poniedziałek, 29 kwietnia 2013

 Rozdział XXVII - "Nie znam gościa, ale jak cię skrzywdzi to go zabiję."

 Kiedy tylko Liam i Dan odeszli Harry postanowił zrobić to samo żeby znaleźć Em.
 - Czy tylko ja nie lubię takich dennych imprez?
Ostatnie co usłyszał to słowa Zayn'a. Przeciskając się między ludźmi rozglądał się dookoła w poszukiwaniu przyjaciółki, której nie mógł nigdzie dostrzec. Przeszukał salę i nic. Przeklnął pod nosem odgarniając swoje loczki do tyłu. Może jej jeszcze nie ma? pomyślał, ale postanowił jeszcze sprawdzić na zewnątrz. Udał się więc w stronę wyjścia, lecz parę metrów przed nimi zatrzymała go blond włosa dziewczyna, która zmaterializowała się przed nim. Ubrana była w czerwoną, obcisłą sukienkę, a jej usta pomalowane były szminką tego samego koloru. Uśmiechnęła się szeroko na widok chłopaka i zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu. Tylko nie to...
 - Hej, Harry. - powiedziała takim tonem, jakiego używasz kiedy z kimś flitujesz.
 - Hej, Lisa. - przywitał się z obojętnością w głosie.
Nie miał teraz czasu na pogawędki.
 - Nie nudzisz się może? Bo ja bardzo... - podeszła do niego bliżej z łobuzerskim uśmiechem.
Loczek powstrzymał chęć wywrócenia oczami. Te laski powoli zaczynają go drażnić.
 - Widziałaś może Emily? - zapytał ignorując jej wcześniejsze pytanie.
Oczywiście blondynka wiedziała o kogo chodzi. Jest tylko jedna Emily, którą mógłby szukać i z którą się przyjaźni.
 - Smirnow? - udawała głupią kiedy uśmieszek zszedł jej z twarzy.
 - Tak. - zaczynał się niecierpliwić.
Dziewczyna rozejrzała dookoła próbując ukryć swoją irytację spowodowaną brakiem zinteresowania jej osobą.
 - Widziałam ją jakieś pięć minut temu. - powiedziała w końcu westchnąwszy.
Harry wiedział, że kryła swoją złość, i że najchętniej zaciągnęłaby go do toalety i powtórzyła ich ostatnią przygodę, ale nie obchodziło go to. Zazwyczaj spławiłby ją łagodnie tak jak zazwyczaj robi z niektórymi dziewczynami, ale teraz nawet nie chciało mu się wysilać. To Zayn był tym, który w prosty i otwarty sposób daje laskom do zrozumienia, żeby zostawiły go w spokoju.
 - Gdzie? - zapytał.
 - Wychodziła. - wskazała kciukiem za siebie na duże, dwuskrzydłowe drzwi prowadzące na korytarz - Z jakimś chłopakiem. - dodała po chwili kiedy Styles chciał ją wyminąć.
Wtedy się zatrzymał i spojrzał na nią ze ściągniętymi brwiami.
 - Jakim chłopakiem?
 - Nie wiem. Nie był ze szkoły. Nie znam gościa. Ale muszę przyznać, że urodą nie grzeszył. - powiedziała znudzonym tonem.
Proszę, Em... tylko się w nic nie pakuj. Bez zastanowienia udał się do wejścia.
 - Nie ma za co. - wymamrotała dziewczyna.
Harry szedł szerokim korytarzem rozglądając się dookoła. Niestety nigdzie nie widział przyjaciółki. Kiedy dotarł do drzwi prowadzących na plac przed szkołą pchnął je i wyszedł na zewnątrz. Rozejrzał się we wszystkie kierunki odgarniając z twarzy loki, które co chwila rozwiewał mu chłodny wiatr. To co zobaczył patrząc w prawo lekko go zaskoczyło. Zayn trzymał Jo za rękę i razem szli wzdłuż budynku, a po chwili zniknęli za rogiem. Mam nadzieję, że on też nie zrobi nic głupiego. Zamierzał zapytać go o to później. Teraz chciał znaleźć Em. Mógł udać się za szkołę na boisko, albo na parking. Wybrał tę drugą opcję. Ruszył w stronę zaparkowanych aut. Dlaczego niepokoił go fakt, że Smirnoff wyszła z jakimś chłopakiem, którego nie znał? Mimo zadziornego charakteru Emily ta zawsze spławiała chłopaków. Może to jakiś znajomy? Teraz zaczął się zastanawiać czy jego przyjaciółka ma jakiś kumpli, o których nie wie. Może z treningów? Nie. Znał chyba wszystkich. Cholera... Zaczął się martwić co raz bardziej. Zwłaszcza, że Em była zła i mogła nie myśleć co robi. Ale przecież nie jest głupia. Prawda? Nie jest jedną z tych naiwnych. 
 Idąc pomiędzy rzędem samochodów starał się wypatrywać Smirnoff, ale parking wydawał się być pusty. Nie licząc oczywiście wielu aut, które go zapełniały. Jego wędrówkę przerwało coś, a raczej ktoś kto wyszedł zza czarnej furgonetki i wpadł prosto na niego. Kiedy zobaczył kto to poczuł wielką ulgę. Emily podniosła głowę żeby zobaczyć na kogo weszła. Jej twarz momentalnie się zmieniła widząc górującego nad nią wzrostem przyjaciela. W jej oczach znów była złość.
 - Tylko nie ty. - wycedziła podirytowana.
