Ważne:





niedziela, 28 października 2012


Rozdział X - "Nigdy o tym nie pomyślałam."

 - Zaniosę to na górę i zrobię prace na historię, a ty daj psu jeść. - Sam zamknęła za nimi drzwi, wzięła resztę toreb od brata i nie czekając na odpowiedź ruszyła schodami na górę.
 Zayn poszedł do kuchni i nasypał karmy do wielkiej miski z napisem BORYS.
 - Rudy! - zawołał.
Tak właśnie go najczęściej nazywał.
Pies wbiegł do domu przez drzwi tarasowe i merdając ogonem wziął się za jedzenie. Chłopak zaś wyjął z lodówki puszkę Pepsi i wziął łyka. Wtedy ktoś wszedł do domu. Zayn wiedział, że to któryś z chłopaków bo tylko oni nigdy nie pukają... no może oprócz Liam’a no i nawet pies nie szczekał. Bywają tu tak często, że się przyzwyczaił tak samo jak reszta domowników. Na blacie stało jego zdjęcie z małym kotkiem, które zrobiła mu Sam. Chwilę później zobaczył zmierzającego do kuchnia Hazzę.
 - Jak tam? - zapytał loczek podchodząc do bruneta i zabierając mu napój po czym go wypił.
 - W porządku.
 - Sam już nie ma ochoty skopać ci tyłka? - uśmiechnął się wyrzucając puszkę do kosza.
 - Nie, ale ja mam ochotę skopać komuś tyłek... - oznajmił opierając się o blat.
Harry podniósł pytająco brwi.
 - Ostatni raz słyszałem to od ciebie dwa miesiące temu przed tym jak dyrektor zawiesił nas za bójke na parkingu. Masz kogoś konkretnego na myśli?
 - Scott’a Campbell’a. - wyjaśnił.
 - Widziałeś go? - zapytał zdziwiony Harry.
 - Tak. Zaczepiał Sam na mieście.
 - Lepiej niech się nie pokazuje... bo nie ręczę za siebie. - dodał.
Chłopacy dla Sam byli jak przybrani bracia. Zawsze ją bronili i nigdy nie pozwolili by skrzywdzić. Scott więc działał na nich tak samo jak na Zayn’a. Nienawidzili go.
 - Nie krępuj się... Widziałeś chłopaków? - brunet zmienił temat.
 - Lou jest z Eleanor, a Niall opróżnia Liam’owi lodówkę. - powiedział z uśmiechem.
Malik również się uśmiechnął.
 - Nie zostawiłem czasem ostatnio u ciebie iPod’a? - zapytał po chwili loczek.
 - Tak, jest u mnie w pokoju... na biurku. Lepiej weź go teraz bo później zapomnisz. - doradził.
 - Yhym...
Parę sekund później Harry kierował się na górę. Przeszedł przez długi hol i wszedł do pomieszczenia na samym końcu. Był to pokój Zayn’a. Różnił się od pokoju Sam.
 Ściany i sufit obłożone były deskami ze starego drewna. Na wprost wejścia, pod trzema złączonymi oknami znajdowało się łóżko. Na prawo od niego stała wysoka lampa a obok niej niska komoda, na której był globus, zegarek i kilka innych rzeczy. Na przeciwko niej, pod oknem stało biurko, na którym leżał biały laptop i lampka oraz kilka zeszytów i długopisów. Obok biurka stał mały kosz na śmieci, a w rogu sztaluga z wywieszonym i nieskończonym rysunkiem drzewa. Zaś po lewej stronie łóżka znajdowało się krzesło, drzewko w doniczce i szafka z książkami. Na prostopadłej ścianie ulokowane były białe, rozsuwane drzwi do garderoby, którą dzielił z siostrą i przez którą mógł do niej przejść, a na drewnianych panelach rozłożony był pomarańczowy dywan. Pokój nie był zabałaganiony jak u większości ludzi w tym wieku, ale zdarzało się... Powód dla którego jest tu czysto to mała obsesja jego mamy. Chociaż przyzwyczaiła się do tego, że często wpada tu czwórka... piątka chłopaków i robią niezły bajzel dlatego proponowała im domek nad jeziorem.
 Harry dostrzegł swój iPod na biurku po czym schował go do kieszeni i kiedy odwrócił się na pięcie i miał wychodzić, zobaczył Sam przez otwarte drzwi garderoby. Zapinała właśnie zamek czarnej sukienki, dzisiaj kupionej, którą przed chwilą założyła. Kiedy ją zapięła stanęła przed lustrem i założyła wysokie czarne szpilki. Nawet nie zdawała sobie sprawy obecności Harrego. Ten podszedł bliżej, oparł się o framugę i podniósł zaskoczony brwi.
 - Wow. - wycedził.
Sam była równie zaskoczona.
 - Styles! Co ty tu robisz?
Bez słowa wyciągnął iPod’a by jej go pokazać, ale nadal mierzył ją wzrokiem od góry do dołu.
 Sam była chuda i miała zgrabne, długie nogi oraz śliczne falowane blond włosy sięgające jej za łopatki przez co Zayn musiał przeganiać wiele idiotów, którzy myśleli tylko o jednym.
 - Idziesz gdzieś? ... w tym? - zapytał lekko zamurowany.
 - Nie. Nigdzie się nie wybieram... - odparła lekko podirytowana - A co? Wyglądam jak pani do towarzystwa?
To pytanie wyrwało go z zamyślenia.
 - Co?! Nie - zaprotestował szybko - ...Tylko...wow. Zayn cię widział?
Sam wywróciła oczami po czym głośno westchnęła.
 - Widział... z resztą co Zayn’owi do tego? Nie mogę ubrać się w coś takiego nie mówiąc mu? Nie jestem już dzieckiem.
 - Widzę. - uśmiechnął się.
Siostra Malika odwzajemniła po chwili jego uśmiech.
 - Dobrze. W przeciwieństwie do mojego starszego brata. - dodała.
 - Martwi się. Jak na przykład ja o Gemmę.
 - Ale ona jest starsza od ciebie, studiuje. To co innego. - powiedziała siadając na szerokiej pufie znajdującej się na środku garderoby.
Harry westchnął zastanawiając się jak jej to wytłumaczyć po czym zajął miejsce obok niej.
 - Może Zayn stara się robić to co robiłby wasz tata?
Po chwili Sam spojrzała na niego.
 - Nigdy o tym nie pomyślałam. - przyznała.
 - I pamiętaj, że my... ja i chłopaki traktujemy cię jak własną siostrę, więc od nas też się nie uwolnisz. - Harry posłał jej szeroki uśmiech.
Odwzajemniła go.
 - Wiem. Widuję was częściej niż własną mamę. Przyzwyczaiłam się. - powiedziała nadal się uśmiechając.
 - To dobrze. Idziesz na dół? - zapytał po chwili.
 - Nie mogę. Przebieram się i idę robić zadanie z historii. Może jak skończę to przyjdę.
 - Ok. - powiedział i udał się w kierunku wyjścia.
 - Harry? -  Sam zatrzymała go.
 - Tak? - odwrócił się.
 - Dzięki. - znów się uśmiechnęła.
 - Nie ma za co. - on również po czym wyszedł.
 Kiedy loczek był już na dole i wszedł do kuchni, Zayn siedział na wysokim krześle przy blacie, pił pepsi i pisał coś na telefonie.
 - Z kim piszesz? - zapytał Harry.
Malik nie wiedział, że jego przyjaciel właśnie przyszedł. Od razu zablokował telefon i schował do kieszeni.
 - Z nikim. - powiedział po czym posłał mu uśmiech i wziął łyka pepsi.
 - Jasne... lepiej mi nie mów bo i tak nie pamiętam imion tych wszystkich dziewczyn. - kąciki jego ust uniosły się ku górze po czym znów zabrał Zayn’owi puszkę i wypił jej zawartość.
 Tak samo Harry jak i jego kumpel Malik kręcili z wieloma dziewczynami. Nie musieli się nawet starać. Wystarczyło ich spojrzenie. Chociaż czasami zdarzały się takie, które wkurzał fakt, że nie są jedyne, dlatego też robiły im „sceny“.
Ten zaś spojrzał na niego podirytowany.
 - Dlaczego zawsze zabierasz ją mnie? - zapytał.
 - A widzisz tu kogoś innego? - uśmiechnął się szerzej.
 - Nie... ale robisz to nawet... - Malik przerwał po czym westchnął - ... nieważne. - powiedział po chwili - Chodźmy zagrać. Chcę zobaczyć jak przegrywasz. - na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
 - Niestety, ale to ja skopię ci dzisiaj tyłek.
 - Harold, nie masz szans!
Obydwoje ruszyli do salonu na kanapę i włączyli wielką plazmę.

________________________________________

Krótki, ale jest. Właśnie piszę następny, więc niedługo dodam, chociaż jak już wspominałam wcześniej przydałaby się motywacja... np w postaci komentarza? ale większości się nie chce albo po prostu im się nie podoba. Chętnie przeczytałabym waszą opinię. :)

3 komentarze: