niedziela, 19 maja 2013

Rozdział XXIX - "Tak to jest jak dwóch chłopaków przejmuje się o tę samą dziewczynę."

  Słońce zaszło jakieś dwie godziny temu, a zastąpił je księżyc, który odbijał się od tafli wody. Błękitne niebo stało się czarne, a temperatura spadła o kilka stopni.
 Domek nad jeziorem był jedynym miejscem gdzie chłopaki mogli krzyczeć ile chcą, tak że nie skończy się to uciszaniem przez sąsiadów czy nawet wezwaniem policji, ponieważ w okolicy nie znajdowało się nic poza lasem i jeziorem. Jedynie mogli wypłoszyć zwierzęta. Danielle stwierdziła, że już dawno to zrobili bo nie widać było żadnych w pobliżu tak jak kiedyś. Louis i Liam właśnie robili coś przypominającego zapasy tarzając się na podłodze po całym salonie-kuchni wydając przy tym dziwne odgłosy. Reszta zajęta była rozmawianiem się i śmianiem nie zwracając na nich uwagi aż do czasu kiedy usłyszeli tłuczącą się porcelanę. Wszyscy automatycznie spojrzeli w stronę chłopaków leżących nieruchomo i patrzących na potłuczony wazon, który wcześniej stał na stole. Był to prezent dla pani Malik od mamy Lou, który dostała na 34 urodziny czyli dwa lata temu. Jak na majątek Tomlinson'ów można było się domyślić, że nie był to byle jaki wazon. W pokoju panowała cisza.
 - Ups. - odezwał się Liam.
Chwilę później można było usłyszeć głośne westchnięcie Zayn'a. Chłopak przejechał dłonią po twarzy, a potem po włosach.
 - Mama was zabije. - stwierdził kręcąc głową z niedowierzaniem.
Oczywiście nie był to pierwszy raz kiedy chłopaki coś zepsuli. I pewnie nie ostatni. Tak to jest z tą piątką, która zachowuje się jak dzieci.
 - Czy wy jesteście nienormalni?! - zapytała oburzona Danielle - Wiecie jak Patricia lubi ten wazon?!
To prawda. Pani Malik miała obsesję na punkcie różnych ozdób i starych rzeczy, które dekorowały jej dom.
 - Lubiła. - poprawił ją Harry.
Peazer wstała i podeszła do pobitego wazonu leżącego na podłodze po czym uklękła obok nich. Chwilę później dołączyła do niej Joan.
 - Może da się skleić? - powiedziała Sanders patrząc na dość duże kawałki porcelany.
 - Może. - odparła Danielle, a następnie posłała Lou i Liam'owi znajdujących się przed nimi karcące spojrzenie - Spróbujemy. Pozbierajcie to. - nakazała po czym wstała.
Jo również. W tym samym momencie zadzwonił telefon Zayn'a. Chłopak wyciągnął komórkę z kieszeni i odebrał bez patrzenia na numer.
 - Cześć synu. - zaczęła kobieta poważnym tonem.
Niedobrze. Malik wiedział, że jeśli jego matka tak zaczyna konwersację to nie może oznaczać nic dobrego.
 - Hej, mamo.
Wtedy wszystkie spojrzenia w pokoju skierowały się na niego.
 - Co tam? - zapytał udając, że nie zauważył jej zdenerwowania.
Czyżby jakimś cudem już wiedziała o wazonie? Niemożliwe.
 - Nic z czego byłabym zadowolona. - odparła.
Chłopak ściągnął brwi.
 - Coś nie tak w pracy? - grał dalej.
 - Zayn'ie Javadd'ie Malik'u. Nie udawaj głupiego.
Ups. Teraz wiedział, że jest naprawdę niedobrze jeśli używa jego pełnego imienia  nazwiska, ale dalej nie wiedział dlaczego może być zła.
 - Co zrobiłem? - pierwsze pytanie, które przyszło mu na myśl. Niezbyt przemyślane.
Wszyscy wokoło posłali mu pytające spojrzenia. Ten wzruszył ramionami dając im znak, że nie wie o co chodzi.
 - Możesz mi wyjaśnić dwie rzeczy? Po pierwsze... rozmawiałam dzisiaj z dyrektorką.
 - Kurwa mać. - powiedział bezgłośnie tak, że widzieli to tylko jego przyjaciele.
Z pewnością słyszeli też co mówi Patricia.
 - Postanowiłam się z nią skontaktować i sprawdzić jak idzie mojemu synowi w szkole. I co się dowiedziałam? Że znowu się spóźniałeś i olewasz matematykę.
Olewam matematykę?! Zabiję tę głupią sukę Foster.
 - Emm... nie olewam. - odparł - To ta nauczycielka się na mnie uwzięła. Mówiłem ci.
 - Porozmawiamy o tym jak się zobaczymy. A teraz druga rzecz...
Mogło być coś gorszego? Miał tylko wielką nadzieję, że nie dowiedziała się, że pali.
 - Masz dziewczynę?
Co?!
 - Co?
 - Pytam czy masz dziewczynę. - powtórzyła.
Zayn ściągną brwi zmieszany. Dlaczego wyskoczyła z takim pytaniem?
 - Nie. Przecież wiesz.
O mój boże... Wszyscy dookoła uważnie przysłuchiwali się konwersacji co nie ułatwiało sprawy Malik'owi, ale nie fatygował się żeby wyjść na zewnątrz w bardziej prywatne miejsce.
 - Dlaczego pytasz?
 - Wyjaśnij mi więc co u ciebie w pokoju robią majtki, które nie należą do Sam?!
Kiedy tylko chłopaki to usłyszeli zaczęli się zwijać się ze śmiechu.
 - Chłopaki, słyszę was. - powiedziała kobieta tak samo poważnym tonem.
Cała trójka momentalnie przestała powstrzymując się by znów nie wybuchnąć śmiechem.
 - Więc?
Zayn zakrył dłonią twarz i odchylił głowę do tyłu opierając ją na oparciu od kanapy.
 - Jesteś w domu? - zapytał zdziwiony kiedy przyszło mu do głowy pytanie skąd ona o tym wie.
 - Tak. Przyjechałam niedawno. A teraz odpowiedz mi na moje pytanie. - nakazała.
Jak miał na nie odpowiedzieć? "No wiesz mamo... dziewczyny bardzo mnie lubią i czasami zapraszam je do siebie żeby się z nimi przespać. Czy ta odpowiedź cię satysfakcjonuje?" Tak, na pewno... Brunet westchnął.
 - Możemy porozmawiać o tym jak przyjadę? - zapytał, ponieważ nie wiedział co miał powiedzieć.
Zapadła chwila ciszy jakby Patricia zastanawiała się nad jego pytaniem.
 - Dobrze. Lepiej przygotuj się na tę rozmowę... Jest coś jeszcze co chciałbyś mi powiedzieć zanim sama się dowiem?
Pani Malik jest naprawdę miłą osobą, ale jeśli się zdenerwuje to potrafi wystraszyć.
Zayn spojrzał na Louis'a i Liam'a stojących przy ulubionym wazonie jego matki, który teraz leżał pobity na ziemi. Obydwoje skinęli głowami dając mu znak żeby powiedział.
 - Tak... Pobiłem twój wazon od mamy Louis'a.
 - Słucham?!
Wszyscy dookoła mieli zdziwione miny, a zwłaszcza Tomlinson i Payne. Malik wiedząc, że zaraz zaczną zaprzeczać wstał i szybko ruszył do łazienki.
 - Co ty robisz? - zapytał Lou.
Ale chłopak nie odpowiedział tylko zamknął za sobą drzwi i oparł się o blat szafki, na której znajdywał się zlew.
 - Przepraszam... nie chciałem.  - powiedział.
Kobieta westchnęła.
 - Dobrze. Porozmawiamy jak przyjedziesz. - oznajmiła spokojnie - Kiedy wracasz?
 - Mieliśmy być w niedzielę, ale mogę jutro jeśli chcesz.
 - Nie. Zostańcie. Mimo, że jestem na ciebie trochę zła to nie będę ci psuła zabawy. Tylko bądźcie grzeczni.
Tak. To było trochę. Nikt nie chciałby widzieć jej jak jest bardzo zła. A to zdarza się bardzo rzadko.
 - Ok, dzięki.
 - Pa, kocham cię.
 - Ja ciebie też, mamo.
Wtedy rozłączył się po czym obrócił w stronę dużego lustra wiszącego nad umywalką i westchnął do swojego odbicia. Teraz żałował, że nie wyszedł wcześniej. Nie czuł się zbyt wygodnie z tym, że jego przyjaciele słyszeli tę rozmowę. Pozostało mu wrócić do nich i słuchać tych pytań dlaczego nie powiedział prawdy o jakiś głupim wazonie. Tak naprawdę nie obchodziło go to. Tak, czas zapalić. Wyszedł i ruszył w stronę dużych tarasowych drzwi ignorując spojrzenia innych.
 - Malik, nie musisz nas kryć. - odezwał się Liam zanim Zayn zdążył opuścić dom.
Chłopak odwrócił się do przyjaciół i uśmiechnął lekko.
 - Wyluzujcie. Nie jest zła. Idę zapalić. - poinformował i wyszedł.
Przeszedł przez żwirowy podjazd i udał się na pomost. Był on oświetlony małymi lampami wzdłuż swojej długości, a na jego końcu przycumowana była łódka. Zayn ubrany w białą koszulkę nie potrzebował bluzy ani kurtki bo na zewnątrz nie było zimno, nawet nie wiał wiatr. Wyciągając z kieszeni spodni paczkę papierosów usiadł na drewnianej powierzchni po czym wyciągnął jednego i zapalił zaciągając się dymem. Nie minęła minuta i usłyszał czyjeś kroki za sobą. Zobaczył Jo dopiero kiedy zajęła miejsce obok niego. Przez jakiś czas żadne z nich się nie odezwało, ale cisza im nie przeszkadzała. To był już drugi raz kiedy byli sami siedząc nad jeziorem.
 - Widzę, że lubisz moje towarzystwo. - powiedział Zayn uśmiechając się lekko i patrząc gdzieś przed siebie.
 - Jesteś hipokrytą, wiesz o tym?
Wtedy na nią spojrzał ściągając brwi. Miała wzrok skierowany na niego, a końciki ust unosiła lekko ku górze. Gdyby była to jakaś inna dziewczyna, która nie należy do jego 'sfory'  na pewno odparowałby coś bardzo wrednego.
 - Oświecisz mnie?
 - Kazałeś nie zasłaniać siebie innymi, a sam zasłaniasz innych sobą. - wyjaśniła.
 - To nie oznacza, że jestem hipokrytą. - odparł.
 - Nie? A co? Oświecisz mnie?
 - Że chronię przyjaciół. - powiedział.
Jo westchnęła patrząc w jego ciemne tęczówki po czym odwróciła wzrok gdzieś nad jezioro.
 - Nie zawsze jestem dupkiem. - wycedził po czym zaciągnął się ostatni raz papierosem i wyrzucił go do wody tak jak wcześniej.
Sanders nie za bardzo rozumiała do czego zmierza bo wcale nie uważała go za 'dupka', ale nie drążyła tego.
 - Mogę cię o coś zapytać? - odezwała się po chwili.
 - Zawsze pytasz czy możesz mnie o coś zapytać. - zaśmiał się - Po prostu pytaj. - powiedział patrząc na nią.
Dziewczyna zwilżyła językiem usta nie będąc pewna czy powinna.
 - Matt powiedział mi...
O nie... tylko nie Matt. pomyślał.
 - ... że kiedyś się nie lubiliście. To prawda?
Prawda. Sądząc po tym jak dzisiaj się dogadują nikt nigdy by nie powiedział, że ta dwójka siebie nie znosiła.
 - Tak. To było dawno temu. - odwrócił wzrok.
 - Dlaczego się nie lubiliście?
Zayn miał nadzieję, że to pytanie nie padnie, ale oczywiście Jo chciała inaczej. Malik westchnął zastanawiając się jak jej odpowiedzieć.
 - Przyjaźnił się z moją dziewczyną. - powiedział w końcu - Nigdy nie lubiliśmy swojego towarzystwa, a czasami zmuszeni byliśmy przebywać w tym samym pomieszczeniu. Tak to jest jak dwóch chłopaków przejmuje się o tę samą dziewczynę. Mia twierdziła, że jestem zazdrosny... może czasami, ale prawda była taka, że ja go po prostu nie trawiłem. Obydwoje zachowywaliśmy się wobec siebie tak samo, ale to ja zawsze obrywałem. Trochę dziwne jak twoja własna dziewczyna zawsze stoi po stronie kogoś innego tylko nie ciebie. Teraz zadaję cały czas sobie pytanie dlaczego od niej nie odszedłem. - pokręcił głową jakby nie dowierzając, że był taki głupi - Raz tylko stanęła po mojej stronie jak wdaliśmy się w małą bójkę. Miesiąc później dowiedziałem się, że mnie zdradziła.
Jo ściągnęła brwi.
 - Jak? - zapytała niepewnie.
 - Sammy ich widziała. I Emily znów miała rację... tak jak później z Rebeccą. Chodziło jej tylko o głupią popularność w szkole. Nawet nie powiedziałem jej, że wiem, że z kimś spała. Po prostu poszedłem i zrobiłem to z pierwszą lepszą. No może nie pierwszą lepszą... laska pracowała w barze. Potem okazało się, że to jej kuzynka.
Dziewczyna podniosła zaskoczona brwi, a Zayn parsknął śmiechem.
 - Jak zareagowała?
 - Mia właśnie do niej przyszła kiedy byliśmy w łóżku. Nie miałem najmniejszego pojęcia, że te dwie mają ze sobą coś wspólnego. Zdaję sobie sprawę, że to co zrobiłem nie było zbyt dojrzałe, ale nie robiłem tego żeby się zemścić czy coś tylko dlatego, że byłem cholernie zły. I tak wyszło. Zdziwiłem się jak zareagował Matt. Wydarł się na nią na środku szkoły. Wkurzył się prawie tak samo jak ja. Potem Mia przeprowadziła się w inną część Londynu. Z czasem Parker i ja o niej zapomnieliśmy i jakimś cudem zaczęliśmy się dogadywać... co jest dziwne zważywszy na mój charakter.
 - Wow. - Jo powiedziała cicho nadal zaskoczona tym co przed chwilą się dowiedziała.
Na co Zayn uśmiechnął się szeroko.
 - Dlaczego cię zdradziła? - zapytała zanim pomyślała.
 - Znudziłem się jej... prawdopodobnie.
Przecież tobą nie można się znudzić. odparła w myślach, ale kiedy dotarło do niej o czym przed chwilą pomyślała skarciła się szybko za to. Jak ona w ogóle tak może?
 - Dziwna laska. A czy wy... - ucięła przełykając ślinę kiedy zdała sobie sprawę, że chyba nie powinna o to pytać.
 - Jeśli chodzi ci o seks to tak. Nasz związek nie był jednym z tych, w których ludzie czekają aż będą gotowi. Ale to nie ma już znaczenia.  Chyba nie interesują cię szczegóły. - wyszczerzył się.
 - Chyba nie. - również uśmiechnęła się szeroko.
 Dopiero teraz do Jo dotarło, że i Zayn'a i Harrego zdradziła dziewczyna i to właśnie oni nie są teraz w związkach. Oczywiście oprócz Horan'a, który nie widzi świata poza Sam, więc on to inna sprawa. Ale to Malik i Styles wolą dziewczyny tylko i jedynie do łóżka czy gdziekolwiek chcą to robić. Bez żadnych zobowiązań. Chwilę później do głowy przyszła jej jeszcze Emily. Ją również zdradzono. A teraz jest sama nie mając najmniejszego zamiaru wdawać się w związki z chłopakami. Czy oni na prawdę już nikomu nie zaufają? Czy tak każdy zachowuje się kiedy ktoś go zrani? Te pytania cały czas krążyły jej po głowie.
 - O czym myślisz? - zapytał zarzucając jej rękę na szyję co, jak zauważyła Jo, Zayn często lubi robić.
 - O tobie, Harry'm i Em. - powiedziała szczerze.
 - Widzisz związek? - uśmiechnął się.
 - Yhym. Muszę przyznać, że wasza szkoła mnie przeraża.
 - Nasza. - poprawił ją - Boisz się, że Matt może cię zdradzić? Nie sądzę żeby to zrobił. - powiedział nie czekając na odpowiedź.
Jo westchnęła.
 - Styl życia, który prowadzisz ty wydaje się o wiele łatwiejszy niż ten zwykłych par. - przyznała.
 - Tu są plusy i tu. Tak samo jak i minusy.
Chociaż na dłuższą metę związek oparty tylko i wyłącznie na seksie jest do bani. dodał w myślach. Nigdy nikomu tego nie powiedział i nie miał zamiaru.
 - Wydajesz się bardzo doświadczony. - stwierdziła, ale po chwili zorientowała się, że to zabrzmiało trochę dwuznacznie - To znaczy w tych wszystkich relacjach międzyludzkich, związkach i tak dalej. - poprawiła się szybko.
 - Nawet nie wiesz jak. - posłał jej kolejny uśmiech.
Wtedy uwagę Jo zwrócił wisiorek, który miał na szyi. Był on w kształcie naboju i miał wygrawerowane u swojej podstawy inicjały 'W.M.' Widziała go wcześniej, ale nie pytała co znaczy. Dziewczyna wzięła go między palce i zaczęła obracać.
 - Prawdziwy? - nie odrywała wzroku od przedmiotu.
 - Yhym.
 - Co oznacza 'W.M.'?
 - Walter Malik. - wyjaśnił po chwili - Mój dziadek. - powiedział kiedy posłała mu pytające spojrzenie.
 - Gdzie teraz jest?
 - Nie żyje. - oznajmił spokojnie.
Dziewczyna spojrzała na niego wzrokiem pełnym współczucia. Nie wyobrażała sobie jak to jest stracić ojca i jeszcze dziadka.
 - Przykro mi... Byliście blisko?
 - Yhym. Zmarł rok przed tatą.
Jo przełknęła ślinę. Przez rok Malik'owie próbowali się zapewne pozbierać po utracie dziadka i nagle zginą jeszcze pan Malik. To musiało być straszne. Dziewczyna siedziała tak blisko Zayn'a, że całą prawą stronę przylegała do jego klatki piersiowej i czuła jak przyśpiesza jego bicie serca. Na pewno nie łatwo było mu mówić o takich rzeczach. Może zgrywa 'bad boy'a', ale też ma uczucia. Powiedział jej o tym. A na pewno nie była to informacja, którą chodził i rozgadywał każdemu. Ufał jej? Widocznie tak. Mimo, że znają się krótko była mu wdzięczna, że się przed nią otworzył.
 - Należał do niego. - chłopak spojrzał na wisiorek, który Jo nadal trzymała, i któremu się przyglądała.
 - Dlaczego nabój?
 - Należał do Pakistańskiej Marynarki Wojennej. - wyjaśnił.
 - Więc pływał sobie statkami?
Malik zaśmiał się na jej dobór słów.
 - Tak. - powiedział z uśmiechem.
 - Twój dziadek był Pakistańczykiem? A ty? - zapytała zaciekawiona.
 - Ja jestem pół Pakistańczykiem pół Brytyjczykiem. Mój ojciec przyjechał do Londynu i tu poznał moją matkę. Zakochali się i wzięli ślub. - wzruszył ramionami.
 - Ale Sam nie wygląda jakby miała pakistańskie korzenie. - powiedziała trochę zmieszana.
 - Wiem. Każdy się pyta czy Sammy nie jest adoptowana. Widocznie ma więcej genów mamy czy jakoś tak. - powiedział z półuśmiechem.
Jo chciała zadać kolejne pytanie, ale uznała, że zadała ich już wystarczająco dużo i nie chce zdenerwować Zayn'a. Siedziała tak wpół przytulona do niego aż w końcu puściła wisiorek i spojrzała na niego.
 - Ja jestem pół Australijką. - oznajmiła.
 - Ty? - ściągnął brwi - Nie wiedziałem.
 - Mój tata urodził się w Australii. To dziadkowie zawsze przylatują do nas. Ja byłam tam tylko raz i nie rozumiem czemu tam nie jeździmy. - westchnęła.
 - Mogę cię tam zabrać na wakacje... jeśli chcesz. - uśmiechnął się szeroko - Planowaliśmy już to z resztą od jakiegoś czasu.
 - Na prawdę? Chciałabym...
Nagle obydwoje poczuli zimną wodę na całym ciele na co gwałtownie się zerwali.
 - Co do... - zaczął Malik.
Chwilę potem słychać było chichot Louis'a i Harrego. Zayn i Jo obrócili się cali mokrzy żeby zobaczyć sprawców. Tomlinson i Loczek uciekali właśnie do domu z pustymi wiaderkami.
 - Zabije tych kretynów. - wymamrotał.
Jo zaś zaczęła się śmiać.
 - Zauważyłam, że miewacie głupie pomysły. - powiedziała z szerokim uśmiechem odgarniając mokre włosy z twarzy.
 - Pożałują. - wycedził i ruszył w stronę domu.
Sanders poszła za nim. Kiedy weszli do środka wszyscy zaczęli chichotać. Zayn zaś skanował wzrokiem pokój w poszukiwaniu Lou i Harrego, ale nigdzie ich nie było.
 - Gdzie oni są?
Każdy wzruszył ramionami nie mówiąc ani słowa. Brunet wywrócił oczami.
 - Styles! Śpisz dzisiaj na podłodze! - krzyknął tak żeby przyjaciel mógł go usłyszeć - Tomlinson! Możesz zapomnieć o samochodzie! - teraz spojrzał na resztę siedzącą na kanapach i udającą głupich - Żaden z was nie pomyślał żeby im wybić ten głupi pomysł z głowy? - zapytał podirytowany.
 - Nie za bardzo. - powiedziała obojętnie Em.
Wtedy Zayn ruszył w jej kierunku z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Smirnoff wiedziała, że to nie wróży nic dobrego, więc wstała szybko gotowa żeby uciekać.
 - Co ty robisz? - zapytała cofając się o krok.
Chłopak rozłożył ręce podchodząc coraz bliżej.
 - Nie przytulisz swojego przyjaciela? - udawał urażonego.
 - Nie! Odejdź, Malik! Jesteś mokry! - pisnęła nagle kiedy chciał ją złapać, ale nie udało mu się bo zaczęła uciekać.
Nie zastanawiając się Zayn zaczął ją gonić.
 - Przestań! - krzyknęła.
 - Trzeba było pomyśleć wcześniej. - przeskoczył przez blat żeby szybciej ją złapać.
Wtedy dziewczyna szybko zawróciła, ale było już za późno. Brunet objął ja mocno od tyłu i przycisnął do swojego mokrego ciała na co Emily znów pisnęła.
 - Nie! Malik, noooo! Zabiję cię! - próbowała się wyrwać, ale nic to nie dało.
Zayn był o wiele silniejszy. Smirnoff czuła jak jej ubrania stają się wilgotne.
 - Mmm... już jesteś mokra? - wyszeptał jej do ucha.
 - Puszczaj zboczeńcu! - wierciła się próbując powstrzymać śmiech.
 - Przeproś. - nakazał.
 - W życiu! Pomoże mi ktoś?! - krzyknęła.
Ale reszta tylko siedziała cicho i śmiała się.
 - Nie przeprosisz?
 - Nie!
 - Ok, więc... - nagle zaczął kierować się do łazienki dalej trzymając ją mocno by mu nie uciekła.
 - Harry! - znów zaczęła krzyczeć.
 - On ci chyba nie pomoże. - powiedział Zayn otwierając drzwi i wchodząc do środka.
Kiedy Emily zobaczyła, że ciągnie ją w stronę prysznica zaczęła wyrywać się jeszcze bardziej.
 - Malik, nie! Proszę! Tylko nie prysznic! Przepraszam!
 - Za późno. - zaśmiał się i zaciągnął ją do kabiny, następnie szybko przekręcił korek i ze węża znajdującego się na ścianie zaczęła lecieć woda.
Zayn złapał go i skierował na piszczącą dziewczynę, która zasłaniała się rękoma jakby miało jej to w czymś pomóc.
***
  Jo usłyszała czyjeś mamrotanie i poczuła rękę na swoim brzuchu. Skrzywiła się i niechętnie lekko otworzyła oczy. W pokoju panował półmrok i tylko przez jedną ze szczelin między zasłonami wpadała jasna smuga światła. Rozciągając się obróciła głowę w lewo i zobaczyła smacznie śpiącą Emily, która miała twarz zanurzoną w poduszce, którą mocno tuliła, a jej włosy były nieco potargane. Joan ściągnęła z siebie rękę Em po czym ziewnęła i powoli postawiła bose stopy na miękkim dywanie. Dopiero teraz poczuła ból głowy, o którym wcześniej nie zdawała sobie sprawy. Złapała się za zagłębienie w nosie na wysokości oczu, ale to oczywiście w niczym nie pomogło. Chwilę później dotarło do niej, że za dużo wczoraj wypiła. Już od dłuższego czasu nie wlała w siebie tyle alkoholu co wczoraj, a teraz musi radzić sobie z konsekwencjami. Doskwierała jej też suchość w gardle przez co miała ochotę wypić jezioro. Wstała chwiejnie, a kiedy złapała równowagę podeszła do okna i zajrzała za zasłonę uchylając ją lekko. Od razu tego pożałowała. Ból stał się jeszcze silniejszy kiedy promienie słoneczne dosięgły jej twarzy.
 - Cholera. - mruknęła cicho i zasłoniła szybko okno do końca.
Następnie podeszła do szafki, na której leżał jej telefon i sprawdziła godzinę. 12:44. Już dawno nie wstała o tak późnej godzinie. Odłożyła komórkę na miejsce i odgarnęła upierdliwe i roztargane włosy ze swojej twarzy po czym ruszyła w stronę drzwi, na których wisiało duże lustro. Dopiero teraz zobaczyła co miała na sobie. Błękitną męską koszulę, która była o wiele za duża, sięgała jej do połowy ud i pachniała... Zayn'em?. Nawet nie starała sobie przypomnieć jakim cudem ma ją na sobie tylko złapała za klamkę i uchyliła po cichu drzwi nie chcąc obudzić przyjaciółki po czym prześlizgnęła się na korytarz i zamknęła je za sobą. Momentalnie zmrużyła oczy kiedy znalazła się w jasnym holu, a ból w głowie znów stał się silniejszy. To była tragedia. Wspomagając się o ściany ruszyła wzdłuż pomieszczenia aż w końcu znalazła się w salonie-kuchni. Wtedy zobaczyła Zayn'a nalewającego soku do szklanki. Był on na boso, bez koszulki, w samych czarnych spodniach, które wisiały mu nisko na biodrach ukazując dużą część czerwonych bokserek. Jego włosy sterczały w każdym możliwym kierunku przez co wyglądał jeszcze bardziej seksownie. Aż przełknęła ślinę widząc zimny napój w jego dłoni. No i musiała przyznać, że na jego widok też. Starając się nie potknąć o swoje nogi udała się w stronę wysokich krzeseł stojących przy blacie, który przypominał ladę w barze. Dopiero wtedy Malik ją zauważył.
 - Dzień dobry. - powiedział z uśmiechem po czym zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu powstrzymując się od komentarza o tym jak dobrze wygląda w tej koszuli.
Nie wyglądał jakby cokolwiek go bolało.
 - Hej. - wymamrotała niewyraźnie po czym wspięła się na stołek i oparła łokcie o brzeg blatu chowając twarz w dłoniach.
 - Soku? - zapytał.
 - Yhym. - przytaknęła niezauważalnie.
Zayn zaśmiał się wyciągając szklankę z szafki, a następnie nalał do niego napoju i postawił go przed dziewczyną.
 - Dziękuję. - powiedziała i wypiła wszystko za jednym razem.
Nie pytając Malik dolał jej jeszcze by mogła powtórzyć czynność.
 - Ktoś chyba za dużo wypił. - posłał jej łobuzerski uśmiech - Jak tam głowa? - zapytał stojąc przed nią po drugiej stronie szafki.
 - Jakby przejechała mi po niej ciężarówka. Boli cholernie. Jakim cudem ty wyglądasz jakbyś wrócił z ośrodku wypoczynkowego, a ja jak potwór? - zapytała przenosząc na niego wzrok.
Nawet to bolało. Zayn znów się zaśmiał.
 - Po pierwsze jestem już przyzwyczajony, nieważne jak to brzmi. Po drugie chyba nie wypiłem tyle co ty. I po trzecie nie wyglądasz jak potwór tylko jak... jakbyś uprawiała seks przez dwa dni. - uśmiechnął się głupkowato.
Jo chciała wywrócić oczami, ale wiedziała, że to nie skończy się dobrze.
 - Tak. Grupowy. - dodała sarkastycznie.
Malik zaśmiał się po raz kolejny i wziął ostatni łyk soku po czym odstawił szklankę, obszedł szafkę i stanął za dziewczyną. Nie wiedziała co zamierza aż do czasu kiedy przyłożył palce na jej skronie, po obu stronach jej głowy i zaczął delikatnie masować. Na początku lekko zabolało, ale potem było już tylko lepiej.
 - Mmm... - mruknęła.
 - Może nie przestanie boleć, ale trochę pomoże. - powiedział, a po dwóch minutach wykonywania przyjemnych dla niej ruchów zjechał rękoma na jej plecy po czym przerzucił jej włosy na jedną stronę i zaczął masować ramiona i kark.
 - Cholera. - wymamrotała.
Nie mogła też powstrzymać pomruków, które wydobywały się z jej gardła. Było jej zbyt dobrze. Dłonie Zayn'a były ciepłe i z niewiadomych powodów powodowały przyjemne ciarki na jej ciele. Jo zastanawiała się czy ten chłopak działa tak na wszystkie kobiety. Pewnie tak. Od razu skarciła się w myślach kiedy wyobraziła sobie jak dotyka ją rękoma jej brzucha, bioder czy ud. Przestań, Jo. nakazała sobie w myślach. To mogła przestać, ale za nic w świecie nie chciała przerywać tego gdzie dotykał ją teraz. Po dłuższej chwili z jej rozmyśleń wyrwał ją brak kontaktu z jego dłońmi.
 - Lepiej? - zapytał tym swoim seksownym głosem.
Dlaczego ona w ogóle myśli o nim w ten sposób?
 - Yhym. Dzięki. - uśmiechnęła się do niego kiedy usiadł obok - Gdzie się tego nauczyłeś?
 - Tajemnica. - posłał jej ten swój uśmieszek - Muszę przyznać, że dobrze wyglądasz w mojej koszuli. powiedział po chwili.
Jo spojrzała na niego ze ściągniętymi brwiami.
 - Więc jest twoja? - zapytała.
 - Nie pamiętasz?
Nagle zaczęła się trochę przejmować. Czego ma nie pamiętać? I dlaczego ma na sobie jego koszulę skoro miała ze sobą swoje ciuchy? Najgorsze było to, że nie mogła sobie nic przypomnieć. Przełknęła nerwowo ślinę. Ale przecież nie mogła zrobić nic głupiego... prawda? Teraz sama nie była pewna.
 - Proszę... powiedz, że nie zrobiłam nic głupiego. - błagała.
 - Siedzieliśmy z Lou i Styles'em. Reszta poszła już spać. Nagle powiedziałaś, że idziesz do łazienki. Nie wracałaś, więc postanowiłem, że pójdę i sprawdzę czy żyjesz, ale nie było cię tam gdzie miałaś być.
 - A gdzie? - przerwała mu.
 Zayn wszedł po schodach na górę i zaczął sprawdzać każdy pokój po kolei. Zanim zdążył dojść do ostatniego, czyli swojego, wyszła z niego Jo. Chłopak zdziwił się jak zobaczył, że jest w samej bieliźnie i w jego koszuli, którą próbowała zapiąć. Nie żeby narzekał.
 - Jo, co ty robisz? - zapytał powstrzymując się od śmiechu.
Sanders spojrzała na niego i zaczęła chichotać.
 - Zayn? Heeeeej.
Była pijana.
 - Próbuje zaaapiąć... tooo. - przecisnęła jeden guzik przez nie tę dziurkę co trzeba - Upsss...
Malik parsknął i zaczął się śmiać.
 - Nie żebym miał coś przeciwko, ale co robisz w mojej koszuli? - zapytał podchodząc do niej.
 - Spodobałamisię. - powiedziała szybko i niewyraźnie nadal chichocząc.
 - Daj... Ja to zrobię. - odpiął guziki, które nie pasowały i zaczął zapinać je od początku starając się nie patrzeć na jej odkryte ciało co było trochę trudne zważywszy na to, że miał je tuż przed twarzą - Następnym razem nie znikaj tak. Myślałem, że się w jeziorze utopiłaś.
 - Umiem pływać. - chciała zrobić słodką minkę, ale zamiast tego zaczęła się dalej śmiać.
Zayn parsknął.
 - Nie w tym stanie. - odparł.
 - Gdzie są dzieeewczyny? Chcę zatańczyć. - stwierdziła.
 - Śpią. Ty też powinnaś.
 - Ale ja nie chcę. - zaprotestowała chociaż tak naprawdę miała ochotę zasnąć na środku holu.
 - Jasne. - odparł zapinając ostatni guzik - Chodź. Zaprowadzę cię do pokoju. - zarzucił sobie jej rękę na szyję i objął ją w talii.
Jo potknęła się przy pierwszym kroku i gdyby nie Zayn leżała by już na podłodze. Chwilę później znów zaczęła chichotać.
 - Albo zaniosę. - poprawił się Malik po czym złapał ją drugą ręką pod kolana i podniósł przyciskając ją lekko do swojej klatki piersiowej żeby czasami nie spadła.
Dziewczyna objęła jego szyję i wtuliła się w niego.
 - Idziemy tańczyć? - zapytała z nadzieją.
 - Nie. - zaśmiał się - Idziesz spać.
Joan wymamrotała coś, ale Zayn nie zrozumiał. Ruszył schodami w dół, a kiedy przechodził przez salon chłopaki posłali mu pytające spojrzenia, ale ten się nie odezwał tylko udał się do pokoju Sam. Wiedział, że dziewczyna zasnęła kiedy przestała chichotać, a jej oddech stał się płytszy i wolniejszy. Czół nawet jej gorący oddech na swojej szyi. Sprawnie otworzył drzwi i wszedł do środka. Emily już smacznie spadała skulona i na pewno zmarznięta, ponieważ nie była przykryta. Malik obszedł łóżko i położył Jo po drugiej stronie po czym nasunął na nią kołdrę, a następnie zrobił to samo z Smirnoff. Potem podszedł do okna, zasunął zasłony i po cichu wyszedł przedtem ostatni raz rzucając okiem na dwie dziewczyny i uśmiechając się sam do siebie.
 - O mój boże... - Sanders schowała twarz w dłoniach - Na prawdę muszę przestać się przed tobą rozbierać.
Zayn zaśmiał się na jej słowa.
 - Przepraszam. Ale ze mnie idiotka. Nie dawajcie mi więcej tyle pić.
 - Nie masz za co...
 - Nie mam za co? - spojrzała na niego - Upiłam się, wlazłam ci do pokoju i grzebałam w szafie, a potem paradowałam przed tobą w bieliźnie. Myślę, że mam za co.
 - Wyolbrzymiasz. - powiedział - Nic z rzeczy, które wymieniłaś mi nie przeszkadza. A zwłaszcza ta ostatnia. - uśmiechnął się głupkowato.
Jo uderzyła go lekko w ramię starając się nie śmiać.
 - Tak czy siak już więcej tego nie zobaczysz. - wystawiła mu język.
 - Koniec z rozbieraniem się? - wyszczerzył się.
 - Yhym.
 - Cholera... mogłem zrobić zdjęcie. - skrzywił się.
 - Zboczeniec.
Chwilę później obydwoje zaczęli się śmiać. Po jakiś pięciu minutach na dół zeszła Eleanor ubrana w koszulkę Lou. Sądząc po jej roztarganym koku i, że ziewała oraz przecierała dłonią oczy można było stwierdzić, że właśnie wstała.
 - Hej. - przywitała się biorąc szklankę Zayn'a.
 - Hej. Jak się czujesz? - zapytała Jo.
 - W porządku. Tylko głowa mnie trochę boli. - powiedziała nalewając sobie soku po czym wzięła kilka łyków - A wy?
 - Ja żyję. Tylko Jo trochę za dużo wypiła. - Malik posłał jej uśmiech - Louis śpi?
 - Ta. Zabrał mi całą kołdrę.
 - Dobra... pora na zemstę. - na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek.
Zayn zsunął się z krzesła i ruszył w kierunku schodów.
_____________________
Chyba nie jest tak źle, co? :/ Mamy tu  4420 słów :) Więcej niż w poprzednim.
Oczywiście chcę wam podziękować za komentarze i wejścia i ogólnie za wszystko :) <3 Kocham was!
Zaczęłam pisać już następny, w którym możecie liczyć na więcej Sam i Niall'a :)
Proszę, dajcie mi znać czy czy i co się wam podobało. Byłabym bardzo wdzięczna :)
Min. 7 komentarzy = XXX rozdział.
<3
B.

14 komentarzy:

  1. Yay! Superowy! :P
    Ciekawa jak będzie zemsta Malik'a..... :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :) Szkoda, że nie znamy szczegółów z imprezy, ale może to i dobrze :) No i znów kończysz w tak strategicznym momencie hehe nie moge się doczekać "zemsty Malika"!!!


    xoxo
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne. Kocham !

    OdpowiedzUsuń
  4. jej. nie no naprawdę super. bardzo, bardzo podoba mi się Zayn i Jo. uwielbiam jak opowiadasz o Zayn'ie <3 czekam na momenty z Em i Harrym może? ;d
    świetny rozdział,dużo opisu i dialogu, lubię.
    mam nadzieję, że szybciej dodasz kolejny. ; )
    Weny w pisaniu!
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki boski rozdział że marzyłam żeby się nie kończył! Mam nadzieje że następny niebawem bo czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeeesc !:) Mega fajny rozdział ! Kazdy rozdzial podoba mi sie bardziej niz poprzedni,a ten to jest nieziemski i bije na glowe wszystkie poprzednie :) Fajny moment z koszulka Zayna ^^ Kiedy bedzie kolejny rozdzialik? Tak kocham Twoje opowiadanie,ze sie uzaleznilam od niego i tylko czekam az bedzie nowy rozdzial :) :*
    No i ogolnie zazdroszcze Ci tego jak piszesz. Dobra robota z tym opowiadaniem !:) :*
    POZDRAWIAM ! ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdzial jest super. Troche mi brakuje w tym opowiadaniu talentu chlopakow ale i tak to uwielbiam ;D zycze weny i licze na dluzsze rozdzialy, oby jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawi mnie reakcja rodzicielki Malika kiedy dowie się że jej synek pali :P A rozdział -jak zwykle- świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No hej! ;) Nareszcie!!! Szkoda,że mnie nie poinformowałaś o nowym rozdziale, ale wybaczam! Jest po prostu genialny! Marzenie każdej pisarki,jak zawsze zresztą. Wspaniałe momenty,widzę iż Zayn zaczyna interesować pannę Sanders <3 Bosko...Przeczytałam, zachwyciłam się... cud miód. Tylko mi powiedz co ja teraz będę robić? Błagam o nowy rozdział troszkę szybciej,zlituj się ;) Jeśli jestem narkomanką, to ty i twoje opowiadanie- moją kokainą... POZDRAWIAM I ŚCISKAM AGA <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Naprawde swietne piszesz :) Najbardziej podobal mi sie moment z Zaynem i Em ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Achh... długo dajesz czekać na kolejny rozdział..
    Super piszesz i naprawdę to wciąga także jak nie piszesz tak długo to, aż troszeczkę przykro się robi.. Mam nadzieję, że w weekend coś nowego dodasz :)

    Pozdrawiam i życzę weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdzial !! Czekam na nastepny ciekawi mni ta rozmowa zajna z mamą pisz szybciutko nastepny

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam takie dziwne podejrzenia że taka Zayna nie jest biologicznym ojcem Sam....
    Ale prawdopodobnie wymysł mojego chorego mózgu :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie czytałam tak fenomenalnego bloga. Historia strasznie wciąga. Wczoraj wieczorem zaczęłam go czytać, właściwie to baardzo późnym wieczorem. A skończyłam dziś przed 5 rano. Przeczytałam wszystko!! Świetnie piszesz, tylko pogratulować. Nie przestawaj pisać.. Może kiedyś doczekamy się jakiejś książki :) Jestem pod ogromnym wrażenie, nie da się tego wyrazić słowami. Treść fajna, najbardziej chyba spodobał mi się sposób w jaki przechodzisz do nowego rozdziału, zawsze jest tajemniczo, ale nie przerywasz rozkręconej akcji. Czekam na dużo Sam i Niall'a!!! Wow, po prostu jestem pod wrażeniem. Jeśli w przyszłości będziesz pisać inne blogi, to powiadom nas! Nie ważne o czym będzie, z chęcią przeczytam każdy. Pozdrawiam, i nie przestawaj, masz ogromny talent!

    OdpowiedzUsuń