Harry zmierzył ją automatycznie wzrokiem od góry do dołu chcą sprawdzić czy wszystko w nią w porządku. Miała na sobie krótką, białą sukienkę oraz jeansową kamizelkę.  Wszystko wyglądało na to, że jest z nią ok i nikt ją nie skrzywdził. Oprócz tego, że na pewno musiało być jej zimno. Może Harry przesadził? Może Lisa po prostu go okłamała i nie było żadnego chłopaka? Tak czy siak bał się o nią.
 - Nic ci nie jest? - zapytał by się upewnić.
Dziewczyna ściągnęła brwi zdziwiona jego pytaniem.
 - Co? Dlaczego miałoby mi coś być?
 - Nic. Nie ważne. Po prostu myślałem...
 - To lepiej nie myśl. - warknęła po czym wyminęła go i chciała odejść, ale uniemożliwiła jej to dłoń Harrego, która złapała ją za nadgarstek i odwróciła w jego stronę.
Automatycznie wyrwała rękę z jego uścisku.
 - Czego chcesz, Styles!? - syknęła.
 - Proszę... porozmawiaj ze mną.
Emily zaśmiała się kpiąco.
 - O czym?
 - Nie chcę żebyś była na mnie zła. - powiedział ze smutkiem w głosie - Między mną a Rebeccą do niczego nie doszło. Nie znoszę jej. Wtedy na sali kiedy powiedziała co powiedziała miałem ochotę ją zabić tak samo jak ty. I dalej mam. Musisz mi uwierzyć.
 - Niby dlaczego miałabym ci uwierzyć?!
 - Bo jestem twoim przyjacielem. - wyjaśnił krótko - Kennedy jest zwykłą suką, która wszędzie miesza. Powinienem był posłuchać cię wcześniej. Jestem idiotą.
 - Wiem.
 - Kretynem...
 - Też wiem.
 - Dupkiem.
 - No wow. - odparła sarkastycznie.
Harry uśmiechnął się słabo.
 - Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła, że mam gdzieś Rebeccę i że nie popełnię drugi raz tego samego błędu? Hm? - zrobił krok w jej stronę.
Emily błądziła wzrokiem po samochodach unikając wzroku Loczka.
 - Ej... spójrz na mnie. - poprosił, ale kiedy go nie posłuchała złapał delikatnie za jej podbródek i odwrócił jej głowę tak żeby na niego spojrzała.
Mając już jej uwagę opuścił swoją dłoń.
 - Jestem twoim przyjacielem. Musisz mi zaufać. Nienawidzę jak mnie unikasz i jesteś na mnie zła. To boli. - ostatnie dwa słowa wypowiedział ciszej, zniżając swój ton do szeptu.
Jej twarz powoli łagodniała. Przełknęła głośno ślinę i przygryzła dolną wargę. Jak on to robi? Wystarczyło kilka słów i nie czuł już całej tej złości. Wszystko wyparowało. Może dlatego, że można było usłyszeć jak szczere one były.
 - Jestem beznadziejny. To wszytko przeze mnie... - powiedział kiedy nie odzywała się dłuższą chwilę po czym przejechał dłonią po twarzy, a potem po włosach cofając się o krok.
Emily widziała w jego oczach smutek. Myślał, że już mu nie wybaczy cokolwiek zrobił. Jesteś idiotką, Smirnoff. Nie mogła dłużej patrzeć jak przyjaciel przez nią cierpi. Podeszła do niego i przytuliła mocno co zaskoczyło Harrego. Dopiero po chwili zacisnął ramiona wokół niej jakby właśnie zorientował się co się dzieje.
 - Przepraszam. - szepnął jej we włosy tuż nad uchem.
Do Em dopiero dotarło, że powinna mu zaufać, a nie wszytko wyolbrzymiać.
 - Rebecca miała rację. - powiedziała po chwili trzymając głowę na jego ramieniu.
Styles ściągnął brwi nie wiedząc o co jej chodzi, ale kiedy chciał zapytać zdążyła się odezwać.
 - Toby zginął przeze mnie. Rodzice mnie nie chcą bo to była moja wina.
Loczek przytulił ją mocniej.
 - Przestań. Dobrze wiesz, że to nieprawda. - głaskał delikatnie jej plecy by ją uspokoić.
 - Właśnie, że prawda. - odparła.
Wtedy Harry odsunął się lekko od niej tak żeby na nią spojrzeć. Po jej policzku poleciała łza, którą chłopak wytarł kciukiem.
 - Nie mów tak. - nakazał - Nie możesz się o to obwiniać, Em... proszę. Obiecaj mi, że nigdy więcej tak nie pomyślisz.
Kiedy odwróciła wzrok Loczek znów załapał ją za podbródek i odwrócił głowę tak by na niego popatrzyła. Przełknęła ślinę i pozwoliła kolejnym łzom wypłynąć z jej oczu.
 - Obiecaj. - powtórzył.
Emily wzięła głęboki oddech by się uspokoić po czym przytaknęła niepewnie. Wtedy Harry uśmiechnął się do niej po czym pocałował w czubek głowy i przytulił ponownie.
 - Przepraszam. - wyszeptała - Byłam dla ciebie suką.
 - Ciii. - pogłaskał ją po głowie - Co ty w ogóle robiłaś na parkingu? - zapytał po długiej chwili.
Smirnoff odsunęła się niechętnie od przyjaciela. Momentalnie zalała ją fala zimna kiedy nie miała w okół siebie jego ramion, które emitowały przyjemnym ciepłem. Harry zobaczył, że objęła się rękoma w pasie wycierając wcześniej mokre policzki. Nawet się nie pytając od razu ściągnął swoją granatową marynarkę i zarzucił jej na ramiona.
 - Dziękuję. - uśmiechnęła się słabo.
 - Więc?
Nie wiedząc dlaczego nadal chciał wiedzieć z jakim chłopakiem wyszła.
 - Spotkałam kolegę. - powiedziała po chwili.
 
Nudy. Nudy. Nudy. Emily była na balu już od 20 minut i nudziła się jak cholera. Siedziała sobie na trybunach po lewej stronie sali. Te po prawej były złożony by na sali było więcej miejsca. Dziewczyna obserwowała jak pomieszczenie powoli się zapełnia. Nie miała do roboty nic ciekawszego niż komentowanie w myślach ich wyglądu i zachowania. Musiała przyznać, że w jej szkole było sporo przystojnych chłopaków, ale kiedy chodziło się tu dłuższy czas jakoś się zbytnio tego nie zauważało. Jej wzrok przykuła para obściskująca się pod ścianą. Widząc to wywróciła oczami sama do siebie. Oni chyba nie mieli problemów z okazywaniem uczuć publicznie. I jeszcze tak... dogłębnie? Koleś zachowywał się jakby miał zedrzeć z niej tę purpurową obcisłą sukienkę. Jak już nie mogli się tak pohamować to przynajmniej mogli udać się w jakieś mniej zatłoczone miejsce jak łazienka. Następnie spojrzała na dyrektorkę, która podlizywała się jednemu ze sponsorów. Znów miała ochotę wywrócić oczami, ale się powstrzymała. Potem przeniosła wzrok na Aarona, który stał na podeście obok 'sceny' i kręcił coś przy swoim sprzęcie wcześniej puściwszy jakąś spokojną muzykę. Chłopak miał na sobie garnitur przez co wyglądał o wiele poważniej. Emily szczerze mogła stwierdzić, że jest przystojny. Jego loczki były bardziej kręcone niż Harrego, ale nie dorównywały tym Styles'a. Smirnoff otrząsnęła się szybko. Dlaczego ona ich porównuje? Znów Harry. Musiała przestać o nim myśleć. Wtedy napotkała wzrok Grayman'a. Chłopak uśmiechnął się szeroko i jej pomachał. Em zrobiła to samo po czym kontynuowała rozglądanie się po sali, ale nie znalazła nic ciekawego. Jej przyjaciele jeszcze nie przyszli, więc nie wiedziała jakie jeszcze zajęcie sobie może znaleźć. Zagadanie do kogoś od razu odrzuciła. Po chwili jej wzrok spoczął na stoliku gdzie czerwonowłosa dziewczyna rozdawała napoje. Smirnoff uśmiechnęła się sama do siebie po czym wstała z krzesełka na trybunach i ruszyła w dół schodami. Przeszła przez tłum ludzi i skierowała się 'baru'.
 - Dałabyś mi coś mocniejszego? - zapytała z błagalnym, a zarazem udawanym wyrazem twarzy - Chłopak mnie wystawił i muszę się odstresować. - skłamała.
 - Dupek z niego. - powiedziała z pocieszającym uśmiechem - Nie przejmuj się. Z chłopakami tak bywa. - dodała mieszając alkohol z jakimś napojem.
 - Niestety. - zgodziła się i po chwili wzięła drinka od dziewczyny - Dziękuję...
 - Shelby. - dokończyła - Nie ma za co Emily.
 - Znasz moje imię? - zapytała zaciekawiona.
 - Każdy zna. Kolegujesz się z piątką najbardziej popularnych chłopaków w szkole. I najprzystojniejszych. Szczęściara. - dodała z szerokim uśmiechem.
Em również się wyszczerzyła.
 - Umówię cię z którymś jak będziesz chciała. - powiedziała - A teraz do zobaczenia.
 - Pa.
Smirnoff już polubiła tę dziewczynę. Teraz nie wiedząc co ze sobą zrobić stanęła przed wielkim plakatem promującym jej szkołę, który wisiał na ścianie sali. Nawet nie było w nim nic ciekawego. Po prostu nie miała nic innego do roboty. Wzięła łyka drinka i wpatrywała się w niego bez celu.
 - Ładna sukienka. - powiedział za nią męski głos.
Wydawał się znajomy. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i spojrzała na chłopaka. Westchnęła z irytację kiedy go poznała. Wysoki, ciemny blondyn z siwymi oczami uśmiechał się szeroko trzymając ręce w kieszeniach spodni.
 - Myślałem, że już się nie spotkamy.
 - A ja miałam taką nadzieję. - przypomniała mu - Co ty tutaj robisz?
Ryan, bo tak miał na imię, rozejrzał się dookoła zanim znów na nią spojrzał.
 - Zaproszono mnie. - wyjaśnił - A ty? Uczysz się tu?
 - Nie. Sprzątam. - powiedziała sarkastycznie.
Chłopak się zaśmiał. Emily przypomniało się jak denerwował ją kiedy pierwszy raz go spotkała, czyli kiedy wpadli na siebie na chodniku.
 - Widzę, że się nudzisz. - zmienił temat ignorując wrogość dziewczyny.
Smirnoff parsknęła.
 - Niby skąd?
 - Jesteś sama, wpatrujesz się od trzech minut w głupi plakat i w dodatku pijesz alkohol. - powiedział z tym swoim irytującym uśmieszkiem.
Em myślała, że go zaraz uderzy. Jak można być tak irytującą osobą?
 - Nic ci do tego. - syknęła.
 - Złość piękności szkodzi, wiesz? A ty masz bardzo dużo do stracenia. - jego głos był spokojny jak zawsze.
 - Jeśli próbujesz mnie poderwać to od razu mówię, że nic z tego. Zachowaj te głupie teksty dla innej.
Znów się zaśmiał. Czy on testował jej cierpliwość? Bo Emily czuła jakby miała zaraz ją stracić i zedrzeć ten głupi uśmieszek z jego twarzy.
 - Proponuję ci tylko wyrwanie się z tej nudnej imprezy. - odparł.
Dziewczyna ściągnęła brwi.
 - Z tobą? - parsknęła - Zapomnij.
 - Oj, nie bądź taka uparta. Chcę cię zabrać tylko na drinka w jakieś ciekawsze miejsce.
 - Czy wyglądam na zainteresowaną?
 - Co ci szkodzi?
Za chwilę mieli przyjść jej przyjaciele, więc nie chciała nigdzie iść, a zwłaszcza z nim. Przyjaciele znaczy też Harry. A spotkania z nim chciała uniknąć. Czuła się jak dziecko ze swoim zachowaniem. Westchnęła rozglądając się dookoła i myśląc co zrobić.
 - Ok. - zgodziła się w końcu i ruszyła w stronę wyjścia.
Ryan od razu uśmiechnął się szerzej i ruszył za nią.
 - Patrzysz się na mój tyłek. - powiedziała kiedy szli na parking.
 - Wcale nie. - odparł z bananem na twarzy.
 - I jeszcze się tego wypierasz. Nie masz jaj żeby się przyznać? - zapytała kiedy dorównał jej kroku.
 - Ok. Patrzyłem się na twój tyłek.
 - Więc trzymaj swoje oczy z daleka od niego. - ostrzegła.
Chłopak zaśmiał się po raz kolejny. Czy on coś jarał?
 - Dobrze. Przepraszam.
Emily wywróciła oczami. Dalszą drogę w stronę parkingu przeszli w milczeniu. Kiedy doszli Em poznała jego srebrne BMW wśród rzędu samochodów. Wtedy zadzwonił jego telefon. Ryan wyciągnął komórkę z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz.
 - Muszę odebrać. - powiedział po czym odszedł kawałek dalej i zaczął z kimś rozmawiać.
Dupek. Pierw ją wyciąga z balu, a teraz  idzie sobie gadać przez telefon. Nieważne. Smirnoff oparła się o maskę jego auta i czekała aż skończy swoją konwersację. Dlaczego on w ogóle się na to zgodziła? To chyba przez tego drinka. Zbyt mocnego drinka. Alkohol zaczął powoli działać. W końcu po trzech minutach chłopak schował swojego iPhona do kieszeni i wrócił do Em.
 - Przepraszam. Musiałem.
 - Twoja dziewczyna? - zapytała złośliwie.
 - Nie. - podszedł do niej z uśmiechem na twarzy.
 - Chłopak?
Znów się zaśmiał.
 - Wolę kobiety. - powiedział.
 - Nieważne. - Smirnoff wzruszyła ramionami i uciekła gdzieś wzrokiem.
Ryan zagryzł dolną wargę wiodąc wzrokiem wzdłuż jej zgrabnych nóg, do góry aż zatrzymał się na jej ustach. Kiedy Emily poczuła jago wzrok na sobie spojrzała na niego. Wiedziała do czego zmierzał. Widziała to w jego oczach, ale kiedy podszedł do niej tak, że ich ciała prawie się dotykały nie odepchnęła go. Pieprzony alkohol. Zaklęła w myślach. Jeżeli ludzie są odważni po alkoholu to nie da się określić co się dzieje z Em. Jej odwaga wzrasta sto razy, ale co za tym idzie głupota również. Chłopak, który stał przed nią położył jej ręce na biodra i kiedy zauważył, że nie protestuje przywarł nimi do jej, przyciskając ją tym samym mocniej do maski auta, o którą się podpierała. Następnie nachylił się nad jej szyją po czym zaczął składać na niej pocałunki i przygryzać lekko skórę. Jedną ręką powędrował na jej kark, a jego usta po chwili zaczęły zbliżać się do ust Smirnoff. Wtedy oderwał się na chwilę by na nią jeszcze raz spojrzeć wiodąc przy tym językiem po swojej dolnej wardze. Dziewczyna nic nie robiła. Po prostu tam stała i czekała na jego ruch nie odzywając się ani słowem. Wtedy złapał ją za uda i posadziła na masce tak, że stał między jej nogami. Teraz ich twarze były na równej wysokości. Chwilę później chłopak wpił swoje usta w jej. Em pogłębiła pocałunek, a ich języki zaczęły walczyć między sobą. Wiedziała, że nie powinna tego robić. I czym teraz różnisz się od tej rudej suki? odezwał się głos w głowie. Momentalnie odepchnęła od siebie Ryan'a łapiąc oddech.
 - Nie. - powiedziała nie patrzą na niego.
Ten zaskoczony wpatrywał się w nią, a na jego twarzy po raz pierwszy nie było uśmiechu. Dziewczyna zsunęła się z samochodu po czym poprawiła sukienkę, wyminęła go i ruszyła wzdłuż parkingu zostawiając chłopaka samego. Poczuła się źle przez to co przed chwilą zrobiła. Zatrzymała się przy czarnej furgonetce i oparła się o nią by następnie wziąć kilka głębokich wdechów. Kiedy trochę ochłonęła wyszła zza auta i wpadła na coś, a raczej kogoś dużego.
 
 - Jakiego kolegę? - zapytał Harry ze ściągniętymi brwiami.
