Ważne:





sobota, 12 stycznia 2013

 Rozdział XVI - "To ciebie trzeba pilnować."

 - Wiesz o której jutro wyprzedzamy? - zapytała gotowa do wyjścia Jo.
Chodziło jej oczywiście o ’biwak’, na który mieli się jutro udać. Jedyne co Sanders wiedziała to to, że może się jutro spodziewać wszystkiego po jej nowych przyjaciołach. A wszystko przez opowieści, które usłyszała od Em i reszty.
 - Jeszcze nie wiem. Jak wszystko spakujemy. - powiedział Zayn odprowadzając koleżankę do drzwi - Jakbym się dowiedział czegoś nowego to ci napiszę. - uśmiechnął się do niej.
 - Nie masz mojego numeru. - odparła, również się uśmiechając.
 - Więc pofatyguję się i przyjdę do ciebie.
 - Daj mi swój telefon. - wyciągnęła w jego stronę rękę.
Malik wygrzebał komórkę z kieszeni i podał ją Jo. Ta wpisała mu swój numer i oddała z powrotem.
 - Teraz nie będziesz musiał. - powiedziała z szerokim uśmiechem.
 - Rozumiem przez to, że mam trzymać się z daleka od twojego domu? - wywnioskował odwzajemniając uśmiech.
 - Ej, tego nie powiedziałam.
Za oknem padało tak samo mocno jak wczoraj. Sanders na szczęście nie musiała iść daleko bo mieszkała po drugiej stronie ulicy. Kiedy dochodzili do wyjścia, Zayn otworzył jej drzwi. Chciał już coś powiedzieć, ale zobaczył Sam wchodzącą po trzystopniowych schodach prowadzących na werandę. Blondynka była cała mokra, tak samo jak Malik i Jo wczoraj. Obejmowała się rękoma w pasie i trzęsła z zimna.
 - Myślałem, że wzięłaś parasolkę. - zaczął brunet z uśmiechem na twarzy.
 - Nic nie mów. - powiedziała sucho - To przez naszego lokatego przyjaciela. Już skończyliście? - spytała wchodząc do domu.
 - Zostało nam niedużo. - wyjaśniła Jo.
 - Idziesz już?
 - Tak. Muszę. Umówiłam się z Matt’em.
 - Jedzie z nami pod namioty?
 - Tak.
 - Będzie fajnie. Zobaczysz.
Jo odpowiedziała uśmiechem.
 - Pa. - powiedziała.
 - Pa. - odpowiedzieli.
 Sanders pomachała im i by zbytnio nie zmoknąć, pobiegła do domu. Zayn zamknął za przyjaciółką drzwi i udał się z siostrą w kierunku salonu. Ta ściągnęła szybko mokry sweter zostając w białej bluzce na ramiączka, która również przesiąknęła deszczem.
 - Styles był z wami? - zapytał zdziwiony brat.
 - Tak. Zabraliśmy go ze sobą. W sumie to pojechaliśmy jego autem, więc można stwierdzić, że to on wziął nas. - wyjaśniła.
 - Nie zamknął szyberdachu czy co?
 - Zgubił kluczyki.
Malik zaczął się śmiać.
- No tak... przecież to Harry. - powiedział - Idź się przebierz, a ja zrobię ci coś ciepłego do picia.
 - Ok. Dzięki. - posłała mu uśmiech po czym udała się na górę.
Zayn zaś poszedł do kuchni. Wyciągnął z dużej dwudrzwiowej lodówki mleko i nalał go do niebieskiego kubka, następnie wsadził go do mikrofalówki i zagrzał, potem wyjął z szafki kakao i wsypał trochę do białej cieczy. Około trzy minuty później zjawiła się Sam. Tym razem ubrała się w siwe, luźne dresy i czarną, szeroką, wkładaną przez głowę bluzę, która należała do Zayn’a. Naciągnęła sobie też rękawy na dłonie, ponieważ wciąż było jej zimno. Blondynka często pożyczała sobie ciuchy od Malik’a, a ten nie miał nic przeciwko. I nie tylko od niego... od reszty chłopaków również. Tak samo jak Em, Dan czy Eleanor. Dziewczyna usiadła na wysokim stołku, a brat podał jej ciepły napój.
 - Dziękuję. - powiedziała i wzięła łyka.
 - Więc co z tymi kluczykami? - zapytał stojąc po drugiej stronie ’kuchennej wysepki’ i opierając się rękoma o blat.
 - Wypadły mu z kieszeni jak byliśmy w wesołym miasteczku. Znalazł je mężczyzna, który pracował przy obsłudze samochodzików. Musieliśmy wracać z parkingu. No i jeszcze zaczęło padać. - wyjaśniła - Dobrze, że nie zapowiadają deszczu na weekend. - dodała po chwili.
 - A jak film?
 - Nawet ciekawy. Byłby jeszcze ciekawszy gdyby Niall i Harry nie komentowali przez cały seans. - Sam wzięła kolejne łyki gorącego kakao.
Zayn uśmiechnął się szeroko.
 - Masz jakieś plany na wieczór? - zapytała go siostra.
 - Jo pomogła mi z zadaniem z biologii i nie muszę się z nim męczyć, więc pójdę do Louis’a.
 - Trzeba się spakować pod namioty. - przypomniała mu.
 - Wiem. Zrobię to jutro zanim przyjedzie Styles.
 - Jedziemy jego autem?
 - Tak...i Liam’a... i Matt’a prawdopodobnie też. Idziesz ze mną do Lou? - zapytał.
 - Nie. Zostanę.
 - Zostać z tobą?
 - Nie. Jedź. Ja może zadzwonię po dziewczyny, chociaż wątpię żeby Dan przyszła.
Wtedy zadzwonił telefon Malik’a. Brunet wyjął komórkę z kieszeni i odebrał sprawdzając wcześniej kto dzwoni.
 - Siemasz Tommo. - zaczął - Co się stało?
 - Zabierz ze sobą Styles’a i Horan’a. Rozmawiałem z nimi. Zaraz u ciebie będą. - oznajmił.
 - A Liam?
 - Przyjdzie.
 - Ok. Na razie. - Zayn zakończył tę krótką konwersację i schował telefon z powrotem po czym spojrzał na siostrę.
Ta, swoimi zielonymi oczami, przyglądała mu się w milczeniu.
 - Co? - zapytał przerywając ciszę.
 - Stało się dzisiaj coś w szkole?
Brunet przygryzł wargę.
 - Nauczycielka mnie wkurzyła. Nic wielkiego. - wyjaśnił.
Sam przytaknęła w geście zrozumienia, ale nie była pewna co do tego drugiego. Jednak zmieniła temat.
 - Nie mam zamiaru jutro cię budzić do szkoły, więc lepiej nie wracaj późno i nie pij. Ok?
 - Ok.
Wtedy ktoś wszedł do domu. Zayn wiedział kto.
 - Zayn, kochanie... idziesz? - krzyknął Niall udając kobietę.
Sam zaśmiała się słysząc to.
 - Dobra. Spadam. - podszedł do siostry i pocałował ją w policzek - Będę wieczorem.  - dodał kierując się w stronę wyjścia.
 - Ok.
 Następnego dnia, o dziwo, to Zayn wstał pierwszy i tym razem to on obudził siostrę. Wyszykowali się, zjedli śniadanie i poszli razem do szkoły. Po drodze spotkali Liam’a, więc ten zabrał się z nimi. Resztę gdzieś wcięło.
 Pogoda nie była zła. Świeciło słońce i nie było prawie żadnych chmur, ale za to wiał lekki wiatr. Dobrze, że na piątek, sobotę i niedzielę nie zapowiadali deszczu. Idealne dni by wybrać się pod namioty.
 Kiedy trójka przyjaciół zmierzała do szkoły, Malik wyciągnął z kieszeni paczkę Marlboro. Automatycznie przeniósł wzrok na swoją siostrę by zobaczyć jej reakcję. Tak jak się spodziewał... nie wyglądała na zadowoloną. Mierzyła go wzrokiem.
 - Mogę? - zapytał ją.
 - Mógłbyś przynajmniej palić od 12:00? A nie tak z samego rana. I nie robić tego przy mnie? - zażądała łagodnie.
 - Ok. - zgodził się i schował papierosy z powrotem do kieszeni.
 - Obiecujesz? - Sam nie przerywała kontaktu wzrokowego.
 - Obiecuję.
Super. pomyślał Malik. Żeby zapalić będzie musiał czekać do południa... ale tym razem nie zamierzał łamać danego siostrze słowa. Trudno. Zrobi to o co go prosi. Chciał jej jakoś wynagrodzić swój ostatni błąd, ponieważ wiedział, że gofry to za mało.
  - Ok, więc Lou, El, Niall, Jo i Sam robią dzisiaj zakupy... - Liam zmienił temat - Harry, Dan, Em, ja i ty - tu spojrzał na Zayn’a - pakujemy namioty i resztę rzeczy. Matt nam pomorze. Podjadę do was autem po szkole. - przypomniał Payne.
 - Tylko niczego nie zapomnijcie. - powiedziała Sam - Zwłaszcza Harolda.
Ostatnim razem, kiedy zorganizowali sobie biwak, przez pomyłkę zapomnieli o Harry’m. Jechali dwoma autami - Liam’a i taty Lou. Jedni (samochodem Tomlinson’a) wyjechali szybciej. Przed samym wyjazdem Styles poszedł do toalety. Ci którzy zabrali się z Payne’m myśleli, że Louis i reszta zabrali już Styles’a, więc również pojechali. Biedny Harry nie wiedział co się dzieje.
 Chłopaki zaczęli się śmiać.
 - To Nialler był pewien, że pojechał z wami. - odparł Liam.
 - Nie zwalaj na niego. - Sam broniła przyjaciela.
 - Zawsze go bronisz. - Zayn powiedział uśmiechając się szeroko.
 - Wcale nie. - zaprotestowała.
 - Właśnie, że tak. - Payne poparł Zayn’a - Jego i Harrego.
Sam musiała się z tym zgodzić. W końcu tak było. No ale ktoś musiał ich bronić. Te dwie sierotki.
 - Skończmy temat. - zaproponowała.
 Kiedy doszli do szkoły, blondynka poszła do siedzących na ławce Dan i El, zaś Liam i Malik udali się do budynku by znaleźć resztę chłopaków, których nie było nigdzie przed szkołą. Całą czwórkę znaleźli przy ich szafkach. Była z nimi Emily. Harry i Lou stali do nich tyłem, a Niall i Smirnoff na przeciwko lokatego i Tomlinsona.
 - Siemacie. - zaczął Zayn zawieszając rękę na szyi swojego przyjaciela Styles’a - Co się dzieje? - zapytał z uśmiechem.
- Nic. Mówię im, że będę was dzisiaj pilnował. - powiedział Harold.
 - Tak, jasne. - Malik zwątpił.
 - To ciebie trzeba pilnować. - dodała Liam.
 - To samo mu powiedziałam. - Emily spojrzała na Styles’a.
 - Gdzie Sam? - Niall zmienił temat.
No tak. Musiał wiedzieć.
 - Na dworze. Z dziewczynami. - oznajmił go brat blondyny.
 - Muszę jej coś powiedzieć. Widzimy się później. - Irlandczyk ruszył w stronę wyjścia.
 - Idę z tobą. - Smirnoff poszła za nim.
 - Nialler! - zawołał za nim Lou - Daj jej od ciebie odpocząć. - zażartował.
Ten się tylko odwrócił, uśmiechnął i zniknął za drzwiami wraz z Em.
Tak naprawdę to chyba ani on ani Sam nie mieliby swojego towarzystwa dosyć.
 - Newman przepytał cię już co będziemy robić przez weekend? - zapytał Tomlinson Liam’a z uśmiechem.
 - Jeszcze nie.
 - No to lepiej się przygotuj. - poradził.
 - Nie strasz Liasia. - powiedział Zayn szczerząc zęby.
Wtedy do budynku weszła Jo. Kiedy zobaczyła chłopaków uśmiechnęła się i ruszyła w ich stronę.
- Hej. - przywitała się.
 - Hej. - odpowiedzieli chórkiem również się uśmiechając.
Oprócz Malik’a, który zamyślony się w nią wpatrywał.
 - Widzieliście może Matt’a? - zapytała.
 - Poszedł na górę. - odezwał się Harry - Mówił, że musi znaleźć dyrektorkę.
 - Aha, dzięki. Do później. - powiedziała i odeszła.
 - Malik? A ty co? - Lou go szturchnął go łokciem.
 - Nic. - odparł szybko wyrwany ze swoich zamyśleń.
 Kiedy lekcje dobiegł końca wszyscy spotkali się przed szkołą i umówili się, że o 16:30 spotkają się pod domem Malik’ów, ponieważ do niego każdy ma najbliżej. Tak więc część poszła pakować namioty, śpiwory i inne takie, a siostra Malika, farbowany blondyn, El, Louis i Jo pojechali na zakupy. Właściwie to do najbliższego Tesco. Każdy zawsze zastanawiał się na czym polega strategia Horana w robieniu zakupów. Czy zanim wejdzie do marketu już wie co kupi czy po prostu wrzuca do wózka co popadnie? Tak jak teraz. No, ale każdy kto spojrzał by teraz na to co wziął z łatwością stwierdziłby, że jadzie na biwak. Tajemnica chyba tkwi w tym, że nasz blond Irlandczyk zna ten sklep na pamięć i wie gdzie co jest lepiej niż pracujący tu ludzie, więc nawet nie musi patrzeć co bierze. Jo widząc go kilka metrów dalej, w innym dziale, nie mogła się nie śmiać. Sam również. El i Lou stali zaś dalej przy lodówkach z napojami i zastanawiali się, które wziąć.
 - Właśnie. Mam małą radę dla ciebie. - powiedziała blondynka wkładając do koszyka paczkę kolorowych pianek.
 - Jaką? - zapytała Sanders.
 - Chłopaki miewają różne głupie pomysły, więc uważaj.
 - Zauważyłam. - uśmiechnęła się.
 Kiedy było kilkanaście minut po 16:00, cali obładowani wyszli ze sklepu i udali się do Malików.
 Przed domem stały trzy auta - furgonetka Liam’a, Range Rover Harrego i terenówka Matt’a, oraz Zayn, Harry, Em, Dan, Liam i Matt. Rzeczy na biwak, które miała spakować reszta były powsadzane gdzie tylko mogły być. I było tego dość sporo.
 - To my będziemy mieszkać w tym lesie czy co? - zapytała Eleanor widząc to.
 - Wszystko się przyda. - powiedział Malik z uśmiechem.
 - To już wszystko? - tym razem pytanie zadała Sam.
 - Tak.
 - Nikt niczego nie zapomniał? A zwłaszcza telefonów? - blondynka spojrzała na każdego.
By się upewnić wszyscy sprawdzili.
 - Wszyscy są? - tu Tomlinson spojrzał na Styles’a.
Ten się uśmiechnął. Jak i reszta wtajemniczonych.
 - To ruszamy.
 Z Matt’em pojechali Jo, Sam i Niall. Z Liam’em zabrały się tylko Dan i Em, ponieważ jego Ford jest 3-osobowy... a z Harry’m Zayn, Louis i Eleanor. Pierwszy ruszył Payne, za nim Styles, a potem Parker.
 Pół godziny później dojechali na miejsce.

______________________________
Dzisiaj urodziny Zayn'a , więc pomyślałam, że dodam XVI rozdział =)
Wszyscy złożyli życzenia? =)
Dziękuję bardzo za komentarze <3
Myślę, że w następnej części będzie działo się na pewno więcej, więc...
przynajmniej 3 komentarze = XVII rozdział.
B.

7 komentarzy:

  1. Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny? Świetne opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki wszystkim :)
    Nie obiecuję, ale może w weekend będzie kolejny rozdział.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie:) Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ejjjj.... Co to ma być?! Świetne opowiadanie, a rozdziały co miesiąc? No weź.....

    OdpowiedzUsuń