wtorek, 29 października 2013

Rozdział  XXXVII - "Takie życie, skarbie."


  Emily wraz z Harrym przedzierali się przez tłum bawiących się do muzyki nastolatków kierując się do pokoju dziewczyny. Smirnoff cały czas trzymała za rękę przyjaciela by nie zgubić go pośród ludzi, a ten nie miał nic przeciwko. Normalnie miałby uśmiech na twarzy z tego powodu, ale teraz jego myśli zajęte były przetwarzaniem tego co powiedziała mu Em.
 Był zły. Wkurzony na jej ojca. Na samo wyobrażenie sobie tego, że uderzył własną córkę miał ochotę go udusić. Nagle do głowy przyszło mu pytania: Czy uderzył ją już wcześniej? Czy to ma jakiś związek z jej złymi snami? 
 W końcu dotarli do schodów prowadzących do pokoju Smirnoff. Udali się nimi do góry i weszli do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi na klucz. Dziewczyna westchnęła odgarniając włosy do tyłu po czym ruszyła w stronę łóżka i usiadła na nim po turecku ściągając wcześniej swoje czarne Conversy.
 - Nie mam nastroju na imprezę. - przyznała.
Harry stał na środku pokoju obserwując przyjaciółkę i głęboko nad czymś myśląc.
 - Harry? - uniosła pytająco brwi.
 - Dlaczego to zrobił? - zapytał nagle.
Od razu do rzeczy, hm? pomyślała Em.
 - Wkurzył się. - wzruszyła ramionami.
 - Też się wkurzyłem. Czy to znaczy, że mam skopać mu dupę? - zapytał podirytowany.
Emily biorąc głęboki oddech pokręciła przecząco głową po czym wstała i zrobiła krok w jego stronę.
 - Hazz... - zaczęła - Nic nie możesz z tym zrobić.
 - Nie mogę? - zaśmiał się bez chrzty humoru - Pójdę...
 - Nie. - przerwała mu szybko - Zostaw to mi, ok? Powiedziałam Zayn'owi, że ma go zostawić, więc ty też.
Harry ściągnął brwi na wzmiankę o ich przyjacielu.
 - Zayn'owi? Kiedy mu to powiedziałaś?
 - Dzisiaj po szkole. Po tym jak... pokłóciłam się z rodzicami. Wcześniej dzwoniłam do wszystkich, ale byli zajęci. Ty też. Pamiętasz? Został tylko Malik. Zadzwonił po mnie i pojechaliśmy do sklepu. Po drodze mu wszystko powiedziałam. - wyjaśniła.
 Może nie powinien, ale Styles czuł się lekko zazdrosny o to, że Zayn dowiedział się pierwszy. To oczywiście nie jego wina, ale tak czy inaczej. To z Malik'iem Smirnoff zna się najdłużej i to z nim najczęściej dzieliła się swoimi problemami. Zawsze szła do niego kiedy coś było nie tak. Ale co mógł zrobić? Był też zły na siebie, za to że nie było go z nią w takiej sytuacji. Od kiedy było coś ważniejszego on Em? 
Harry westchnął po czym wyminął ją i tym razem to on usiadł na brzegu łóżka chowając twarz w dłoniach. Czy to wszystko musi być takie trudne?
 - Przepraszam. - wymamrotał.
 - Za co? - Emily ściągnęła zmieszana brwi.
 - Za to, że nie przyjechałem.
Dziewczyna zagryzła wargę podchodząc do niego by złapać go za ręce i odsunąć od jego twarzy.
 - Nie przepraszaj. - powiedziała kiedy uniósł głowę do góry i spojrzał jej w oczy - Nie zawsze będziesz przy mnie. - posłała mu lekki uśmiech.
Harry pokręcił głową po czym złapał za jej biodra i przyciągnął ją bliżej siebie tak, że stała między jego nogami, a następnie oplótł ją rękoma wokół jej ud i przytulił opierając głowę o jej brzuch.
 - Ale chcę. - odparł cicho.
Ale mimo głośnej muzyki z dołu Emily usłyszała. I kiedy dotarły do niej jego słowa poczuła jak w środku robi jej się ciepło. To nie było normalnie. Nigdy się tak nie czuła i bała się. Przez jej ciało przeszły ciarki kiedy gorący oddech Harrego dotykał skóry jej brzucha przez materiał bluzki. Co się do cholery ze mną dzieje? Wcześniej wszystko między nią a Styles'em było inaczej. Więc co się zmieniło? Cholera. Dziewczyna zmierzwiła rękoma jego loki i zaczęła bawić się krótkim kosmykiem na jego szyi zawijając go sobie wokół palca.
 - Harry... - wyszeptała na co chłopak przytulił ją jeszcze mocniej jakby bał się, że zniknie kiedy tylko ją puści.
Chwilę później Em poczuła jak chłopak delikatnie unosi jej bluzkę i wsuwa pod nią swoje duże dłonie.
 - Harry... - zaczęła ignorując przyjemne ciarki na skórze jej talii - Co ty r... nie! - pisnęła przez śmiech kiedy przyjaciel zaczął ją gilgotać.
Nie mogła jednak uciec bo Styles złapał ją za biodra i rzucił na łóżko siadając na niej okrakiem tak by nie mogła się wydostać, ale uważając by jej nie przygnieść. 
 - Hazz, przestań! - krzyknęła nadal się śmiejąc i kręcąc pod nim - Niee! Hazz, proszę!
Ale to nie pomogło. Harremu zaczęły przeszkadzać ręce dziewczyny, którymi próbowała zasłonić swoje boki, więc złapał jedną dłonią jej nadgarstki i przytrzymał je nad jej głową, a zaś drugą ręką kontynuował swoje tortury.
 - Nic ci przecież... - śmeich - nie... - śmiech - zrobiłam! - śmiech.
Wtedy Emily przyszedł do głowy pewien pomysł. Właśnie w takich chwilach mogła podziękować latom gimnastyki. Jedną nogę oplotła wokół jego ramienia napierając na niego i przewracając na bok. Teraz to ona miała okazje usiąść nad nim okrakiem i przytrzymać mu ręce nad głową. Harry uśmiechał się szeroko z dołu patrząc na przyjaciółkę, która nad nim zawisała.
 - Mogę wiedzieć za co to było? - zapytała Emily z uniesioną brwią.
 - Hmm... za telefon, który mi pobiłaś?
 - To było we wtorek. Myślałam, że zapomniałeś. Z resztą, hej! To była twoja wina. - wystawiła mu język, na co Harry zwilżył swoje wargi.
 - Jasne. - odparł sarkastycznie nadal rozbawiony.
Z łatwością mógł odwrócić pozycję, ponieważ był o wiele silniejszy od Smirnoff, ale nie miał nic przeciwko tej, w której się aktualnie znajdowali.
 - To nie fair, że nie masz gilgotek. - powiedziała Em z grymasem na twarzy.
Harry się zaśmiał.
 - Mówiłaś już to ze sto razy jak nie więcej. - odparł szczerząc się szeroko - Więc co masz zamiar zrobić? - zapytał unosząc pytająco brwi
 - Hmm... - udawała, że myśli - Może...
Nagle zaczęła dzwonić komórka Harrego przerywając wypowiedź Em. Obydwoje w tym samym momencie wywrócili oczami. Głupie urządzenia. burknął Styles w myślach. Dziewczyna zlokalizowała telefon w tylnej kieszeni jeansów swojego przyjaciela po czym wsunęła pod niego rękę i wyciągnęła dzwoniącą komórkę. Wcześniej Harry nie mógł się powstrzymać od posłania jej znaczącego uśmieszku kiedy jej ręka dotknęła jego pośladki na co Emily uderzyła go lekko w brzuch po czym spojrzała na wyświetlacz urządzenia, które wciąż miało pobitą szybkę. Wyraz twarzy Smirnoff zmienił się momentalnie. Swoje oczy, które wyrażały teraz złość przeniosła na Harrego, który patrzył na nią pytająco ze ściągniętymi brwiami.
 - Kto to?
 - Dlaczego ta ruda suka do ciebie dzwoni? - zapytała oschle.
Styles nie musiał pytać żeby wiedzieć o kim mówi. Rebecca.
 - Nie mam pojęcia. - przyznał szczerze.
Dziewczyna wpatrywała się w niego przez chwilę próbując stwierdzić czy mówi prawdę. Kiedy nie miała żadnych wątpliwości przeciągnęła zieloną słuchawkę po ekranie i odebrała zanim jej przyjaciel zdążył zaprotestować.
 - Czego chcesz? - zapytała pełnym nienawiści tonem.
 - Gdzie Harry? - odparła zirytowana Kennedy od razu rozpoznając swojego wroga.
 - Jest zajęty. - powiedziała Em tajemniczo.
 - Gdzie on jest? - powtórzyła coraz bardziej wkurzona Rebecca.
 - Pode mną. - oznajmiła jak gdyby byłaby to najoczywistsza rzecz na świecie - Czego chcesz bo jesteśmy trochę zajęci.
Sama nie wiedziała dlaczego to powiedziała. Może chciała żeby była Styles'a była zazdrosna? Tak, to był powód. Chciała ją zdenerwować i pokazać, że nie ma szans z jej przyjacielem. W każdym razie nie kiedy ona się z nim przyjaźni. I nie kiedy to ona chciała go tylko dla siebie. I właśnie to też ją przerażało. Czuła się jak pies, który zawzięcie pilnuje swojej kości i nie pozwoli się do niej zbliżyć żadnemu innemu kundlowi.
 Harry spojrzał na nią zaskoczony jej oznajmieniem. Rebecca zaś zamilkła na kilka długich sekund.
 - Ty suko. - warknęła Kennedy po czasie - Trzymaj swoje brudne łapy z dala od Harrego bo obiecuję ci, że źle skończysz. - ostrzegła przez zaciśnięte zęby.
 - Tak? - udała zdziwienie - Trochę za późno. - odparła nadal zawisając nad Styles'em i trzymając jedną jego rękę przyciśniętą do łóżka tuż nad jego głową.
Chłopak ciągle wpatrywał się w nią pytająco chcąc wiedzieć o czym rozmawiają, a Emily od początku rozmowy nie przerwała z nim kontaktu wzrokowego.
 - Smirnoff... Zniszczę cię jeśli nie zostawisz go w spokoju. Obiecuję ci to. - zagroziła bardzo nieprzyjemnym tonem.
 - Ah, Rebecca... - Em westchnęła dostatecznie głośno by Kennedy mogła ją usłyszeć przez głośną muzykę dobiegającą z dołu - Tak się składa, że to ty jesteś na przegranej pozycji, jeśli jeszcze nie zauważyłaś. I naprawdę mam gdzieś twoje groźby. - mówiła znudzonym głosem - Coś jeszcze?
 - Pożałujesz, suko. Pożałujesz. - warknęła i rozłączyła się.
Emily pokręciła głową i rzuciła telefon gdzieś na bok.
 - Jaka miła rozmowa. - powiedziała sarkastycznie puszczając nadgarstek przyjaciela i siadając prosto.
 - O co chodziło? - zapytał patrząc na nią z dołu.
O ciebie.
 - O to co zawsze. Jak to bardzo mnie nienawidzi i vice versa. - wzruszyła ramionami.
Harry patrzał na nią podejrzliwie nie do końca jej wierząc wnioskując po tym co słyszał.
 - Czego ode mnie chciała?
Dziewczyna przekręciła głowę na bok i tym razem ona zaczęła mu się przyglądać.
 - Ty mi powiedz. - zaczęła mrużąc podejrzliwie oczy - O czym zawsze rozmawiacie kiedy się do ciebie przyczepi?
Styles wziął głęboki oddech przejeżdżając dłońmi po twarzy.
 - Czy to ważne? - zapytał z nadzieją, że porzuci ten temat.
Em westchnęła zrezygnowana i pokręciła głową.
 - Nie, po prostu jej nienawidzę. - powiedziała z grymasem - Mam dosyć wszystkich, którzy psują mi humor... rodziców, Rebeccę, Ryan'a...
 - A co ze mną? - zapytał Harry z lekkim uśmiechem.
Smirnoff zagryzła wargę starając się zachować poważny wyraz twarzy, ale niezbyt jej to wyszło.
 - Ciebie najbardziej. - wystawiła mu język.
Chłopak wyszczerzył się szeroko po czym złapał za jej boki i zaczął gilgotać by chwilę później przyciągnąć i położyć obok siebie. Emily przytuliła się do niego kładąc mu głowę na ramieniu, a Styles objął ją mocno ramieniem. Leżeli tak w milczeniu ciesząc się swoim towarzystwem, a jedyne co było słychać to muzykę i ludzi na dole.
***
 - Hej! To nie fair! - zaprotestowała Eleanor odstawiając ostatni pusty kieliszek na blat po przegraniu rundy w jak najszybszym wypiciu shot'ów.
Zayn uśmiechnął się głupkowato robiąc to samo.
 - Takie życie, skarbie. - puścił jej oczko.
Chwilę później poczuł jak ktoś uderzył go w tył głowy. Ktoś czyli Lou.
 - Ał! Za co to? - Malik spojrzał na niego ze ściągniętymi brwiami.
Tomlinson objął od tyłu Calder w opiekuńczym geście.
 - Nie nazywaj jej tak. - posłał mu zabawne ostrzegawcze spojrzenie wiedząc, że to na żarty na co Niall i El się zaśmiali.
Zayn również podnosząc przy tym ręce w geście obrony.
 - Nie przejmuj się, skarbie. Wiesz, że Malik flirtuje z kim tylko się da. - dziewczyna odwróciła głowę w jego stronę i pocałowała go w policzek.
 - Pan Tomlinson chyba ma karę na seks bo jakiś nerwowy ostatnio. - zażartował brunet przez co po chwili dostał ponownie tylko, że tym razem od Eleanor - Ał! Boże, chyba obydwoje jacyś nie wyżyci jesteście. Może znajdźcie sobie pokój albo coś...
Horan, który był wyjątkowo trzeźwy zaczął się śmiać, że aż musiał przytrzymać się blatu.
Chwilę potem obok ich czwórki pojawiła się Joan wraz z Matt'em, który obejmował ją w pasie. Obydwoje mieli uśmiechy na twarzy kiedy podeszli do Zayn'a i reszty.
 - Hej. - zaczęła Sanders - Co robicie?
 - Ta tu dwójka... - Horan kiwną w stronę El i Lou - Wyżywa się na Malik'u.
 - Oj biedny ty. - Jo poklepała lekko bruneta po głowie przez co ten spojrzał na nią spod przymrużonych oczu - Na pewno zasłużyłeś. - powiedziała z szerokim uśmiechem.
 - Dzięki za wsparcie, Sanders. - odparł sarkastycznie wywracając oczami, a po chwili również posłał jej uśmiech.
 - Jak się bawicie? - zapytała Eleanor nadal w objęciach swojego chłopaka.
 - Jest super tylko niestety muszę się już zmywać. - oznajmił Matt - Jutro rano wyjeżdżam i nie mam pojęcia czy dam radę wstać.
Zayn zrobił taniec szczęścia w myślach.
 - Amsterdam czeka, hm? Powodzenia, stary. - powiedział Lou.
 - Dzięki.
 - Długo tam będziesz? - zapytał Niall.
 - Rozmawiałem wczoraj z trenerem i powiedział, że około dwóch lub trzech tygodni.
Horan przytaknął ze zrozumieniem.
 - Wow. To sporo. - odezwał się Zayn - Ja bym nie zostawiał dziewczyny samej na tyle czasu - zażartował, chociaż dla niego miało to gdzieś głęboko drugie znaczenie.
Dla Matt'a również ponieważ przez kilka sekund wymienili między sobą znaczące i nieprzyjemne spojrzenia. Na szczęście reszta nie zdołała tego zauważyć.
 - Gdybym mógł zabrałbym ją ze sobą. - odparł przyciągając Jo jeszcze bliżej siebie - Nie wiadomo jacy idioci będą się do niej przystawiać. - powiedział i obydwoje, on i Zayn, wiedzieli o kogo mu chodzi.
 - Spokojnie. - Malik posłał mu sztuczny uśmiech - Przypilnuję ją. - chciał wkurzyć go jeszcze bardziej.
Chyba reszta wyczuła napiętą atmosferę, ponieważ Joan odchrząknęła co jednak nie pomogło i chłopacy dalej patrzyli na siebie jakby prowadzili rozmowę bez słów.
 - Przesadzacie. - stwierdziła po czym spojrzała na Matt'a - I nie musisz się martwić. Nie interesuje mnie nikt inny niż ty. - powiedziała i pocałowała go.
Parker uśmiechnął się triumfalnie patrząc na Malik'a. Ten zaś wywrócił mentalnie oczami po czym odwrócił od nich wzrok i wziął łyka swojego piwa.
 Wtedy przypomniał sobie słowa Vanessy kiedy dwie godziny temu widział ją po raz ostatni Ona ma pewnie idealne życie, idealnego chłopaka i niby dlaczego miałaby z tego rezygnować? To była prawda, ale zawsze kiedy Zayn widział Matt'a przypominał mu się jego związek z Mią i to jak przez większość czasu im się nie układało, ponieważ Parker zawsze był w pobliżu. Mimo iż dziewczyna okazała się suką to Malik i tak nie lubił Parker'a bo to on zawsze wszystko psuł. I teraz miał wielką ochotę pokazać mu jakie to uczucie. Ale wiedział, że nie byłoby to w porządku. Zwłaszcza wobec Joan.
 - Ja też już pójdę. - oznajmiła Sanders.
 - Co? Daj spokój, Jo! - odezwał się Niall - Impreza dopiero się rozkręca. - powiedział z szerokim uśmiechem dobrze wiedząc, że impreza rozkręciła się już dawno sądząc po stanie w jakim była większość nastolatków bawiących się do głośniej muzyki.
Dziewczyna przygryzła wargę zastanawiając się chwilę nad propozycją.
 - Nie wiem... muszę pożegnać się z Matt'em. - odparła.
 - To odprowadź go do auta i wróć. - Horan mówił jak gdyby była to najoczywistsza rzecz.
 - Zobaczę. - posłała mu uśmiech.
 - Trzymajcie się. - Matt zaczął się żegnać z wszystkimi, a na koniec podszedł do Zayn'a i podał mu rękę.
Znów trwało to dłużej niż powinno kiedy chłopacy wymieniali znaczące spojrzenia. Następnie Jo i Parker zniknęli razem w tłumie.
 - Znowu jest coś pomiędzy waszą dwójką? - zapytała Eleanor przez co Malik spojrzał na nią i wziął kolejny łyk piwa.
 - Zawsze było. - odparł wzruszając ramionami.
 - Stary, mógłbyś przynajmniej bardziej kryć swoje odczucia wobec niego kiedy Joan jest w pobliżu. - poradził Niall.
 - Nie będę udawał, że go lubię kiedy tak nie jest. I nie obchodzi mnie, że Jo stoi obok. - powiedział podirytowany.
 - Przynajmniej ignoruj go jak wcześniej.
 - Tak jak ty ignorujesz Grayman'a, który pewnie teraz przystawia się do mojej siostry? - zapytał unosząc brwi i biorąc łyk piwa po czym wstał ze stołka przy blacie i zostawiając przyjaciół patrzących na niego w zmartwieniu ruszył przez tłum.
Dobra, trzeba znaleźć towarzystwo. A może lepiej od niego uciec? Po drodze do tylnego wyjścia kilka osób przywitało się z Malik'iem, a niektórzy nawet chcieli zacząć małą rozmowę, ale brunet zbywał ich mówiąc, że musi kogoś znaleźć chodź tak naprawdę miał ochotę jak najszybciej znaleźć się w ogrodzie na świeżym powietrzu w jakimś cichszym miejscu. W końcu przeszedł przez duże tarasowe drzwi i znalazł się na zewnątrz gdzie również bawili się ludzie. Niektórzy tańczyli, niektórzy korzystali z basenu, inni obściskiwali się, a jeszcze inni po prostu rozmawiali ze znajomymi i się śmieli.
 - Siemasz, Malik. - zaczepił go jeden chłopak, który chodzi z nimi na matematykę wyglądem przypominający Mona Lise - Widziałeś Styles'a? Mam do niego sprawę.
 - Nie. Sorry, stary. Nie widziałem go. Ale pewnie jest gdzieś ze Smirnoff, albo odgania laski od siebie.
 - Ok, dzięki.
 - Spoko.
Zayn właśnie obrał sobie kierunek i udał się w jego stronę kiedy na drodze stanął mu inny chłopak imieniem Stan, tylko ten wyglądał jak jeden z tych co chcą być fajni, ale im nie wychodzi. Malik kojarzył go ze szkolnych korytarzy. Każdy mógłby powiedzieć, że Zayn jest zbyt okupowany przez swoich przyjaciół albo po prostu 'za popularny' żeby rozpoznać, a już na pewno znać imię kogoś takiego. Prawda jest jednak taka, że ma on dobrą podzielność uwagi i czasami przygląda się ludziom i rzeczom dookoła siebie, zwraca uwagę na drobne rzeczy, które nie mają większego znaczenia. Cóż... dusza artysty.
 - Hej. - zaczął Stan - Widziałeś...
Czy ja wyglądam jak pieprzone biuro osób zaginionych?
 - ...swoją siostrę? - zapytał z wielkim entuzjazmem.
Malik ściągnął brwi zdziwiony jego zachowaniem.
 - Nie. Co się stało?
Czyżby Sam zachciało się zrobić coś szalonego na imprezie? Brunet rozejrzał się dookoła w jej poszukiwaniu, ale jedyne blond dziewczyny skakały właśnie do basenu... bez staników.
 - Nic. - odparł szybko - Chciałem tylko z nią pogadać. Nigdy nie mam okazji, a wydaje się niezłą laską. - wzruszył ramionami.
Czy mu jest życie nie miłe? Zayn zapytał się w myślach.
 - Co powiedziałeś? - warknął Malik robiąc krok w jego stronę i patrząc na niego morderczym wzrokiem.
Chłopak zrobił wielkie oczy z przerażenia przełykając przy tym głośno ślinę i również zrobił krok, ale w tył wpadając przy tym na grilla.
 - N-nic. - odparł szybko przestraszony.
 - Jeszcze raz powiesz tak na Sam jakby była jakąś dziewczyną do zabawy to skończysz na pogotowiu. Rozumiesz? - Zayn zapytał przez zaciśnięte zęby.
Stan przytaknął energicznie podpierając się mocno o grilla.
 - Tak.
 - I trzymaj łapy z dala od mojej siostry. - dodał brunet - Łapiesz?!
 - T-tak.
 - To dobrze. Bo jak nie to masz przesrane, mały. A teraz spadaj stąd. - nakazał i nie spuścił go z oka do czasu kiedy chłopak dobiegł do drzwi i zniknął w środku.
Malik uśmiechnął się dumnie do samego siebie po czym wziął łyk piwa, który miał w ręce i odwrócił się na pięcie by w końcu udać się do cichszego miejsca pozbawionego napalonych i pijanych nastolatków. Niestety los ponownie miał inne plany. Znikąd pojawiła się przed nim jakaś postać i wpadła prosto na niego przez co obydwoje odbili się od siebie cofając o krok. Zayn w ostatniej chwili chwycił mocniej butelkę i udało mu się uratować ją przed upadkiem.
 - Co do cholery?! - warknął - Uważaj jak ła... - urwał kiedy spojrzał na osobę, z którą się zderzył - Ups.
 - Przepraszam. - powiedziała szybko przestraszona Leelo - Nie widziałam cię. Tam był taki straszny gościu, który gapił się ciągle na mnie i... - zaczęła się tłumaczyć - ...przepraszam! Nie powinnam była oglądać się za siebie. Niezdara ze mnie. Nie...
 - Leelo. - Malik przerwał jej z szerokim uśmiechem - W porządku. Nic ci nie jest? - zapytał kiedy zobaczył, że dziewczyna masuje swój podbródek z lekkim grymasem na twarzy.
 - Tak. Jesteś tylko trochę twardy. Jakbym walnęła w kamień albo coś. - wyjaśniła dźgając go lekko w brzuch jakby chciała się upewnić, ale szybko cofnęła rękę kiedy zdała sobie sprawę co robi - Przepraszam. - powiedziała szybko obejmując się w pasie, a jej poliki oblał rumieniec.
Zayn zaśmiał się na zawstydzoną dziewczynę stojąca przed nim.
 Tym razem jej włosy były rozpuszczone, na sobie miała czarne szorty, luźną bokserkę z logiem The Killers oraz siwą rozpiętą bluzę z kapturem.
 - Nie masz za co. - odparł rozbawiony - I wybacz za moją twardość. - dodał szczerząc się jak idiota.
Teraz to Leelo zaśmiała się lekko.
 - Przecież o to chodzi. Musisz w końcu pracować na to żeby twój brzuch wyglądał tak dobrze jak wygląda. - wypaliła, a sekundę później jej oczy rozszerzyły się, a usta otworzyły prawie w szoku kiedy zdała sobie sprawę co powiedziała - O mój boże... - jej policzki znów przybrały odcień różu i wtedy ukryła twarz w dłoniach.
Malik zaśmiał się po raz kolejny łapiąc się przy tym wolną ręką za brzuch i zginając w pół.
- Dlaczego zawsze muszę robić z siebie idiotkę? - wymamrotała - Wyszłam na jakąś prześladowczyni.
Zayn opanowując się trochę złapał za jej nadgarstki i odciągnął jej ręce od twarzy.
 - Spokojnie. Już tak działam na kobiety. - odparł z łobuzerskim uśmieszkiem.
Leelo patrzała w jego brązowe tęczówki również się uśmiechając.
 - Takiej odpowiedzi się spodziewałam. - powiedziała ponownie obejmując się w pasie.
Ale na dworze wyjątkowo nie było zimno dlatego też ludzie bez narzekań korzystali z wielkiego basenu. Chociaż pewnie nawet mróz by im nie przeszkodził kiedy do zabawy dołącza alkohol.
 Malik uniósł jedną brew.
 - Czy to coś miało znaczyć? - zapytał rozbawiony.
 - Nie. Dlaczego miałoby? - zrobiła niewinną minkę po czym zagryzła wargę i zaczęła rozglądać się dookoła.
 - Udam, że tego nie słyszałem. - puścił jej oczko.
 - Dziękuję, sir. - uśmiechnęła się triumfalnie.
Zayn również się wyszczerzył.
 - Chodź. - powiedział po czym obydwoje zaczęli iść wzdłuż basenu - Nie wiedziałem, że przyjdziesz. Jesteś sama? - zapytał.
 - Nie. Z Amber i Rachel. Tylko zniknęły mi jakieś dwie godziny temu. - wyjaśniła Leelo kiedy szli ramię w ramię.
 - I co robiłaś przez ten czas? - wziął kolejny łyk piwa.
 - Cóż... obserwowałam ludzi? - posłała mu lekki uśmiech, a chwile później parsknęła - Teraz naprawdę wyglądam na prześladowczynię.
 - Przyszłaś na imprezę obserwować ludzi? - Malik uniósł wysoko brwi.
Wtedy dziewczyna zarumieniła się kolejny raz.
 - Nawet nie wiesz jakie ciekawe czynności potrafią sobie znaleźć... Zgodziłam się przyjść tylko ze względu na Amber bo ponoć miał być tu jakiś chłopak, który jej się podoba i mówiła, że potrzebuje wsparcia. Na ostatnią chwilę Rachel zaciągnęła się z nami. No a potem mnie wystawiły i zostałam sama, a to jest mój drugi raz kiedy jestem na imprezie, więc... nie jestem za bardzo duszą towarzystwa. To nie moja rzecz. A odkąd jestem ich podwózką... - wyjaśniła.
Obydwoje dotarli do końca basenu i usiedli na jego brzegu. Leelo zdjęła swoje trampki i zanurzyła stopy w letniej wodzie kiedy Zayn skrzyżował nogi siadając obok niej po turecku.
 - Mogłaś mnie znaleźć. Gdybym wiedział, że tu jesteś dotrzymałbym ci towarzystwa. - powiedział uśmiechając się do niej.
Odwzajemniła go od razu wkładając za ucho opadający na jej twarz kosmyk włosów w nieśmiałym geście.
 - W sumie pomyślałam o tym w pewnym momencie, ale chyba byłeś trochę zajęty.
Chłopak posłał jej pytające spojrzenie ściągając przy tym brwi.
 - Czym?
 - Szedłeś z jakąś dziewczyną do pokoju. - wyjaśniła - W pośpiechu. - po chwili do dała.
 - Uh, nie przypominaj mi. - zignorował fakt, że zabrzmiał jak baba.
 - Było tak źle? - zapytała nieśmiało uśmiechając się przy tym lekko.
 - Nic nie było. - wzruszył ramionami - Wywaliłem ją.
 - Wow. - uniosła zdumiona brwi.
Zayn zaśmiał się pod nosem.
 - Ta, 'wow'.
 - Emily ma niezły dom. - odezwała się Leelo po chwili komfortowej ciszy.
 - Ma nadzianą rodzinę. - wzruszył ramionami - Jeśli w ogóle można nazwać to rodziną. - dodał pod nosem.
Dziewczyna jednak usłyszała, ale postanowiła nie wnikać, ponieważ wiedziała, że to nie jej sprawa.
 - A co z tobą? - zapytał Malik przenosząc wzrok z błękitnej wody na nią.
 - Ze mną?
 - Nic o tobie nie wiem, Leelo. Masz rodzeństwo? Nawet nie znam twojego nazwiska...
 - Bennett. - uśmiechnęła się do niego - Jestem jedynaczką i mieszkam z mamą. Rodzice rozwiedli się dwa lata temu i ojciec wyjechał do Francji. Nic ciekawego. Poza nimi mam tylko wujka i kuzyna.
 - Dorastałaś sama? - skrzywił się lekko - Przesrane.
 - Czasami spędzam czas z kuzynem. - mówiła bawiąc się nitką od swoich szortów - Jutro wyjeżdża na trzy tygodnie.
Zayn spojrzał na nią ze ściągniętymi brwiami, a do głowy od razu przyszedł mu Matt. Był jej kuzynem?
 - Matt Parker? - zapytał.
Wtedy jej wzrok padł na nim.
 - Tak, skąd wiesz? - teraz to ona była zmieszana.
Świetnie. Pomyślał sarkastycznie. Zajebiście wręcz. Czy teraz wszyscy będą z nim związani? Malik wywrócił oczami w myślach. A było tak pięknie. Znalazł dziewczynę, z którą mu się fanie rozmawiało i przyjemnie spędzało czas i która nie jest Jo no i jak na złość na obrazku musiał pojawić się Parker.
 - Bo chodzi z Jo Sanders. - wyjaśnił, próbując utrzymać normalny ton głosu, niestety wyszło lekko oschle.
Leelo przechyliła głowę na bok i zaczęła mu się przyglądać badając uważnie jego twarz, na której gościł teraz lekki grymas.
 - Nie lubisz go, co? - to wyszło raczej jako stwierdzenie niż pytanie.
Zayn westchnął i przeczesał swoje ciemne i lekko roztrzepane włosy.
 - Nie. - przyznał szczerze patrząc na butelkę zamiast na nią by chwilę później podnieść wzrok i zeskanować nim okolicę.
Nic się raczej nie zmieniło. Wszędzie ci sami pijani ludzie. Jednak jego uwagę przykuła tylko czwórka stojąca na wielkiej werandzie. Sam, Niall, Emily i Harry stali tam i śmieli się z czegoś, a Irlandczyk w dodatku jadł coś z kolorowego opakowania.
 - Więc chodzi o Joan? - zapytała Leelo.
 - Nie do końca. To długa historia. Nie lubiliśmy się jeszcze zanim poznałem Jo. - wzruszył ramionami nadal patrząc na grupkę swoich przyjaciół.
W tym samym momencie spojrzenie jego i Niall'a się spotkało i chwilę później Horan pomachał energicznie do niego z pełną buzią prawdopodobnie żelków. Zayn uśmiechnął się szeroko na to jak komicznie wyglądał i pokręcił głową sam do siebie. Następnie pozostała trójka również spojrzała w stronę Leelo i jego. Kiedy Harry zaczął skakać i machać jakby trzymał w ręku flagę towarzyszka Malika zachichotała cicho pod nosem.
 - Wydają się fani. - stwierdziła po chwili.
Wtedy brunet na nią spojrzał po czym wstał i wyciągnął do niej rękę.
 - Są. Chodź. - podciągnął ją na równe nogi - Sama się przekonasz.
Leelo przełknęła głośno ślinę i zagryzła nerwowo dolną wargę.
 - Nie wiem czy to dobry pomysł. Mogą mnie nie polu...
 - Nie marudź. Nie masz wyjścia. - przerwał jej z szerokim uśmiechem na twarzy po czym kiwnął na jej buty dając jej znak żeby je ubrała, a kiedy to zrobiła złapał ją za rękę i pociągnął wzdłuż basenu.
Razem przeszli odcinek, który dzielił ich od przyjaciół Zayn'a i weszli po trzystopniowych schodach na dużą werandę. Kiedy dotarli do znajomej czwórki Malik puścił ciepłą dłoń dziewczyny, którą jak zauważył była przeciwieństwem, jak zawsze, zimnej dłoni Jo. Chwilę później skarcił się za to w myślach.
 - Hej, to jest Leelo Bennett. - powiedział Malik z uśmiechem kiedy stali w kręgu jego przyjaciół.
 - Hej. - przywitała się z nimi nieśmiało zakładając kosmyk włosów za ucho.
 - Yo. Jestem Niall. - Horan uniósł rękę zaciskając pięść i kiedy otrzymał reakcję od dziewczyny przybił z nią żółwika.
 - Emily. - Smirnoff uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.
 - Sam. - blondynka również posłała jej uśmiech - Nie chodzimy czasem razem na matematykę? - zapytała.
 - Chodzimy! - Irlandczyk krzyknął entuzjastycznie, a kiedy zobaczył wyraz twarzy Zayn'a dodał szybko - Nie jestem pijany. - uniósł ręce w geście obrony.
Brunet tylko parsknął rozbawiony.
 - Harry. - Styles wyciągnął rękę i uścisnął jej dłoń.
 - Z kim przyszłaś? - zapytał Niall szczerząc się jak głupi.
 - Z przyjaciółkami. Tylko je gdzieś zgubiłam.
 - Nie szkodzi. Masz nas. - Horan wsadził do buzi kilka żelków po czym wyciągnął opakowanie w kierunku Leelo - Żelka? - zapytał próbując się uśmiechnąć z pełnymi ustami przez co wyglądał jak napchany chomik.
 - Nie, dziękuję. - zachichotała cicho.
 - I jak się bawisz? - zapytała organizatorka.
Dziewczyna spojrzała przez chwilę na Zayn'a po czym z powrotem na Emily.
 - Właściwie to dobrze. - przyznała.
 - Uratowałem dziewczynę od zanudzenia się na śmierć. - wtrącił Malik szczerząc się dumnie.
 - Gratuluję, bohaterze. - Harry poklepał go po plecach jak dumny ojciec.
 - Gdzie Tommo i El?
Wtedy Styles i Horan wymienili spojrzenia i wzruszyli kilka razy sugestywnie brwiami.
 - Chyba po twojej sugestii znaleźli sobie wolny pokój. - powiedział Niall.
 - Nie wiem jak twoi znajomi... - zaczęła Sam patrząc na Leelo i uśmiechając się miło - ...ale ci tutaj mają za dużo hormonów i co chwila muszą wtrącić coś związanego z seksem, więc się nie przejmuj.
 - He! - zaprotestował blondyn z żelkami w buzi - Mfoje hormmny so f pooądku. - wymamrotał niewyraźnie.
 - To skąd się znacie? - zapytał Harry - Nie żeby Malik nie znał każdej dziewczyny w szkole. - dodał po czym nachylił się do Zayn'a i wyszeptał - Dogłębnie.
Wtedy dostał z pięści w ramię.
 - Um... - Leelo zaczęła niepewnie.
 - Poprosiłem ją o pomoc. - brunet ją wyprzedził nie chcąc zbytnio mówić szczegółów.
 - Jaką pomoc? - zapytała Em.
Oczywiście musiałaś zapytać, Em. pomyślał Malik.
 - Um, musiałem kogoś znaleźć. - wypalił.
 - Kogo? - tym razem był to Niall.
Na szczęście Zayn został wybawiony przez osobę, która dołączyła właśnie do nich z szerokim uśmiechem na twarzy. Jednak nie widział czy uznać to za ratunek czy raczej za pecha związanego z jej obecnością.
 - Hej. - zaczęła Jo opierając rękę o ramię Horan'a.
 - Już myślałem, że nie wrócisz. - powiedział i również poczęstował ją żelkiem, którego ochoczo przyjęła wybierając tylko zielone.
 - Trochę wiary. - wywróciła oczami, a po chwili jej wzrok padł na Leelo stojącej obok Malik'a - O, hej. Jestem Joan. - wyciągnęła dłoń w jej kierunku.
 - Leelo. - uścisnęła ją.
 - Ciekawe imię. - stwierdziła Sanders posyłając jej przyjazny uśmiech.
 - Często to słyszę. - odparła nieśmiało.
 - Pożegnałaś się z Matt'em? - zapytała Sam.
Zayn jednak nie usłyszał odpowiedzi bo kiedy wszyscy skupi swoją uwagę na Jo i blondynce Leelo złapała go za ramię i lekko pociągnęła w dół by móc mu coś cicho powiedzieć.
 - Jest bardzo ładna. I miła. - powiedziała i odsunęła się od niego, a kąciki jej ust uniosły się lekko.
Chłopak spojrzał na nią i przytaknął ledwo zauważalnie. Żebyś wiedziała.
__________________________________________________
Tylko mnie nie pobijcie, proszę ;)
Tak to jest z brakiem weny :/
Baaaaaaaardzo wam dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia. Jesteście super... serio, serio :) <3
Następny rozdział będzie na pewno szybciej niż ten :)
Proszę was o opinie. <3
Lubicie Leelo? Bo ja tak ;)
B.

Słów: 4534

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Nie mogę doczekać się kolejnego. Czekam na pocałunek Harry'ego i Em, na coś więcej między Niall'em a Sam oraz na Zayna i Leelo :D
    Weny życzę :)


    Zapraszam do mnie.
    http://all-our-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Aw! Świetne! Teraz niewiadomo czy Jo czy Leelo. Robi się ciekawie! Uwielbiam! <3 Już czekam z niecierpliwością na kolejny, weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa! Wpis jak zawsze świetny. Mam nadzieję, że kolejny będzie szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeeeeest!!!!!! :d
    Wreszcie, już nie mogłam się doczekać :D
    No i jest już coś między Em i Hazza :D
    Więcej Jo i Zayana poproszę :)
    No i może Sam i Nail?
    A rozdział super, warto było czekać :D
    Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to opowiadanie . Więcej Hazzy poproszę <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze sądzę, że Leelo byłaby lepszą partnerką dla Zayn'a niż Joan! Może sporo namieszać xd


    xoxo
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam Cię i Twoje opowiadanie <3. Jedyne czego mogłabym się czepić to tego żebyś częściej dodawała rozdziały. Zdążyłam zauważyć ,że Zayn jest Twoim ulubieńcem ale proszę o więcej Harrego <3

    Diaana .. :*


    OdpowiedzUsuń
  8. Mega cudowny,po prostu nieziemski rozdział :) Lubie go bardziej niz poprzedni nwm dlaczego :D I nawet lubie Leelo,jak sprawi,ze Jo i Zayn bedą razem to ją pokocham :D
    Fajne momenty były,zabawne,zawsze idzie sie pośmiac ;)
    Juz sie nie moge doczekać nexta ! :)
    Syl xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Aww.. rozdział po prostu mistrzowski ! <3 Czekam na pocałunek Harrego i Em :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam z niecierpliwością na następny ;* mam nadzieje że niedługo powstanie jakaś nowa para ;p a rozdział tak zajebisty że nie umiem tego ubrać w słowa...

    OdpowiedzUsuń
  11. zajebisty *.* Po prostu kocham te momenty z Em i Harrym <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Mało brakowało a dostałabyś kopa w tyłek (!), ale masz szczęście, ten rozdział cię uratował :D
    Po prostu wyjebany w kosmos (w tym dobrym sensie) :P

    OdpowiedzUsuń
  13. super rozdział. strasznie mnie wciągnęło to opowiadanie i całe przeczytałam w 2 dni :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej! Zmieniłam username z marie484ann na _polish_idiot_ :D

    OdpowiedzUsuń