 - Nie znasz. - powiedziała szybko nie mając zamiaru mówić mu o tym co przed chwilą zrobiła.
Nie chciała żeby jej najlepszy przyjaciel pomyślał, że jest jakąś dziwką.
 - Ze szkoły? - dopytywał się.
Emily pokręciła przecząco głową.
 - Muszę się ogarnąć. Nie mogę wrócić tam w takim stanie. - zmieniła temat - W jeden dzień płakałam więcej niż wciągu pięciu lat. - uśmiechnęła się słabo.
 - A pamiętasz film, który oglądaliśmy kiedyś u Tomlinson'a? - wyszczerzył się ukazując swoje słodkie dołeczki.
 - Oj, zamknij się. - uderzyła go w tors po czym zaśmiała się krótko - Wszyscy wtedy płakali. Nawet Malik.
Cieszył się, że smutek zniknął z jej twarzy.
 - Tak czy siak moja przyjaciółka jest za ładna żeby płakać. - powiedział posyłając jej uśmiech.
 - I potrzebuje doprowadzić się do porządku. - dodała - Więc daj mi kluczyki od swojego auta bo muszę z niego skorzystać. - wyciągnęła dłoń w jego kierunku.
 - Skąd wiesz, że przyjechałem samochodem?
 - Widziałam go. Wszędzie rozpoznam tego kota, który wisi na lusterku.
 - No tak. - uśmiechnął się po czym zamiast dać jej kluczyki załapał ją za rękę, którą wyciągała w jego stronę i pociągnął ją w stronę swojego Range Rover'a.
Kiedy do niego doszli Smirnoff otworzyła drzwi od strony pasażera i wślizgnęła się do środka. Następnie zapaliła światło na suficie i otworzyła klapkę, która służy do chronienia oczów przed słońcem w czasie jazdy i w którym znajdowało się lusterko. Emily wygrzebała ze swojej małej torebki chusteczki i zaczęła wycierać rozmazany makijaż. Harry zaś stał na zewnątrz, przy otwartych drzwiach i opierał się o nie z rękoma w kieszeniach obserwując jak przyjaciółka wyciąga maskarę, a następnie pociąga jej końcem wzdłuż swoich, i tak już długich, rzęs.
 - Wiesz, że nie musisz się malować, prawda? - zapytał Loczek po dłuższej chwili.
 - Dziękuję Hazz, ale zobacz na moje oczy. - odwróciła się w jego stronę - Nie chcę żeby było widać, że płakałam. - powiedziała i wróciła spojrzeniem do lusterka kontynuując poprawianie makijażu.
Chłopak westchnął nadal nie rozumiejąc dlaczego jego przyjaciółka wstydzi się swoich łez. Wtedy dostrzegł zaczerwienione miejsce na jej szyi wystające spod jej kamizelki.
 - Twój kolega chyba za bardzo się przyssał. - stwierdził bez żadnych emocji.
Emily spojrzała na niego ze ściągniętymi brwiami nie za bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.
 - Co? - zapytała.
Wtedy podszedł bliżej, zsunął jeansowy materiał z jej ramienia po czym przejechał delikatnie kciukiem po miejscu, o którym przed chwilą mówił. Dziewczynę przeszedł przyjemy dreszcz kiedy dotknął ją swoją rozgrzaną dłonią. Spojrzała ponownie do lusterka i zobaczyła, że w miejscu między szyją a ramieniem miała malinkę. Cholera. Zabiję go. Nasunęła z powrotem kamizelkę i spojrzała na sekundę na przyjaciela, żeby zaraz znów uciec gdzieś wzrokiem. Najgorsze było, to że z jego twarzy nie dało się nic wyczytać, a ona sama nie wiedziała co powiedzieć.
 - Um...
 - Spokojnie. Nie musisz się tłumaczyć. Ja nie zwierzam ci się z każdej dziewczyny, którą całowałem. - wycedził nadal bez żadnych emocji.
Zabolało. Ale dlaczego? Emily kończąc makijaż zamknęła klapkę z lusterkiem i schowała kosmetyki z powrotem do torebki po czym w końcu spojrzała na Harrego, który ciągle się w nią wpatrywał.
 - Nie znam gościa, ale jak cię skrzywdzi to go zabiję. - przerwał ciszę kiedy patrzyli na siebie przez jakiś czas próbując wyczytać coś ze swoich twarzy.
Smirnoff uśmiechnęła się słabo po czym wyskoczyła z auta stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.
 - Dziękuję, ale nie będziesz musiał. Już go i tak pewnie nie zobaczę. Mam taką nadzieję. - te trzy ostatnie słowa dodała trochę ciszej.
Harry ściągnął brwi.
 - Zrobił ci coś? - zapytał zaciskając dłoń na ramie drzwi od auta.
Teraz widać było złość w jego zielonych tęczówkach. Sama myśl, że ją dotykał, że mógł jej coś zrobić doprowadzała do szaleństwa.
 - Nie. Spokojnie. Nic mi nie zrobił. - powiedziała szybko - Jest ok. - posłała mu pocieszający uśmiech.
Jego mięśnie momentalnie się rozluźniły.
 - To dobrze bo...
 - Harry. - przerwała mu - Tylko się całowaliśmy. Przerwałam zanim doszło do czegoś więcej.
Sama nie wiedziała dlaczego mu to powiedziała. Dlaczego oni w ogóle o tym rozmawiają?
 - Z resztą nie ważne. Chodźmy do środka. - zamknęła drzwi, wyminęła go i ruszyła w stronę szkoły.
Loczek przejechał dłonią po włosach odgarniając je tym samym do tyłu, wziął kilka głębokich oddechów po czym zamknął samochód i udał się za Emily. Dziewczyna miała tylko nadzieję, że nie spotka Ryan'a.
 
***
 
 Wpadające przez okno promienie słońca irytowały wpół śpiącego Zayn'a, więc zakrył głowę poduszką i wymamrotał coś do siebie. Wiedział, że już nie zaśnie, ale nie miał najmniejszej ochoty wstawać z ciepłego łóżka. W końcu była sobota. Chłopak wysilił się by wyjrzeć zza białego materiału i spojrzeć na zegarek, który stał na biurku. Była 11:31. Zdziwiło go, że wstał tak wcześnie zważywszy na ten dzień tygodnia. Przejechał leniwie ręką obok miejsca, w którym leżał w poszukiwaniu swojego telefonu. Kiedy natknął się na urządzenie wygrzebał je spod kołdry i spojrzał na wyświetlacz odblokowując go wcześniej. 6 połączenia nieodebrane i 5 nowych wiadomości. Serio? Nie możecie beze mnie wytrzymać czy co? Sprawdził kto tak bardzo chciał się z nim skontaktować i okazało się, że były to 3 różne osoby. Jedno połączenie nieodebrane od  'Sara', jedno od 'Zoe' i trzy od 'Tommo'. Dwóch pierwszych nawet nie kojarzył, a co do Lou to nawet się zdziwił, że nie było tego więcej. Tomlinson miał w zwyczaju dzwonienie do kogoś (a zwłaszcza do swoich najlepszych kumpli) tyle razy aż w końcu ktoś odbierze. Upierdliwość. Następnie wybrał ikonkę w kształcie koperty. Jedna wiadomość od 'Shawty', tę akurat kojarzył. Pracowała w jednym z klubów, do których Zayn i reszta często się wybierali. Następna od 'Sara', jeszcze jedna od 'Zoe'. Cholera... chyba muszę dawać tym lakom osobny numer. Przedostatnia była od Louis'a "Oddzwoń kretynie jak zachce ci się ruszyć tę szanowną dupę." Normalka. Malik uśmiechnął się sam do siebie po czym otworzył ostatnią wiadomość "Rozmawiałam z Matt'em i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Dziękuję :) xx". Nawet nie musiał patrzyć od kogo ją dostał. Z jednej strony cieszył się, że jakoś pomógł Jo, ale z drugiej tego nie chciał. Egoistyczny dupek. Rzucił telefon gdzieś na bok i rozciągnął się ziewając. Nie miał ochoty wstawać, ale wiedział, że jak zostanie to wciągnie się w jakieś głębokie rozmyślania, a z jakiegoś powodu chciał tego uniknąć. Wstał więc i udał się do łazienki gdzie wziął zimny prysznic i umył zęby. Nie wysilił się nawet żeby ogolić swój dwudniowy zarost czy żeby zrobić coś ze swoimi wilgotnymi włosami, które były w nieładzie i sterczały w każdym możliwym kierunku. Odgarnął je tylko ręką do tyłu co i tak zbytnio nic nie dało. Wszystko to sprawiało, że wyglądał jak seksowny pijak. Następnie w samych bokserkach udał się do garderoby i wyciągną koszulkę w swoim ulubionym kolorze, czyli białym. Do tego założył kremowe spodnie z czarnym paskiem. Chwilę później zabrał ze sobą telefon, który leżał na łóżku i udał się na dół po drodze wybierając numer Lou.
 - W końcu. - wymamrotał Tommo po drugiej stronie - Już miałem do ciebie przyjść i powiedzieć żebyś odebrał.
 - Nie sądzisz, że byłoby to trochę pozbawione sensu? - zapytał Malik z szerokim uśmiechem.
 - Może. Nie ważne... Chciałem ci przypomnieć, że jedziemy dzisiaj do ciebie nad jezioro.
 - I po to się do mnie dobijałeś? Przecież pamiętam. - odparł.
 - No nie wiem.
Zayn wywrócił oczami sam do siebie.
 - Gdzie jesteś? - zapytał Malik.
 - Właśnie wychodzę od Horan'a. Pojechał z mamą i Sam na kontrol do szpitala czy coś takiego. 
 - No tak. Co się stało, że tak wcześnie wstałeś, hm? - zmienił temat będąc już w kuchni.
 - Musiałem odwieźć Eleanor do domu. - wyjaśnił.
 - Pewnie jesteś zmęczony skoro spała u ciebie. - powiedział uśmiechając się łobuzersko i wyciągając zimny napój z lodówki.
 - Szczerze to czuję jakbym miał zaraz zasnąć.
Malik się zaśmiał.
 - Nie wnikam. - wziął łyk soku - Wpadnij do mnie po drodze. - dodał po chwili.
 - Ok.
Obydwoje się rozłączyli. Zayn ostawił pustą butelkę i sięgnął po jedną z kanapek, które były na talerzu. Dopiero po chwili zobaczył małą kartkę, która leżała na blacie obok. "Pojechałam z Niall'em do szpitala. Zrobiłam ci też śniadanie, więc smacznego. Kocham Cię xx". Oczywiście zostawiła ją Sam. Uśmiechnął się na myśl jaką ma kochaną i super siostrę po czym usiadł na wysokim krześle przy wysepce kuchennej i wziął się za jedzenie. Chwilę później słychać było otwierające, a potem zamykające się drzwi.
 - Siemasz. - powiedział Louis -  Co masz? - usiadł obok przyjaciela i zabrał mu jedną kanapkę zanim ten zdążył zaprotestować - Mmm. - wymamrotał z pełną buziom - Nie wiedziałem, że umiesz robić takie dobre.
 - Zamknij się. Sammy je robiła. - odparł.
 - I wszystko jasne. A, no właśnie... - wyskoczył nagle jakby mu się coś przypomniało - Spotkałem Dan i powiedziała, że spotykamy się u Styles'a o 13:00, a potem jedziemy nad jezioro.
 - Ok. A co z Horan'em? - zapytał.
 - Szkoda mi go zostawiać, ale mama go nigdzie nie puści. Sam pewnie też nie. Z resztą to dobrze... wariat przynajmniej sobie nic nie zrobi siedząc w domu i wciągając wszystko co ma pod ręką.
 - Masz rację.
Wtedy z holu dobiegł dźwięk otwieranych, a następnie zamykanych drzwi. Chłopaki od razu odwrócili się w tamtą stronę.
 - Kawa. - powiedziała Emily kierując się w ich stronę trzymając w ręce kartonową podstawkę, w którą wsadzone były trzy styropianowe kubki.
 - Hej. - przywitali się równocześnie i od razu sięgnęli po gorący napój.
 - Gdzie Sam? - zapytała odstawiając trzymaną przez siebie rzecz na blat - To było dla niej. - kiwnęła na kawę, którą pił właśnie Louis.
 - Pojechała z Niall'em do szpitala, więc się nie zmarnuje. - Tomlinson posłał jej uśmiech biorąc kolejny łyk.
 - Do szpitala? Coś się stało? - zapytała, a w jej głosie można było wyczuć niepokój.
 - Nie, nic. Tylko kontrol.  - wyjaśnił.
Przytaknęła ze zrozumieniem po czym nachyliła się nad blatem i oparła łokciami o jego kant po czym wzięła przykład z chłopaków i zaczęła pić swoją kawę. Zayn spojrzał porozumiewawczo na Lou.
 - Ekhm... - Malik odchrząknął charakterystycznie.
Em przeniosła na niego wzrok.
 - Hm? - ściągnęła brwi.
 - A ty jak się trzymasz? - zapytał brunet.
 - To znaczy?
 - Nie widziałem cię wczoraj na balu. Przez większość 'imprezy' - w to słowo włożył trochę sarkazmu - Styles'a też nie. Wyparował jak tylko przyszliśmy. Zakładam, że szukał ciebie. Tylko nie wiem czy znalazł...
Dziewczyna skakała wzrokiem z jednego przyjaciela na drugiego myśląc nad odpowiedzią. Dobra, raz się żyje. W końcu to moi przyjaciele.
 - Spotkałam 'kolegę', zaproponował, że zabierze mnie gdzieś na drinka w ciekawsze miejsce, potem poszliśmy na parking i... zaczęliśmy się całować i...
Emily chyba wybrała nieodpowiedni moment na wytłumaczenie bo chłopaki w tym samym czasie pili, a kiedy ją usłyszeli mało się nie zachłysnęli kawą po czym zaczęli kaszleć.
 - Co?! - zapytał Lou nie do końca wierząc w jej słowa - Ty i jakiś chłopak? - odchrząknął próbując doprowadzić swój głos do normalnego stanu.
 - A co? Dziewczyna? - parsknęła starając się brzmieć jakby to o czym mówiła było czymś normalnym.
 - A od kiedy... - zaczął zmieszany Malik, ale nie skończył, ponieważ Smirnoff mu przerwała
 - Nie ważne. Tak, pogodziłam się ze Styles'em jeśli o to chcieliście spytać. - zmieniła temat - Wiec jest ok. Czuję się świetnie. - sama do końca nie była pewna czy to ostatnie było prawdą - Coś jeszcze? - wzięła kolejny łyk gorącego napoju czekając na jakieś pytania.
 - Chyba nie... - Zayn zaczął szukać słów by w jakiś sposób jej nie urazić, ale dziewczyna znów mu przerwała wiedząc do czego zmierza.
 - Nie. Nie uprawialiśmy seksu jeśli to cię interesuje. Nie jestem głupia. - odparła.
Może nie byłoby tyle zdziwienia gdyby nie fakt, że Emily uważała, że każdy facet to dupek i żadnemu nie pozwalała się dotknąć po tym jak zdradził ją jej chłopak. Wszystkich po prostu spławiała. Oczywiście jej przyjaciele byli wyjątkami i kiedy usłyszeli, że nie zrobiła nic głupiego odetchnęli z ulgą. Pewnie wydaje się dziwne, że Smirnoff uważa płeć przeciwną za frajerów bez serc, a sama koleguje się z dwójką takich, którzy (nieumyślnie) rozkochują w sobie dziewczyny, ale oni nie startują do Em, więc jest ok.
 - A potem? - odezwał się Louis.
 - Spotkałam Harrego, pogadaliśmy, potem poszliśmy do szkoły, ale w ostatniej chwili się namyśliłam i poprosiłam go żeby zawiózł mnie do domu. - wyjaśniła.
Pominęła to, że zobaczywszy Rebeccę odechciało się jej balu. Zrobiła to dla własnego dobra nie chcąc wpakować się w jakieś kłopoty rzucając się na rudowłosą dziewczynę ją i dusząc. Pominęła również, że przez całą drogę milczeli z Loczkiem i unikali jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. No i oczywiście nie chciała spotkać Ryan'a.
 - Tak więc... już wiecie. - powiedziała wzruszając ramionami.
Chłopaki nie chcąc drążyć tematu zmienili go.
 - O 13:00 masz być gotowa. - odezwał się Zayn.
 - Na co? - spojrzała na niego ze ściągniętymi brwiami.
 - Jedziemy na jezioro.
Emily nie była poinformowana bo nie miała za bardzo przez kogo.
 - Ok. - zgodziła się od razu.
Ale tak na prawdę, mimo że pogodziła się z Harry'm to i tak bała się z nim spotkać i spędzić weekend w jego towarzystwie. Coś dalej było nie tak między tą dwójką.
 - Gdzie się spotykamy? - zapytała.
 - U Styles'a.
Super. Czujecie ten sarkazm? Wtedy znów słychać było otwierające się, a następnie zamykające drzwi. Wszyscy odruchowo spojrzeli w stronę wejścia.
 - Hej. - powiedział Liam z uśmiechem wchodząc do kuchni.
 - Siemasz, Liaś. - Zayn się wyszczerzył.
 - Co tam? - zapytał Lou.
Wtedy Payne usiadł obok nich i wziął głęboki oddech, a wyraz jego twarzy stał się nagle poważny.
 - Stary, co jest? - Malik zaczął się niepokoić widząc jego minę.
 - Mam przesrane. - oznajmił wypuszczając głośno powietrze z płuc.
 
 
_______________________________________
Wyszedł nawet długi w porównaniu z tymi pierwszymi :)
Czy ciekawy to sami oceńcie i dajcie mi znać <3
Mówiłam już jak wasze komentarze sprawiają, że mam banana na twarzy? Na prawdę wam za nie dziękuję :) bardzo mnie motywują. Kocham was normalnie <3
Chcę też znów przeprosić za to w jakim odstępie czasu dodaje rozdziały... staram się co tydzień.
Nie wiem jak inni piszą swoje opowiadania, ale ja mam zaplanowane tylko kilka scen, a resztę piszę na spontana :) Tak, więc sorrki jeśli mi nie wyjdzie :/
W następnym będzie więcej Jo & Zayn'a i Sam & Niall'a :)
Min. 6 komentarzy = XXVIII rozdział.

15 komentarzy:

  1. Cudowny, czekam na kolejny !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa!! W takim momencie??
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Im dłuższy, tym lepszy hehe :) Szczerze mówiąc, to fajnie że wprowadziłaś tu Ryan'a, bo czasem potrzeba nowych postaci, żeby odświeżyć tok akcji :) I nie mogę się doczekać aż się dowiem czemu Liam "ma przesrane" :)!


    xoxo
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział!
    A wiesz jakiego ja mam banana na twarzy jak to czytam? :D czekamy na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka :) Rozdział świetny (zresztą jak zawsze,więc brawa dla tej pani ) i naprawdę ciekawy. Emily.... i Harry. Och to było takie słodkie.Oni już są prawie jak para,tylko się trochę z tym bronią. Chyba już tak długo nie dadzą rady ;) Fajnie,że następny będzie nad jeziorem,gdzie zawsze dzieją się fantastyczne rzeczy......No i oczywiście będą momenty Jo i Zayn'a. Aż mi się go szkoda zrobiło jak przeczytał tego sms'a od Joan.Zabierasz Matt'a nad to jezioro??? Czekam niecierpliwie na dalsze losy bohaterów mojeho ukochanego opowiadania <3 P.S. Skoro chodzisz do tego liceum plastycznego to może wrzuciłabyś do któregoś rozdziału swoją własną pracę? ;)
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie, nie wiem od czego zacząć :D Rozdział jak zawsze cudny, gdy tylko widzę nowy na Twoim blogu od razu serce mi rośnie, a fakt że piszesz je takie długie bardzo mnie cieszy :D Kocham Twoje opowiadanie, normalnie kocham <3 Co się stało mojemu Liasiowi? :C w takim momencie nie musiałaś kończyć :D ale czekam na next, mam nadzieję że z racji tego że teraz majówka uda Ci się wstawić coś wcześniej :D Trzymaj się, kochana <3
    A.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :* Ciekawa jestem co zdarzy się nad jeziorem....

    OdpowiedzUsuń
  8. Super!! Masz wielki talent. Wczoraj znalazlam twoje opowiadanie i czytalam caly dzien. Ciekawe co z Liam'em? Fajnie byloby gdyby bylo cos pomiedzy Zayn'em i Em :) Ale to raczej nie mozliwe. Nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Noo to mamy weekend majowy, jakie plany? : ) może by tak jakiś nowy rozdział? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. KSKKNHOUDFCNWUVBDIYRVFBAJNFDCJSDN zajebisty! ♥_♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Love, love, love, love...
    Czekam na więcej!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ^
    |
    |
    |
    PS. Zgadzam się z koleżanką/kolegą, że może jakiś nowy rozdział przez weekend??
    I zdecydowanie wolałabym, aby zaiskrzyło pomiędzy Zayn'em a Jo niż Zayn'em a Em, ale każdy ma prawo wyrażać swoją opinię :)

    Pozdrawiam
    Daria :)

    OdpowiedzUsuń
  13. cudowny rozdział! Uwielbiam! Nie mogę się doczekać następnego. Może już niedługo?
    Super moment z Em i Harrym <3
    I to my dziękujemy, że piszesz. Czekamy na częstsze dodawanie jak tylko można.
    Pozdrawiam, powodzenia w szkole!
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  14. Liaś, Liaś, coś ty narobił :D Czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam z niecierpliwością na nn i ciekawe co teraz nasz Liamek odwalił ;d

    OdpowiedzUsuń