Rozdział XXXII - "Komu zajmuje 17 lat żeby powiedzieć drugiej osobie, że się ją kocha?"
Poniedziałkowy ranek nie
był dla nikogo przyjemny, a zwłaszcza dla chłopaków, którzy
nie byli przyzwyczajeni do wstawania o 6:00. Sam zrobiła dziś
wszystkim wczesną pobudkę w domku nad jeziorem żeby zdążyli do
szkoły. Na szczęście mieli jeszcze czas by pojechać do
swoich domów, przyszykować się i udać się na zajęcia, na
które nikt nie miał ochoty iść. Na senność działała
jeszcze pogoda, która nie była najlepsza. Padał lekki deszcz
i wiał zimny wiatr, który robił na przekór zaspanemu
Harremu i co chwila rozwiewał jego loczki zasłaniając mu przy tym
oczy. W drodze od samochodu do szkoły odgarniał je z cztery razy,
ale w końcu zrezygnował bo nie miało to najmniejszego sensu.
Danielle i Liam odłączyli
się od reszty bo tata Peazer prosił ich by przyszli do jego
gabinetu przed zajęciami. Niall, Sam, El musieli iść do pani od
geografii, jak się wcześniej umówili, by szybko wyjaśniła
im jeden temat, którego nie rozumieli. Jo zaś poszła szukać
Matt'a, a Lou, Em, Harry i Zayn postanowili, że udadzą się do
swoich klas by zdrzemnąć się jeszcze kilka minut.
- Następnym razem jak
Liam powie, że zostajemy do poniedziałku to przypomnijcie mi, że
mamy go nie słuchać. - powiedział Styles idąc ramię w ramię z
przyjaciółmi.
- Kojarzycie Jacob'a
Hunter'a? - wypalił Malik.
Cała trójka
przeniosła na niego wzrok.
- Ta, a co? - zapytał
Tommo ściągając brwi.
Każdy z nich wiedział,
że to kumpel Scott'a dlatego zdziwili się, że przyjaciel
o niego pyta.
- Wiecie, która to
jego dziewczyna? - Zayn dopytywał się dalej ignorując pytanie Lou.
- Hannah Walker. Chodzimy
z nią chyba na chemię. - powiedziała Emily – Dlaczego pytasz?
- Z ciekawości. -
wzruszył ramionami.
- Chyba nie chcesz jej...
- zaczął Louis.
- Nie. Nie chcę się z
nią przespać. - przerwał mu Malik wywracając oczami – Tak po
prostu pytam.
- Ok...
Zayn odetchnął w duchu z
ulgą, że nie dopytywali się o więcej. Nie wiedział czy byłby
dalej w stanie trzymać to wszystko przed nimi w tajemnicy. Mimo że
jest dobrym aktorem to przyjaciele zbyt dobrze go znają. Na
szczęście odpuścili.
- Harold, daj mi swój
telefon. - powiedział po chwili Lou.
- Po co? - posłał mu
pytające spojrzenie.
- Daj i nie gadaj. -
odparł po czym wyciągnął rękę w jego kierunku.
Harry już nic nie
powiedział tylko sięgnął do kieszeni po komórkę i podał
ją przyjacielowi. Tomlinson wyjął też swoją i zaczął stukać
coś na obydwu urządzeniach.
- Jak zwykle nie ma szans
żebym wyspał się na historii. - zaczął Zayn – Zaczynam
rozważać czy nie ominąć kilku lekcji i iść się wyspać.
- Nawet nie próbuj.
- powiedziała Em poważnym tonem – I tak masz już wystarczająco
problemów. Wyśpisz się jak wrócisz do domu.
- Chyba nie mam wyjścia.
- stwierdził ziewając.
Chwilę później
Louis szeroko się uśmiechając oddał telefon Harremu, a swój
schował do kieszeni.
- Zmieniłem ci tapetę.
Na pewno ci się spodoba. Wam się spodoba. - poprawił się patrząc
na Smirnoff.
Lokaty odblokował komórkę
po czym również się wyszczerzył widząc zdjęcie na ekranie
głównym. Był na nim on i Emily tego ranka. Obydwoje spali
wtuleni w siebie na kanapie w salonie. Em swoje chude nogi splecione
miała z nogami Harrego, a jej głowa spoczywała na jego ramieniu
przy zagłębieniu jego szyi. Styles zaś obejmował ją jedną ręką,
a place drugiej splecione miał z jej. Czyli dokładnie tak jak
zasnęli.
- Zrobiłem je dzisiaj
rano. - powiedział Louis.
W tym samym momencie Zayn
i Emily zajrzeli przez ramię lokatego przyjaciela by spojrzeć na
ekran jego telefonu. Kiedy Smirnoff zobaczyła zdjęcie uśmiechnęła
się lekko, Malik zaś wyszczerzył się szeroko jak pozostała
dwójka.
- Prześladujesz nas? -
Smirnoff dźgnęła go palcem w żebra.
- Ja tylko dokumentuję.
- posłał jej niewinny uśmiech – To nie pierwsze zdjęcie, które
wam razem zrobiłem. - powiedział, ale kiedy zobaczył minę
przyjaciółki szybko dodał – Mam też pełno Liam'a i Dan,
Zayn'a i Niall'a, Sam i Niall'a... no i reszty.
- Niech ci będzie. -
pokazała mu język.
Louis wyszczerzył się i
zrobił to samo w jej kierunku.
