czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział XXXI - "Do zobaczenia, Sammy."

  Chłopak z piskiem opon zatrzymał auto pod domem. Nawet nie fatygował się by postawić je na podjeździe. W tej chwili było mu to obojętne. Kiedy wysiadł z samochodu trzasnął drzwiami i szybkim krokiem ruszył w stronę budynku.
  Cały czas myślami był przy rozmowie z siostrą. Chciała żeby przyjechał, więc bez wahania to zrobił. Nie powiedział nawet reszcie swoich przyjaciół dokąd jedzie. Wiedział, że to głupio z jego strony bo teraz na pewno się martwią. Louis dzwonił do niego raz i pytał co się stało, ale jedyną odpowiedź jaką otrzymał to „Pogadamy później.”. Zayn nie miał ochoty teraz mu tłumaczyć co się dzieje bo sam zresztą nic nie wiedział. Sam nie powiedziała za dużo przez telefon. W sumie nic nie powiedziała. Malik słyszał tylko jak płacze i pyta czy może do niej przyjechać. W głowie miał różne scenariusze, ale starał się nie myśleć nad prawdopodobieństwami bo denerwował się jeszcze bardziej.
  Kiedy wszedł do domu nie zastał nikogo w salonie oprócz psa, który ucieszył się na widok właściciela, który go kompletnie zignorował.. Jego mama pewnie musiała być u siebie w pokoju, ale nie ją teraz chciał zobaczyć. Ruszył, więc schodami na górę, a następnie udał się do drzwi, na których wisiała niebieska tabliczka z białym napisem „Sam”. Nie tracąc czasu na pukanie otworzył je i wszedł do środka. Blond dziewczyna siedziała na łóżku z podkulonymi nogami, które obejmowała rękoma. Kiedy usłyszała, że ktoś wszedł do jej pokoju automatycznie przeniosła wzrok w stronę wejścia. Spojrzała na Zayn'a swoimi czerwonymi od łez oczami i uśmiechnęła się słabo.
- Hej. - powiedziała ledwo słyszalnie.
Chłopak bez słowa podszedł do jej łóżka i usiał obok niej by ją mocno przytulić.
- Hej. - wyszeptał jej we włosy – Co się stało? - zapytał.
Jednak wtulona w niego Sam milczała.
- Mała, musisz mi powiedzieć... Proszę. - głaskał ją delikatnie po plecach by choć trochę ją uspokoić – Gdzie jest Niall?
- U siebie. Musiał iść. Mama miała jakąś ważną sprawę do niego. Nie chciał, ale mu kazałam. - wyjaśniła cicho.
- Zostawił cię w takim stanie? - zapytał, a w jego głosie słychać było, że wcale mu się to nie podoba.
- Nie. - powiedziała szybko Sam – Nie widział, że płaczę.
- To przez niego?
- Nie. - odsunęła się trochę by móc na niego spojrzeć – On nie ma nic z tym wspólnego.
Z jednej strony Zayn'owi ulżyło, ale dalej nie wiedział o co chodzi.
- Więc co jest? - zapytał powoli wychodząc z siebie.
Nie lubił czekać, a to że jego siostra płakała jeszcze bardziej pogarszało sprawę. Blondynka otarła łzy końcem rękawa i wzięła głęboki oddech.
- Byliśmy z Horan'em w Starbucks'ie... - zaczęła znów cichym tonem unikając jego wzroku – On poszedł po kawę, a ja czekałam przy aucie. - urwała by spojrzeć mu w oczy, które bacznie ją obserwowały - Zayn... przyrzeknij, że nie zrobisz nic głupiego jak ci powiem.
Chłopak milczał chwilę jakby się nad tym zastanawiał po czym przytaknął.
- Postaram się.
- Proszę... - powiedziała błagalnie wycierając kolejną łzę, która spłynęła jej po zaczerwienionym poliku.
- Ok. - westchnął głośno – A teraz mi powiedz. I nie płacz, proszę. - w jego oczach widać było, że go również to boli.
- No więc zadzwoniłam wtedy do ciebie.
Chłopak skinął głową na znak, że pamięta.
- A chwilę później zobaczyłam... Scott'a z jego kumplami. - kontynuowała.
Mięśnie Malik'a momentalnie się napięły, a jego szczęka zacisnęła kiedy usłyszał to imię. Wkurzył się ...i to bardzo. Od razu zaczął żałować, że nie skończył z nim kiedy miał okazję. Niezależnie jak to brzmi.
- Zrobił ci coś? - zapytał, ale nie dał jej odpowiedzieć bo zaraz dodał – Zabiję tego skurwiela. Zabiję go. - wstał z łóżka, a jego pięści aż pobielały od siły z jaką je zaciskał.
- Zayn, nie! Nie możesz. Obiecałeś! - kolejne łzy wypłynęły jej z kącików oczu – Proszę, daj mi skończyć. - błagała.
Chłopak z frustracji złapał za końcówki swoich włosów i pociągnął je. Chwilę później wziął głęboki oddech by się choć trochę uspokoić po czym wrócił na miejsce obok siostry.
Sam wiedziała, że jej brat czasami miewał małe problemy ze złością dlatego rozumiała, że nie jest mu łatwo tak po prostu być spokojnym. Postanowiła więc opowiedzieć się wszystko tak by zabrzmiało to 'łagodnie'.
- Jak się już domyślasz on też mnie zobaczył. - mówiła dalej.

- Zobaczcie kogo tu mamy. - zaczął Scott z szerokim, bezczelnym uśmiechem zanim Sam zdążyła otworzyć drzwi samochodu i do niego wejść.
Przeklęła się w duchu za to, że w ogóle z niego wysiadła po czym przełknęła nerwowo ślinę i bez słowa odwróciła się w ich stronę. Z brunetem było dwóch chłopaków górujących nad nią wzrostem. Kojarzyła ich skądś. Obydwoje mieli ciemne włosy, a ich wygląd kojarzył się dziewczynie z ludźmi, którzy oznaczają kłopoty. Ta trójka z pewnością oznaczała kłopoty.
- Samantha Malik. Miło cię znów widzieć. - ten uśmiech nie schodził mu z twarzy – Kojarzycie ją, chłopaki? - zwrócił się tym razem do kumpli.
Obydwoje wyszczerzyli swoje białe, równe zęby.
- Siostra Malik'a? - zapytał jeden z małą blizną nad okiem – Ta z imprezy?
- Wow. Muszę przyznać, że jest jeszcze bardziej gorąca niż była. - powiedział drugi z kolczykiem w lewym uchu.
Mówili tak jakby Sam tu nie było, ale ich spojrzenia ani na chwilę jej nie opuszczały mierząc ją od góry do dołu co obrzydzało blondynkę.
- Gdzie twój braciszek, Sammy? - zapytał Scott.
Dziewczyna ściągnęła brwi obejmując się rękoma w talii.
- Nie nazywaj mnie Sammy. I to nie twoja sprawa gdzie jest mój brat. - odparła.
Chłopak parsknął. Tylko jej brat mógł ją tak nazywać. Skąd nagle wzięło się w niej tyle odwagi? Chwilę później zaczęła kwestionować czy to było mądre z jej strony.
- Radzę ci uważać na twój ton. - ostrzegł szorstkim tonem, a uśmiech zszedł mu z twarzy.
Dlaczego ona miała takiego pecha? Już drugi raz spotkała go przez przypadek w tak dużym mieście. Dlaczego nie może spotkać na przykład Johnnego Depp'a tylko akurat Scotta? Przeszło jej nawet przez myśl, że może on ją śledzi? Ale to przecież niemożliwe.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytała starając się opanować swój drżący głos.
Chłopak zrobił krok w jej stronę sprawiając, że blondynka cofnęła się aż poczuła, że plecami dotknęła rozgrzanej blachy samochodu. Jego usta znów wygięły się w bezczelnym uśmiechu. Sam miała tylko nadzieję, że Niall nie zjawi się dopóki sobie nie pójdą. Nie chciała go w to mieszać i nie chciała żeby coś mu się stało. Z pewnością nie miałby szans z tymi trzema typami. Na samą myśl Horan'a pobitego i leżącego na chodniku ściskało ją nieprzyjemnie w żołądku.
- Nie skończyliśmy naszej pogawędki.
Sposób w jaki to powiedział sprawił, że dziewczynie oddech uwiązł w gardle, a wspomnienia z tamtej nocy w lesie wróciły. Bała się i miała ochotę uciec, ale nawet jakby chciała to nie miałaby jak, ponieważ chłopaki zagradzali jej drogę.
- Skończyliśmy. - odparła cicho – Ty zakrwawiony na ziemi, a ja przestraszona w ramionach przyjaciela.

Sam od razu ugryzła się w język. Dlaczego to powiedziała? Szczęka Scotta zacisnęła się mocniej, a sekundę później podszedł do niej jeszcze bliżej przyciskając jej ciało swoim do czarnego BMW. Jedną ręką złapał mocno jej nadgarstek, a drugą położył na jej biodrze. Serce blondynki przyśpieszyło.
- To boli. - powiedziała przerażona starając się wyrwać z jego uścisku – Proszę, przestań. - błagała kiedy nie chciał jej puścić.
Wiedziała, że nie może jej nic zrobić przy ludziach, ale siła z jaką ją trzymał powodowała, że ból był straszny i na pewno zostawi siniaka. Scott słysząc jej słowa uśmiechnął się złośliwie.
- Podoba mi się kiedy mnie błagasz. - wyszeptał jej do ucha.
Czując jego ciepły oddech na swojej szyi od razu wstrzymała swój.
- Niedługo będziesz krzyczeć moje imię.
Sam przełknęła nerwowo ślinę po raz kolejny próbując się oswobodzić z jego uścisku, ale na nic się to nie zdało. Chłopak był za silny.
- Twój braciszek już ci nie pomoże. - dodał po czym złożył pocałunek na linii jej szczęki.
Blondynka automatycznie zacisnęła oczy obrzydzona jego działaniami. W myślach błagała by to wszystko się już skończyło.
- Do zobaczenia, Sammy. - powiedział z tym swoim uśmiechem cofając się o krok po czym odszedł razem ze swoimi kumplami.
Dziewczyna nie wiedziała, że wstrzymywała oddech dopóki nie odetchnęła głęboko. Złapała za obolałe miejsce i spojrzała na nie by zobaczyć na nadgarstku czerwony ślad, który perfekcyjnie pasował do dłoni Scott'a. Po jej poliku popłynęła pojedyncza łza, którą szybko wytarła i spojrzała w stronę kawiarni. Niall'a jeszcze nie było. Otworzyła szybko drzwi samochodu i weszła do środka zamykając je za sobą. Starała się uspokoić i wyrównać swój oddech. Nie mogła pokazać się przyjacielowi w takim stanie.
- Oddychaj. - nakazała sama sobie.
3 minuty później zobaczyła Horan'a zmierzającego w stronę auta z dwoma styropianowymi kubkami. Chłopak obszedł samochód i wślizgnął się od środka od strony kierowcy podając jedną kawę przyjaciółce.
- Wszystko w porządku? - zapytał ściągając brwi.
Sam wzięła od niego ciepły napój i wymusiła uśmiech w geście podziękowania. Starała się jak najbardziej żeby wyglądał prawdziwie.
- Tak. - upiła łyk.
- Nap... - urwał kiedy zadzwoniła jego komórka.
Blondynka odetchnęła z ulgą. Uratowana przez telefon. Niall wyciągnął swojego iPhone'a z kieszeni i odebrał bez patrzenia na numer.
- Tak? - zaczął po czym napił się kawy. - Emm... - przeniósł wzrok na przyjaciółkę, która posłała mu uśmiech – Ok. Będę za 15 minut. - skończył i schował komórkę z powrotem.
- Kto to? - zapytała starając się brzmieć normalnie, a nie jakby spotkała przed chwilą chłopaka, który chce ją skrzywdzić.
- Mama. - westchnął po czym przejechał dłonią po twarzy, a potem po włosach – Chciała ze mną o czymś porozmawiać. Mówi, że to ważne.
- Więc wracajmy żeby nie musiała czekać.
Niall wpatrywał się w nią swoimi błękitnymi tęczówkami jakby starał się wyczytać coś z jej oczu.
- Jesteś pewna, że wszystko ok? - zapytał po chwili.
Sam sięgnęła po jego wolną dłoń, którą trzymał na kolanie i lekko ścisnęła pocierając kciukiem o jej zewnętrzną stronę. Dziękowała w duchu, że miała długi rękaw bo inaczej chłopak zobaczyłby jej czerwony ślad na nadgarstku.
- Tak. - uśmiechnęła się ponownie – Jedźmy już.
Chociaż Horan nie do końca wierzył, ale odpuścił. Zbyt dobrze zna swoją przyjaciółkę. Zamierzał wypytać ją później albo pozwolić jej żeby sama mu powiedziała jeśli będzie chciała... bez żadnego nacisku. Przytaknął po czym odpalił silnik i ruszyli.

 Sam widziała złość, która buzowała w Zayn'ie. Założyłaby się, że gdyby miał teraz coś pod ręką rozwaliłby to. Pamiętała jak bardzo był wściekły kiedy bił Scott'a wtedy w lesie. Nie mogła sobie wyobrazić co zrobiłby mu teraz. Nawet nie chciała sobie tego wyobrażać. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł przez jej ciało. Wtedy położyła ostrożnie rękę na ramieniu brata chcąc by na nią spojrzał, ale ten dalej wpatrywał się gdzieś w ścianę głęboko nad czymś myśląc. Minęła dłuższa chwila zanim przeniósł na nią wzrok. Jego oczy pociemniały i były pełne złości. Zayn sięgnął po rękę, którą na nim trzymała i podwinął jej rękaw. Jego oczom ukazały się czerwone ślady, które były odzwierciedleniem ludzkiej dłoni. Na ich widok jego szczęka zacisnęła się jeszcze mocniej o ile było to w ogóle możliwe. Chłopak kipiał ze złości. Sam zauważyła, że obolałe miejsca pociemniały trochę odkąd wróciła do domu.
- Znasz tych dwóch co z nim byli? - zapytał nagle Malik przenosząc swoje spojrzenie na siostrę.
Dziewczyna ściągnęła brwi. Była trochę zaskoczona tym pytaniem. Dlaczego chciał to wiedzieć?
- Kojarzę ich skądś. - przyznała po chwili – Dlaczego pytasz?
- Mogłabyś sobie przypomnieć jak się nazywają? - jego ton głosu był o dziwo spokojny kiedy puścił jej rękę.
Sam wytężyła swój umysł starając sobie przypomnieć skąd ich zna. Myślała chwilę, ale nic nie przyszło jej do głowy. Lecz chwilę później nagle coś jej błysnęło.
- Jeden z nich, ten z kolczykiem, bywa czasami w naszej szkole. Widziałam go też kiedyś w klubie. Barman nazwał go Chris Hicks. - powiedziała.
Zayn znów się spiął. Blondynka wiedziała, że to przez imię, które mu podała. Na pewno go znał. I po wyrazie twarzy brata mogła też stwierdzić, że niezbyt go lubił.
- Znasz go? - zapytała by się upewnić.
- Ta. - wymamrotał po czym wziął głęboki wdech – A ten drugi?
- Go też widziałam w klubie. Wydaje mi się, że chodzi z jedną z dziewczyn z naszej szkoły. Ma chyba na imię Jacob, ale nie jestem pewna.
Malik przytaknął w zrozumieniu. Minęła chwila zanim na jego twarzy pojawił się pocieszający uśmiech. Przysunął się do siostry i objął ją ponownie jeszcze raz całując w czubek głowy.
- Wszystko będzie dobrze. Nikt cię nie skrzywdzi. - zapewnił ją.
Sam zdawała sobie sprawę, że może na zewnątrz Zayn już nie wygląda na wkurzonego, ale w środku pewnie wrzał ze złości. Po prostu nie chciał ją bardziej denerwować.
- Weź jakieś ciuchy. Zabieram cię nad jezioro. - powiedział po czym wypuścił ją ze swoich objęć i wstał kierując się w stronę drzwi.
- Zayn...
Chłopak zatrzymał się i obrócił na pięcie by na nią spojrzeć. Już nie płakała, ale jej oczy nadal były czerwone.
- Hm?
- Nie chcę zostawiać Niall'a.
- Zadzwoń do niego i powiedz mu żeby też się naszykował.
- Ok, dziękuję. - posłała mu uśmiech.
Odwzajemnił go po czym zniknął za drzwiami.
  Chłopak wiedział, że obiecał siostrze, że nie zrobi nic głupiego no ale coś zrobić musiał. Nie obchodziło go z czego i komu będzie się musiał potem tłumaczyć. Miał teraz ochotę znaleźć Scott'a i pobić go tak, że nie będzie mógł się ruszać. A najlepiej oddychać. Kurwa... ogarnij się, Malik. Chciał się uspokoić, ale rozmowa z samym sobą niezbyt mu pomagała. Stał teraz przed pokojem swojej mamy i musiał się uspokoić. Nie mógł pokazać się jej w takim stanie, ponieważ Patricia nie mogła się o niczym dowiedzieć. Musiał załatwić to sam. Nawet nie był pewien czy powie o tym przyjaciołom. Na sto procent będą na niego nieźle wkurzeni jeśli tego nie zrobi. Zayn wziął głęboki oddech i zapukał lekko po czym otworzył drzwi pokoju. Zajrzał do środka i zobaczył mamę kucającą na środku pokoju przed wielką walizką. Była odwrócona do niego tyłem, a dookoła niej walało się pełno ciuchów. Uśmiech pojawił się na jego twarzy na ten widok.
- Co się stało, Sam? - zapytała nie odwracając wzroku od swoich rzeczy, które w właśnie składała.
Malik bez słowa podszedł do niej i przytulił ją mocno od tyłu.
- Cześć mamo. - powiedział z uśmiechem kładąc jej głowę na ramieniu.
- Zayn? - odwróciła się zaskoczona w jego ramionach by po chwili odwzajemnić uścisk – Hej, skarbie! Co ty tu robisz?
- Mamooo... ile razy mam ci mówić żebyś nie nazywała mnie skarbem? - wymamrotał powstrzymując uśmiech, który wkradał mu się na twarz – Czuję się wtedy jakbym miał 5 lat.
- Zayyyynn. - przedrzeźniała go – Dla mnie wciąż jesteś moim małym chłopcem. - powiedziała kiedy wypuścił ją ze swoich objęć.
Na te słowa chłopak wywrócił oczami.
- Nie jestem mały. - zaprotestował – Jestem wyższy od ciebie jeśli jeszcze nie zauważyłaś.
Kobieta uśmiechnęła się szeroko.
- Oj tam. Więc co tu robisz? Już przyjechaliście? - zmieniła temat.
- Przyjechałem tylko po Sam i Niller'a. Reszta jest dalej nad jeziorem. - wyjaśnił po czym jeszcze raz rozejrzał się po pokoju gdzie leżały porozwalane ciuchy – Wow. Myślałem, że było tego mniej jak zawoziłem cię na lotnisko.
- Wszystko się przydało. - oznajmiła.
- Nie wątpię. - odparł z nutą sarkazmu w głosie.
Patricia była jedną z tych kobiet, które pakują wszystko na wszelki wypadek. Pff. Chyba wszystkie kobiety to robią. Gdyby uznać Louis'a za kobietę można byłoby zaliczyć go do nich. On również zawsze zabiera ze sobą wszystkie rzeczy. Nawet te nie potrzebne.
- Co do tej rozmowy... - Zayn przerwał ciszę drapiąc się przy tym po karku w zakłopotaniu.
- Nie ominie cię, mój drogi. - powiedziała tym razem z poważnym wyrazem twarzy.
- Wiem. Chciałem tylko...
- Powiesz mi dlaczego spóźniasz się cały czas na lekcje? - przerwała mu.
No i koniec z miłą Patricią. Kiedy chciał zacząć już się tłumaczyć usłyszał głos siostry gdzieś na korytarzu.
- Zayn! Jestem gotowa!
Szybko. Pomyślał. Ale i tak uratowała mu życie.
- Możemy porozmawiać o tym jutro? - zapytał z nadzieją w oczach uśmiechając się przy tym niewinnie
Kobieta westchnęła głośno zastanawiając się chwilę nad prośbą syna.
- Dobrze. - powiedziała w końcu – Bawcie się dobrze.
Chłopak wyszczerzył się w szerokim uśmiechu i pocałował ją w policzek po czym wstał.
- Dzięki.
- Do jutra. - pomachała mu zanim zniknął za drzwiami.
  Sam była już na dole i zakładała swoje błękitne Vansy. Obok niej stała mała torba, w której zapewne miała swoje rzeczy. Zayn zauważył, że jej oczy są w o wiele lepszym 'stanie' niż były wcześniej, więc musiała zrobić jedną z tych swoich sztuczek z makijażem. Chociaż tak naprawdę Sam go nie potrzebowała. Miała idealną cerę.
- Gotowa? - zapytał schodząc z ostatniego stopnia schodów.
Dziewczyna schowała sznurówki do środka i wyprostowała się po czym przytaknęła posyłając mu słaby uśmiech. Zayn podszedł do niej i przytulił ją mocno.
- Będzie dobrze. - wyszeptał – Nie musisz się bać, ok? - odsunął się żeby na nią spojrzeć. - Nie myślmy już o tym dzisiaj.
Sam wzięła głęboki oddech i znów przytaknęła.
- Ok.
Chłopak uśmiechnął się do niej i schylił po torbę, która stała obok, a następnie podał siostrze.
- Gdzie Niall? - zapytał otwierając drzwi i przepuszczając ją pierwszą.
- Zaraz powinien być. - powiedziała.
- Mama mu pozwoliła?
- Tak, ale mamy na niego uważać. - przypomniała kiedy ruszyli w stronę samochodu.
- Jasna sprawa.
- A, i Zayn... - złapała go za ramię by na nią spojrzał.
Tak też zrobił.
- Hm?
- Nie mów nikomu, proszę. Przynajmniej na razie. Nie chcę żeby się martwili.
Chłopak westchnął głęboko biorąc chwilę by nad tym się zastanowić. Tak czy siak się dowiedzą, ale jak na razie postanowił spełnić prośbę siostry. To będzie trudne.
- Ok.
Na dzisiaj koniec myślenia o pieprzonym Scott'cie. I tak facet ma przesrane.

***

- Może jednak zadzwońmy. - zaproponował po raz setny Harry, który chodził w tę i z powrotem po pokoju.
Cała siódemka siedziała zniecierpliwiona w salonie i czekała na Zayn'a, który odjechał sobie od tak nie racząc nawet powiedzieć gdzie jedzie. Wszyscy oczywiście oczekiwali od niego wyjaśnień, które obiecał przez telefon rozmawiając z Lou. Nie dość, że każdy się martwił to jeszcze pan Styles nie mógł się zamknąć.
- Harry... nigdzie nie będziemy dzwonić. I usiądź wreszcie. - nakazał podirytowany Liam opierając łokcie o kolana i chowając twarz w dłoniach.
Danielle siedziała obok niego i opierała głowę o jego ramię głęboko nad czymś myśląc. Chwilę później przyszedł Louis przynosząc każdemu puszkę z napojem. Specjalnie dla Emily wlał go do szklanki dołączając jeszcze do tego kolorową słomkę. Wszyscy byli już przyzwyczajeni, że ich przyjaciółka nie pije z puszek.
- Dzięki. - powiedziała uśmiechając się do niego lekko.
Kiedy Tommo skończył rozdawać napoje opadł na kanapę między Eleanor a Jo, a Harry dalej krążył po pokoju denerwując tym samym wszystkich dookoła.
- Styles, usiądź bo zamknę cię gdzieś gdzie światło nie dociera. - zagroziła Smirnoff.
Chłopak nie wątpiąc w szczerość tej wypowiedzi zajął miejsce obok niej rozkładając się na połowę kanapy i zakładając ręce za głowę.
- Ugh, Harry! Mówiąc „usiądź” nie miałam na myśli „zajmij całe miejsce i zgnieć Emily”. - powiedziała wiercąc się pod jego długimi nogami, które na nią położył.
- Muszę się zrelaksować. - odparł.
- Ale nie na mnie. - zaprotestowała posyłając mu spojrzenie.
- Oj nie przesadzaj. Wiem, że lubisz jak się na tobie kładę. - uśmiechnął się głupkowato na co reszta parsknęła śmiechem.
- Chciałbyś. - uderzyła go lekko w udo przez co Harry wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Zawsze możesz jeszcze położyć się na mnie. - zaproponował.
Emily wywróciła oczami.
- Albo mogę cię po prostu stąd zwalić. - uśmiechnęła się zwycięsko.
Lokaty zmrużył oczy.
- Przed chwilą sama kazałaś mi usiąść, a teraz chcesz mnie zwalić? - zapytał udając urażonego.
Zanim Emily zdążyła coś odparować zaczął dzwonić czyjś telefon. Czyjś znaczy Louis'a. Chłopak wyciągnął komórkę i spojrzał kto się do niego dobija.
- Malik. - oznajmił reszcie i odebrał dając na głośnomówiący.
- Joł. - przywitał się w dziwny sposób Niall, którego nikt nie spodziewał się usłyszeć.
- Siemasz, Nialler. Gdzie Zayn? - zapytał Lou.
- Ja tu dzwonię żeby powiedzieć ci, że cię baaaardzo kocham i że jestem głodny, a ty od razu o Malik'a pytasz? Ranisz moje uczucia, przyjacielu...
Wszyscy zaśmiali się na jego dobór słów.
- Ello wszystkim. Zayn właśnie prowadzi i nie może rozmawiać... to znaczy może, ale ja nie chcę żebyśmy wylądowali gdzieś na drzewie... - wyjaśnił.
- Bedę pamiętał jak będziesz kiedyś do mnie dzwonił i chciał żebym ci żarcie z KFC przywiózł. - odezwał się Malik.
- Ja ciebie też kocham, Zayn. Tak czy inaczej zapomniałem telefonu z domu i musiałem trochę naszego playboy'a po tyłku pomacać żeby dostać się do jego komórki. - powiedział i można było usłyszeć, że się uśmiecha – Ał! - wciągnął powietrze przez zęby – Za co to?
- Za to jak mnie nazwałeś. - oparł Malik dając reszcie kolejny powód do śmiechu.
- Nie bij go. Chcesz żeby znowu w szpitalu wylądował? - zapytała Sam.
- Właśnie. Słuchaj swojej siostry. - zgodził się Niall - Tak więc mam nadzieję, że zrobiliście duże zakupy bo jestem głodny.
- Może chciałbyś powiedzieć nam coś czego nie wiemy? - zapytała rozbawiona El.
- Heeeej, Ellll. - powiedział przeciągając litery – Kocham cię.
- Czy on coś pił? - odezwał się Harry z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Ma dobry humor. - wyjaśnił Zayn.
- A to dlaczego?
- To wy się jeszcze pytacie? - zdziwił się Nialler – W końcu wyrwałem się z chaty! - powiedział radośnie – Pewnie siedzicie nad tym jeziorem jak na jakiejś stypie, ale nie martwicie się. Z Horan'em będzie niezła impreza. I będzie żarcie. Wiem, że tęskniliście.
Wszyscy parsknęli śmiechem.
- Niall... chyba za dużo tabletek się nałykałeś, skarbie. - odezwała się Emily.
- Ciebie też kocham. - odparł.
- Horan, idioto. Skończ już z tym wyznawaniem miłości. Zaraz dojedziemy to będziesz mógł to wszystkim oznajmić. - powiedział Zayn.
- Dobra, dobra. - westchnął zrezygnowany – Do zaraz, moi mili. - pożegnał się – Może zostanę poetą? - dodał zanim się rozłączył.
Obecni w salonie wymienili się spojrzeniami po czym zaczęli się śmiać. Niall'a najwyraźniej rozpierała radość i energia.
- Skoro przyjeżdża Nialler to może zrobimy coś do jedzenia? - zaproponowała Joan.
- Dobry pomysł. - zgodziła się Danielle z uśmiechem na twarzy po czym wstała i ruszyła w kierunku części pomieszczenia gdzie znajdowała się kuchnia.
Za nią udała się Sanders, El i Emily.
- Pomogę wam. - zaoferował się lokaty również wstając z kanapy i dołączając do nich.
 Liam i Lou zaś postanowili zmierzyć się w jednej ze swoich ulubionych gier na PS3. Włączyli więc płaski telewizor, który wisiał nad kominkiem i zaczęli walkę.
  Po telefonie od Niall'a wszystkim ulżyło i nikt się już tak nie martwił jak wcześniej. Oczywiście dalej nie rozumieli dlaczego Zayn nie powiedział im, że jedzie po niego i po Sam. Jednak w dalszym ciągu będą chcieli się dowiedzieć. Teraz każdy już spokojnie mógł się czymś zająć.
- To co robimy? - zapytał Harry siadając na jednym z wysokich krzeseł przy blacie.
- Dobre pytanie... - Eleanor otworzyła lodówkę by sprawdzić jakimi składnikami dysponują – Co powiecie na...
- Frytki i kurczak z piekarnika. - przerwał jej chłopak.
- Jestem za. - odezwała się Joan
- No to niech będzie. - Danielle sięgnęła do jednej z dolnych szafek po siatkę gdzie znajdowały się ziemniaki i podała ją Styles'owi – Wybierz sobie partnera do obierania i krojenia ziemniaków.
- Ja mogę ci pomóc jeśli chcesz. - zaoferowała się Sanders.
- Ok. - uśmiechnął się szeroko.
Obydwoje wzięli potrzebne im rzeczy i wzięli się za robotę. W tym samym czasie dziewczyny zajmowały się resztą. Emily robiła sałatkę, a Dan i El przyprawiały kurczaka. Harry tak umiejętnie obierał ziemniaki, że co chwilę jakiś mały obierek trafiał w Jo, która się cały czas śmiała z lokatego przyjaciela.
- Harry, tak się nie trzyma obieraczki. - powiedziała rozbawiona – Musisz trzymać ją tak – pokazała mu - A nie jak... - urwała szukając słowa, ale chyba nie było żadnego odpowiedniego.
- Ok. - zrobił tak jak mu kazała i tym razem trafił w siebie, a nie w dziewczynę.
Nagle Jo wybuchła śmiechem, a Styles ściągnął brwi nie wiedząc o co jej chodzi.
- Co? - zapytał – Znów źle trzymam?
Emily, która kroiła sałatę po przeciwnej stronie lady pokręciła głową z uśmiechem.
- Hazz, masz obierkę we włosach. - wyjaśniła Smirnoff za przyjaciółkę, która nadal się śmiała.
Chłopak sięgnął ręką do swoich włosów i wymacał niechciane coś ze swoich ciemnych loków.
- Śmiejesz się z biednego Harrego? - zapytał udając urażonego i patrząc na Sanders, która już się opanowała.
- Nie. - zrobiła niewinną minkę.
- Dobraaa... Zapamiętam sobie. - wystawił jej język i kontynuował obieranie ziemniaków.
- Przyjechali! - krzyknął Lou nie odwracając wzroku od telewizora i na oślep wciskając przyciski na dżojstiku.
 Chwilę później przez drzwi wszedł Zayn, Niall i Sam. Irlandczyk obejmował przyjaciółkę ramieniem i uśmiechał się do niej szeroko przy tym o czymś zawzięcie opowiadając, a po blondynce widać było, że stara się słuchać, ale myślami chyba była gdzie indziej. Chwilę później ta dwójka przywitała się z Tomlinsonem i Liam'em po czym ruszyli w kierunku reszty również się z nimi witając.
- Widzę, że dobrze zrobiłem, że do was zadzwoniłem. - powiedział Horan widząc jak dziewczyny szykują jedzenie – Już nie mogę się doczekać. - pogłaskał się po brzuchu.
- Będziesz musiał jeszcze trochę poczekać. - oznajmiła Eleanor posyłając mu pocieszający uśmiech.
- Nie mogliście zacząć wcześniej? - zapytał podchodząc do lodówki po czym otworzył ją i zaczął skanować wzrokiem jej wnętrze.
- Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, że przyjeżdżasz to zaczęlibyśmy szybciej. - odparła Dan – A tak w ogóle to co się stało, że wy dwoje – tu skierowała się do Sam – przyjechaliście?
Wtedy blondynka wymieniła spojrzenia z bratem.
- Zadzwoniłam po Zayn'a bo się za wami stęskniłam. - posłała jej uśmiech.
- Stęskniłaś się za mną? Jaka ty kochana. - Harry wyszczerzył swoje białe zęby w szerokim uśmiechu po czym oparł głowę o brzuch Sam.
- Za nami. - poprawiła go Calder – Ale tak czy siak powinieneś nam powiedzieć, a nie odjeżdżać bez słowa. - tu przeniosła wzrok na Malik'a.
- Właśnie. - poparł ją Louis, który właśnie podszedł do nich z Liam'em i usiadł obok Styles'a.
- Wiem. Przepraszam. - westchnął.
- Dlaczego w ogóle nam nie powiedziałeś gdzie jedziesz? - zapytał Payne.
Teraz wszystkie spojrzenia w kuchni skierowane były na biednego Zayn'a, który próbował wysilić swój mózg by zręcznie uniknąć odpowiedzi. Myśl. Nakazał sobie. W tym samym momencie zadzwonił mu telefon. Dzięki bogu... Chłopak sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej komórkę po czym zerkając na ekran bez słowa ruszył w kierunku wyjścia. Kontakt wyświetlił się jako „Sara”. Czego ta laska chce? Nie ważne. Uratowała mi tyłek. Zanim odebrał zdążył jeszcze podpalić sobie papierosa. Dziewczynie chyba naprawdę zależało na tym żeby z nim pogadać bo nie przestawała dzwonić.
- Hej. - zaczęła, a po jej głosie można było wywnioskować, że się uśmiecha.
- Cześć. - wycedził nie mając zbyt ochoty z nią rozmawiać.
- Dawno nie rozmawialiśmy... - urwała czekając aż chłopak coś powie, ale kiedy nic od niego nie usłyszała kontynuowała – Dzwoniłam do ciebie, ale chyba byłeś trochę zajęty żeby odebrać albo oddzwonić.
Albo nie miałem ochoty z tobą gadać. Dodał w myślach.
- Tak czy inaczej chciałam zapytać co porabiasz. Wiesz... myślałam, że moglibyśmy powtórzyć nasze ostatnie spotkanie. Pamiętasz?
Nie. Byłbym wdzięczny gdybyś mi przypomniała bo trochę trudno jest zapamiętać te wszystkie laski.
- Ta. - wymamrotał po czym zaciągnął się dymem.
- Może spotkamy się tam gdzie się poznaliśmy? Na basenie?
Nagle Zayn skojarzył z kim rozmawia. Dziewczyna chodziła z Emily na zajęcia i poznał ją jednego dnia kiedy podwoził przyjaciółkę. Sara była wysoka i zgrabna. Jednymi słowy – gorąca. Zayn nie musiał się długo wtedy zastanawiać czy ma na nią ochotę widząc ją w stroju kąpielowym.
- W poniedziałek? - kontynuowała.
- W poniedziałek jestem zajęty. - odparł.
Ten dzień akurat przeznaczony był dla dziewczyny, która nie zachowywała się jak dziwka i która była o wiele ciekawszą osobą niż Sara.
- Posłuchaj... jak będę miał czas to dam ci znać, ok? - powiedział zanim zdążyła się odezwać i zaproponować inny dzień.
- Ok. - zgodziła się po chwili najwyraźniej zawiedziona.
Tak naprawdę nie miał najmniejszego zamiaru do niej dzwonić, ale musiał ją jakoś spławić.
- Muszę kończyć.
- Dobrze... Pa. - pożegnała się.
W końcu Zayn mógł się rozłączyć. Może nie był najmilszy podczas rozmowy, ale jakoś go to nie obchodziło. Nie rozumiał dlaczego takie dziewczyny nie mają szacunku dla swojego ciała. Oczywiście Malik nie miał najmniejszego zamiaru je umoralniać. Jak już się same na niego rzucały to po prostu korzystał.
  Kiedy skończył palić wrócił do środka. Wszyscy o czymś dyskutowali śmiejąc się przy tym. Nawet Sam się uśmiechała. I nie był to ten sztuczny uśmiech tylko ten prawdziwy. Pewnie miało to też coś związanego z Niall'em, który właśnie wciągał kanapkę mówiąc coś z pełną buzią i jak zwykle ją obejmował. Liam zaś klęczał przy jednej z szafek. Zayn nie wiedział co robi dopóki nie zobaczył w jego ręku rączki, którą najprawdopodobniej oderwano. Dlaczego mnie to nie dziwi?
- Co się dzieje? - zapytał patrząc na Payne'a.
- Em... Horan urwał uchwyt od szafki. - wyjaśnił a co reszta wybuchła śmiechem.
Malik spojrzał na blondyna ściągając brwi.
- Dopiero cię przywiozłem, a ty już musiałeś coś zepsuć?
Niall wzruszył ramionami rąbiąc minę niewiniątka.
- Ja jestem chory. Nie możesz na mnie krzyczeć. - bronił się z uśmiechem.
- Nic ci się nie stanie jak poleżysz sobie trochę w szpitalu. - odparł.
- Ranisz moje uczucia... - udał urażonego.
- Ciesz się, że nie oderwał drzwiczek. - odezwała się Smirnoff – A był blisko.
- Horan... To nie jest trudne jednocześnie jeść i myśleć. - powiedział Harry z szerokim uśmiechem.
- Spadaj, Styles. - odparował z pełną buzią – To kiedy te frytki?
Zayn wykorzystując to, że reszta była zajęta rozmową podszedł do siostry.
- Wszystko w porządku? - szepnął jej do ucha.
Dziewczyna tylko przytaknęła i posłała mu uśmiech.
  Jakąś godzinę później wszyscy siedzieli najedzeni w salonie nie wiedząc co dalej ze sobą zrobić, a nikt nie miał ochoty się ruszać z miejsca, więc aktywność fizyczna odpadała. Jedyny Niall wciskał jeszcze w siebie paczkę żelków. Nikt nie chciał wyobrażać sobie co dzieje się teraz z jego żołądkiem.
- Może obejrzymy jakiś film? - zaproponowała Eleanor, która siedziała wtulona w Lou.
- Dobry pomysł. - zgodził się Liam.
- Styles, weź coś włącz. - powiedział Zayn.
- Dlaczego ja? - wymamrotał lokaty, któremu tak jak każdemu nie chciało się wstawać.
- Bo tak.
- Ruszaj tyłek, Hazz. - ponagliła go Emily.
Ten spojrzał na nią i pokręcił głową z niedowierzaniem wywracając przy tym oczami. Chwilę potem wstał w żółwim tempie i podszedł do wysokiej półki, na której znajdował się rząd płyt DVD.
- To co oglądamy? - zapytał zwracając się do reszty.
- A jest tam coś czego jeszcze nie oglądaliśmy? - odezwał się Louis.
Harry przejechał wzrokiem po pudełkach z filmami po czym wyciągnął jedno.
- Tego chyba. - spojrzał na okładkę, na której był dziewczyna w samej bieliźnie z lizakiem w ręku, a za nią siedziało dwóch facetów, którzy z pewnością patrzyli się na jej tyłek.
- A co to?
Styles w odpowiedzi pokazał im pudełko szczerząc się przy tym głupkowato. Wszystkie dziewczyny w tym samym momencie wywróciły oczami, a na twarzach chłopaków, tak jak na twarzy Harrego, pojawiły się szerokie uśmiechy.
- Dlaczego nie dziwi mnie, że wybrałeś akurat ten? - zapytała Dan.
- Zgaduję, że to coś zboczonego. - powiedziała Sam, która jak się można domyślić siedziała obok Horana na podłodze.
- Jeśli wybierał to Styles to raczej jest to coś zboczonego. - zauważyła Emily.
- Malik? - Lou zwrócił się do przyjaciela – Skąd ty masz tu porn...
- Stop! - przerwała mu blondynka, wiedząc że rozmowa wkracza na temat, na który nie ma ochoty rozmawiać – Co to za gatunek? - zapytała Harrego.
Chłopak spojrzał na pudełko by to sprawdzić po czym z powrotem spojrzał na przyjaciółkę i uśmiechnął się.
- Komedia.
- To włączaj. - nakazał Horan.
Styles tak też zrobił. Wsadził płytę do DVD po czym zgarnął pilota w drodze powrotnej na kanapę, na której siedziała Emily. Następnie usiadł i skierował na nią wzrok i poklepał swoje kolana dając jej tym samym znak by się położyła. Po chwili zastanowienia spełniła jego życzenie, ale wcześniej sięgnęła jeszcze po poduszkę by było jej wygodniej.
- Dobry pomysł. - powiedział Zayn z łobuzerskim uśmiechem – Nie wiadomo jakie wypukłości mogą pojawić się podczas seansu.
Chłopaki parsknęli śmiechem od razu rozumiejąc co miał na myśli.
- Zboczeniec. - wymamrotała Smirnoff.
  Podczas seansu Malik miał przeczucie jakby jego słowa miały obrócić się przeciwko niemu. Z pewnością nie powinien siadać obok Jo. Nie kiedy film był naprawdę zboczony, a ona miała na sobie obcisłą bokserkę i szorty, które krótsze już być nie mogły. W dodatku dziewczyna chyba miała w nawyku przygryzanie wargi. Starał się na nią nie patrzeć, ale ta misja momentami okazywała się niemożliwa. Czół się jakby ktoś podkręcił ogrzewanie. Nie dobrze, Malik. Co ta dziewczyna z tobą robi? Najgorsze jest to, że nie powinien myśleć o niej w ten sposób, ale na myśl przychodziły mu różne dziwne rzeczy. Ogarnij się. Nakazywał sobie. Zastanawiał się czy ona czasami też nie zauważyła, że zrobiło się gorącej. Zmusił się w końcu by przez chwilę nie odrywać wzroku od telewizora, ale jak na złość w tym samym momencie Jo zaczęła się trochę wiercić, delikatnie ocierając się przy tym o chłopaka. Kurwa. Nie wytrzymam. Jak ona to robi? Z drugiej strony nie można mu się dziwić. Zayn od prawie trzech tygodni nie uprawiał seksu. Jakby tego było mało Sanders nagle zachciało się sięgnąć po telefon, który leżał na stoliku i kiedy się po niego nachylała oparła się ręką o nogę Malik'a, a ten momentalnie przestał oddychać. Nie wytrzymam dłużej. Czół się jak jakiś napalony szczeniak. Jo sprawdzając godzinę na komórce zwilżyła usta językiem po czym wróciła na swoje miejsce opierając głowę o zagłówek kanapy gdzie Zayn trzymał rękę. Więcej jej dotyku już nie mógł znieść. Najwidoczniej jej to nie przeszkadzało. Wstał w takim tempie by nikt nic nie podejrzewał i udał się do łazienki.
- Wszystko w porządku? - zapytała dziewczyna, która przyprawiała go o zawrót głowy.
- Tak. Zaraz wracam. - oznajmił i zniknął za drzwiami.
Przekręcił kurek w kranie i zmoczył twarz zimną, a raczej lodowatą wodą. Przyjemny chłód momentalnie przeszedł przez jego ciało. Można byłoby założyć się, że gdyby wrzucić go teraz do wanny z lodem, ten stopniał by w minutę. Patrząc w lustro wziął kilka głębokich wdechów po czym złapał za ręcznik, który wisiał niedaleko i wytarł nim mokrą twarz. Przydałby się zimny prysznic. Ale teraz musiał wracać bo wiedział, że jeśli tego nie zrobi to chłopaki nie oszczędzą głupich komentarzy o tym w jakim celu udał się do łazienki. Dopiero zleciała połowa filmu, a on zmuszony jest wytrzymać tam jeszcze drugą. Przy jedynej dziewczynie, która działa na niego aż TAK. Zastanawiał się jak zachował spokój kiedy widział ją w samej bieliźnie. Będzie coraz gorzej... W końcu wrócił do salonu i zajął swoje miejsce obok Jo. Tortur ciąg dalszy.

***

  Jesteś nikim. Nikim! Zwykłą pomyłką, którą popełniliśmy. Nie ma z ciebie żadnego pożytku. Wszystko niszczysz. WSZYSTKICH niszczysz. Naprawdę nie mogę na ciebie patrzeć. Czasami zastanawiam się czy zdajesz sobie sprawę, że nikt cię nie chce? Nikomu nie jesteś potrzebna. Tylko się nad tobą litują. Nie wiem dlaczego się jeszcze ciebie nie pozbyłem. Jak mogłem mieszkać przez tyle lat z kimś kto zabił swojego brata?! Na nic nie zasługujesz. Jeszcze się niczego nie domyśliłaś? Nie dotarło jeszcze do ciebie, że powinnaś odejść? Ale tak na dobre? Tylko pamiętaj, wybierz najbardziej bolesną drogę. Bo na taką zasługujesz. Im szybciej to zrobisz tym lepiej. Nikt nie będzie za tobą tęsknił. Nikt nie przyniesie ci kwiatów na grób. Po prostu zapomną. Będzie nam bez ciebie lepiej.

  Emily gwałtownie zerwała się do pozycji siedzącej ciężko i głośno oddychając. Przejechała dłonią po czole, na którym czuła małe kropelki potu po czym odgarnęła swoje potargane włosy do tyłu starając się przy tym wyrównać i opanować swój oddech. Przełknęła ślinę i spojrzała w prawo na śpiącą Jo i Sam. Cieszyła się, że ich nie obudziła. Nie musiała mówić co się stało i odpowiadać na pytania przyjaciółek. Następnie spojrzała na lewo na szafkę nocną gdzie leżał jej telefon. Szybko sięgnęła po niego i sprawdziła godzinę. 02:31. Zawsze o tej porze. Zawsze te same słowa. Wcześniej nie wiedziała kto je wypowiadał, ale teraz już wie. Koszmar, który powtarza się każdej nocy już od półtorej miesiąca powoduje, że zrywa się i nie może zasnąć przez następne dwie godziny. Nienawidzi tego. Teraz jeszcze bardziej.
  Dziewczyna wyplątała nogi spod kołdry i postawiła je na miękkim dywanie, biorąc głęboki oddech wstała i ruszyła do swojej torby, która stała obok biurka. W pokoju panował mrok, więc wcześniej wzięła telefon by móc znaleźć bez problemu to co chciała. Zaświeciła sobie i wygrzebała ze swoich rzeczy czarną górę od stroju kąpielowego, która akurat pasowała do jej majtek co i tak ją w tym momencie nie obchodziło. Następnie zdjęła dużą, białą koszulkę, która należała do któregoś z chłopaków i założyła to co przed chwilą wyciągnęła po czym z powrotem ubrała duży t-shirt. Chwilę później odłożyła telefon na miejsce wcześniej biorąc ręcznik, który wisiał na krześle i po cichu wyszła z pokoju. Udała się wzdłuż długiego i ciemnego korytarza starając się na nic nie wpaść. Jej ciało nadal się trzęsło po śnie, a raczej koszmarze, który miała. Było jej gorąco, a oddech nadal miała nierówny. Czuła się jakby przed kimś uciekała, ale nie czuła fizycznego zmęczenia. To tylko sen. powtarzała sobie w myślach. W końcu dotarła do salonu-kuchni i ruszyła prosto w stronę dużych tarasowych drzwi. Starała się robić jak najcichsze kroki, ale jej stan za bardzo jej na to nie pozwalał.
- Em?
Usłyszała znajomy głos. Nie, proszę. Nie teraz. Nie chciała odpowiadać
na żadne pytania. Dziewczyna zatrzymała się w połowie drogi i odwróciła na pięcie żeby zobaczyć Harrego stojącego na schodach. W ciemnym pokoju było dość jasno żeby chłopak mógł dostrzec w jej oczach, że coś jest nie tak. Bała się. Jej ciało drżało. Było jej zimno? Nie, na pewno nie. Bez żadnego słowa podszedł do niej i mocno ją przytulił. Emily po chwili wahania również go objęła. Mimo że było jej wcześniej gorąco to nie przeszkadzało jej, że ciało Harrego było jeszcze bardziej ciepłe niż ona sama. Było przyjemne. Zamknęła oczy trzymając głowę przy jego klatce piersiowej i słuchając bicia jego serca. Jego duże dłonie gładziły delikatnie jej plecy przez cienki materiał koszulki starając się ją uspokoić. Działało. Dziewczyna po chwili przestała drżeć, a jej oddech stał się spokojny i równy, ale nie chciała opuszczać jego silnych ramion. Mogłaby tu zostać na zawsze. Czuła się bezpiecznie. Czuła się chciana? Nie tak jak mówił jej głos we śnie. A może Harry się po prostu nad nią litował? Naprawdę nie wiedziała co myśleć.
- Nikomu nie jestem potrzebna. - wyszeptała nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
- Nie mów tak. Wszyscy cię potrzebujemy... Ja cię potrzebuję. - ostatnie trzy słowa powiedział ciszej.
Delikatnie gładząc jej włosy pocałował ją w czubek głowy. Emily słysząc jego słowa odsunęła się trochę tak by móc spojrzeć mu w oczy. Teraz tym bardziej nie wiedziała co myśleć. Czy to wszystko musi być takie pokręcone? Takie trudne? Sięgnęła ręką żeby dotknąć jego policzka i delikatnie pogłaskać go kciukiem. Harry zamknął oczy czując jej dotyk. Znów ten sam przyjemny dreszcz przeszył jego ciało. Chciał więcej, ale nie mógł nic zrobić.
- Dziękuję. - wyszeptała po czym stanęła na palach by móc dosięgnąć jego policzka i złożyć na nim krótki pocałunek.
Znów te uczucie. Uczucie, którego nie miał dosyć. Dlaczego to wszystko musi trwać tak krótko? Kiedy nie czuł już jej małej dłoni, a zamiast tego poczuł zimne powietrze otworzył oczy by na nią spojrzeć. Emily posłała mu lekki uśmiech po czym złapała go za rękę i ruszyła w stronę wyjścia zatrzymując się przed nim by założyć swoje białe Conversy. Harry bez słowa zrobił to samo. Nie wiedział gdzie chce go zabrać dopóki nie zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu. Zauważył ręcznik w jej ręce, jej dużą białą koszulkę i to, że nie miała na sobie żadnych spodni czy spodenek tylko majtki. Przeniósł wzrok z jej zgrabnych nóg na jej twarz kiedy znów go pociągnęła, tym razem na zewnątrz. Ruszyli przez żwirowy podjazd, przez który mogli normalnie przejść, ponieważ mieli buty, a potem udali się na pomost. Harry uśmiechnął się kiedy zorientował się jakie dziewczyna ma zamiary. Kiedy doszli na koniec obydwoje zatrzymali się, a Emily rzuciła ręcznik gdzieś obok siebie i puściła dłoń przyjaciela by móc zdjąć koszulkę i swoje trampki. Gdy to zrobiła spojrzała na chłopaka, który stał tam i obserwował każdy jej ruch.
- Będziesz tak stał? Rozbieraj się. - uśmiechnęła się i zrobiła krok w jego stronę żeby pociągnąć za sznurek jego dresowych spodni.
Przez jej ruch na jego twarzy również pojawił się uśmiech, ale się nie ruszył. Po prostu patrzał na nią jak zahipnotyzowany.
- Sama mam cię rozebrać? - zapytała – Harry, czasami naprawdę zastanawiam się czy nie jesteś pięciolatkiem w ciele siedemnastolatka. - powiedziała rozbawiona kiedy nie odpowiedział – Więc jak? Mam iść pływać sama?
 Wtedy Styles wrócił na ziemię. Uśmiechnął się szeroko po czym złapał za końce swojej koszulki i ściągnął ją przez głowę by potem rzucić gdzieś na bok. Następnie jednym szybkim ruchem pozbył się butów i spodni zostając w samych bokserkach. Emily skłamałaby jeśli powiedziałaby, że nie podoba jej się to co widzi. Zdawała sobie sprawę z tego co te wszystkie dziewczyny w nim widzą... był naprawdę piękny. Jego ciało, te dołeczki, te loczki, ale właśnie o to chodzi, że one patrzyły tylko na to. Nie znały go. Nie znały tego słodkiego Harrego, którego znała ona. Zobaczyła już każdą jego stronę... grzecznego, bezczelnego, zboczonego, tego co flirtuje kiedy może, wrednego, słodkiego, złego, a nawet wystraszonego i wiele innych.
- Podziwiasz widoki? - odezwał się w końcu z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Emily szybko przeniosła wzrok na jego twarz i również się uśmiechnęła.
- Chciałam być wcześniej miła i nie dostałeś za to, że sam rozbierałeś mnie wzrokiem, ale jeśli chcesz w ten sposób... następnym razem będę pamiętać. - wzruszyła ramionami i odwróciła się od niego po czym szybkim krokiem podeszła do krawędzi pomostu i bez wahania wskoczyła do chłodnej wody.
Chwilę później wynurzyła się i spojrzała z uśmiechem na przyjaciela machając rękoma przy powierzchni by utrzymać się w miejscu. Już otworzyła usta żeby powiedzieć coś w stylu „Będziesz tam tak stał?”, ale Harry ją wyprzedził i kilka sekund później znajdywał się już w wodzie.
- Czuj się wyjątkowo bo za cholerę nie poszedłbym pływać w jeziorze w środku nocy jeśli ktoś by mnie namawiał. - oznajmił chłopak szczerząc się słodko gdy się wynurzył.
Emily zmrużyła oczy.
- Jakoś nie miałeś z tym problemu jak pojechaliśmy pod namioty. - odparła.
- Masz na myśli wtedy kiedy pomagałaś mi się rozbierać? - zapytał z cwanym uśmiechem.
Wtedy Em uderzyła dłonią w taflę wody ochlapując przy tym przyjaciela jak to miała w zamiarze. Harry zaśmiał się odwracając głowę.
- Byłeś wstawiony i prawie się utopiłeś, kretynie. - powiedziała kręcąc głową z niedowierzaniem.
Styles wrócił do niej wzrokiem kiedy upewnił się, że nie jest narażony na dalsze ataki, nadal szeroko się uśmiechając.
- Jedyne co pamiętam to jak kazałaś zdjąć mi spodnie.
Emily wywróciła oczami po czym spojrzała na drugą stronę jeziora.
- Płyniemy do drugiego brzegu i z powrotem. - powiedziała zmieniając temat – Kto pierwszy, hm?
Harry udawał, że się nad tym zastanawia.
- Ok. Jak wygrasz ty to...
- Powiesz mi z kim się wtedy umówiłeś. - dokończyła.
- Kiedy? - zapytał chociaż dobrze wiedział.
- Tego dnia co szliśmy wszyscy odwiedzić Horan'a. Spotkaliśmy się jak wracałam z treningu. - wyjaśniła.
Lokaty myślał przez chwilę po czym westchnął.
- Ok. - zgodził się – Ale jak ja wygram to... - przerwał by się zastanowić - ... mogę wymyślić jak wrócimy?
- Niee. - odparła ściągając brwi – To będzie nie fair. Lepiej wymyśl coś szybko bo zamarzam.
Po chwili zastanowienia na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech.
- Więc?
- We wtorek moja kuzynka przywozi do nas małą Amy. Będę musiał ją pilnować. Jak przegrasz to przyjdziesz i mi pomożesz.
- Ok. - zgodziła się bez wahania.
Emily wiedziała, że Harry doskonale radzi sobie z dziećmi bez niczyjej pomocy bo wszystkie go kochają. Lepią się do niego jak rzepy. Styles ma już ten urok, których wszystkich przyciąga. Od małych dzieci do starszych kobiet. Nie mam szans. Pomyślała. Świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że jej przyjaciel również dobrze pływa. Nawet lepiej od niej. Uczciwie Em na pewno nie wygra.
- Dobra... Start.
Zanim Harry zdążył się zorientować Smirnoff już płynęła w stronę drugiego brzegu.
- To nie fair! - krzyknął po czym ruszył za nią jak najszybciej mógł.
Niestety podstęp Emily nic nie dał, ponieważ Styles bez najmniejszego problemu ją dogonił. Byli na równi do momentu kiedy zawrócili. Potem już chłopak prowadził. Em chociaż chciała to nie mogła zmniejszyć dystansu między nimi. Kiedy odcinek już się kończył i pomost był już blisko Smirnoff przyszedł do głowy pewien pomysł.
- Jest! - krzyknął triumfalnie Harry dopływając do mety.
Odwrócił się by sprawdzić gdzie jest jego przyjaciółka i chciał już coś powiedzieć, ale ta zniknęła.
- Em? - rozejrzał się dookoła, a uśmiech zszedł mu z twarzy – Em! To nie jest śmieszne!
Tak, kretynie. Na pewno cię usłyszy jak jest pod wodą. Styles podziwiał swój wewnętrzny geniusz. Dalej rozglądał się dookoła, ale nic. Pewnie mnie wkręca. Powoli zaczynał wątpić w tę myśl kiedy sekundy leciały, a jej dalej nigdzie nie było. Ile można wytrzymać bez powietrza? Chłopak zaczynał się powoli martwić, a dziwne uczucie ściskało go w żołądku.
- Em! - krzyknął.
Przełknął nerwowo ślinę, a jego serce zaczęło bić szybciej. Ile czasu minęło? Ponad minuta? Kurwa mać. W tym samym momencie z zaskoczenia ktoś wskoczył mu na plecy, że prawie nie krzyknął.
- Buu!
Chwilę później usłyszał przy uchu chichot przyjaciółki, która obejmowała go rękoma za szyję, a jej ciepłe ciało przylegało do jego. Dopiero teraz zorientował się, że wstrzymywał oddech. Zabiję ją. Odwrócił się w jej objęciach by spojrzeć w jej rozbawione tęczówki.
- Zwariowałaś?! - zapytał prawie krzycząc po czym mocno ją przytulił.
Czuł, że właśnie przestała się śmiać i chyba zrozumiała, że prawie doprowadziła go do zawału. Nie zwracał nawet już uwagi na zimną wodę.
- Harry. To był żart. - powiedziała spokojnie czując jego szybko bijące serce.
- Nie rób tego więcej. - wyszeptał chowając twarz w zagłębieniu jej szyi.
Emily nie miała pojęcia, że to go tak wystraszy. Gdyby wiedziała, że aż tak zareaguje nie zrobiłaby tego. Nagle zalało ją poczucie winy.
- Przepraszam. - przejechała dłonią po jego mokrych lokach – Jest zimno, Harry. Wracajmy już. - powiedziała i kiedy chciała uwolnić się z jego objęć on przytulił ją jeszcze mocniej – Hazz...
Tak naprawdę w jego silnych ramionach było jej ciepło, ale ona bardziej martwiła się o niego.
- Nie wolałbyś przytulać mnie gdzieś gdzie jest cieplej? - zapytała z lekkim uśmiechem, którego i tak nie mógł zobaczyć.
Na te słowa chłopak wypuścił ją niechętnie ze swoich objęć i spojrzał na jej usta. Jej wargi były sine i zadrżała kiedy się od niej odsunął. Następnie złapał ją za rękę i podpłynęli razem do pomostu. Harry wyszedł pierwszy po czym podał dziewczynie rękę i pomógł jej zrobić to samo. Następnie sięgnął po ręcznik i owinął go wokół jej ramion.
- Dzięki. - posłała mu lekki uśmiech.
Chłopak podniósł wszystkie ciuchy z drewnianego pomostu, łącznie z jej butami i podał je jej, a potem założył swoje Conversy na mokre stopy i podszedł do przyjaciółki odwracając się do niej tyłem.
- Wskakuj. - powiedział.
Smirnoff wspięła się na jego plecy lokując ich rzeczy między nimi, a trampki wzięła w ręce, którymi obejmowała jego szyję uważając by nie zsunąć z siebie ręcznika. Chwilę później stało się coś czego Harry się nie spodziewał. Dziewczyna złożyła pocałunek na jego lewym ramieniu przesyłając tym samym przez jego ciało milion woltów.
- Przepraszam. - wyszeptała wtulając się w niego jeszcze bardziej kiedy ruszyli w stronę domu.
Styles wiedział, że przeprasza za ten głupi żart. I wiedział, że było to szczere.
Kiedy byli już w środku Harry postawił ostrożnie Emily na podłogę i zdjął buty biorąc od niej swoje rzeczy.
- Jesteś śpiąca? - zapytał patrząc w jej ciemne oczy.
- Nie. - odparła prawie się trzęsąc.
- To idź i się przebierz, a ja zrobię ci coś ciepłego do picia.
Dziewczyna przytaknęła i ruszyła do 'swojego' pokoju. Przeszła przez korytarz i po cichu wśliznęła się przez drzwi by potem tak jak wcześniej wziąć telefon i przyświecić sobie nim i znaleźć rzeczy w torbie. Sam i Jo dalej pogrążone były w głębokim śnie. Dobrze, że nie zauważyły wcześniej jej nieobecności. Emily wybrała komplet suchej bielizny po czym z białą koszulką w ręce, którą miała wcześniej na sobie, udała się do łazienki gdzie mogła się przebrać. Kiedy to zrobiła wykręciła jeszcze włosy i przetarła je ręcznikiem. Następnie wróciła do salonu-kuchni gdzie Harry leżał na kanapie również już przebrany w suche ciuchy. Brakowało mu jedynie koszulki. Na stoliku obok stał kubek z parującym napojem. Kiedy chłopak zobaczył Em uśmiechnął się do niej po czym kiwnął do niej żeby podeszła. Smirnoff zrobiła o co prosił i wzięła gorącą herbatę biorąc mały łyk. Idealna. Pomyślała. Cieszyła się, że wiedział dokładnie jaką lubi. Po chwili odstawiła ją na miejsce i położyła się obok Harrego, który z wielką chęcią ją do siebie przytulił. Oparła głowę o jego ramię, objęła go ręką w pasie i splotła swoje nogi z jego. Drobne ciało Emily niemalże chowało się przy ciele jej przyjaciela, a była ona niższa od niego o głowę. Kontrast między jego wielką dłonią i jej malutką był widoczny kiedy chłopak splótł ich palce.
- Powiesz mi co się stało? - zapytał Harry przerywając ciszę.
Dziewczyna wiedziała, że ma na myśli sytuację kiedy spotkała go po tym ja wyszła roztrzęsiona ze swojego pokoju po tym głupim koszmarze. Ścisnęła mocnej jego rękę i odetchnęła głęboko.
- Miałam zły sen. - powiedziała krótko.
- Musiał być naprawdę zły. - stwierdził głaskając ją po plecach.
Te przyjemne uczucie kiedy dotykała jego rozgrzanego ciała swoim sprawiało, że chciała zostać tu na zawsze. Co się ze mną dzieje?
- Ten sam od ponad miesiąca. - szepnęła.
Harry ściągnął brwi i odwrócił głowę by na nią spojrzeć. Ich oczy się spotkały, a twarze dzieliły centymetry. Miała koszmary?
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał.
- Nie chciałam nikogo martwić. Zresztą i tak nic nie możesz z tym zrobić. - wyjaśniła.
- Mogę próbować. - odparł.
Leżeli tak patrząc sobie w oczy kiedy zapadła cisza.
- Co to za sen? - Harry ją przerwał.
Emily wzruszyła ramionami.
- Jakiś głos mówi mi, że na nikogo nie zasługuję i że jestem niczym... że najlepiej jakbym odeszła i nikt nie będzie za mną tęsknił. - wyjaśniła.
Ciało chłopaka się napięło, a szczęka zacisnęła.
- Odeszła? - powtórzył chociaż domyślał się o jakie 'odejście' chodzi.
- Yhym. Żebym zrobiła to tak żeby bolało.
Harry nigdy nie pomyślałby, że tak silna dziewczyna jak Emily może mieć takie sny. I być przerażona. Jak w ogóle w jej głowie mogą tworzyć się takie rzeczy? 'Ktoś' od ponad miesiąca powtarzał jej, że ma się zabić? To bolało nawet Styles'a. Nie mógł myśleć o tym, że odebrałaby sobie życie. Przecież to jest Em. Nie zrobiłaby tego, prawda? Ma przyjaciół. Czy to wina jej rodziców? A najgorsze było to, że Harry dowiedział się o tym dopiero teraz. Jak mógł nie zauważyć tego wcześniej? Że coś ją męczy? Ty jebany idioto.
- Emily... obchodzisz nas wszystkich. Kochamy cię. - Ja cię kocham. - Jesteś naszą przyjaciółką. Chyba udowodniliśmy ci to wiele razy. Dbamy o siebie nawzajem. Nigdy nie słuchaj 'tego głosu'. Nie wiem co byśmy zrobili gdybyś... - wziął głęboki oddech, a to słowo nawet nie chciało przejść mu przez gardło - ...gdyby coś ci się stało. Chyba bym się zabił.
Dziewczyna ściągnęła brwi na jego ostatnie zdanie.
- Nie mów tak. - nakazała.
- Powinnaś była powiedzieć mi wcześniej. Wiem, że nigdy nie lubiłaś pokazywać swoich słabości. Nie wiem dlaczego... Ostatni raz kiedy widziałem jak płaczesz kazałaś mi spadać. Nawet nie mogłem nic zrobić. To bolało. Tak bardzo chciałem cię przytulić i powiedzieć, że wszystko co powiedziała ta suka to nieprawda i że wszystko będzie dobrze. Nie mówię, że masz płakać czy coś, ale chciałbym żebyś mi mówiła kiedy dzieją się takie rzeczy i się nie wstydziła. - przerwał by pocałować ją w czubek głowy – Ok?
Emily zastanowiła się przez chwilę nad jego słowami po czym przytaknęła.
- Dobrze. - zgodziła się – Dziękuję.
Harry posłał jej uśmiech po czym przytulił mocniej, dziewczyna zaś położyła głowę na jego klatce piersiowej i zaczęła słuchać szybkiego bicia jego serca. Nie rozumiała tego dziwnego uczucia kiedy z nim była i kiedy ją dotykał. Przecież to tylko twój przyjaciel. Mówiła sobie.
- Wygrałem. - odezwał się Styles po kilku minutach ciszy – Pomagasz mi we wtorek.
Emily nie widziała jego twarzy, ale wiedziała, że się uśmiecha.
- I tak bym ci pomogła. - powiedziała szeptem.
Znów chwila ciszy.
- Tanya Gilbert. - wycedził nagle.
Smirrnoff podniosła głowę i spojrzała na niego, a sekundę później na jej twarzy zagościło rozbawienie.
- Żartujesz?
Harry ściągnął brwi.
- Nie śmiej się ze mnie. - udał obrażonego – Chciała pogadać. Do czasu...
Emily parsknęła śmiechem. Przynajmniej atmosfera stała się przyjemniejsza.
- Wiesz, że tym wszystkim laskom chodzi o jedno. - powiedziała.
- Wiem. Nie mogą mi się oprzeć. - wyszczerzył się głupkowato.
- No jasne. - wywróciła oczami powstrzymując uśmiech.
- Jednak jest jedna, która leży tu ze mną, którą mogę normalnie przytulać i normalnie z nią porozmawiać. - dodał.
Em zagryzła dolną wargę, a kąciki jej ust uniosły się ku górze. Chwilę później zbliżyła się do niego i złożyła pocałunek na jego gorącym policzku.
- Do usług. - powiedziała posyłając mu szeroki uśmiech, który od razu odwzajemnił.

___________________________
Na początku należą wam się duuuuże przeprosiny <3 Bardzo przepraszam za zwłokę, ale co chwila coś zmieniałam i dopisywałam. No i możecie zauważyć, że to jak na razie najdłuższy rozdział. :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba taki smutno-wesoły ;)
Dziękuję wam za komentarze <3 Wspominałam Wam już, że Was kocham? :D
Liczę na opinię i że napiszecie mi co wam się najbardziej podobało.
Jeśli jest ktoś jeszcze kto chce żeby go informować o nowych rozdziałach niech poda mi swój namiar :) (TT, gg, albo coś)
Słów: 8453
Min. 7 komentarzy = XXXII rozdział.
B.

13 komentarzy:

  1. Nie potrafię nic wykrztusić, nic napisać - zrozum nie potrafię pisać komentarzy. Jedyne do czego mogę się przyczepić to to,że chciałabym żeby było tutaj coś więcej o Eleanor. Och, uwielbiam tę dziewczynę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no tu nie ma co pisać! Czego oczekujesz, że z każdym rozdziałem będę wyznawać jaka jestem zachwycona? Oczywiście to prawda, a z wraz nowymi częściami coraz bardziej się zakochuję w twoim opowiadaniu... <3 Jesteś boska i wymyślasz niesamowite rzeczy, jak na przykład ta kąpiel w nocy, obłęd :) Mam nadzieję,że szybciej doczekam się nowego rozdziału,co? Historia w tym opowiadaniu to coś realistycznego i fantastycznego zarazem, wspaniałe dokonanie. Pozdrawiam i ściskam AGA :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział jestem pod wielkim wrażeniem Twojego talentu ! Momenty z Harrym i Em oh cudowne.. Życze weny i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne.. ;d
    Mogłabym to czytać cały czas. !!
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham ten moment z Emily i Harry'm!!! Jeden z najlepszych w całym opowiadaniu :) Chciałabym może trochę więcej o Scott'cie i Sam :)


    xoxo
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. wchodziłam codziennie i sprawdzałam czy już jest. Nawet nie wiesz jak się szczerzę do komputera gdy zobaczyłam XXXI kocham Cię!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo!! <3 Kiedy możemy spodziewać się następnego?

    OdpowiedzUsuń
  8. genialne! doczekałam się. ale wspaniałe momenty z Em i Harrym, te po sytuacji w jeziorze ; )
    świetnie, że wciąż są nowe akcje.
    ciekawie się zapowiada z Sam i Scott'em.
    a no i oczywiście jak się potoczy ten moment z Zaynem w czasie oglądania przy Jo!
    już nie mogę się doczekać <3
    może tym razem uda się wczesniej dodać?
    Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu ; )
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  9. taki smutno-wesoły i taki wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  10. oifedhrvbhrefburbfeq dawaj następny bo zwariuję!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę, codziennie wchodzę i wyłączam tę stronę z ogromnym smutkiem. :c Coś długo czekamy! Błagam, wstawiaj następny bo zwariuję, już nie wiem co ze sobą zrobić, bo cały czas myślę co może być w następnym rozdziale i kiedy będzie. BŁAGAM, SZYBKO! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń