Ważne:





sobota, 5 stycznia 2013

 Rozdział XV - "Styles, ja cię chyba zabiję!"

- Mówię wam, że to Jessica zabiła ich wszystkich. - powiedział Niall, kiedy razem z Sam i Harry’m kierowali się w stronę wyjścia z budynku, w którym znajdowało się kino.
 Siostra Zayn’a i Horan postanowili zabrać ze sobą swojego lokatego przyjaciela, ponieważ siedział sam w domu i się nudził. Kiedy Styles usłyszał tę propozycję, zgodził się od razu. Lepsze to niż siedzenie przed telewizorem i czekanie na rodziców, którzy przełożyli swój przyjazd na wczesny ranek.
 - Myślę, że to jej brat. - odparł Harry.
 - Przecież on nie żyje. - Irlandczyk bronił swojego zdania - Odkopali nawet grób żeby się upewnić.
 - Ty też byś rozpoznał kogoś po samych kościach? Gościu pewnie żyje.
 - Ale ta dziewczyna... - zaczął Niall, ale Sam mu przerwała.
 - Dowiemy się w następnej części. - powiedziała kiedy wychodzili na zewnątrz - Nie przeżywajcie tak. - posłała im uśmiech.
 Siedząc w kinie i oglądając film, nasłuchała się już komentarzy chłopaków i ich spierania się na temat tego kto zabijał. Obydwoje mieli swoje zdanie i uparcie go bronili. Przez swoje nie ciche zachowanie podczas seansu, Horan i Styles opuszczając salę, dostali torebką od starszej kobiety. Co ona w ogóle robiła na tym filmie? Cóż... może lubi? Chociaż ludzie w jej wieku robią jeszcze dziwniejsze rzeczy. Babcia była jedyną, która wyraziła swoje niezadowolenie... tak otwarcie. Reszta, którym przeszkadzała obecność chłopaków, ograniczyła się do uciszania. Sam siedząc pośrodku przyjaciół, starała się nie zwracać na nich uwagi. To było trudne.
 - To co robimy? - Harry zmienił temat zatrzymując się przy małej fontannie.
Sam uśmiechnęła się i spojrzała na wilki napis „WESOŁE MIASTECZKO“, wiszący nad dużą bramą, znajdującą się po drugiej stronie ulicy. Znad wysokiego ogrodzenia widać było kawałek kolejki górskiej i kilka innych.
 Kilka minut później cała trójka czekała na watę cukrową, którą kupili sobie Niall i Harry. Proponowali też Sam, ale ona podziękowała. Kręciło się tu sporo ludzi. Rodzice z dziećmi, jacyś zakochani, zapewne przyjaciele, nawet starsi ludzie. Jak wskazuje nazwa tego miejsca, wszyscy wyglądali na zadowolonych. A zwłaszcza Niall, który właśnie zamierzał zjeść niebieską, słodką i klejącą się substancję. Kiedy i Harry również ją otrzymał od sprzedawcy, ruszyli dalej. Oczywiście płacąc wcześniej. Sam chcąc spróbować trochę, oderwała kawałek waty od Styles’a i ją zjadła. Nie chciała kraść Irlandczykowi, chociaż była ona jedną z nielicznych osób, którym Horan na to pozwalał. Loczek nie protestował tylko uśmiechnął się do niej.
 - Co powiecie na kolejkę górską? - zapytała blondyna.
Chłopaki wymienili się spojrzeniami. Nie wyglądali na zbyt chętnych do jazdy na wysokości.
 - Emm...
 - No proszę... będzie fajnie. - powiedziała uśmiechając się szeroko.
Nialler podrapał się po czubku głowy.
 - Wiem, że macie złe wspomnienia po Paryżu... ale ta jest mniejsza. O wiele mniejsza.
 Rok temu, cała dziewiątka wybrała się na wakacje do Francji. Kiedy poszli do wesołego miasteczka, Zayn, Eleanor i Emily namówili resztę by przejechać się kolejką górską... tylko, że tamta była parę razy większa, czyli wielka. Po godzinie namawiania wszyscy się zgodzili. Kiedy było po wszystkim, Niall i Harry spędzili godzinę w toalecie. Potem nadal narzekali, że jest im niedobrze. Jeszcze innym razem Zayn i Lou, panowie sportów ekstremalnych, przekonali Liam’a, Horan’a i Lokatego do skoku na bungee z wysokości 103 metrów. Było to również we Francji, na moście Pont de Ponsonnas.
Chociaż to doświadczenie, dla blondyna i Styles’a nie niosło takich skutków jak przejażdżka kolejką górską.
 - To może ty się przejedziesz, a my poczekamy? - zaproponował Niall.
Sam zmrużyła oczy i spojrzała na niego jak na głupka.
 - Żartujesz? - zapytała krzyżując ręce pod piersiami, ale po chwili westchnęła zrezygnowana - Myślałam, że jesteście bardziej odważni. - wycedziła.
 - Nie chodzi o ... - Harry zaczął tłumaczyć, ale blondynka mu przerwała.
 - Dobra... nie ważne.  Idziemy na samochodziki. - uśmiechnęła się szeroko i ruszyła w stronę sporej „hali“.
 Chłopaki zapłacili za Sam. Każdy wziął osobny pojazd. Niall wybrał sobie niebieski, Styles zielony, a blondyna złoty. Miejsca do manewrowania było dużo, ponieważ oprócz nich, były tylko trzy osoby korzystające z tej atrakcji. Siostra Malika robiła głównie zdjęcia, ale przed tym wyzwała przyjaciół na wyścig, który wygrał Harry, a swoje zadowolenie okazał śmiesznym śpiewem. Potem i Styles i Horan próbowali „złapać“  Sam. Oczywiście udało im się.
 - To było nie fair. - stwierdziła blondynka kiedy wyszli z samochodzików i skierowali się w stronę strzelnicy.
Chłopaki uśmiechnęli się triumfalnie.
 - Niby dlaczego? - zapytał Niall zakładając rękę na jej ramiona.
 - Bo... - przerwała, ponieważ nie wiedziała co wymyślić.
 - No właśnie. - sprostował Harry - Myślałem, że Zayn nauczył cię jeździć. - zaśmiał się.
Sam w odpowiedzi dźgnęła go palcem w żebra. Nie udało mu się zrobić uniku.
 - Sprawdźmy kto ma lepszy cel. - zaproponowała podchodząc do budki gdzie znajdowała się strzelnica - Kto zaczyna?
Na sznurkach wisiały różne maskotki, bukiety kwiatów, albo jakieś inne zabawki. Były one różnych rozmiarów i im większa nagroda tym wisiała dalej. Zdobycie jej polegało na przestrzeleniu linki, na której się znajdowała. Nie było to proste zadanie, a dysponowało się 3 strzałami.
 - Pokażę wam jak się to robi. - powiedział Loczek po czym zapłacił i wręczono mu wiatrówkę.
 - Tylko nie celuj tym w ludzi. - Horan się zaśmiał.
Sam zaś uśmiechnęła się szeroko.
 - Strzelaj mistrzu.
Harry pewny swoich umiejętności wybrał sobie najdalszy cel. Był to duży niebieski słoń. Chwila skupienie no i strzelił. Niestety spudłował. Niall wydał z siebie dźwięk przypominający śmiech, a raczej tłumiony śmiech. Styles posłał mu karcące spojrzenie i wrócił do skupiania się na celu. Strzał i znów chybił. Horan chciał już coś powiedzieć, ale Sam pacnęła go w ramię. Harry zrezygnował ze słonia i celował bliżej. Kiedy nacisnął spust, z przestrzelonego sznurka spadł mały delfin. Na twarzy Harolda pojawił się triumfalny uśmiech. Mężczyzna, który tam pracował podał mu nagrodę i pogratulował. Tym razem wiatrówkę przejął farbowany blondyn. Ten za cel obrał sobie pluszową małpkę. Pierwszy strzał mu nie wyszedł, ale za to za drugim razem przestrzelił sznurek. Teraz przyszła kolej na Sam, której udało się trafić za pierwszym razem, zestrzeliwszy tym samym maskotkę w kształcie pieska wiszącą prawie na końcu.
 - Przynajmniej strzelam lepiej. - powiedziała z uśmiechem i odebrała nagrodę.
 Następnie udali się w stronę białej budki gdzie sprzedawano napoje. Obok niej rozstawiono kilka stolików. Jeden z nich zajeli Harry i Nialler, zaś Sam poszła po kawę. Stanęła w kolejce za wysokim, ciemnowłosym mężczyzną, który kłócił się ze sprzedawcą o to, że źle spisał zamówienie. Blondynka starając się ich nie słuchać rozglądała się dookoła. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy to starsza para trzymająca się za ręce. To urocze kiedy ludzie w tym wieku jeszcze tak robią. Na ten widok, na twarzy Sam pojawił się uśmiech. Potem zobaczyła, że Styles i Horan rozmawiają z grupką Chińczyków. Śmiesznie to wyglądało bo chyba nie mogli się dogadać. Obcokrajowcy raczej nie znali za dobrze angielskiego. Najwyraźniej była to jakaś wycieczka. Ale co chcieli od przyjaciół blondynki? Loczek coś mówił starając się przy tym gestykulować rękoma. Tak samo Niall. Samantha zrobiła im zdjęcie po czym spojrzała na niezadowolonego klienta i sprzedawcę, którzy nadal się kłócili. Dziewczyna wywróciła oczami po czym ponownie się rozglądnęła. Tym razem dostrzegła smutną blond dziewczynkę, może  w wieku 6 lat. Stał obok niej chłopak o czarnych włosach. Wyglądał na 9 lat.
 - Zobaczysz, Zoe... znajdzie się. Ile razy już go gubiłaś? Zawsze wracał. - mówił spokojnym tonem brunet kładąc jej rękę na ramieniu.
Po policzku dziewczynki spłynęła łza.
 - Ale już długo go nie ma. A jak ktoś go zabrał? Szukaliśmy wszędzie. - odparła.
 - Tata go znajdzie. Zawsze znajduje twoje maskotki. Będzie dobrze.
Te dzieci przypominały Sam ją samą i Zayn’a. Około 10 lat temu zgubiła swojego misia, do którego była bardzo przywiązana. Razem z bratem przeszukali cały dom, ale go nie znaleźli. Kiedy Malik chciał pójść sprawdzić na plac zabaw gdzie mógłby być, mama odmówiła i powiedziała, że nawet jakby tam go zostawiła to i tak już go tam pewnie nie było, dlatego z nim nie pójdzie. Zayn, jak to Zayn i tak zrobił po swojemu. Wymknął się z domu i udał na plac zabaw. Miał wtedy może z 8 lat. Znalazł tam misia i przyniósł z powrotem do domu. Sam wciąż pamięta jego słowa zanim wyszedł „Znajdę go. Obiecuję.“. Tak też zrobił. Rodzice odchodzili od zmysłów kiedy zniknął, ale jak wrócił nieźle mu się dostało.
 Blondynka podeszła do dziewczynki i chłopca i uśmiechnęła się do nich ciepło.
 - Hej. - zaczęła przyjaźnie kucając obok nich - Zgubiłaś maskotkę? - zapytała.
Mała przytaknęła.
 - Jak miała na imię?
 - Charlie.
 - Ładne imię. A wy ?
 - Ja jestem Gordon, a to moja siostra Alice. - odezwał się chłopak.
 - Jesteście tu sami? - pytała dalej.
 - Nie. Nasz tata tu pracuje. - wyjaśnił.
 - Rozumiem. Słuchaj Alice... To jest Harold. - pokazała jej pluszowego pieska, którego wygrała - Przygarnęłam go dzisiaj, ale chyba nie będę mogła się nim zaopiekować. Mogłabyś zrobić to dla mnie i go wziąć? Na pewno pokochasz go tak samo jak Charlie’go. Więc jak?
Dziewczynka otarła końcem rękawa łzę, która spływała jej po poliku po czym przytaknęła i wzięła maskotkę.
