie kryła zdziwienia, które malowało się na jej twarzy. Nawet nie miała pojęcia, że ich dyrektorka miała syna. Czy on w ogóle miała męża? I nagle okazało się, że jej syn to ten, z którym obściskiwała się na masce jego auta. To by wyjaśniało co robił na balu. Pieprzyć moje szczęście. Em spojrzała na chłopaków by zobaczyć ich reakcję. Zayn i Lou patrzyli na niego jak na normalnego gościa, Harry zaś wyglądał jakby już go nie lubił.
- Poznaliśmy się kilka dni temu. - wyjaśnił Ryan nadal się uśmiechając.
- Jestem Louis. - Tommo wyciągnął rękę w jego kierunku – A to Zayn i Harry.
- Ryan. - chłopak uścisnął dłoń każdego z nich.
Styles mierzył go groźnym wzrokiem najwyraźniej dlatego, że nie podobała mu się jego obecność w tej szkole. Albo dlatego, w jaki sposób patrzył na Emily. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że dłonie, które trzymał w kieszeniach zaciśnięte były mocno na materiale spodni.
- Nie wiedziałem czy cię jeszcze zobaczę po balu. - powiedział chłopak uśmiechając się znacząco do Smirnoff.
- A więc poznaliście się na balu? - zapytała dyrektorka.
- Nie, mamo. Wcześniej. - odparł ze wzrokiem nadal skierowanym na Em.
- Jesteś przejazdem? - Emily zmieniła temat zanim weszli w szczegóły.
Nie miała najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, ale musiała grać miłą przy pani Todd. Nie chciała mieć problemów.
- Ryan będzie miał praktyki w naszej szkole. - wyjaśniła dyrektorka.
W tym momencie Smirnoff miała ochotę wykrzyczeć jej w twarz „CO?!”, ale z trudem się powstrzymała. Gorzej już chyba być nie może. Ale nie tylko jej się nie to nie podobało. Wyraz twarzy Harrego również wskazywał, że nie cieszy się z tego powodu.
- Na jakim przedmiocie? - odezwał się Zayn.
- Na w-f'ie. - odpowiedział mu chłopak.
A jednak może być gorzej.
- Fajnie. - uśmiechnął się Lou.
Zajebiście. Emily wywróciła w myślach oczami. Oznaczało to, że będzie widywała go teraz codziennie w szkole. I naprawdę jej się to nie podobało.
- Muszę iść, dzieciaki. - oznajmiła pani Todd – Zaprowadzicie Ryan'a do pana Brown'a? - zapytała.
- Jasne. - odezwał się Tomlinson zanim Smirnoff zdążyła wymyślić jakąś wymówkę tylko by nie przedłużać czasu spędzonego przy chłopaku, którego niezbyt darzyła sympatią.
Dyrektorka posłała im ostatni uśmiech po czym odwróciła się na pięcie i zniknęła za drzwiami swojego gabinetu. Wszyscy odprowadzili ją wzrokiem po czym wrócili spojrzeniami do siebie.
- Ja muszę coś jeszcze załatwić. Widzimy się na następnej przerwie. - oznajmił Zayn.
- Ok. Do później. - powiedział Lou.
Wtedy Malik nachylił się nad Em i szepnął jej do ucha.
- Dasz radę. Jak będzie cię wkurzał to Harry jest chętny żeby skopać mu tyłek.
Emily słysząc jego słowa posłała mu szeroki uśmiech, który odwzajemnił. Najwyraźniej wyczuł, że nie przepadała za Ryan'em. Chwilę później ruszył szerokim korytarzem zostawiając przyjaciół z synem dyrektorki. Udał się w kierunku sali chemicznej gdzie miał zamiar znaleźć pewną osobę. Wiedział, że nie będzie z tym problemu bo ludzie tutaj zazwyczaj kojarzą sobie nawzajem. Kiedy dotarł na miejsce zobaczył grupkę dziewczyn przy szafkach, które rozmawiały i z czegoś się śmiały. Nie znał żadnej z nich, ale wiedział, że mu pomogą. Podszedł więc do nich z uśmiechem na twarzy przez co wszystkie przeniosły na niego wzrok. Ich miny wskazywały na to, że były nieźle zaskoczone. Prawie każda dziewczyna w szkole reagowała tak kiedy sławny Zayn Malik zwrócił na nią uwagę.
- Siemacie. - zaczął nadal się uśmiechając.
- H-hej, - zająkała się jedna z nich.
Te nie były jednymi z tych 'dziwkowatych', które myślą tylko o jednym. Te były 'zwykłe' i nie wyglądały jakby przejmowały się swoim wyglądem, ale bardziej ocenami. Co wcale nie znaczy, że były brzydkie. Były o wiele ładniejsze niż te, które noszą kilogramy makijażu na twarzy. Malik zdawał sobie sprawę jak je onieśmiela i jak na nie działa.
- Fajna koszulka. - powiedział patrząc na jej czarny t-shirt z napisem „You have a problem – call, you do not have the number – you have a problem.”
- Dzięki. - zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Jestem Lucy. - dziewczyna z brązowymi lokami wyciągnęła rękę w kierunku Zayn'a uśmiechając się przy tym – To Amber – tu spojrzała na wysoką dziewczynę z lekko rudawymi włosami i siwymi oczami, które wydawały się być zbyt jasne jak na naturalne, więc bardziej przypominały soczewki – Rachel. - przeniosła wzrok na brunetkę w okularach i czapce smerfetce oraz koszulce, która spodobała się Zayn'owi – I Leelo.
Malik uścisnął każdej dłoń i zatrzymał dłużej wzrok na tej ostatniej, którą przedstawiła Lucy, przez co ta się zarumieniła. Dziewczyna miała czarne włosy splecione w warkocza, który opadał na jej lewe ramię. Jej oczy były mocno brązowe, że aż prawie czarne. Zagryzała nerwowo wargę i mocno przyciskała książki do swojej piersi.
- Ciekawe imię. Podoba mi się. - powiedział Zayn uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Dziękuję. - Leelo zarumieniła się jeszcze bardziej.
Róż na jej policzkach pasował do jej jasnej cery. Była naprawdę ładna. Malik zdziwił się, że nie widział ją wcześniej na korytarzach. Nie to że patrzy tylko na te ładne.
- Jestem Zayn. - przedstawił się po chwili.
- Wiemy. - palnęła Rachel przez co reszta dziewczyn posłała jej karcące spojrzenia.
Pewnie myślały, że Malik uzna je za jakieś napalone prześladowczynie chociaż tak na prawdę w szkole zna go każdy.
- Mam pytanie... wiecie może gdzie znajdę Hannę Walker? - zapytał - Muszę skontaktować się z jej chłopakiem.
Nagle jakby słysząc jego słowa Leelo się cała napięła. Wyglądała teraz na zaniepokojoną. Jej oczy powędrowały ku ziemi, a Lucy położyła rękę na jej ramieniu jakby chciała ją uspokoić. Zayn zauważył jej dziwne zachowanie, ale postanowił nie wnikać.
- Jake'iem? - odezwała się Amber, która wyglądem też nie grzeszyła.
Malik spojrzał na nią.
- Yhym. Znasz go?
- Um... Tak. - przyznała i również wyglądała na spiętą.
- Kolegujecie się z nim? - dopytywał dalej.
- Nie. - odparła szybko Leelo głośniej niż chciała.
Zayn ściągnął brwi.
- Wszystko w porządku? - zapytał uważnie ją obserwując.
- Tak. Przepraszam. - znów zagryzła wargę i uciekła wzrokiem.
- Jacob to dupek. - powiedziała Amber – Nie zadajemy się z nim. Już. - ostatnie słowo dodała bardzo cicho, ale Malik zdołał usłyszeć.
- To palant. - zgodził się posyłając jej lekki uśmiech – Wiecie może gdzie go znajdę?
- Łazi zawsze wieczorami ze swoimi kumplami do klubu Revolution, jeśli dobrze pamiętam. - powiedziała Rachel po chwili namysłu.
- Ok, dzięki wielkie. Wiszę wam piwo. - uśmiechnął się do nich szeroko po czym przeniósł wzrok na Leelo i dotknął jej przedramienia w przyjaznym geście.
Zaskoczona dziewczyna spojrzała na niego i jak to chyba miała w zwyczaju przygryzła znów wargę.
- Przepraszam jeśli przypomniałem ci o czymś nieprzyjemnym. - powiedział przez co zszokowana dziewczyna otworzyła usta.
Nie wiedziała, że zauważy.
- W porządku. - oparła cicho.
- Do zobaczenia.
Zayn posłał im ostatni uśmiech po czym wyminął je i ruszył do klasy, w której miał mieć zajęcia za kilka minut.
Dziewczyny wydawały się w porządku, więc postanowił jeszcze kiedyś z nimi pogadać. Może to nie była jego sprawa, ale bardzo chciał wiedzieć dlaczego Leelo się tak spięła najprawdopodobniej o wzmiankę o Jacob'ie. Było mu jej szkoda. Tylko teraz miał inne sprawy do załatwienia.

***

- Mogę zapytać co twa artystyczna dusza utworzyła na tej oto kartce papieru? - zapytał Louis szeptem patrząc na bazgroły w zeszycie Harrego.
Zamyślony Styles przez pół godziny trwania lekcji chemii jeździł długopisem w górę i w dół przez co wytracił w nim już pewnie większość tuszu i zrobił dziurę w papierze. Słowa Lou jednak nie dotarły do lokatego, ponieważ dalej tępo wpatrywał się w jeden punkt gdzieś na ścianie. Tomlinson wywrócił oczami po czym uderzył go pięścią w ramię przez co jego przyjaciel podskoczył w miejscu odsuwając przy tym krzesło, które wydało głośny pisk. Teraz wszystkie spojrzenia w klasie skierowane były biednego Harrego, który mało co nie dostał przed chwilą zawału. Nauczyciel zaś zmierzył go groźnym wzrokiem, ale kilka sekund później wrócił do omawiania tematu, który nikogo nie interesował. Kiedy każdy zajął się z powrotem swoimi sprawami Louis mógł kontynuować rozmowę ze Styles'em, który teraz z pewnością go słuchał.
- O czym tak myślisz, przyjacielu? - zapytał.
- O niczym. - wzruszył ramionami.
Tommo westchnął podirytowany.
- Możemy ominąć tę część gdzie próbuję cię namówić żebyś mi w końcu to powiedział? I w końcu przyznał się że myślisz jak to nasz nowy kolega patrzy na naszą Smirnoff? Wolałbym żebyś to ty odpowiadał mi na pytania, a nie żebym sam musiał sobie udzielać na nie odpowiedzi. Mimo że mogę czytać z ciebie jak z otwartej książki wolę jednak kiedy sam mi wszystko mówisz... Więc?
Harry patrzał na Louis'a przez chwilę spod półprzymkniętych powiek jakby nad czymś myślał.
- Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć? - pokręcił głową z niedowierzaniem.
Lou tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się niewinnie.
- Nie wiem czy zauważyłeś, ale Em też nie jest zadowolona z tego, że będzie widywała go codziennie.
Styles przeniósł wzrok na przyjaciółkę, która siedziała ławkę dalej w rzędzie pod oknem i która również wyglądała jakby była myślami wszędzie tyko nie na lekcji.
- Nie powinno mnie to interesować. - oparł Harry nadal na nią patrząc.
Louis parsknął, ale chyba trochę za głośno bo teraz wszyscy w klasie patrzyli na niego jak na nienormalnego.
- Co cię tak bawi? - zapytał lokaty ze ściągniętymi brwiami kiedy uczniowie odwrócili wzrok od jego przyjaciela.
- Jesteś zazdrosny. - powiedział mu Louis uśmiechając się przy tym głupkowato.
- Nie jestem. - odparł.
- Jesteś.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak, jesteś.
- Ugh. - Harry warknął podirytowany wywracając oczami – Dobra. Wygrałeś. Jestem zazdrosny. Pasuje? - pokręcił głową i uciekł od niego wzrokiem.
- Jesteście tak samo pokręceni jak Sam i Niall. - stwierdził Lou westchnąwszy.
Styles znów na niego spojrzał.
- Co to miało znaczyć? - ściągnął brwi.
- Ty jesteś zazdrosny o nią. Ona jest zazdrosna o ciebie.- przypomniał sobie rozmowę jego i Em na imprezie – I... - urwał nagle kiedy usłyszał, że nauczyciel odchrząknął.
Przeniósł wtedy spojrzenie z przyjaciela na mężczyznę, któremu najwyraźniej nie spodobało się szeptanie tych dwóch. Miał skrzyżowane ręce na piersi i piorunował ich wzrokiem.
- Panie Tomlinson. Proszę przenieść się do jakiejś innej ławki z dala od pana Styles'a. - nakazał.
Pan Butler był jednym z tych nauczycieli, u których na lekcjach możesz spać, ale nie masz prawa gadać. Louis wywrócił oczami po czym wziął swoje rzeczy i przeniósł się na inne miejsce zostawiając Harrego, który bardzo chciał usłyszeć co Lou miał do powiedzenia.
Teraz w jego głosie krążyło to samo zdanie. 'Ona jest zazdrosna o ciebie.' Dlaczego miałby być? Styles był pewien, że Emily nie czuje do niego tego samego co on do niej. Uważała go tylko za przyjaciela przez co lokaty tyle razy musiał prowadzić debaty w swojej głowie i pogodzić się z tym faktem. Bał się, że zepsułby wszystko gdyby tylko Em dowiedziała się o tym, że Harry zakochany jest w niej odkąd pamięta. To bolało jak cholera. Kiedy dotykał ją, na przykład tak jak wczoraj to było jak kolejny cios, który przyjmował bo nie mógł się oprzeć. Mógł cierpieć nawet jeżeli oznaczyłoby to, że może ją przytulić, ale z drugiej strony było to przyjemne jak nic innego. Czasami mówił sobie, że zasługuje na jakiś pomnik bo wytrzymał tak długo. To straszne uczucie, kiedy kogoś kochasz, ale bez wzajemności. Tak właśnie myślał Harry, ale zaczęły budzić się w nim iskierki nadziei kiedy Lou powiedział mu to jedno zdanie. 'Ona jest zazdrosna o ciebie.' Aż uśmiechnął się sam do siebie i spojrzał w kierunku Emily. Czy to była prawda? Musiał porozmawiać z Tomlinson'em. Musiał dowiedzieć się co jeszcze chciał mu powiedzieć. Nie rób sobie głupi nadziei. Nakazał mu głos w głowie. Wtedy Smirnoff odwróciła się w jego stronę jakby wiedziała, że o niej myśli i kiedy zobaczyła, że na nią patrzy posłała mu swój piękny szeroki uśmiech, od którego robiło mu się w środku gorąco. Odwzajemnił go od razu.
- Nudzę się. - powiedział do niej bezgłośnie i zrobił głupią minę przez co wywołał u niej śmiech, który próbowała stłumić poprzez zasłonienie ręką ust.
Kiedy udało jej się już opanować Harry zrobił kolejną i tym razem śmiech Em odbił się echem po klasie. Chwilę później dołączył do niej Styles.
- Mogę wiedzieć co was tak śmieszy? - zapytał nauczyciel z poważną miną.
- Nic. Przepraszamy, proszę pana. - Smirnoff zagryzła wargę by zachować powagę i opuściła wzrok.
Nauczyciel pokręcił głową z dezaprobatą po czym wrócił do pisania czegoś na tablicy. Wtedy Emily spojrzała na lokatego przyjaciela, który już się na nią patrzył i szczerzył głupkowato przez co nie mogła się powstrzymać i zrobiła to samo.
Kilkanaście minut później zadzwonił upragniony dzwonek i wszyscy jak najszybciej opuścili klasę.
- I believe I can flyyyyyy... - zaczął śpiewać Irlandczyk kiedy wyszedł z przyjaciółmi z gabinetu chemicznego – I beleive I can touch the skyyyy... nana naa nanaaa. - przeciągał samogłoski.
Wtedy Eleanor zatkała mu buzię ręką.
- Mhmm m mhmm mm m mmhm? - zaczął mamrotać dalej w jej dłoń.
- Proszę cię, przestań.
- Mmm mhm.
- Co?
- Mhmmhm mmm.
Calder ściągnęła brwi i zabrała rękę z jego ust.
- Jadłaś żelki? - zapytał blondyn tym razem wyraźnie.
- Skąd wiesz? - posłała mu pytające spojrzenie.
- Twoja ręka pachnie cytrynowymi żelkami. - wyjaśnił uśmiechając się, ale po chwili ten uśmiech znikł z jego twarzy po czym dodał – I się nie podzieliłaś.
Harry parsknął na jego słowa.
- Co ty pies jesteś? - zapytał rozbawiony.
Nialler spojrzał tylko na niego przymrużając oczy po czym odwrócił się do Sam, która szła zamyślona patrząc pod nogi.
Chłopak wiedział, że od wczoraj coś jest nie tak i czuł się trochę urażony, że blondynka jeszcze nic mu nie powiedziała. W końcu była jego najlepszą przyjaciółką, która spośród wszystkich rozumiała go najbardziej. Zawsze mówili sobie wszystko. Może chciała pokazać mu jakie to uczucie kiedy ukrywasz coś przed kimś kogo znasz od dziecka. Tak jak Niall nie poinformował ją o swoim złym stanie po powrocie z imprezy i odesłał ją do domu mówić, że wszystko z nim w porządku. Tak czy siak musiał wiedzieć.
Po chwili zastanowienia Horan złapał Sam za nadgarstek powodując tym samym, że się zatrzymała i wyrwana z zamyśleń przeniosła na niego pytający wzrok. Reszta nawet nie zwracając na nich uwagi poszła dalej.
- Co się stało? - zapytała dziewczyna.
- Chodź. - splótł ich palce i pociągnął ją za sobą w drugą stronę korytarza.
Sam bez słowa podążała za przyjacielem nie wiedząc gdzie ją prowadzi. Skierowali się w stronę szerokich schodów prowadzących na ostanie piętro budynku, a kiedy byli już na górze Niall zaciągnął blondynkę na sam koniec zachodniego skrzydła, w którym z powodu małego remontu nie odbywały się żadne zajęcia. Korytarz więc był pusty, a powietrze przesiąknięte było zapachem farby. Kiedy doszli do jego końca chłopak złapał za klamkę ostatnich drzwi i otworzył je wciągając przyjaciółkę do środka i zamykając je za nimi na zamek. Teraz na pewno nikt im nie przeszkodzi. Pomieszczenie nie było duże, ale za było tu kilka szafek, które najprawdopodobniej pochodziły z szatni, kilka stolików ustawionych w rzędzie pod oknami oraz jakieś narzędzia do malowania.
Sam była lekko zmieszana tym gdzie zaprowadził ją przyjaciel. Dlaczego wybrał tak ustronne miejsce? Przez głowę zaczęły przepływać jej różne myśli. Może powinna była zapytać wcześniej?
- Co się stało, Niall? - powtórzyła pytanie ściągając zmieszana brwi.
Chłopak oparł się o jedną z szafek po czym westchnął głęboko i przejechał dłonią po swoich włosach nie przerywając kontaktu wzrokowego z blondynką.
- Ty mi powiedz. Od wczoraj dziwnie się zachowujesz. Kiedy zapytałem się ciebie czy wszystko w porządku okłamałaś mnie. Nie jestem głupi, Sam. Znam cię i wiem, że coś jest nie tak. Nie wiem tylko dlaczego nie chcesz mi powiedzieć...
Dziewczyna wpatrywała się przez chwilę w Niall'a nie wiedząc czy mu powiedzieć czy nie. Chciała, ale czy powinna? Wzięła głęboki oddech zakładając kosmyk włosów za ucho po czym usiadła na jednym ze stolików tak, że jej nogi zwisały teraz z jego krawędzi. Kiedy spojrzała na Horan'a ten dalej się w nią wpatrywał obserwując jej każdy ruch i oczekując wyjaśnień.
- Przepraszam. - powiedziała cicho - ...że cię okłamałam. Ja... ja nie chciałam żebyś się denerwował. Powiedziałam tylko Zayn'owi i teraz wątpię w to czy był to dobry pomysł. Wkurzył się i to bardzo...
- O czym mu powiedziałaś? - dopytywał się.
Sam zagryzła wargę patrząc w błękitne tęczówki przyjaciela.
- O Scott'cie. - wycedziła krótko.
Niall ściągnął brwi, a jego mięśnie momentalnie się napięły. Odepchnął się od szafki po czym podszedł do blondynki, która bała się jak zareaguje.
- Co z tym jebanym idiotą? - zapytał.
- Tylko się nie denerwuj, dobrze? - sięgnęła po jego dłoń i spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
Chłopak nie odpowiedział tylko czekał na dalsze wyjaśnienia ściskając jej rękę.
- Rozmawiałam z nim wczoraj jak kupowałeś kawę. Powiedział, że się jeszcze zobaczymy i że Zayn już mi nie pomoże. - ostatnie zdanie wyszło z jej ust ciszej jakby miało to pomóc złagodzić reakcję Niall'a.
Ale chyba podziałało to w drugą stronę.
- Zajeb...
Wtedy Sam mu przerwała łapiąc za jego koszulkę i przyciągając go między swoje nogi po czym wtuliła się mocno w jego ciepłe ciało. Horan również ją mocno objął.
- Nie. To tylko głupie gadanie. Na początku się przestraszyłam, ale przecież on nie może mi nic zrobić. - mówiła słuchając jego szybkiego bicia serca – Proszę cię. Nie rób nic głupiego. I pogadaj z Zayn'em żeby on też czegoś nie wykombinował. Ok?
Wtedy Niall odsunął się od niej tak by móc na nią spojrzeć, ale wyraz jego twarzy nie złagodniał.
- Dlaczego mi wtedy nie powiedziałaś? - zapytał, a w jego oczach można było zobaczyć złość.
- Mówiłam ci już. Nie chciałam cię denerwować...
- Cholera, Sam! - prawie krzyknął na co dziewczyna nerwowo przełknęła ślinę – Nie chciałaś mnie denerwować?! Ten chuj próbował cię kiedyś zgwałcić! - załapał za końcówki swoich włosów i pociągnął je sfrustrowany – Zabije tego gnoja! Pożałuje, że się w ogóle do ciebie odezwał! Że cię dotknął! - nagle jego twarz zmieniła wyraz – Dotknął cię? - zapytał ze ściągniętymi brwiami.
O nie. Nie, nie, nie! Musiał o to pytać? Nie mogła teraz skłamać. Wiedziałby. Znów zagryzła wargę i uciekła wzrokiem na swoje dłonie, którymi lekko drżały. Rzadko widziała Niall'a w takim stanie. Ten chłopak prawie nigdy się nie denerwował.
- Zajebie go! - uznał jej milczenie za 'tak' – Zrobił ci coś? - tym razem jego głos lekko złagodniał.
- Pocałował mnie, ale nie w usta i złapał mnie tylko za nadgarstek. - powiedziała szeptem po chwili – Ale już jest w porządku. - dodała jakby to miało pomóc.
- 'W porządku'?! 'Tylko' ?! Żartujesz sobie?!
Sam nie spodziewała się, że Horan zareaguje gorzej od jej brata. Nigdy by o tym nie pomyślała. Nigdy tak nie wybuchał.
- Niall, proszę... - złapała go za ręce i przyciągnęła do siebie z powrotem – Nie denerwuj się. - położyła jedną dłoń na jego policzku gładząc kciukiem jego rozgrzaną skórę próbując go uspokoić.
Nie podziałało.
- Jak mam się nie denerwować?!
Sam bała się Scott'a. Cholernie się bała, ale wiedziała, że Zayn i Horan trochę przesadnie reagują. Nie chciała też żeby zrobili coś głupiego i nie chciała myśleć o tego skutkach. Chcąc jakoś go zrelaksować oplotła rękoma jego szyję i oparła swoje czoło o jego.
- Przestań, proszę. - wyszeptała z zamkniętymi oczami.
Kiedy w końcu je otworzyła i spojrzała na przyjaciela jego twarz złagodniała. Wpatrywał się on w jej zielone tęczówki. Byli tak blisko. Czuli swoje gorące oddechy i wystarczyło żeby jedno z nich przysunęło się o kilka centymetrów, a ich usta by się spotkały. I ten właśnie ruch należał do Sam. W tym momencie nie myślała. Chciała pocałować go tak bardzo jak on chciał pocałować ją. Zbliżyła się więc do niego jeszcze bardziej i musnęła delikatnie jego ciepłe wargi swoimi. Obydwu przeszedł ten przyjemny dreszcz. Nie taki kiedy przytulali albo całowali się w policzek po przyjacielsku. Niall był naprawdę zaskoczony. Nie spodziewał się tego. Nie spodziewał się, że dziewczyna, w której jest zakochany i która, jak myślał do tej pory, traktuje go tylko jako przyjaciela pocałuje go. Kiedy zbliżyli swoje ponownie by zatopić się tym razem w głębszym pocałunku zadzwonił dzwonek. Jaki piękny sposób na zniszczenie chwili. Sam odsunęła się szybko od Horan'a i zeskoczyła z ławki. Ten zaś spojrzał na nią zmieszany.
- P...przepraszam. Nie powinnam była... - wycedziła jąkając się po czym otworzyła szybko zamek od drzwi.
- Sam, zaczekaj!
Ale było już za późno. Dziewczyna wybiegła z pomieszczenia nie oglądając się nawet za sobą. Dlaczego uciekła? Niall stał w jednym miejscu nie mogąc się nawet ruszyć. Dalej przetwarzał w głowie to co przed chwilą się stało. Pocałowała go jak nigdy wcześniej. To nie był przyjacielski pocałunek. Miał teraz milion myśli w głowie. Żałowała tego? Dlaczego to zrobiła? Czy ona też coś do mnie czuje? Może zrobiła to po prostu żebym się zamknął? Dlaczego za nią nie pobiegłem? Dalej będziemy przyjaciółmi? Wszystko działo się tak szybko. I jeszcze do tego sytuacja ze Scott'em.
Minęło kilka minut zanim Niall wrócił z powrotem na ziemię. Cholera. Musiał z nią pogadać. Ale jedyne co teraz mógł zrobić to iść na geografię, którą ma z Sam. Miał tylko nadzieję, że się na niej zjawi. Ruszył więc szybkim krokiem w kierunku schodów, a potem do sali gdzie miał zajęcia. Wpadł szybko do klasy i wszystkie spojrzenia automatycznie skierowały się na niego. Lekcja już się zaczęła. Ale Sam nie było. Jej ławka była pusta. Co teraz? Uciec spod nosa nauczyciela i iść jej szukać czy może usiąść i czekać? Stwierdził jednak, że dziewczyna potrzebuje trochę czasu żeby przemyśleć co się stało i przemyśleć co z tym zrobić. Tak samo jak on.
- Witamy, panie Horan. - zaczęła nauczycielka, która siedziała przy swoim biurku z nogą założoną na drugą.
Kobieta była po czterdziestce i miała przyjazny wyraz twarzy. Jej ciemne włosy związane były w kitkę, a niebieskie oczy wpatrywały się w spóźnionego blondyna.
- Przepraszam za spóźnienie. - wycedził i spojrzał na przyjaciół, którzy posyłali mu pytające spojrzenia.
- Dobrze, że raczyłeś się w ogóle pokazać. Siadaj. - nakazała, ale w jej głosie nie było słychać żadnych pretensji czy zdenerwowania.
Horan ruszył do ławki, która niestety znajdowała się za ławką Zayn'a, po czym zajął swoje miejsce. Nawet nie zdążył rozpakować się do końca kiedy napotkał wzrok Malika, który siedział teraz odwrócony do niego.
- Gdzie Sam? - zapytał ze ściągniętymi brwiami.
- Później pogadamy.
Ale Zayn dalej się na niego gapił.
- Po tej lekcji ci powiem, ok? - powiedział chcąc by przyjaciel dał mu spokój.
Brunet posłał mu ostatnie podejrzliwe spojrzenie po czym odwrócił się z powrotem w stronę tablicy. Wtedy Niall wyciągnął swój telefon i napisał szybko wiadomość do Sam: „Musimy pogadać. I proszę Cię uważaj na siebie.”. Po tym schował komórkę i olewając wszystko co dzieje się dookoła odpłynął myślami do tego co stało się kilka minut temu.
  Po dzwonku oznaczającym koniec lekcji uczniowie zaczęli opuszczać klasę. Zayn zaczął się irytować bo jak na złość robili to wolniej niż zazwyczaj. Nawet nauczycielka wyszła wcześniej od nich. A może mu się po prostu wydawało? Kiedy wszystkich już wywiało została tylko Emily i Eleanor, które miały geografię razem z Niall'em, Zayn'em i jego siostrą.
- Gdzie Sam? - El zadała to samo pytanie co Malik wcześniej.
- Nie wiem. Zadzwońcie do niej. - zaproponował Horan wzruszając ramionami wiedząc też, że są nikłe szanse na to, że odbierze.
 Blondyn nie chciał okłamywać przyjaciół dlatego by uniknąć dalszych pytań, na które musiałby odpowiedzieć chciał by wyszli jak najszybciej i zostawili go samego z Zayn'em. Oczywiście sam chciał wiedzieć gdzie jest jego przyjaciółka i czy wszystko z nią w porządku.
  Em zmierzyła tych dwóch pytającym wzrokiem wyczuwając, że coś jest nie tak. Niall nigdy nie był tak obojętny na Sam. El też chyba to zauważyła bo posłała im takie samo spojrzenie co Smirnoff.
- Wszystko w porządku? - zapytała Em ściągając brwi.
- Tak. Muszę pogadać z Niall'em. - powiedział Zayn jak gdyby nigdy nic – Widzimy się później. - tymi słowami dał im do zrozumienia, że chcą zostać sami.
Dziewczyny patrzyły jeszcze przez chwilę na nich próbując wyczytać coś z ich twarzy, ale w końcu zrezygnowali. Emily westchnęła głęboko po czym złapała El za rękę i opuściły klasę bez słowa zamykając za sobą drzwi.
- Więc? - Malik siedząc na jednej z ławek spojrzał na przyjaciela.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o Scott'cie i Sam? - zapytał z pretensjami blondyn.
Zayn ściągnął brwi.
- Gdzie jest Sam? - zignorował jego wcześniejsze pytanie.
- Nie wiem. - odparł krótko – Rozmawialiśmy i nagle uciekła.
Też na nią krzyczałem, a potem mnie pocałowała, ale nie wiem czy chcę ci o tym wspominać, przyjacielu. Dodał w myślach.
- Uciekła? Tak po prostu? Od kiedy Sam w ogóle od ciebie ucieka?! - posłał mu gniewne spojrzenie.
Niall wziął głęboki oddech i usiadł na ławce naprzeciwko Zayn'a. Co miał mu powiedzieć? Prawdę? Wiedział, że niezbyt dobrze by wtedy skończył. Pieprzyć to.
- Chciałem z nią porozmawiać bo od wczoraj dziwnie się zachowywała. Powiedziała mi o tym pieprzonym idiocie i trochę się zdenerwowałem...
Szczęka Zayn'a momentalnie się zacisnęła. Tak samo jak jego pięści.
- Zrobiłeś jej coś? - zapytał przez zęby.
- Co?! Nie! Żartujesz sobie?! Nigdy bym nie skrzywdził Sam. Jak w ogóle mogłeś o tym pomyśleć? - pokręcił głową z niedowierzaniem.
Naprawdę myślał, że Niall, którego znał od dziecka mógł zrobić coś jego małej siostrzyczce? Przecież był jego najlepszym przyjacielem. Ich najlepszym przyjacielem.
- Więc dlaczego uciekła? - syknął Zayn.
- Powinieneś mi trochę zaufać, wiesz? - nawiązał do swojej wcześniejszej wypowiedzi.
Horan znów westchnął i przejechał dłonią po twarzy, a następnie po włosach. Malik również starał się trochę uspokoić. I nawet mu wyszło.
- Masz rację. Przepraszam. - powiedział tym razem spokojnie.
- Pocałowała mnie. - wycedził cicho.
Zaskoczony Zayn otworzył szeroko oczy. Przez chwilę zastanawiał się czy czasami mu się coś nie przesłyszało.
- Co? - uniósł brwi – Przecież nie raz cię całowała. - próbował wyjaśnić sobie to w inny sposób niż ten który przyszedł mu pierwszy do głowy.
- Ale nie tak. - odparł – Tak się nie całuje przyjaciela.
Malik wziął głęboki oddech zakrywając twarz dłońmi.
- Nie łapię was. - wymamrotał i zabrał ręce – Jesteście tak samo pokręceni jak Emily i Harry. Musicie tak wszystko komplikować?
Zmieszany Niall ściągnął brwi.
- Co masz na myśli?
Zayn pokręcił głową z niedowierzaniem po czym patrzył na przyjaciela przez chwilę w milczeniu. Nie w jego stylu jest udzielanie rad miłosnych bo te sprawy to nie za bardzo jego działka, ale przecież musiał mu w końcu coś powiedzieć.
- Horan... zamierzasz jej w końcu powiedzieć, że ją kochasz? - zapytał prosto z mostu.
- Ja... ja nie... - jąkał się zaskoczony jego pytaniem.
Malik wywrócił oczami.
- Cholera, stary... nie jestem idiotą. Reszta też nie jest. Sam to moja siostra. Ostatnie czego chcę to żeby cierpiała, więc jak ją skrzywdzisz to po tobie. Ale myślę, że powinieneś jej w końcu powiedzieć. Sądzisz, że pocałowałaby cię bez powodu?
- Przecież ona widzi we mnie tylko przyjaciela... Przecież nie uciekłaby gdyby...
Zayn złapał się za nos na wysokości oczu zamykając je przy tym i wypuszczając głośno powietrze z płuc.
- Obydwoje jesteście ślepi. Komu zajmuje 17 lat żeby powiedzieć drugiej osobie, że się ją kocha? Może nie jestem jakiś doświadczony w tych sprawach, ale myślę, że zwlekacie wystarczająco długo. Bardzo długo. Ile chcesz jeszcze to ciągnąć? Może Sam uciekła bo boi się tak samo jak ty, że wszystko zepsuje? Pomyśl o tym, Niall. - chłopak wstał i poklepał przyjaciela po ramieniu po czym ruszył do wyjścia – Aha... i bądź u mnie o 20:00. Pojedziemy odwiedzić Scott'a. - powiedział jeszcze po czym zniknął za drzwiami zostawiając Horan'a prawie w takim stanie jakim zostawiła go Sam.
Osłupiałego.

_____________________
Przepraszam i dziękuję ... wiecie za co ;) <3
Widzę, że niedługo uderzy 10 tys wejść, więc myślę, że z te okazji napiszę jakiś dłuuugi rozdział. Co wy na to? Już zaczęły mi się wakacje i będę miała więcej czasu i co za tym idzie postaram się dodawać częściej. :)
Słów: 5142
Min. 7 komentarzy = XXXIII rozdział.
B.