Rozdział V
Dziesięć minut później, niebieską furgonetką, przyjechał Harry, Zayn i Liam. Zaparkowali auto na żwirowym podjeździe obok domu i ruszyli w stronę tarasu. Kiedy weszli po schodach Sam i Danielle przywitały ich minami „Gdzie wy do cholery byliście?“, a chwilę później przez duże rozsuwane, szklane drzwi wyszła na taras Eleanor.- Heeej. - powiedziała z szerokim uśmiechem i uścisnęła każdego.
Chłopaki odwzajemnili jej uśmiech.
- Hej. Już wróciłaś? Nie miałaś mieć lotu czasami jutro? - zapytał Harry.
Liam w tym czasie podszedł do leżącej na leżaku Danielle, pocałował ją i usiadł obok niej.
- Odwołali. Musiałam wrócić wcześniej, albo czekać jeszcze trzy dni na następny. Tylko dziewczynom powiedziałam. - wyjaśniła Eleanor - A gdzie Loui?
- Pojechał z blondynem do sklepu. Zaraz powinni być. - powiedział Zayn podchodząc do grilla. Chciał skubnąć kawałek mięsa , ale Sam przewracająca właśnie steki pacnęła go w rękę. I tak udało mu się wziąć kawałek, po czym zadowolony, z uśmiechem na twarzy, usiadł na jednym z leżaków i wziął pierwszy kęs.
- A reszta? - zapytał Liam.
- Zaraz powinni być. - powiedziała Sam przewracając ostatni kawałek mięsa po czym spojrzała na nich - Tylko dzisiaj bez żadnych numerów, ok?
- Spokojni, dzisiaj ich popilnuję. - oznajmił Harry z uśmiechem.
Zayn zaczął się śmiać prawie się przy tym nie dławiąc. Kiedy z trudem przełknął mógł już powiedzieć:
- Nie rozśmieszaj mnie kiedy jem.
Harry uderzył go lekko pięścią w bark po czym usiadł obok niego i zabrał mu kawałek mięsa następnie go zjadł. Teraz to Zayn go uderzył.
Chwilę później na podjazd podjechał kolejny samochód. Był to czerwony Ford Mustang '69 GT. Należał do Zayn’a, a wcześniej do jego ojca. Wysiadł z niego Louis i Niall. Obydwoje mieli ze sobą torbę z piwem. Kiedy byli już na tarasie, Eleanor rzuciła się na Lou. ten przytulił ją mocno i pocałował.
Kochał ją. I to bardzo. Tak samo jak ona jego.
- Dlaczego nie mówiłaś, że przylatujesz? Przyjechałbym po ciebie na lotnisko. - zaczął.
- Ciekawe czym... Autem, które rozwaliliście? - zapytała z uśmiechem.
- To ich wina. - kiwnął w stronę siedzącego na leżaku Zayn’a i Harry’ego.
To było dwa miesiące temu. Chłopaki jechali w piątkę na biwak. Po drodze Zayn i Harry wygłupiali się przez co shake, którego wcześniej kupili w McDonaldzie, wylądował na Louis’ie kierującym samochodem. Droga jaką jechali prowadziła pod górkę. Teren był górzysty, a ruchu w ogóle prawie nie było. Lou zatrzymał się na poboczu po czym wysiadł nie zaciągając hamulca ręcznego. Reszta również wysiadła. Wszyscy byli zajęci śmianiem się z kumpla, który właśnie ściągał ubrania będące dosłownie całe w shake’u, tak samo jak jego twarz i włosy. W tym samym czasie samochód powoli sam zjeżdżał z góry. Kiedy chłopaki zorientowali się co jest grane, było za późno. Zaczęli biec za nim co i tak by nic nie dało bo auto właśnie spadało z parometrowego urwiska. Chłopaki stali nad nim gapiąc się i przez minutę milczeli, aż w końcu ciszę przerwał śmiech Niall’a, potem dołączył do niego Zayn. Później oczywiście nie było im tak do śmiechu. Teraz Zayn pożycza przyjacielowi samochód.
- To ty zapomniałeś, że istnieje takie coś jak ’hamulec ręczny’. - odparł Harry z uśmiechem szczerząc swoje białe zęby.
Louis wywrócił oczami i rzucił Zayn’owi kluczyki.
Pół godziny później grono powiększyło się o dziesięć osób. Niall próbował wszystkiego po kolei, a Harry ograniczył się tylko do hot-dogów. Chłopaki usiedli sobie na pomoście, śmiali się z siebie i swojej ’zabawy’. Polegała na tym, że Niall wymyślał melodię, którą grał na gitarze, a reszta musiała wymyślać do niej tekst.
- Nie nadążasz za moimi słowami. - powiedział do niego Liam.
- To ty masz się dopasować. - odparł i chciał się grać dalej, kiedy usłyszał kogoś głos.
- Siemacie. - powiedział chłopak o ciemnych blond włosach i niebieskich oczach.
To był Matt Parker. Należał do szkolnej drużyny pływackiej, do której kiedyś należał Liam. Chłopaki uważali go za ’spoko gościa’. Można było z nim pogadać i pożartować.
- Siemasz, Matt. - powiedział Zayn. - Co tam?
- Uciekłem od dziewczyn. Wolałem przyjść do was niż o was słuchać. - wyjaśnił.
- Obgadują nas? - zapytał z uśmiechem Liam.
Matt przytaknął również nie szczędząc sobie uśmiechu.
- Czuję się jak dziewczyna. - wycedził z Nienacka Harry.
Wszyscy parsknęli śmiechem.
- Dlaczego?
- Bo my też je obgadujemy. To takie babskie.
- A to ty gadasz najwięcej. - dodał Niall.
- Sam przyszedłeś? - zapytał Liam.
- Czekam na dziewczynę.
Wszyscy się zdziwili bo nikt nie wiedział, że sławny Matt Parker ma dziewczynę.
- Nie wiedziałem, że masz jakąś... - powiedział Loui.
Chłopak właśnie chciał coś powiedzieć kiedy koło niego zjawiła się zielonooka dziewczyna imieniem Jo i pocałowała go.
- Hej. - przywitała się.
Matt objął ją ramieniem.
Zayn’a zaszczypało coś w gardle i uciekł szybko gdzieś wzrokiem. Nie wiedział, że widok dziewczyny, którą znał ledwo jeden dzień, całującą się z innym chłopakiem sprawi, że będzie się tak dziwnie czuł.
- Przepraszam za spóźnienie, ale musiałam coś jeszcze zrobić. - wyjaśniła po czym spojrzała na chłopaków.
- To Niall, Harry, Liam... - chłopak zaczął jej przedstawiać resztę
- ... Louis i Zayn. - dokończyła - Poznaliśmy się dzisiaj. Robię z Zayn’em pracę na historię. - powiedziała patrząc właśnie na niego.
Ten posłał jej wymuszony uśmiech. Louis domyślił się o co chodzi.
- Ładny dom. - dodała.
- Dzięki.
- Idziesz? - kiwnęła w stronę tarasu mówiąc do swojego chłopaka.
- Yhym. - wymamrotał po czym machnął do chłopaków i odeszli.
Niall spojrzał na resztę po czym powiedział...
- No to mnie zaskoczyli...
Zayn nawet go nie słuchał tylko odwrócił wzrok gdzieś na jezioro.
___________________________________________________
Może jutro będzie następny. xxx
B.
Suuuper!
OdpowiedzUsuń:*