Ważne:





wtorek, 3 września 2013

Rozdział XXXV - "Ktoś w końcu musiał zrobić pierwszy krok."

 Ok, to jest trudniejsze niż myślałam. Sam wzięła głęboki oddech patrząc na dwa opakowania ciastek, które trzymała w rękach. Skakała wzrokiem z tych czekoladowych na te waniliowe nie mogąc się zdecydować, które kupić. Trzecią opcją były jeszcze orzechowe, ale nic z tego ze względu na to, że jest na nie uczulona. Już z przyzwyczajenia chciała sięgnąć po telefon i zadzwonić do Niall'a z pytaniem, które by wybrał. Szybko jednak zrezygnowała wiedząc w jakich są teraz stosunkach. A może nie wiedziała? Nie miała pojęcia co o tym wszystkim myśli jej przyjaciel. Idiotka. Oczywiście mówimy tu o pocałunku, a nie o ciastkach. I dochodzi jeszcze do tego ta cała sprawa ze Scott'em. Jeszcze nigdy między tymi dwoma nie doszło do takiej sytuacji czy podobnej. Sam popełniła błąd i zdawała sobie z tego sprawę. Wszystko zepsuła, całą przyjaźń, którą budowali od dziecka. Przez jeden głupi pocałunek, ponieważ nie mogła się już dłużej powstrzymać. Zawsze chciała czegoś więcej z Niall'em, ale wolała mieć go przy sobie jako przyjaciela niż w ogóle. W ogóle dlatego, że wiedziała że ten słodki blond Irlandczyk jej nie chce. A raczej myślała, że tak jest. Ale nasuwało się jej jeszcze pytanie dlaczego nie protestował kiedy go pocałowała? Wtedy była zmieszana jeszcze bardziej. Była chociaż pewna jednego... że musi z nim porozmawiać i bała się tego, ale jeszcze bardziej bała się, że go straci.
 - Czekoladowe. - Sam mruknęła sama do siebie po czym wrzuciła opakowanie z ciastkami do koszyka, a drugie odłożyła.
Następnie rozejrzała się jeszcze raz po dziale ze słodyczami by sprawdzić czy nie zapomniała czegoś o co prosiła ją mama by kupiła. Jej wzrok zatrzymał się na półce gdzie stała Nutella. No tak. Podeszła do regałów i chciała sięgnąć po jeden słoik, ale niestety był za wysoko. 
 - Cholera! - podskoczyła, ale to też nic nie pomogło.
Mimo, że miała długie nogi nie znaczy, że była wysoka. I denerwował ją fakt, że właściciel sklepu najwyraźniej nie pomyślał o osobach, które mają mniej niż 1,90m. Dziewczyna spróbowała jeszcze raz niestety tym razem też poległa. Chwilę później czyjaś ręka zza jej pleców bez trudu zdjęła jeden słoik z pułki. Sam odwróciła by poprosić tę osobę o podanie jej jednego i kiedy zobaczyła kto to uniosła zaskoczona brwi.
 - Aaron? Hej.
Chłopak posłał jej przyjazny uśmiech, który od razu odwzajemniła.
 - Hej. - również się przywitał po czym wsadził słoik do jej koszyka.
 - Dzięki.
 - Nie ma za co.
Dopiero wtedy zobaczyła w co jest ubrany. Miał na sobie zwykłe jeansy i koszulkę z logiem sklepu, ale nie było na niej plakietki z imieniem. Jego loczki były trochę krótsze niż ostatnio kiedy Sam go widziała.
 - Pracujesz tu? - zapytała zdziwiona ze ściągniętymi brwiami, ale również się uśmiechając.
 - Nie, zastępuję kolegę przez kilka dni bo musiał wyjechać i coś załatwić. - wyjaśnił - Pomóc ci w czymś?
 - Um... - spojrzała w dół do koszyka po czym z powrotem przeniosła wzrok na kolegę - Nie, dzięki. Mam już wszystko.
 - Pewnie znam już odpowiedź na to pytanie, ale chciałem wiedzieć czy będziesz w sobotę na imprezie u Smirnoff?
Tak naprawdę Sam nie wiedziała czy przyjdzie. Nie miała pojęcia jak potoczą się sprawy z Niall'em. Musiała jednak z nim porozmawiać. Co jeśli nie będzie chciał już się z nią przyjaźnić? Mają wspólnych przyjaciół, więc będzie trochę niezręcznie kiedy wszyscy się spotkają. A może będzie ją unikał? Argh. Niech to szlag! I nawet dzisiaj nie pojawił się w szkole.
 - Ziemia do Sam. - Aaron pomachał jej dłonią przed twarzą uśmiechając się przy tym lekko.
Blondynka wyrwała się z zamyśleń i spojrzała na niego.
 - Em... nie wiem. Mam do zrobienia spory projekt ze sztuki. Na razie zbieram materiały, a przez weekend muszę wszystko złożyć razem, więc... - skłamała.
 - Oh, ok. - jego oczy lekko posmutniały.
Sam nie wiedziała co innego powiedzieć. Musiała skłamać, ponieważ chłopak pewnie chciałby znać przyczynę jej nieobecności na imprezie u jej przyjaciółki. Rzadko się zdarza by któreś z 'paczki' nie przyszło na jedną ich przyjaciela.
 - Ale postaram się. - dodała sama nie będąc do końca pewną.
Na jej słowa na twarzy Aarona od razu pojawił się uśmiech.
 - Byłoby fajnie gdybyś przyszła. A tak w ogóle to wszystko w porządku? Nie widziałem cię wczoraj w szkole. - zmienił temat.
Super. Gdyby Sam nie go nie znała stwierdziłaby, że ją prześladuje.
 - Źle się poczułam. - skłamała ponownie.
W sumie powiedziała prawdę gdyby patrzyć na to z innej strony. Naprawdę źle się poczuła i nie mogła spojrzeć przyjacielowi w po tym w twarz.
 - Mam nadzieję, że już jest ok. A co z Horan'em? Odczuwa skutki po zderzeniu z szybą? - uśmiechnął się szeroko.
Nie, odczuwa skutki głupoty swojej przyjaciółki. odparła w myślach.
 - Prawdopodobnie. - wymusiła uśmiech.
Aaron ściągnął brwi na jej nie konkretną odpowiedź. Wiedząc, że Sam i Niall to najlepsi przyjaciele spodziewał się, że będzie wiedziała co się z nim dzieje, ale odpuścił i nie pytał dalej.
 - Muszę iść. Miło było cię zobaczyć. - powiedział chłopak po tym jak ktoś go zawołał wymachując ręką - Do jutra.
 - Pa. - blondynka posłała mu uśmiech, który od razu odwzajemnił po czym odszedł.
 
***
 
 Godzinę później Sam stała pod domem Niall'a i przygotowywała się by zadzwonić do drzwi. Normalnie weszłaby od razu tak jak ona i cała reszta robi to zazwyczaj, ale nie dziś. Wzięła kilka głębokich oddechów próbując wyrzucić z głowy wszystkie złe scenariusze, które wymyśliła i które nie pomagały w całej tej sytuacji. Po kilku minutach stwierdziła, że to stanie i nic nie robienie trwa za długo i w końcu nacisnęła na dzwonek. Jej serce zaczęło bić szybciej kiedy usłyszała kroki po drugiej stronie. Będzie dobrze. wmawiała sobie. Po paru sekundach drzwi zostały otworzone, a pojawiła się w nich Maura. Kobieta na widok blondynki uśmiechnęła się szeroko.
 - Hej, skarbie. Wejdź. - zrobiła jej przejście i zamknęła za nią drzwi kiedy była już w środku - Dobrze cię widzieć.
 - Panią również. - Sam odwzajemniła uśmiech - Jest Niall? - zapytała.
 - Tak, są na górze. - poinformowała.
 - S... - już miała zapytać z kim jest jej przyjaciel, ale przerwał jej telefon, który zaczął dzwonić w salonie.
 - Przepraszam cię. - Maura uśmiechnęła się ostatni raz do dziewczyny po czym zniknęła.
Sam ściągnęła zmieszana brwi nie będąc pewna czy iść do Horan'a. Nie brała wcześniej pod uwagę, że ktoś może u niego być. Jednak chwilę później przypomniała sobie, że Zayn powiedział jej wcześniej o tym, że miał zamiar wpaść do Niall'a, a kiedy dziewczyna przyszła do domu jej brata nie było. Pewnie to on. Zmieniła jednak zdanie kiedy weszła na górę i już na holu usłyszała, który dobrze kojarzyła i który ją irytował. I nie był on męski i na pewno nie należał do Malik'a. Było już niestety za późno żeby się wycofać, ponieważ Sam stała już w drzwiach do jego pokoju. Na jednym z foteli siedział uśmiechnięty blondyn, którego tak dobrze znała i kochała, a na drugim... Hannah. Hannah była córką dobrych znajomych państwa Horan. Znała się już z Niall'em kilka lat i mieszkała na drugim końcu Londynu, więc nie widywali się często. Miała ona brązowe włosy za ramiona, które były idealnie pocieniowane i piwne, duże oczy. Jak zwykle ubrana była w sukienkę w kwiatki, a na nadgarstku zapiętą miała bransoletkę od jej blond przyjaciela. Sam wiedziała, że Hannah dostała ją od niego, ponieważ (niechętnie) pomagała mu ją wybrać.
 Horan i dziewczyna śmiali się z czegoś kiedy ta trzymała rękę na jego kolanie. Blondynka nie wiedziała co myśleć. Czyżby jej przyjaciel zapomniał już o pocałunku i postanowił się dobrze bawić? Czuła złość, smutek i zazdrość. A nie powinna... Wtedy chłopak zauważył Sam, która cały czas stała w tym samym miejscu i jego uśmiech nagle znikł, a zastąpiło go zdziwienie. Na twarzy Hanny zaś pojawił się grymas. Można stwierdzić, że te dwie nie przepadały za sobą.
 - Sam? - Niall ściągnął brwi.
 - Um... przyjdę kiedy indziej. - powiedziała po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła holem w stronę schodów.
 - Zaczekaj! - krzyknął blondyn po czym pobiegł za nią  - Sam!
Sam przyśpieszyła kroku ignorując jego wołania, ale ten zatrzymał ją w połowie drogi łapiąc za nadgarstek.
 - Wołałem cię.
Dziewczyna zabrała od niego rękę i objęła się w pasie starając się również unikać jego wzroku.
 - Nie chcę wam przeszkadzać. - powiedziała cicho.
 - Hannah może poczekać. - jego głos był ciepły i również niezbyt głośny.
 - Mogę przyjść jutro, albo pojutrze albo...
 - Hej... - Niall złapał za jej podbródek i uniósł go do góry tak aby na niego spojrzała.
Kiedy w końcu jego niebieskie tęczówki spotkały jej zielone na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. Dopiero teraz Sam zobaczyła siniaka na jego lewym policzku i jego rozciętą wargę, która również była lekko spuchnięta. Skrzywiła się lekko na ten widok po czym bez zastanowienia wyciągnęła rękę i delikatnie dotknęła sinego miejsca, a następnie przejechała powoli kciukiem po jego dolnej wardze. Niall zaś pod jej dotykiem zamknął oczy ciesząc się każdą sekundą.
 - Nia... - nagle w holu pojawiła się Hannah, która zatrzymała się kiedy zobaczyła tę dwójkę.
Kiedy Sam usłyszała dziewczynę szybko cofnęła rękę i zrobił krok do tyłu odwracając wzrok.
 - Chciałam zapytać czy wszystko w porządku... - zaczęła niewinnie.
Jasne, chyba raczej chciałaś powiedzieć Niall'owi żeby dał sobie ze mną spokój. blondynka odparła w myślach.
 - Tak, za chwilę do ciebie wrócę. Muszę porozmawiać z Sam. - wyjaśnił.
Hannah stała tam jeszcze chwilę skacząc wzrokiem z niego na Sam, wcale się nie śpiesząc by zostawić ich samych.
 - Ok, czekam. - powiedziała posyłając jego przyjaciółce fałszywy uśmiech po czym wróciła do pokoju.
Horan westchnął głośno po czym wrócił spojrzeniem do blondynki, która stała przed nim obejmując się rękoma i patrząc pod nogi.
 - Chodź. - złapał ją delikatnie za rękę po czym poprowadził do jednej z sypialni przeznaczonych dla gości.
Kiedy byli już w środku zamknął za nimi drzwi, a następnie ruszył w stronę łóżka wymijając Sam, która zatrzymała się na środku. Usiadł w końcu po czym poklepał miejsce obok siebie dając jej tym samym znak żeby zrobiła to samo. Dziewczyna wahała się przez chwilę po czym zrobiła o co prosił. Żadne z nich nie odezwało się przez minutę układając sobie w głowie co powiedzieć. Sam zrobiła to już wcześniej, ale kiedy zobaczyła swojego przyjaciela wszystko wyparowało. Tak samo było z Niall'em.
 - Przepraszam. - Sam przerwała ciszę.
Horan uniósł głowę i spojrzał na nią. Przygryzała lekko dolną wargę nie odwracając od niego wzroku.
 - Przepraszam, że cię pocałowałam. Jestem beznadziejną przyjaciółką. Nie chcę żebyś był na mnie zły. - zaczęła - Ale też nie podoba mi się to co zrobiłeś wczoraj z Zayn'em. - dodała.
Wtedy Niall usiadł po turecku odwracając się całkowicie w jej stronę po czym złapał ją za rękę.
 - Po pierwsze jesteś najlepsza na świecie i nie mów mi, że jesteś beznadziejną przyjaciółką bo to nie prawda. Po drugie nie jestem na ciebie zły. A po trzecie zrobiłem co uznałem za słuszne Sam i nie będę za to przepraszał bo zrobię wszystko co możliwe żeby cię chronić. Nawet jeśli miałbym skończyć w jakiejś ciemnej celi z napakowanym, niewyżytym gościem. - przy ostatnim zdaniu uśmiechnął się lekko.
 - Nie chcę żebyś nigdzie kończył.
 - Wiem, Sam. - ścisnął delikatnie jej dłoń.
 - Więc nie gniewasz się na mnie? - przerwała na chwilę - Za to co zrobiłam? - powiedziała ciszej.
Niall pokręcił przecząco głową posyłając jej ciepły uśmiech, który szybko odwzajemniła.
 - Ale...
O nie... jej uśmiech momentalnie zniknął.
 - Musisz mi najpierw coś powiedzieć... i musisz być ze mną szczera. - patrzył jak przytaknęła po czym kontynuował - Dlaczego mnie pocałowałaś?
Sam przełknęła głośno ślinę. To właśnie tego najbardziej się obawiała. Przecież nie mogła mu powiedzieć co naprawdę czuje.
 - Ja... nie wiem. Chyba wtedy nie myślałam. Coś mnie poniosło. - powiedziała cicho.
Niall'owi chyba nie spodobała się ta odpowiedź bo na jego twarzy pojawił się lekki grymas, a w jego oczach przez sekundę można było zobaczyć ból, który chwilę później zastąpił gniew.
 - Żałujesz tego?
Niall, proszę... nie rób mi tego. błagała w myślach. Tak bardzo chciała powiedzieć mu prawdę... Nie, nie żałuję.
 - Tak.
Jego szczęka zacisnęła się bardziej.
 - Dlaczego odwzajemniłeś pocałunek? - tym razem ona zapytała.
 - Nie wiem. Może chciałem spróbować... nie wiem. - również skłamał.
Po całym wyznaniu Sam nie było już sensu się starać.
 - Żałujesz? - kontynuowała zaskakując trochę swojego przyjaciela.
Niall patrzał przez chwilę w jej zielone tęczówki myśląc o tym jak dużo traci, ale nie mógł... Nie mógł powiedzieć, że kocha osobie która tego nie odwzajemnia. Przynajmniej tak myślał. Oczywiście, że nie żałuję.
 - Tak.
Ałć.
 - Więc możemy być dalej przyjaciółmi? - zapytała z nadzieją starając się nie ukazać bólu, który czuła w środku.
Horan nie odpowiedział tylko wpatrywał się  milczeniu w jej zielone oczy z nieczytelnym wyrazem twarzy. Wyglądał jakby się zamyślił. Sam zaczęła się już martwić kiedy nie otrzymała odpowiedzi.
 - Jeśli nie...
 - Cicho bądź i chodź tu. - przerwał jej przyciągając do siebie po czym mocno przytulił - Nigdy nie przestaliśmy i nigdy nie przestaniemy być przyjaciółmi. - wyszeptał jej we włosy po czym pocałował w czubek głowy.
 
***
 
 - Ugh! Pusz...czaj, kre...tynie! - Malik wykrztusił.
Lou dla zabawy postanowił podrażnić Zayn'a dlatego objął ręką jego szyję przyciskając mocno do siebie po czym pomyślał by jeszcze rozczochrać idealnie ułożone włosy przyjaciela. Kiedy Louis go nie puścił Malik postanowił zadziałać w inny sposób czyli podstawił mu haka, a potem razem upadli na ziemię. 
 Wcześniej Tomlinson zaproponował by wybrali się pograć w kosza na pobliskie boisko, więc obydwoje złapali za swoje deski, którymi jeżdżą od czasu do czasu i udali się na małą grę. Lou będąc Lou znudził się po godzinie i znalazł sobie inne zajęcie czyli męczenie Malik'a.
 Teraz ci dwaj tarzali się po ziemi siłując się i wyglądając jak idioci. Każdy kto przechodził obok posyłał im dziwne spojrzenia, ale chłopaki jak zwykle mieli gdzieś co inni myślą, a raczej byli zbyt zajęci sobą by zauważyć.
 - Cienias. - Zayn uśmiechnął się triumfalnie przyciskając Louis'a twarzą do powierzchni boiska.
Tommo wydał z siebie pomruk niezadowolenia po czym jakimś cudem odtrącił rękę przyjaciela i kontynuowali zapasy. Po kilku minutach siłowania obydwoje opadli obok siebie oddychając głośno. Wyszło na to, że wygrał Lou.
 - Może dałbyś radę gdybyś tyle nie palił. - powiedział.
Zayn wywrócił oczami na jego stwierdzenie po czym usiadł i spojrzał z góry na przyjaciela.
 - Może dałbym radę gdybym wczoraj nie skopał tyłka temu dupkowi. - poprawił go.
Wtedy Louis uśmiechnął się łobuzersko.
 - Wmawiaj sobie, Malik. Wmawiaj.
 - Spadaj. - Zayn pokręcił głową po czym sięgnął po butelkę z wodą, która skała niedaleko i wziął kilka dużych łyków, a następnie podał ją Tomlinson'owi, który przyjął ją bez zastanowienia i powtórzył czynność przyjaciela.
Chwilę później za ogrodzeniem przechodziła grupka dziewczyn, które szeptały coś do siebie i chichotały patrząc w stronę chłopaków. Nie minęło kilka sekund kiedy wszystkie posłały im zalotne uśmiechy i pomachały. Malik bez zastanowienia odwzajemnił uśmiech kiedy Lou parsknął śmiechem. Wtedy jedna brunetka powiedziała coś do swoich przyjaciółek i te momentalnie się zatrzymały. Chwilę potem dziewczyna ruszyła w stronę bramki gdzie wchodziło się na boisko.
 - Stary... tylko się do niej uśmiechnąłeś, a ta już do ciebie leci. - Tommo ściągnął brwi.
Wtedy Zayn wyszczerzył się do niego i wzruszył ramionami.
 - Ma się ten urok. - powiedział po czym wstał.
Tym razem Louis wywrócił oczami i obserwował jak do jego przyjaciela podchodzi brunetka. Zayn zmierzył wzrokiem jej ciało od góry do dołu uśmiechając się przy tym łobuzersko.
 - Hej. - zaczęła dziewczyna.
 - Hej. - odpowiedział prosto.
 - Mam prośbę. Widzisz... moje koleżanki... - tu spojrzała w stronę swojej grupki po czym znów przeniosła na niego wzrok przygryzając lekko wargę - ...założyły się, że nie dam rady dostać twojego numeru. Więc...
 - Jak masz na imię? - przerwał jej nie spuszczając z niej oczu.
 - Vanessa.
Zayn studiował jej twarz przez chwilę w milczeniu po czym po raz kolejny zmierzył wzrokiem jej smukłe ciało, które opinała bokserka i ciasne szorty.
 - Zayn. - wyciągnął rękę w jej stronę.
Dziewczyna uścisnęła jego rękę i uśmiechnęła się zalotnie.
 - Więc o co się założyły? - zapytał.
 - O kolejkę. Będę stawiać jeśli nie wrócę z twoim numerem. - wyjaśniła niewinnie.
Damy dziewczynie wygrać? zapytał sam siebie.
 - A co jeśli masz okazję wygrać podwójną kolejkę? - zapytał nie przerywając kontaktu wzrokowego.
 - Czyżby? - Vanessa uniosła brwi - A to w jaki sposób?
 - Dasz mi swój numer i wrócisz z zaproszeniem na imprezę? - mówił spokojnym, a nawet uwodzicielskim tonem.
Wtedy na twarz dziewczyny wkradł się uśmiech.
 - Hm, impreza? Brzmi nieźle.
Malik wyciągnął swój telefon i podał go dziewczynie, która następnie wpisała mu swój numer i oddała komórkę z powrotem.
 - Wieczorem wyślę ci adres, a te całe party jest w sobotę. - oznajmił.
Teraz to Vanessa studiowała jego twarz próbując stwierdzić czy nie blefuje i jej nie wystawi. Kiedy nie znalazła nic w jego oczach uśmiechnęła się.
 - To do soboty. - po raz kolejny zagryzła wargę po czym odwróciła się na pięcie i odeszła.
Zayn odprowadził ją wzrokiem po czym odwrócił się do przyjaciela, który siedział ze skrzyżowanymi nogami i wyglądał na rozbawionego.
 - Zdradzasz mnie? - zapytał udając oburzenie.
Malik parsknął.
 - Nic nie trwa wiecznie, kochanie. - odparł z tym swoim uśmieszkiem po czym podniósł piłkę z ziemi i ustawił się kilka metrów przed koszem.
 - Mam nadzieję, że to nie będzie kolejna narwana laska, która rzuca się na inne za to, że z tobą flirtują.
Zayn wywrócił oczami na wspomnienie dziewczyn, które kiedyś się o niego prawie nie pozabijały.
 - Nawet mi nie przypominaj. Ta blondi rzuciła się na tę drugą jak dziki kot z pazurami. Może byłoby to seksi gdyby nie polała się krew. - skrzywił się trochę, a następnie rzucił piłkę do kosza, która trafiła tam bez najmniejszego problemu.
Louis zaś znowu parsknął śmiechem. To była akcja.
 - Przypomnę ci, że byłeś w podobnej sytuacji. - powiedział Malik zbierając piłkę i ustawiając się w poprzednim miejscu.
 - Tamta laska była pijana i rzuciła się na moją dziewczynę. To co innego, stary. - odparł z grymasem na twarzy.
 - Jak dla mnie nie ma dużej różnicy. - Zayn wzruszył ramionami po czym rzucił piłkę i znów trafił celnie - A tak w ogóle to co u was? - zapytał po chwili powtarzając swoje rzuty.
 - W porządku. - uśmiechnął się jak zawsze kiedy ktoś pytał go o dziewczynę.
Malik się zaśmiał.
 - Brzmisz jakbyś nie uprawiał seksu przez miesiąc. - stwierdził.
Tommo znów wywrócił oczami na jego stwierdzenie po czym westchnął i przejechał dłonią po swoich włosach.
 - Ostatnim razem kiedy robiło się gorąco nasza paczka wparowała do domu. - wymamrotał.
 - Kiedy to było?
 - Wczoraj.
 - Chyba muszę z nią pogadać. Z El. - stwierdził Zayn po raz kolejny trafiając do kosza.
Lou ściągnął brwi zmieszany.
 - O czym?
 - O tym, że zostawia mojego kumpla w potrzebie. - powiedział szczerząc się głupkowato.
Tomlinson pokręcił głową na jego słowa.
 - Gadasz jakbym był jakimś napalonym szczeniakiem. - uśmiechnął się rozbawiony - I pragnę zauważyć, że to ty wyglądasz na bardziej spragnionego niż ja. Kiedy ostatnio miałeś laskę w łóżku? - zapytał z uniesioną brwią.
Wtedy Zayn uśmiechnął się łobuzersko.
 - Ostatni raz miałem laskę na jej biurku. - oznajmił dumny z siebie, ale chwilę później jego uśmiech zniknął - Trzy tygodnie temu. - dodał już nie tak entuzjastycznie po czym spojrzał na przyjaciela.
Louis siedział w milczeniu  i wyglądał jakby nad czymś głęboko myślał, a po chwili na jego twarzy pojawił się znaczący uśmieszek na co Malik ściągnął brwi.
 - Wiesz... wyglądasz jak ci w filmach, którzy nagle obmyślili idealny plan morderstwa. - skrzywił się.
 - Ile minęło czasu odkąd poznałeś Jo? - zapytał ignorując wypowiedź przyjaciela.
Zayn zdziwił się, że Lou nagle wyskoczył z Joan. O co mu chodzi?
 - Około trzech tygodni. - odpowiedział nadal nie wiedząc o co mu chodzi, ale po chwili wszystko załapał i szybko pokiwał przecząco głową - To nie przez nią. Ona nie ma nic do tego. - odparł podirytowany.
Ale to nie przekonało Tommo, ponieważ on nadal miał ten sam uśmieszek na twarzy.
 - Przestań się tak uśmiechać bo zaraz skopię ci tyłek. - ostrzegł Zayn po czym obrócił piłkę na palcu i chwilę potem rzucił do kosza, ale tym razem nie trafił, a kiedy z powrotem spojrzał na przyjaciela jego wyraz twarzy się nie zmienił, jedynie szczerzył się teraz jak głupi - Jo nie jest w moim typie i to na pewno nie przez nią. - powiedział stanowczo po czym zebrał piłkę i rzucił jeszcze raz, ale znów nie trafił.
 - Lubisz ją, Malik. Nie zaprzeczaj. Każdy wie, że nie zabierasz nigdzie dziewczyn. Jedynie do swojego łóżka. A z naszą Sanders jest inaczej. - powiedział Louis jakby była to najoczywistsza rzecz.
 - Lubię ją bo kumpluje się z Em. Traktuję ją jako przyjaciółkę. Z resztą jakbyś zapomniał ona chodzi z Matt'em, a ja nie chcę żeby historia się powtórzyła, więc rzeczy zostaną pomiędzy nami tak jak są. - wyjaśnił.
 - Jo to nie Mia. - Tomlinson westchnął.
 - Wiem, dlatego nic takiego się już nie powtórzy. Skłamałbym jeśli powiedziałbym ci, że mi się nie podoba. Jest zabawna, miła, pewna siebie, ale ma chłopaka, a ja nie jestem Matt'em. Nie będę się starał za wszelką cenę przekonać, że jestem od niego lepszy. Zostawię rzeczy tak jak są teraz. - kiedy skończył mówić rzucił znów piłką, ale tym razem udało mu się trafić.
 - Dalej za nim nie przepadasz, co nie?
Tym razem Zayn westchnął po czym znów przeniósł na niego wzrok.
 - To, że zaczęliśmy się w jakiś sposób dogadywać nie znaczy, że go lubię. Mimo, że Mia okazała się nie warta tej całej szopki z Parker'em to i tak w jakiejś części jestem wkurzony za to, że próbował mi ją odebrać... Mogłem mu pozwolić. - wyjaśnił.
Louis przytaknął ze zrozumieniem i wstał by chwilę później wziąć piłkę od przyjaciela i rzucić ją celnie do kosza. Zayn zaś zebrał ją i zrobił to samo. Obydwoje powtarzali czynność na zmianę aż w końcu Lou przerwał komfortową ciszę.
 - Wychodzi na to, że nasza Smirnoff chyba naprawdę umie czytać ludzi. - stwierdził.
Malik pokręcił głową uśmiechając się przy tym jakby czymś rozbawiony.
 - Oprócz Styles'a. - odparł.
 - Fakt. W tym przypadku mogę powiedzieć, że jest totalnie ślepa. - zgodził się - Każdy widzi jak Hazz na nią patrzy tylko nie ona.
Zayn wypuścił głośno powietrze z płuc rzucając przy tym piłkę po raz setny.
 - Myślę, że ona nie chce tego widzieć. - powiedział wzruszając ramionami - Laski są dziwne, stary. - oznajmił.
 - Jakbym nie wiedział.
 - Nie fajnie być jedynym facetem w domu. - skrzywił się.
Louis wyszczerzył się na jego stwierdzenie.
 - Widać. Ostatnio przemawia przez ciebie dużo damskich hormonów. - zażartował.
Co? Malik spojrzał na niego i ściągnął brwi, a kiedy Tomlinson zaczął się śmiać ten posłał mu groźne spojrzenie.
 - Wal się. - klepnął go w tył głowy co nie powstrzymało go przed dalszym śmianiem się - Bardziej męski już nie mogę być. - odparł pewny siebie - I mam ci przypomnieć, że  to ostatnio u ciebie znalazłem pełno damskiej bielizny? - Zayn uniósł jedną brew.
 - Mówiłem ci, że to Eleanor. - powiedział kiedy lekko się uspokoił.
 - Wmawiaj sobie, Tomlinson. Wmawiaj. - użył słów przyjaciela uśmiechając się głupkowato.
Louis wywrócił oczami po czym podniósł z ziemi swoją bluzę i butelkę.
 - Nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę coś wciągnąć. - oznajmił, a chwilę później wziął kilka łyków wody i podał ją przyjacielowi, który podszedł do niego z piłką.
 - Jestem za. Czuję się jakbym nie jadł przez tydzień.
 Kilkanaście minut później obydwoje wchodzili do pobliskiej i ich zdaniem najlepszej pizzerii w całym Londynie. Zawsze kiedy decydowali się by zjeść na mieście jakąś pizzę to właśnie tu przychodzili. Kiedy byli już w środku przywitały ich zapachy z kuchni. Chłopaki momentalnie przełknęli ślinę. W końcu udali się do stolika gdzieś na końcu pomieszczenia i zajęli miejsca na przeciwko siebie odkładając na bok piłkę i swoje deskorolki.  Obydwoje wzięli do ręki menu i zaczęli skanować je wzrokiem.
 - Może tą co zawsze? - zaproponował Lou.
 - Spaghetti byłoby bardziej romantyczne. - stwierdził Malik z grymasem na twarzy udając niezadowolonego.
 - Nie dąsaj się, kochanie. - zażartował Tommo szczerząc się głupkowato - Wynagrodzę ci to.
 - Jak zwykle jak dzieci. - powiedział rozbawiony damski głos.
Chłopaki odwrócili głowy w stronę, z której dochodził i zobaczyli wysoką czarnowłosą dziewczynę z dużymi oczami, które powiększał jeszcze ciemny i mocny makijaż. Jej lewa ręka pokryta była kilkoma tatuażami, które dodawały jej 'niegrzecznego' wyglądu. Miała ona na sobie uniform w kolorach pizzerii i w jednej z dłoni trzymała mały tablet.
 - Siemasz Sky. - chłopaki powiedzieli w tym samym czasie uśmiechając się przy tym.
Dziewczyna pokazała swoje białe, równe zęby w szerokim uśmiechu na ich synchronizację.
 - Jak tam? Nie znudziło ci się jeszcze tu? - zapytał Lou.
 - A co? Wolisz żeby obsługiwał cię Lucas? - uniosła jedną brew.
Zayn parsknął śmiechem nie mogąc się powstrzymać, a Tommo zaś spoważniał i posłał mu groźne spojrzenie. 
 - Proszę... powiedz, że go dzisiaj tu nie ma. - Louis spojrzał na Sky z nadzieją.
 - Na twoje szczęście ma dziś wolne. - powiedziała z szerokim uśmiechem.
Tomlinson odetchnął z ulgą.
 Lucas był jednym z pracowników pizzerii i złożyło się tak, że wolał chłopaków niż dziewczyny no i pewnego czasu spodobał się mu się właśnie nasz Tommo, który dał mu bardzo wyraźne znaki, że nie jest zainteresowany, ale niestety niektórzy ludzie potrafią być upierdliwi. I Lucas jest jednym z nich. Zayn i reszta zawsze nabijali się z biednego przyjaciela. Lou nawet kilka razy odmówił przyjścia do lokalu ze względu tego chłopaka.
 - Pytał tak w ogóle ostatnio o ciebie. - dodała Sky.
Malik zaczął śmiać się jeszcze bardziej czego nie mógł zahamować nawet jeśli Tomlinson posyłał mu mordercze spojrzenia.
 - Cieszę się, że was to bawi. - wymamrotał wywracając oczami - Jestem głodny.
Dziewczyna pokręciła głową z uśmiechem na jego reakcję po czym westchnęła.
 - Więc co chcecie? - zapytała.
 - To co zawsze.
 - Ok, zaraz przyniosę wam napoje. - powiedziała po czym położyła rękę na ramieniu Zayn'a, który dalej chichotał - Malik, nie nabijaj się z kumpla. - udała niezadowolony ton.
 - Właśnie. - poparł ją Louis.
Sky uśmiechnęła się do nich ostatni raz po czym odwróciła na pięcie i odeszła.
 - Skończyłeś? - zapytał podirytowany Lou patrząc na przyjaciela ze skrzyżowanymi rękoma.
Zayn wziął głęboki wdech by się uspokoić i kiedy mu się udało odchrząknął i poprawił się w krześle, z którego prawie spadł.
 - Tak, sorry. - zapewnił poważnie, ale chwilę później parsknął i zakrył sobie szybko usta.
 - Za to dzisiaj ty stawiasz.
Kilka minut później wróciła Sky z dwoma szklankami coli z lodem i postawiła je przed chłopakami.
 - Pizza będzie za 15 minut. - oznajmiła.
 - Ok, dzięki. - Louis uśmiechnął się do niej.
Dziewczyna miała już odejść kiedy Zayn ją zatrzymał.
 - Wpadniesz w sobotę na imprezę u Smirnoff? - zapytał.
 - Jasne. - wzruszyła ramionami - Czemu nie. Jeśli mam okazję znaleźć się w jej domu... - kąciki jej ust uniosły się do góry na tę myśl.
Sky zawsze podziwiała dom Em. Była w nim nawet zakochana. Wykorzystywała zaproszenia kiedy tylko mogła.
 - Wiedziałem, że nie odmówisz.
 Pół godziny i pół dużej pizzy później chłopaki siedzieli i śmieli się z różnych sytuacji, które przytrafiły się kiedyś w szkole. Na przykład jak Danielle trafiła do dyrektorki przez Zayn'a, który ciągle nawijał, ponieważ mu się nudziło. Albo kiedy Niall wylał niechcący na nauczyciela jakąś bardzo śmierdzącą substancję na lekcji chemii, potem każdy omijał go na korytarzach szerokim łukiem zatykając nos. Albo kiedy Harry dla zakładu musiał rozebrać się w klasie i zaśpiewać "Barbie Girl". Najbardziej skorzystały na tym dziewczyny, które śliniły się na jego widok. Była jeszcze sytuacja kiedy Liam i El zaliczyli niezły upadek podczas małej przepychanki dla żartów na stołówce. Sam ma nagranie do tej pory. Oraz wiele wiele innych.
 - Zauważyłeś, że Sam najrzadziej z nas wpada w takie sytuacje? - stwierdził Louis.
 - Bo to Sammy. - odparł Zayn uśmiechając się lekko.
 - Co tam w ogóle u niej? Jak się trzyma? - zapytał Tommo nawiązując do wczorajszej sytuacji.
Malik westchnął.
 - Już lepiej. Muszę dzisiaj z nią pogadać.
 - Nieźle ją wczoraj wystraszyłeś z Horan'em.
 - Nie miałem wyboru. - wzruszył ramionami - Ale nie to mnie martwi.
Louis uniósł pytająco brwi.
 - Więc co?
 - Wydaje mi się, że Sam bardziej przejmuje się... - przerwał by spojrzeć na przyjaciela, który czekał aby kontynuował - Jej relacjami z Niall'em.
 - Co z nim? Przecież bronił ją tak jak ty. - powiedział zmieszany.
Zayn wziął głęboki oddech nie śpiesząc się z wytłumaczeniem.
 - Nie o to chodzi...
 - Oświecisz mnie?
 - Sammy go pocałowała. - wypalił odgarniając swoje roztargane włosy do tyłu.
Lou otworzył szeroko oczy i wpatrywał się w przyjaciela z niedowierzaniem.
 - Co? - zapytał zaskoczony - To chyba dobrze, nie? Ktoś w końcu musiał zrobić pierwszy krok. Tylko dziwię się, że to nie był Horan. Skopię mu tyłek. - pokręcił głową z niedowierzaniem.
 - Sam uciekła zaraz po tym. Myśli, że Niall jej nie kocha i że zepsuła ich przyjaźń. Dzisiaj wieczorem dowiem się więcej. Napisała mi niedawno, że wyszła od niego i że pogadamy później. - wyjaśnił.
Westchnąwszy Louis przejechał ręką po twarzy.
 - Pokręcone to wszystko.
 - Co ty nie powiesz... - odparł Zayn - Dzwoniłeś do Hazzy? - postanowił zmienić temat.
Wtedy Lou zaczął ziewać i wyciągnął ręce do góry by się rozciągnąć, a następnie wziął się za kolejny kawałek pizzy. Była to wielka pizza i z żołądkami chłopaków znikała bardzo szybko.
 - Ta. Rozłączył się, a chwilę później napisał mi sms'a, że nie może rozmawiać. - wyjaśnił i wziął się za jedzenie - Zgadnij dlaczego. - dodał po chwili, a kiedy zobaczył, że jego przyjaciel unosi pytająco brwi postanowił mu powiedzieć - Bo Emily zasnęła i nie chce jej obudzić.
 - Nie mógł wyjść? - zapytał zmieszany - I dlaczego oni zawsze kończą zasypiając obok siebie?
Na twarzy Tomlinson'a pojawił się łobuzerski uśmiech.
 - Widocznie Smirnoff wtuliła się w naszego lokatego przyjaciela podczas filmu i zasnęła. I Hazz ani raczy by odsunąć ją od siebie. Miłość, stary.
Zayn pokręcił głową z niedowierzaniem, ale na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
 - Tych też nie rozumiem. Zresztą skończmy te tematy. Czuję się jak baba. - skrzywił się.
Louis się zaśmiał i przytaknął.
 - Mam pomysł. - Tomlinson odezwał się po chwili.
Uhuu, pomysły Lou zawsze ciekawie się kończą. pomyślał Malik.

!!!
Słów: 4731
Chyba wychodzi na to, że w roku szkolnym będę dodawać częściej niż w robiłam to w wakacje :/
Przepraszam, rozdział miał być dłuższy ale śpieszyłam się żeby go dodać i żebyście nie musieli czekać.
Chcę wam podziękować za wszystkie wejścia i miłe komentarze oraz za cierpliwość :) Naprawdę to doceniam i was normalnie kocham :)
Jeśli moglibyście chciałabym wiedzieć co podobało wam się najbardziej i może jaki cytat? :) Jestem ciekawa.
Co do wszystkich nominacji ;) Serio za nie dziękuję i jak może wiecie to mój pierwszy blog z opowiadaniem, więc jestem nowa w tych sprawach i przepraszam jeśli na nie 'nie odpowiem'. <3
 B.

19 komentarzy:

  1. Cudny rozdział! W sumie to szkoda że Jo nadal jest z Mattem.. Lepiej byłoby jakby była z Zaynem ale no trudno. ^^ Czekamm. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozwalilas mnie z tym Naillem i Sam a ja juz myslalam ze w koncu wyznaja to co czuja :-) Bardzo podobalo mi sie cala scena z Zaynem i Lou :-D Te ich dialogi sa boskie!! I wgl te wszystkie twoje dialogi sa boskie! Masz talent! Ja bym teraz chciala troche Harrego i Emily i moze Zayna i Jo no i oczywiscie Naila i Sam!!! Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial bo jestes niesamowita!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zabawny był ten rozdział :D powodzeniu w pisaniu i czekamy na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział zresztą jak każdy! ♥ Uwielbiam twój blog. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mówiłam już, że Cię kocham?? Niee..?
    No to ogłaszam to wszystkim. KOCHAM AUTORKĘ TEGO OPOWIADANIA :D
    Rozdział cudowny .!! xd

    Daria :)

    OdpowiedzUsuń
  6. no i jest :D
    Rozdział boski :) a scena Zayana i Lou pobiła wszystko :D
    CZekam na więcej Zayana i Jo, no i na kontynuacje wieczoru Harrego i Emily :p
    czekam na nexta :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne! Uwielbiam to opowiadanie! Fajne momenty z Zaynem i Lou. Dodało to jeszcze więcej śmiechu całej historii. Już czekam na następne części!
    Weny Alicja

    OdpowiedzUsuń
  8. Booooooski taki zabawny!!!! :) Kiedy następny?

    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny :) najlepszy moment Zain'a i Lou ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny blog <3 wpadnij do mnie i zaobserwuj jak Ci się u mnie spodoba ;D http://agrestaco6.blogspot.com/search?updated-min=2013-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2014-01-01T00:00:00-08:00&max-results=6

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham kocham kocham twój blog <3 ;D Elounor forever <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super :D
    Jesteś niesamowita :**
    Czekam na następny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Mogłabyś chociaż mniej więcej przybliżyć datę następnej publikacji? :D
    Już nie mogę się doczekać :p
    Pozdrawiam
    P.S Zayn jest najlepszy :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zayn i Lou wymiatają :D
    ten blog jest mega :p
    czekam na następy rozdział :)
    Pozdr ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny rozdzial *.* Te babskie pogaduchy Louisa i Zayna wymiatają :D Haha nasmialam sie troche xd
    Jestem ciekawa co sie na imprezie bedzie dzialo.. :D
    No i kiedyyyy bedzie sie dziac cos z Jo i Zaynem? Tak bardzo czekam na ich moment ! :) :D
    Do nexta i weny zycze :* Syl xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Lou i Zayn <3
    oby więcej takich momentów :d
    Pozdrawiam i zyczę weny :p
    No i mam nadzieję że następny pojawi się już wkrótce :D

    Wierna fanka

    OdpowiedzUsuń
  17. Mega rozdział :D
    Kiedy następny? :D
    Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  18. KOCHAM KOCHAM KOCHAM czekam na next <3 błagam dodaj szybko :)

    OdpowiedzUsuń