Dobry humor Emily nie
trwał jednak długo i skończył się kiedy zobaczyła kogoś kogo w
ogóle się nie spodziewała. I nie była to Rebecca. Obok
gabinetu dyrektorki, w kierunku którego zmierzali, stała pani
Todd i... Ryan. O nie. Tylko nie on. Pomyślała dziewczyna.
Co on tu robił? Chyba nie przyszedł tu się z nią zobaczyć i
kontynuować to co przerwali w piątek na balu? Miała taką
nadzieję.
- Cholera. - wycedziła
pod nosem i zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu jakiejś drogi
ucieczki, ponieważ nie chciała by ją zobaczył.
- Co jest? - zapytał
Malik, który jak i reszta zauważył zdenerwowanie
przyjaciółki.
Ale był za późno.
W momencie, w którym Em chciała zawrócić Ryan ją
dostrzegł. Automatycznie na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Kurwa mać. Smirnoff zaklęła w myślach.
- Hej, Emily. - zaczął
nadal się szczerząc.
- Hej, Ryan. -
odpowiedziała niechętnie kiedy byli już obok pani dyrektor i
chłopaka.
Trójka jej
przyjaciół jak i kobieta posłali im pytające spojrzenia.
- Co ty tu robisz? -
zapytała ze ściągniętymi brwiami.
- Emily... nie
wiedziałam, że znasz się z moim synem. - odezwała się pani Todd.
Że co, proszę?!
Smirnoff nie kryła zdziwienia, które malowało się na
jej twarzy. Nawet nie miała pojęcia, że ich dyrektorka miała
syna. Czy on w ogóle miała męża? I nagle okazało się, że
jej syn to ten, z którym obściskiwała się na masce jego
auta. To by wyjaśniało co robił na balu. Pieprzyć moje
szczęście. Em spojrzała na chłopaków by zobaczyć ich
reakcję. Zayn i Lou patrzyli na niego jak na normalnego gościa,
Harry zaś wyglądał jakby już go nie lubił.
- Poznaliśmy się kilka
dni temu. - wyjaśnił Ryan nadal się uśmiechając.
- Jestem Louis. - Tommo
wyciągnął rękę w jego kierunku – A to Zayn i Harry.
- Ryan. - chłopak
uścisnął dłoń każdego z nich.
Styles mierzył go groźnym
wzrokiem najwyraźniej dlatego, że nie podobała mu się jego
obecność w tej szkole. Albo dlatego, w jaki sposób patrzył
na Emily. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że dłonie, które
trzymał w kieszeniach zaciśnięte były mocno na materiale spodni.
- Nie wiedziałem czy cię
jeszcze zobaczę po balu. - powiedział chłopak uśmiechając się
znacząco do Smirnoff.
- A więc poznaliście
się na balu? - zapytała dyrektorka.
- Nie, mamo. Wcześniej.
- odparł ze wzrokiem nadal skierowanym na Em.
- Jesteś przejazdem? -
Emily zmieniła temat zanim weszli w szczegóły.
Nie miała najmniejszej
ochoty z nim rozmawiać, ale musiała grać miłą przy pani Todd.
Nie chciała mieć problemów.
- Ryan będzie miał
praktyki w naszej szkole. - wyjaśniła dyrektorka.
W tym momencie Smirnoff
miała ochotę wykrzyczeć jej w twarz „CO?!”, ale z trudem się
powstrzymała. Gorzej już chyba być nie może. Ale nie tylko jej
się nie to nie podobało. Wyraz twarzy Harrego również
wskazywał, że nie cieszy się z tego powodu.
- Na jakim przedmiocie? -
odezwał się Zayn.
- Na w-f'ie. -
odpowiedział mu chłopak.
A jednak może być
gorzej.
- Fajnie. - uśmiechnął
się Lou.
Zajebiście. Emily
wywróciła w myślach oczami. Oznaczało to, że będzie
widywała go teraz codziennie w szkole. I naprawdę jej się to nie
podobało.
- Muszę iść,
dzieciaki. - oznajmiła pani Todd – Zaprowadzicie Ryan'a do pana
Brown'a? - zapytała.
- Jasne. - odezwał się
Tomlinson zanim Smirnoff zdążyła wymyślić jakąś wymówkę
tylko by nie przedłużać czasu spędzonego przy chłopaku, którego
niezbyt darzyła sympatią.
Dyrektorka posłała im
ostatni uśmiech po czym odwróciła się na pięcie i zniknęła
za drzwiami swojego gabinetu. Wszyscy odprowadzili ją wzrokiem po
czym wrócili spojrzeniami do siebie.
- Ja muszę coś jeszcze
załatwić. Widzimy się na następnej przerwie. - oznajmił Zayn.
- Ok. Do później.
- powiedział Lou.
Wtedy Malik nachylił się
nad Em i szepnął jej do ucha.
- Dasz radę. Jak będzie
cię wkurzał to Harry jest chętny żeby skopać mu tyłek.
Emily słysząc jego słowa
posłała mu szeroki uśmiech, który odwzajemnił.
Najwyraźniej wyczuł, że nie przepadała za Ryan'em. Chwilę
później ruszył szerokim korytarzem zostawiając przyjaciół
z synem dyrektorki. Udał się w kierunku sali chemicznej gdzie miał
zamiar znaleźć pewną osobę. Wiedział, że nie będzie z tym
problemu bo ludzie tutaj zazwyczaj kojarzą sobie nawzajem. Kiedy
dotarł na miejsce zobaczył grupkę dziewczyn przy szafkach, które
rozmawiały i z czegoś się śmiały. Nie znał żadnej z nich, ale
wiedział, że mu pomogą. Podszedł więc do nich z uśmiechem na
twarzy przez co wszystkie przeniosły na niego wzrok. Ich miny
wskazywały na to, że były nieźle zaskoczone. Prawie każda
dziewczyna w szkole reagowała tak kiedy sławny Zayn Malik zwrócił
na nią uwagę.
- Siemacie. - zaczął
nadal się uśmiechając.
- H-hej, - zająkała się
jedna z nich.
Te nie były
jednymi z tych 'dziwkowatych', które myślą tylko o jednym.
Te były 'zwykłe' i nie wyglądały jakby przejmowały się swoim
wyglądem, ale bardziej ocenami. Co wcale nie znaczy, że były
brzydkie. Były o wiele ładniejsze niż te, które noszą
kilogramy makijażu na twarzy. Malik zdawał sobie sprawę jak je
onieśmiela i jak na nie działa.
- Fajna koszulka. -
powiedział patrząc na jej czarny t-shirt z napisem „You have a
problem – call, you do not have the number – you have a problem.”
- Dzięki. - zarumieniła
się i spuściła wzrok.
- Jestem Lucy. -
dziewczyna z brązowymi lokami wyciągnęła rękę w kierunku Zayn'a
uśmiechając się przy tym – To Amber – tu spojrzała na wysoką
dziewczynę z lekko rudawymi włosami i siwymi oczami, które
wydawały się być zbyt jasne jak na naturalne, więc bardziej
przypominały soczewki – Rachel. - przeniosła wzrok na brunetkę w
okularach i czapce smerfetce oraz koszulce, która spodobała
się Zayn'owi – I Leelo.
Malik uścisnął każdej
dłoń i zatrzymał dłużej wzrok na tej ostatniej, którą
przedstawiła Lucy, przez co ta się zarumieniła. Dziewczyna miała
czarne włosy splecione w warkocza, który opadał na jej lewe
ramię. Jej oczy były mocno brązowe, że aż prawie czarne.
Zagryzała nerwowo wargę i mocno przyciskała książki do swojej
piersi.
- Ciekawe imię. Podoba
mi się. - powiedział Zayn uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Dziękuję. - Leelo
zarumieniła się jeszcze bardziej.
Róż na jej
policzkach pasował do jej jasnej cery. Była naprawdę ładna. Malik
zdziwił się, że nie widział ją wcześniej na korytarzach. Nie to
że patrzy tylko na te ładne.
- Jestem Zayn. -
przedstawił się po chwili.
- Wiemy. - palnęła
Rachel przez co reszta dziewczyn posłała jej karcące spojrzenia.
Pewnie myślały, że
Malik uzna je za jakieś napalone prześladowczynie chociaż tak na prawdę w szkole
zna go każdy.
- Mam pytanie... wiecie
może gdzie znajdę Hannę Walker? - zapytał - Muszę skontaktować
się z jej chłopakiem.
Nagle jakby słysząc jego
słowa Leelo się cała napięła. Wyglądała teraz na
zaniepokojoną. Jej oczy powędrowały ku ziemi, a Lucy położyła
rękę na jej ramieniu jakby chciała ją uspokoić. Zayn zauważył
jej dziwne zachowanie, ale postanowił nie wnikać.
- Jake'iem? - odezwała
się Amber, która wyglądem też nie grzeszyła.
Malik spojrzał na nią.
- Yhym. Znasz go?
- Um... Tak. - przyznała
i również wyglądała na spiętą.
- Kolegujecie się z nim?
- dopytywał dalej.
- Nie. - odparła szybko
Leelo głośniej niż chciała.
Zayn ściągnął brwi.
- Wszystko w porządku? -
zapytał uważnie ją obserwując.
- Tak. Przepraszam. -
znów zagryzła wargę i uciekła wzrokiem.
- Jacob to dupek. -
powiedziała Amber – Nie zadajemy się z nim. Już. - ostatnie
słowo dodała bardzo cicho, ale Malik zdołał usłyszeć.
- To palant. - zgodził
się posyłając jej lekki uśmiech – Wiecie może gdzie go znajdę?
- Łazi zawsze wieczorami
ze swoimi kumplami do klubu Revolution, jeśli dobrze pamiętam. -
powiedziała Rachel po chwili namysłu.
- Ok, dzięki wielkie.
Wiszę wam piwo. - uśmiechnął się do nich szeroko po czym
przeniósł wzrok na Leelo i dotknął jej przedramienia w
przyjaznym geście.
Zaskoczona dziewczyna
spojrzała na niego i jak to chyba miała w zwyczaju przygryzła znów
wargę.
- Przepraszam jeśli
przypomniałem ci o czymś nieprzyjemnym. - powiedział przez co
zszokowana dziewczyna otworzyła usta.
Nie wiedziała, że zauważy.
- W porządku. - oparła
cicho.
- Do zobaczenia.
Zayn posłał im ostatni
uśmiech po czym wyminął je i ruszył do klasy, w której
miał mieć zajęcia za kilka minut.
Dziewczyny wydawały się
w porządku, więc postanowił jeszcze kiedyś z nimi pogadać. Może
to nie była jego sprawa, ale bardzo chciał wiedzieć dlaczego Leelo
się tak spięła najprawdopodobniej o wzmiankę o Jacob'ie. Było mu
jej szkoda. Tylko teraz miał inne sprawy do załatwienia.
***
- Mogę zapytać co twa
artystyczna dusza utworzyła na tej oto kartce papieru? - zapytał
Louis szeptem patrząc na bazgroły w zeszycie Harrego.
Zamyślony Styles przez
pół godziny trwania lekcji chemii jeździł długopisem w
górę i w dół przez co wytracił w nim już pewnie
większość tuszu i zrobił dziurę w papierze. Słowa Lou jednak
nie dotarły do lokatego, ponieważ dalej tępo wpatrywał się w
jeden punkt gdzieś na ścianie. Tomlinson wywrócił oczami po
czym uderzył go pięścią w ramię przez co jego przyjaciel
podskoczył w miejscu odsuwając przy tym krzesło, które
wydało głośny pisk. Teraz wszystkie spojrzenia w klasie skierowane
były biednego Harrego, który mało co nie dostał przed
chwilą zawału. Nauczyciel zaś zmierzył go groźnym wzrokiem, ale
kilka sekund później wrócił do omawiania tematu,
który nikogo nie interesował. Kiedy każdy zajął się z
powrotem swoimi sprawami Louis mógł kontynuować rozmowę ze
Styles'em, który teraz z pewnością go słuchał.
- O czym tak myślisz,
przyjacielu? - zapytał.
- O niczym. - wzruszył
ramionami.
Tommo westchnął
podirytowany.
- Możemy ominąć tę
część gdzie próbuję cię namówić żebyś mi w
końcu to powiedział? I w końcu przyznał się że myślisz jak to
nasz nowy kolega patrzy na naszą Smirnoff? Wolałbym żebyś to ty
odpowiadał mi na pytania, a nie żebym sam musiał sobie udzielać
na nie odpowiedzi. Mimo że mogę czytać z ciebie jak z otwartej
książki wolę jednak kiedy sam mi wszystko mówisz... Więc?
Harry patrzał na Louis'a
przez chwilę spod półprzymkniętych powiek jakby nad czymś
myślał.
- Czy ty zawsze musisz
wszystko wiedzieć? - pokręcił głową z niedowierzaniem.
Lou tylko wzruszył
ramionami i uśmiechnął się niewinnie.
- Nie wiem czy
zauważyłeś, ale Em też nie jest zadowolona z tego, że będzie
widywała go codziennie.
Styles przeniósł
wzrok na przyjaciółkę, która siedziała ławkę dalej
w rzędzie pod oknem i która również wyglądała jakby
była myślami wszędzie tyko nie na lekcji.
- Nie powinno mnie to
interesować. - oparł Harry nadal na nią patrząc.
Louis parsknął, ale
chyba trochę za głośno bo teraz wszyscy w klasie patrzyli na niego
jak na nienormalnego.
- Co cię tak bawi? -
zapytał lokaty ze ściągniętymi brwiami kiedy uczniowie odwrócili
wzrok od jego przyjaciela.
- Jesteś zazdrosny. -
powiedział mu Louis uśmiechając się przy tym głupkowato.
- Nie jestem. - odparł.
- Jesteś.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak, jesteś.
- Ugh. - Harry warknął
podirytowany wywracając oczami – Dobra. Wygrałeś. Jestem
zazdrosny. Pasuje? - pokręcił głową i uciekł od niego wzrokiem.
- Jesteście tak samo
pokręceni jak Sam i Niall. - stwierdził Lou westchnąwszy.
Styles znów na
niego spojrzał.
- Co to miało znaczyć?
- ściągnął brwi.
- Ty jesteś zazdrosny o
nią. Ona jest zazdrosna o ciebie.- przypomniał sobie rozmowę jego
i Em na imprezie – I... - urwał nagle kiedy usłyszał, że
nauczyciel odchrząknął.
Przeniósł wtedy
spojrzenie z przyjaciela na mężczyznę, któremu najwyraźniej
nie spodobało się szeptanie tych dwóch. Miał skrzyżowane
ręce na piersi i piorunował ich wzrokiem.
- Panie Tomlinson. Proszę
przenieść się do jakiejś innej ławki z dala od pana Styles'a. -
nakazał.
Pan Butler był jednym z
tych nauczycieli, u których na lekcjach możesz spać, ale nie
masz prawa gadać. Louis wywrócił oczami po czym wziął
swoje rzeczy i przeniósł się na inne miejsce zostawiając
Harrego, który bardzo chciał usłyszeć co Lou miał do
powiedzenia.
Teraz w jego głosie
krążyło to samo zdanie. 'Ona jest zazdrosna o ciebie.'
Dlaczego miałby być? Styles był pewien, że Emily nie czuje do
niego tego samego co on do niej. Uważała go tylko za przyjaciela
przez co lokaty tyle razy musiał prowadzić debaty w swojej głowie
i pogodzić się z tym faktem. Bał się, że zepsułby wszystko
gdyby tylko Em dowiedziała się o tym, że Harry zakochany jest w
niej odkąd pamięta. To bolało jak cholera. Kiedy dotykał ją, na
przykład tak jak wczoraj to było jak kolejny cios, który
przyjmował bo nie mógł się oprzeć. Mógł cierpieć
nawet jeżeli oznaczyłoby to, że może ją przytulić, ale z
drugiej strony było to przyjemne jak nic innego. Czasami mówił
sobie, że zasługuje na jakiś pomnik bo wytrzymał tak długo. To
straszne uczucie, kiedy kogoś kochasz, ale bez wzajemności. Tak
właśnie myślał Harry, ale zaczęły budzić się w nim iskierki
nadziei kiedy Lou powiedział mu to jedno zdanie. 'Ona jest zazdrosna
o ciebie.' Aż uśmiechnął się sam do siebie i spojrzał w
kierunku Emily. Czy to była prawda? Musiał porozmawiać z
Tomlinson'em. Musiał dowiedzieć się co jeszcze chciał mu
powiedzieć. Nie rób sobie głupi nadziei. Nakazał mu
głos w głowie. Wtedy Smirnoff odwróciła się w jego stronę
jakby wiedziała, że o niej myśli i kiedy zobaczyła, że na nią
patrzy posłała mu swój piękny szeroki uśmiech, od którego
robiło mu się w środku gorąco. Odwzajemnił go od razu.
- Nudzę się. -
powiedział do niej bezgłośnie i zrobił głupią minę przez co
wywołał u niej śmiech, który próbowała stłumić
poprzez zasłonienie ręką ust.
Kiedy udało jej się już
opanować Harry zrobił kolejną i tym razem śmiech Em odbił się
echem po klasie. Chwilę później dołączył do niej Styles.
- Mogę wiedzieć co was
tak śmieszy? - zapytał nauczyciel z poważną miną.
- Nic. Przepraszamy,
proszę pana. - Smirnoff zagryzła wargę by zachować powagę i
opuściła wzrok.
Nauczyciel pokręcił
głową z dezaprobatą po czym wrócił do pisania czegoś na
tablicy. Wtedy Emily spojrzała na lokatego przyjaciela, który
już się na nią patrzył i szczerzył głupkowato przez co nie
mogła się powstrzymać i zrobiła to samo.
Kilkanaście minut
później zadzwonił upragniony dzwonek i wszyscy jak
najszybciej opuścili klasę.
- I believe I can
flyyyyyy... - zaczął śpiewać Irlandczyk kiedy wyszedł z
przyjaciółmi z gabinetu chemicznego – I beleive I can
touch the skyyyy... nana naa nanaaa. - przeciągał samogłoski.
Wtedy Eleanor zatkała mu
buzię ręką.
- Mhmm m mhmm mm m mmhm?
- zaczął mamrotać dalej w jej dłoń.
- Proszę cię, przestań.
- Mmm mhm.
- Co?
- Mhmmhm mmm.
Calder ściągnęła brwi
i zabrała rękę z jego ust.
- Jadłaś żelki? -
zapytał blondyn tym razem wyraźnie.
- Skąd wiesz? - posłała
mu pytające spojrzenie.
- Twoja ręka pachnie
cytrynowymi żelkami. - wyjaśnił uśmiechając się, ale po chwili
ten uśmiech znikł z jego twarzy po czym dodał – I się nie
podzieliłaś.
Harry parsknął na jego
słowa.
- Co ty pies jesteś? -
zapytał rozbawiony.
Nialler spojrzał tylko na
niego przymrużając oczy po czym odwrócił się do Sam, która
szła zamyślona patrząc pod nogi.
Chłopak wiedział, że
od wczoraj coś jest nie tak i czuł się trochę urażony, że
blondynka jeszcze nic mu nie powiedziała. W końcu była jego
najlepszą przyjaciółką, która spośród
wszystkich rozumiała go najbardziej. Zawsze mówili sobie
wszystko. Może chciała pokazać mu jakie to uczucie kiedy ukrywasz
coś przed kimś kogo znasz od dziecka. Tak jak Niall nie
poinformował ją o swoim złym stanie po powrocie z imprezy i
odesłał ją do domu mówić, że wszystko z nim w porządku.
Tak czy siak musiał wiedzieć.
Po chwili zastanowienia Horan złapał Sam za
nadgarstek powodując tym samym, że się zatrzymała i wyrwana z
zamyśleń przeniosła na niego pytający wzrok. Reszta nawet nie
zwracając na nich uwagi poszła dalej.
- Co się stało? -
zapytała dziewczyna.
- Chodź. - splótł
ich palce i pociągnął ją za sobą w drugą stronę korytarza.
Sam bez słowa podążała
za przyjacielem nie wiedząc gdzie ją prowadzi. Skierowali się w
stronę szerokich schodów prowadzących na ostanie piętro
budynku, a kiedy byli już na górze Niall zaciągnął
blondynkę na sam koniec zachodniego skrzydła, w którym z
powodu małego remontu nie odbywały się żadne zajęcia. Korytarz
więc był pusty, a powietrze przesiąknięte było zapachem farby.
Kiedy doszli do jego końca chłopak złapał za klamkę ostatnich
drzwi i otworzył je wciągając przyjaciółkę do środka i
zamykając je za nimi na zamek. Teraz na pewno nikt im nie
przeszkodzi. Pomieszczenie nie było duże, ale za było tu kilka
szafek, które najprawdopodobniej pochodziły z szatni, kilka
stolików ustawionych w rzędzie pod oknami oraz jakieś
narzędzia do malowania.
Sam była lekko zmieszana
tym gdzie zaprowadził ją przyjaciel. Dlaczego wybrał tak ustronne
miejsce? Przez głowę zaczęły przepływać jej różne
myśli. Może powinna była zapytać wcześniej?
- Co się stało, Niall?
- powtórzyła pytanie ściągając zmieszana brwi.
Chłopak oparł się o
jedną z szafek po czym westchnął głęboko i przejechał dłonią
po swoich włosach nie przerywając kontaktu wzrokowego z blondynką.
- Ty mi powiedz. Od
wczoraj dziwnie się zachowujesz. Kiedy zapytałem się ciebie czy
wszystko w porządku okłamałaś mnie. Nie jestem głupi, Sam. Znam
cię i wiem, że coś jest nie tak. Nie wiem tylko dlaczego nie
chcesz mi powiedzieć...
Dziewczyna wpatrywała się
przez chwilę w Niall'a nie wiedząc czy mu powiedzieć czy nie.
Chciała, ale czy powinna? Wzięła głęboki oddech zakładając
kosmyk włosów za ucho po czym usiadła na jednym ze stolików
tak, że jej nogi zwisały teraz z jego krawędzi. Kiedy spojrzała
na Horan'a ten dalej się w nią wpatrywał obserwując jej każdy
ruch i oczekując wyjaśnień.
- Przepraszam. -
powiedziała cicho - ...że cię okłamałam. Ja... ja nie chciałam
żebyś się denerwował. Powiedziałam tylko Zayn'owi i teraz wątpię
w to czy był to dobry pomysł. Wkurzył się i to bardzo...
- O czym mu powiedziałaś?
- dopytywał się.
Sam zagryzła wargę
patrząc w błękitne tęczówki przyjaciela.
- O Scott'cie. -
wycedziła krótko.
Niall ściągnął brwi, a
jego mięśnie momentalnie się napięły. Odepchnął się od szafki
po czym podszedł do blondynki, która bała się jak
zareaguje.
- Co z tym jebanym
idiotą? - zapytał.
- Tylko się nie
denerwuj, dobrze? - sięgnęła po jego dłoń i spojrzała na niego
błagalnym wzrokiem.
Chłopak nie odpowiedział
tylko czekał na dalsze wyjaśnienia ściskając jej rękę.
- Rozmawiałam z nim
wczoraj jak kupowałeś kawę. Powiedział, że się jeszcze
zobaczymy i że Zayn już mi nie pomoże. - ostatnie zdanie wyszło z
jej ust ciszej jakby miało to pomóc złagodzić reakcję
Niall'a.
Ale chyba podziałało to
w drugą stronę.
- Zajeb...
Wtedy Sam mu przerwała
łapiąc za jego koszulkę i przyciągając go między swoje nogi po czym wtuliła
się mocno w jego ciepłe ciało. Horan również ją mocno
objął.
- Nie. To tylko głupie
gadanie. Na początku się przestraszyłam, ale przecież on nie może
mi nic zrobić. - mówiła słuchając jego szybkiego bicia
serca – Proszę cię. Nie rób nic głupiego. I pogadaj z
Zayn'em żeby on też czegoś nie wykombinował. Ok?
Wtedy Niall odsunął się
od niej tak by móc na nią spojrzeć, ale wyraz jego twarzy
nie złagodniał.
- Dlaczego mi wtedy nie
powiedziałaś? - zapytał, a w jego oczach można było zobaczyć
złość.
- Mówiłam ci już.
Nie chciałam cię denerwować...
- Cholera, Sam! - prawie
krzyknął na co dziewczyna nerwowo przełknęła ślinę – Nie
chciałaś mnie denerwować?! Ten chuj próbował cię kiedyś
zgwałcić! - załapał za końcówki swoich włosów i
pociągnął je sfrustrowany – Zabije tego gnoja! Pożałuje, że
się w ogóle do ciebie odezwał! Że cię dotknął! - nagle
jego twarz zmieniła wyraz – Dotknął cię? - zapytał ze
ściągniętymi brwiami.
O nie. Nie, nie, nie!
Musiał o to pytać? Nie mogła teraz skłamać. Wiedziałby. Znów
zagryzła wargę i uciekła wzrokiem na swoje dłonie, którymi
lekko drżały. Rzadko widziała Niall'a w takim stanie. Ten chłopak
prawie nigdy się nie denerwował.
- Zajebie go! - uznał
jej milczenie za 'tak' – Zrobił ci coś? - tym razem jego głos
lekko złagodniał.
- Pocałował mnie, ale
nie w usta i złapał mnie tylko za nadgarstek. - powiedziała
szeptem po chwili – Ale już jest w porządku. - dodała jakby to
miało pomóc.
- 'W porządku'?! 'Tylko'
?! Żartujesz sobie?!
Sam nie spodziewała się,
że Horan zareaguje gorzej od jej brata. Nigdy by o tym nie
pomyślała. Nigdy tak nie wybuchał.
- Niall, proszę... -
złapała go za ręce i przyciągnęła do siebie z powrotem – Nie denerwuj
się. - położyła jedną dłoń na jego policzku gładząc kciukiem
jego rozgrzaną skórę próbując go uspokoić.
Nie podziałało.
- Jak mam się nie
denerwować?!
Sam bała się Scott'a.
Cholernie się bała, ale wiedziała, że Zayn i Horan trochę
przesadnie reagują. Nie chciała też żeby zrobili coś głupiego i
nie chciała myśleć o tego skutkach. Chcąc jakoś go zrelaksować
oplotła rękoma jego szyję i oparła swoje czoło o jego.
- Przestań, proszę. -
wyszeptała z zamkniętymi oczami.
Kiedy w końcu je
otworzyła i spojrzała na przyjaciela jego twarz złagodniała.
Wpatrywał się on w jej zielone tęczówki. Byli tak blisko.
Czuli swoje gorące oddechy i wystarczyło żeby jedno z nich
przysunęło się o kilka centymetrów, a ich usta by się
spotkały. I ten właśnie ruch należał do Sam. W tym momencie nie
myślała. Chciała pocałować go tak bardzo jak on chciał
pocałować ją. Zbliżyła się więc do niego jeszcze bardziej i
musnęła delikatnie jego ciepłe wargi swoimi. Obydwu przeszedł ten
przyjemny dreszcz. Nie taki kiedy przytulali albo całowali się w
policzek po przyjacielsku. Niall był naprawdę zaskoczony. Nie
spodziewał się tego. Nie spodziewał się, że dziewczyna, w której
jest zakochany i która, jak myślał do tej pory, traktuje go
tylko jako przyjaciela pocałuje go. Kiedy zbliżyli swoje ponownie
by zatopić się tym razem w głębszym pocałunku zadzwonił
dzwonek. Jaki piękny sposób na zniszczenie chwili. Sam
odsunęła się szybko od Horan'a i zeskoczyła z ławki. Ten zaś
spojrzał na nią zmieszany.
- P...przepraszam. Nie
powinnam była... - wycedziła jąkając się po czym otworzyła
szybko zamek od drzwi.
- Sam, zaczekaj!
Ale było już za późno.
Dziewczyna wybiegła z pomieszczenia nie oglądając się nawet za
sobą. Dlaczego uciekła? Niall stał w jednym miejscu nie mogąc się
nawet ruszyć. Dalej przetwarzał w głowie to co przed chwilą się
stało. Pocałowała go jak nigdy wcześniej. To nie był
przyjacielski pocałunek. Miał teraz milion myśli w głowie.
Żałowała tego? Dlaczego to zrobiła? Czy ona też coś do mnie
czuje? Może zrobiła to po prostu żebym się zamknął? Dlaczego za
nią nie pobiegłem? Dalej będziemy przyjaciółmi? Wszystko
działo się tak szybko. I jeszcze do tego sytuacja ze Scott'em.
Minęło
kilka minut zanim Niall wrócił z powrotem na ziemię.
Cholera. Musiał z nią
pogadać. Ale jedyne co teraz mógł zrobić to iść na
geografię, którą ma z Sam. Miał tylko nadzieję, że się
na niej zjawi. Ruszył więc szybkim krokiem w kierunku schodów,
a potem do sali gdzie miał zajęcia. Wpadł szybko do klasy i
wszystkie spojrzenia automatycznie skierowały się na niego. Lekcja
już się zaczęła. Ale Sam nie było. Jej ławka była pusta. Co
teraz? Uciec spod nosa nauczyciela i iść jej szukać czy może
usiąść i czekać? Stwierdził jednak, że dziewczyna potrzebuje
trochę czasu żeby przemyśleć co się stało i przemyśleć co z
tym zrobić. Tak samo jak on.
-
Witamy, panie Horan. - zaczęła nauczycielka, która siedziała
przy swoim biurku z nogą założoną na drugą.
Kobieta
była po czterdziestce i miała przyjazny wyraz twarzy. Jej ciemne
włosy związane były w kitkę, a niebieskie oczy wpatrywały się w
spóźnionego blondyna.
-
Przepraszam za spóźnienie. - wycedził i spojrzał na
przyjaciół, którzy posyłali mu pytające spojrzenia.
-
Dobrze, że raczyłeś się w ogóle pokazać. Siadaj. -
nakazała, ale w jej głosie nie było słychać żadnych pretensji
czy zdenerwowania.
Horan
ruszył do ławki, która niestety znajdowała się za ławką
Zayn'a, po czym zajął swoje miejsce. Nawet nie zdążył rozpakować
się do końca kiedy napotkał wzrok Malika, który siedział
teraz odwrócony do niego.
-
Gdzie Sam? - zapytał ze ściągniętymi brwiami.
-
Później pogadamy.
Ale
Zayn dalej się na niego gapił.
- Po
tej lekcji ci powiem, ok? - powiedział chcąc by przyjaciel dał mu
spokój.
Brunet
posłał mu ostatnie podejrzliwe spojrzenie po czym odwrócił
się z powrotem w stronę tablicy. Wtedy Niall wyciągnął swój
telefon i napisał szybko wiadomość do Sam: „Musimy pogadać. I
proszę Cię uważaj na siebie.”. Po tym schował komórkę i
olewając wszystko co dzieje się dookoła odpłynął myślami do
tego co stało się kilka minut temu.
Po
dzwonku oznaczającym koniec lekcji uczniowie zaczęli opuszczać
klasę. Zayn zaczął się irytować bo jak na złość robili to
wolniej niż zazwyczaj. Nawet nauczycielka wyszła wcześniej od
nich. A może mu się po prostu wydawało? Kiedy wszystkich już
wywiało została tylko Emily i Eleanor, które miały
geografię razem z Niall'em, Zayn'em i jego siostrą.
-
Gdzie Sam? - El zadała to samo pytanie co Malik wcześniej.
- Nie
wiem. Zadzwońcie do niej. - zaproponował Horan wzruszając
ramionami wiedząc też, że są nikłe szanse na to, że odbierze.
Blondyn
nie chciał okłamywać przyjaciół dlatego by uniknąć
dalszych pytań, na które musiałby odpowiedzieć chciał by
wyszli jak najszybciej i zostawili go samego z Zayn'em. Oczywiście
sam chciał wiedzieć gdzie jest jego przyjaciółka i czy
wszystko z nią w porządku.
Em
zmierzyła tych dwóch pytającym wzrokiem wyczuwając, że coś
jest nie tak. Niall nigdy nie był tak obojętny na Sam. El też
chyba to zauważyła bo posłała im takie samo spojrzenie co
Smirnoff.
-
Wszystko w porządku? - zapytała Em ściągając brwi.
-
Tak. Muszę pogadać z Niall'em. - powiedział Zayn jak gdyby nigdy
nic – Widzimy się później. - tymi słowami dał im do
zrozumienia, że chcą zostać sami.
Dziewczyny
patrzyły jeszcze przez chwilę na nich próbując wyczytać
coś z ich twarzy, ale w końcu zrezygnowali. Emily westchnęła
głęboko po czym złapała El za rękę i opuściły klasę bez
słowa zamykając za sobą drzwi.
-
Więc? - Malik siedząc na jednej z ławek spojrzał na przyjaciela.
-
Dlaczego nie powiedziałeś mi o Scott'cie i Sam? - zapytał z
pretensjami blondyn.
Zayn
ściągnął brwi.
-
Gdzie jest Sam? - zignorował jego wcześniejsze pytanie.
- Nie
wiem. - odparł krótko – Rozmawialiśmy i nagle uciekła.
Też na nią
krzyczałem, a potem mnie pocałowała, ale nie wiem czy chcę ci o
tym wspominać, przyjacielu. Dodał
w myślach.
-
Uciekła? Tak po prostu? Od kiedy Sam w ogóle od ciebie
ucieka?! - posłał mu gniewne spojrzenie.
Niall
wziął głęboki oddech i usiadł na ławce naprzeciwko Zayn'a. Co
miał mu powiedzieć? Prawdę? Wiedział, że niezbyt dobrze by wtedy
skończył. Pieprzyć to.
-
Chciałem z nią porozmawiać bo od wczoraj dziwnie się zachowywała.
Powiedziała mi o tym pieprzonym idiocie i trochę się
zdenerwowałem...
Szczęka
Zayn'a momentalnie się zacisnęła. Tak samo jak jego pięści.
-
Zrobiłeś jej coś? - zapytał przez zęby.
-
Co?! Nie! Żartujesz sobie?! Nigdy bym nie skrzywdził Sam. Jak w
ogóle mogłeś o tym pomyśleć? - pokręcił głową z
niedowierzaniem.
Naprawdę
myślał, że Niall, którego znał od dziecka mógł
zrobić coś jego małej siostrzyczce? Przecież był jego najlepszym
przyjacielem. Ich najlepszym przyjacielem.
-
Więc dlaczego uciekła? - syknął Zayn.
-
Powinieneś mi trochę zaufać, wiesz? - nawiązał do swojej
wcześniejszej wypowiedzi.
Horan
znów westchnął i przejechał dłonią po twarzy, a następnie
po włosach. Malik również starał się trochę uspokoić. I
nawet mu wyszło.
-
Masz rację. Przepraszam. - powiedział tym razem spokojnie.
-
Pocałowała mnie. - wycedził cicho.
Zaskoczony
Zayn otworzył szeroko oczy. Przez chwilę zastanawiał się czy
czasami mu się coś nie przesłyszało.
-
Co? - uniósł brwi – Przecież nie raz cię całowała. -
próbował wyjaśnić sobie to w inny sposób niż ten
który przyszedł mu pierwszy do głowy.
-
Ale nie tak. - odparł – Tak się nie całuje przyjaciela.
Malik
wziął głęboki oddech zakrywając twarz dłońmi.
-
Nie łapię was. - wymamrotał i zabrał ręce – Jesteście tak
samo pokręceni jak Emily i Harry. Musicie tak wszystko komplikować?
Zmieszany
Niall ściągnął brwi.
-
Co masz na myśli?
Zayn
pokręcił głową z niedowierzaniem po czym patrzył na
przyjaciela przez chwilę w milczeniu. Nie w jego stylu jest
udzielanie rad miłosnych bo te sprawy to nie za bardzo jego działka,
ale przecież musiał mu w końcu coś powiedzieć.
-
Horan... zamierzasz jej w końcu powiedzieć, że ją kochasz? -
zapytał prosto z mostu.
-
Ja... ja nie... - jąkał się zaskoczony jego pytaniem.
Malik
wywrócił oczami.
-
Cholera, stary... nie jestem idiotą. Reszta też nie jest. Sam to
moja siostra. Ostatnie czego chcę to żeby cierpiała, więc jak ją
skrzywdzisz to po tobie. Ale myślę, że powinieneś jej w końcu
powiedzieć. Sądzisz, że pocałowałaby cię bez powodu?
-
Przecież ona widzi we mnie tylko przyjaciela... Przecież nie
uciekłaby gdyby...
Zayn
złapał się za nos na wysokości oczu zamykając je przy tym i
wypuszczając głośno powietrze z płuc.
-
Obydwoje jesteście ślepi. Komu zajmuje 17 lat żeby powiedzieć
drugiej osobie, że się ją kocha? Może nie jestem jakiś
doświadczony w tych sprawach, ale myślę, że zwlekacie
wystarczająco długo. Bardzo długo. Ile chcesz jeszcze to ciągnąć?
Może Sam uciekła bo boi się tak samo jak ty, że wszystko zepsuje?
Pomyśl o tym, Niall. - chłopak wstał i poklepał przyjaciela po
ramieniu po czym ruszył do wyjścia – Aha... i bądź u mnie o
20:00. Pojedziemy odwiedzić Scott'a. - powiedział jeszcze po czym
zniknął za drzwiami zostawiając Horan'a prawie w takim stanie
jakim zostawiła go Sam.
Osłupiałego.
_____________________
Przepraszam i dziękuję ... wiecie za co ;) <3
Widzę, że niedługo uderzy 10 tys wejść, więc myślę, że z te okazji napiszę jakiś dłuuugi rozdział. Co wy na to? Już zaczęły mi się wakacje i będę miała więcej czasu i co za tym idzie postaram się dodawać częściej. :)
Słów: 5142
Min. 7 komentarzy = XXXIII rozdział.
B.