 - A co z Charlie’m? - zapytała patrząc Sam prosto w oczy.
 - Jestem pewna, że ktoś inny się nim zaopiekuje. Tak jak ty Haroldem. Nie martw się o nigo. Na pewno będzie o tobie pamiętał. Ok?
 - Ok. - na twarzy małej pojawił się przelotny uśmiech.
 - Super. - powiedział i wstała - Muszę wracać do moich przyjaciół. Dbaj o niego. - wskazała na pluszaka.
 - Dobrze. Dziękuję.
 - To ja dziękuję. Trzymajcie się. - posłała im ostatni uśmiech i wróciła do budki z napojami.
Na szczęście nie było już mężczyzny, który kłócił się ze sprzedawcą.
 - Poproszę trzy razy latte. - powiedziała po czym spojrzała w miejsce gdzie przed chwilą rozmawiała z Alice i Gordon’em.
Ale ich już nie było. Sam przeniosła wzrok ponownie na bruneta, który ją obsługiwał. Miał on na sobie czerwoną bejsbolówkę i wyglądał na podenerwowanego. Blondynka zapłaciła, wzięła kawę po czym wróciła do chłopaków. Grupki Chińczyków, z którymi próbowali się dogadać jej przyjaciele. Zajęła więc miejsce przy stoliku i podała im napój.
- Poznaliście nowych kolegów? - zapytała z uśmiechem.
 - Z kolegami zazwyczaj można się dogadać. - powiedział Harry biorąc łyk kawy.
 - Co chcieli?
 - No właśnie się nie dowiedzieliśmy. Jedyne co zrozumiałem to... właściwie to nic nie zrozumiałem. - Niall również się napił.
 - Może się zgubili?
 - Możliwe. - zgodził się Styles.
 - A co im powiedzieliście?
 - Że toalety są tam. - Harry wskazał kciukiem za siebie.
 - Mówiliście, że nie wiedzieliście o co im chodzi...
 - Bo nie wiedzieliśmy.
Sam pokręciła głową z niedowierzaniem po czym wzięła dwa łyki kawy.
 - Jesteście nienormalni. - uśmiechnęła się mimowolnie.
 - Wiemy. Ale i tak nas kochasz. - Styles wyszczerzył zęby.
 - Tak, kocham piątkę wariatów. Nic na to nie poradzę - powiedziała po czym spojrzała w górę.
 Błękitne niebo powoli zaczęły zasłaniać ciemne chmury, a wiatr wiał coraz mocniej.
 - Chyba powinniśmy się zbierać. - zaproponowała - Zaraz zacznie padać.
 Każdy wziął swój kubek z kawą i ruszyli w stronę znajdującego się niedaleko parkingu, gdzie Harry zaparkował swoje auto. Szybkim krokiem doszli na miejsce, ale i tak złapał ich deszcz. Stojąc przy czarnym Range Roverze, Styles przeszukiwał kieszenie w poszukiwaniu kluczyków. Niestety nigdzie ich nie było.
- Harry, mógłbyś otworzyć w końcu te drzwi? - zapytała zniecierpliwiona Sam.
 - Emm... Chyba zgubiłem kluczyki.
 - Styles, ja cie chyba zabiję! - powiedziała po czym oparła się o auto.


______________________________________
Na początku chciałam przeprosić, że tak długo nie dodawałam kolejnego rozdziału, a obiecałam zrobić to już dawno. Zjechała się do mnie rodzinka i za bardzo nie miałam jak. Część XV nie jest zbyt długa, ale postaram się nadrobić.
Dziękuję i jeszcze raz przepraszam :)

3 komentarze - następny rozdział :)

5 komentarzy:

  1. jeju, cudownie piszesz <3 proszę Cię, dodaj jak najprędzej rozdział.. bo nie wyrobię :D powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział ;>>

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadania.Proszę o kolejne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ty wpadasz na takie pomysły to opowiadanie jest ZAJEBISTE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń