Rozdział XX - "Malik, co się z tobą dzieje?"
- Horan! Skup się. Musisz mi pomóc. - powiedziała Sam do swojego blond przyjaciela, który leżał obok niej na łóżku przed laptopem i bawił się jej telefonem.Irlandczyk odłożył urządzenie tak szybko jakby go poparzyło i przeniósł wzrok na komputer.
- Ok.
- Więc? - dziewczyna czekała na jakąś radę.
Samantha poprosiła Niall’a by pomógł jej wybrać zdjęcia na wystawę, która odbędzie się w jednej z galerii w Londynie.
- Lepiej się znasz na tym niż ja. - powiedział po chwili nie mogąc się zdecydować, które się mu podobają, ponieważ dla niego wszystkie były super.
Podirytowana blondynka wypuściła głośno powietrze i wydała z siebie dźwięk przypominający warknięcie po czym schowała głowę w poduszkę.
- Super. Dzięki wielkie. - wycedziła.
Jej głos był stłumiony, ale Horan wszystko słyszał.
- Chciałbym pomóc, ale wiesz, że nie jestem jakimś ekspertem. Jak dla mnie równie dobrze mogłabyś dać je wszystkie. Wyślij je Danielowi i niech sam wybierze.
Sam podniosła głowę i spojrzała na przyjaciela spod przymrożonych powiek.
- To bez sensu. To ja powinnam wiedzieć, które się nadają. - odparła.
- Więc ja też nie powinienem ci pomagać.
Dziewczyna westchnęła gębko po czym zamknęła swojego białego laptopa, wstała i odłożyła go na biurko. Następnie wróciła na miejsce obok Niall’a, położyła się na lewym boku i podparła głowę na ręce tak by jej oczy były na tej samej wysokości co przyjaciela. Teraz leżeli w ciszy i patrzeli sobie w oczy.
Nie krępowało ich to. Często to robili. Mogli tak siedzieć godzinami i wpatrywać się w siebie. Horan już tyle razy stchórzył i powstrzymał się przed powiedzeniem jej co czuje. Obawiał się jej reakcji. Nie chciał niczego zepsuć. Co by było jeżeli okazałoby się, że dziewczyna, którą kocha w cale tego nie odwzajemnia? Już wolał cierpieć tak jak teraz niż tak jak by go odrzuciła.
Ciszę przerwała dzwoniąca komórka Sam. Leżała ona obok głowy Irlandczyka, który wziął ją i podał przyjaciółce, wcześniej zerkając na ekran by zobaczyć kto dzwoni.
- Mama. - powiedział.
Blondynka odebrała telefon.
- Hej. Tak, wszystko w porządku. Już wróciliśmy... Yhym. Siedzę z Niall’em. Chyba jest u siebie w pokoju... pół godziny temu skończył robić pracę z historii. Tak... Jak w pracy? ... To dobrze. Kiedy wracasz? Ok... rozumiem. Pa... kocham cię. Dobrze. - kiedy skończyła rozmawiać rzuciła komórkę obok siebie.
- Jak tam w Sydney? - zapytał Horan.
- Mówi, że to nie jej klimat. I jeszcze ten jet lag.
- Ja tam lubię Australię. - powiedział z uśmiechem.
- Wiem. Pamiętam jak razem z Louis’em byliście podekscytowani jak zobaczyliście kangura na plaży. - uśmiechnęła się szeroko kiedy naszło ją to wspomnienie.
- Musimy się tam znowu wybrać.
- Na pewno. - zgodziła się.
- Idziesz na bal? - Niall zmienił temat.
- Ten na 23. rocznicę istnienia szkoły?
- Yhym.
- Chyba tak. - oznajmiła.
- Chciałabyś mi towarzyszyć? - zapytał w końcu.
W szkole, do której chodzą, często są organizowane jakieś imprezy czy bale. Rocznice istnienia szkoły są dla dyrektorki chyba najbardziej ważnymi wydarzeniami w ciągu roku. Horan i Sam nigdy nie chodzili na nie razem. Szli po prostu w gronie przyjaciół, nigdy jako „para“.
Irlandczyk nie mógł wyczytać nic z jej twarzy, dopiero po chwili pojawił się na niej uśmiech. Niall’owi nagle ulżyło.
- Ok. - zgodziła się.
Kiedy chłopak miał już coś powiedzieć zadzwonił jego telefon. Zaklnął w duchu po czym wyciągnął komórkę z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz.
- Mama. - oznajmił, a następnie odebrał - Halo... Ok. Już idę. - po rozmowie rozłączył się i schował urządzenie.
- Musisz iść? - zapytała Sam.
- Tak. - powiedział wstając z łóżka - Mama robiła porządek w piwnicy i muszę pomóc jej wynieść te wszystkie pudła.
- Poczekaj. Bluza. - blondynka zaczęła ściągać błękitną bluzę przyjaciela, którą ubrała bo było jej zimno.
Chociaż zawsze w garderobie miała pełno swoich to i tak chciała ubierać te Horan’a... a on nie miał nic przeciwko. Już nawet dał jej dwie.
- Nie. Nie ściągaj. Oddasz mi następnym razem, albo jak ci się znudzi. - powiedział z uśmiechem.
Nie znudzi. pomyślała po czym wstała żeby go przytulić na pożegnanie.
- Ok. - odwzajemniła jego uśmiech, a następnie zaplotła swoje ręce na jego szyli i przytuliła.
On natomiast objął ją mocno w pasie. Jak zawsze pachniała wanilią.
- Widzimy się jutro. - wypuściła go ze swoich objęć.
Niall nic nie powiedział, tylko posłał jej uśmiech, pocałował w policzek i wyszedł.
Następny dzień nie był już taki słoneczny jak poprzedni, ale zimno też nie było. Słońce chowało się gdzieś za warstwą chmur i za cholerę nie chciało wyjść. Zayn, Louis, Liam i Niall siedzieli przed szkołą przy drewnianym stoliku. Malik głęboko zamyślony rytmicznie stukał palcami o ławkę i się im przyglądał, a Tomlinson opowiadał coś Irlandczykowi i Payne’owi, którzy głośno chrupali serowe chipsy. Nagle wszyscy spojrzeli na drogę i parking kiedy usłyszeli pisk opon i trąbienie. Okazało się, że to pan Newman ostro zahamował by nie potrącić Harrego, który wyszedł na ulicę nie patrząc czy coś jedzie.
- Przepraszam. - powiedział Styles z uśmiechem do nauczyciela, który nie wyglądał na zadowolonego po czym podszedł do chłopaków i usiadł obok Niall’a.
- Czy ty chcesz się zabić? - zapytał Lou również niezbyt szczęśliwy z wyczynów przyjaciela.
- Pierw próbujesz się utopić, a teraz chcesz wpaść pod samochód. - powiedział Payne wkładając do buzi kolejnego chipsa.
- Nie widziałem go.
- Bo nie patrzałeś. - odparł Malik - Chyba trzeba ci zapewnić 24-godzinny nadzór.
- Cieszę się, że się tak o mnie martwicie. - Loczek uśmiechnął się szeroko.
- Hej. - powiedziała Eleanor siadając między Zayn’em, a Tomlinsonem po czym pocałowała tego drugiego w policzek - Co tam? - zapytała.
- Obmyślamy plan dla Styles’a, który w ostatnim czasie próbuje zrobić sobie krzywdę. - wyjaśnił Zayn opierając głowę na dłoniach.
- Najlepiej go gdzieś zamknąć. - doradziła.
- Dzięki. - odparł Harry.
- To by nic nie dało. - odezwał się Niall z szerokim uśmiechem.
- Oj, nie czepiajcie się go. Przecież to Styles. - powiedziała dziewczyna i posłała uśmiech Loczkowi.
Kilka sekund później obok nich pojawiła się dyrektorka.
- Tutaj jesteście. Szukałam was. Już myślałam, że znów się spóźnicie. - zaczęła mierząc ich wszystkich wzrokiem.
Harry już chciał coś powiedzieć, ale kobieta uciszyła go gestem dłoni.
- Chyba nie myśleliście, że zapomnę o waszej niepunktualności? Mam dla was zadanie. Może nauczycie się czegoś. Będzie to wymagało od was odpowiedzialności, więc weźcie to do siebie i się postarajcie.
Chłopaki czekali jak na wyrok. Wiedzieli, że dyrektorka nie wymyśli byle czego. Niall aż przełknął ślinę.
- Co mamy zrobić? - zapytał Liam.
- Wspominałam już o organizacji kolejnej rocznicy szkoły, prawda? Pomożecie dziewczynom w przygotowaniach balu itd. - powiedziała w końcu.
- Jakim dziewczynom? - tym razem odezwał się Harry.
- Trochę ich jest. To nie byle jaka impreza, więc potrzebowaliśmy dużo ludzi. Zgłosiła się do mnie Eleanor... - tu spojrzała na dziewczynę Tomlinsona - Sam... - tu spojrzała na Malika - Danielle - teraz na Liam’a - Jo Sanders, panna Smirnoff, panna Kennedy i jeszcze kilka innych.
Wszyscy, słysząc dwa ostatnie nazwiska, wiedzieli, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Zayn aż schował twarz w dłoniach.
Super. pomyślał.
- Na przewodniczącą wybrałam Rebeccę, więc to do niej się zgłoście.
Przyjaciele wymienili się spojrzeniami.
- Czy Emily wie, że Rebecca też będzie brała udział w przygotowaniach? - zapytał Louis.
- Nie. Nie powiedziałam jeszcze dziewczynom kto się zapisał i kto będzie kierował przygotowaniami, więc jakbyście mogli to przekażcie im to. To wszystko z mojej strony. Nie zwidźcie mnie. - powiedziała po czym odwróciła się na pięcie i odeszła.
- Nie dobrze. - ciszę przerwał Niall.
Reszta martwiła się o to jak Emily i Rebecca zniosą siebie na wzajem bez zabijania się oraz to, że nie mają pojęcia o organizowaniu bali, ale dla Malik’a dochodziło jeszcze to co Kennedy mogła wygadać jego przyjaciołom i co według niego nie powinni usłyszeć.
- Kto jej powie?
Nikt się nie odezwał tylko wszyscy spojrzeli na Zayn’a. Ten zaś ściągnął brwi.
- Co? Dlaczego ja?
- Bo tylko ty potrafisz ja uspokoić. - odezwał się Louis.
To prawda. To Zayn’a Smirnoff słuchała najbardziej. To on zawsze przekonywał ją do rzeczy, do których inni nie potrafili. Brunet wypuścił głośno powietrze po czym pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Ok. - zgodził się.
Na pierwszej lekcji Joan i Malik złożyli swoją pracę panu Newman’owi na co on powiedział do Sanders: „Masz na niego dobry wpływ. Tak trzymaj.“ Potem kolejne nudne lekcje. Dopiero na godzinnej przerwie poszedł zapalić za trybuny i wziął ze sobą Emily.
- Że mam niby robić to co ona mi karze? Żartujesz?! - Smirnoff się wkurzyła tak, że zacisnęła dłonie w pięści aż zrobiły się białe kiedy usłyszała złą wiadomość od przyjaciela.
Nie można było opisać nienawiści Em do Rebecci. Po prostu jej nienawidziła.
- Spokojnie. Dasz radę. - powiedział zaciągając się dymem - Albo możesz się jeszcze wypisać, ale wątpię żebyś to zrobiła.
Emily wzięła głęboki oddech kiedy Zayn położył jej dłoń na ramieniu.
- Nie dasz jej chyba tej satysfakcji? - zapytał.
Dziewczyna spojrzała mu w oczy.
- Oczywiście, że nie. - odparła.
Kiedy to usłyszał uśmiechnął się.
- To dobrze. Tylko postaraj się jej nie zabić. Jakby naszła cię taka ochota to znajdź mnie jak najszybciej. - poradził jej z półuśmiechem.
- To oznacza, że musisz być przy mnie cały czas.
Malik parsknął śmiechem.
- No tak. - kiedy skończył palić papierosa zgasił go pocierając o kolumnę podpierającą trybuny i, jak zawsze, wrzucił go do starej, zardzewiałej beczki, która stała niedaleko.
- Lepiej chodźmy... - powiedział Zayn i ruszyli w stronę budynku szkoły - ... bo znowu zaczną gadać, że robimy tu jakieś nieprzyzwoite rzeczy.
Emily zaczęła się śmiać.
- Pamiętam to. Mieliśmy rozmowę u dyrektorki bo ktoś powiedział, że chodzimy we dwójkę za trybuny.
- „Zabezpieczyliście się w ogóle?“ „Jesteście jeszcze za młodzi." - Malik śmiejąc się zacytował kobietę.
Oczywiście nic z takich rzeczy nie miało miejsca. Po prostu ich dwójka chodziła tam razem, kiedy Smirnoff jeszcze paliła.
Nadal trwała godzinna przerwa, więc Zayn i Emily dołączyli do reszty przyjaciół, którzy siedzieli na stołówce. Byli wszyscy. Od razu spojrzeli na Em, ale zamiast złości zobaczyli na jej twarzy uśmiech.
- Co tam? - zapytała Smirnoff siadając obok Harry’ego.
- Ile lat ma blond kucharka? - Louis odpowiedział pytaniem na pytanie.
Nowo przybyli zdziwieni pytaniem ściągnęli brwi.
- Co? Chyba nie jestem w temacie... - powiedziała.
- Zastanawiamy się ile lat ma kucharka. - wyjaśniła Sam - Isabelle? Tak? - tu skierowała się do Styles’a.
- Tak.
- Wygląda na 30. - stwierdził Malik patrząc na blond kobietę w oddali, która nakładała jedzenie przy „barze“.
- A nie mówiłem? - na twarzy Tomlinsona pojawił się szeroki uśmiech.
- Skończmy temat. - zaproponował Styles.
- Czy wan kiedyś do głowy, że Harry w poprzednim życiu był zrzędliwą, starą babą mieszkającą z dziewięćdziesięcioma kotami, która co niedzielę piecze szarlotkę i chodzi do kościoła? I wrzeszczy na dzieciaki z sąsiedztwa, które latają jej po ogródku? Bo mi tak. - powiedział Niall.
Wszyscy na raz parsknęli śmiechem. Loczek zaś tylko się uśmiechnął.
- Może. - wycedził Liam.
Kiedy tak wymieniali się swoimi zdaniami, Malik znów się wyłączył i myślami trafił do swojego świata. Przypomniał sobie co powiedziała Rebecca "Co się stało z Zayn’em, który mówił o wszystkim siostrze i swoim najlepszym przyjaciołom?". Dobre pytanie. Próbował sobie na nie odpowiedzieć. Gdzie tamten Zayn? Bo ten jest tchórzem i idiotą, który popełnił duży błąd. I jeszcze ona... Tu spojrzał na Joan, która zajęta była śmianiem się z resztą. To uczucie kiedy jest w pobliżu niego. Nie jest pewien co oznacza. Przecież zna ją dopiero tydzień. Malik, co jest z tobą nie tak? Lubi jej towarzystwo, lubi jak się uśmiecha... tak ja teraz. Ogarnij się! rozkazał sobie w myślach. To tylko dziewczyna. W dodatku Matt’a. Nie masz szans. Nawet nie próbuj się zakochać. Dasz radę. Musi się tylko czymś zająć. Albo kimś. Tak jak zrobił to po tym kiedy zostawiła go Maia - jego była. Wtedy podziałało.
Zayn siedział obok Emily i prawie przylegał do niej jednym bokiem, więc poczuł jak jej mięśnie się napinają co wyrwało go z zamyśleń. Kiedy rozejrzał się żeby zobaczyć co się dzieje zobaczył idącą w ich stronę Rebeccę. Chyba tylko ich dwoje ją dostrzegło, ponieważ reszta dalej zajęta była rozmawianiem i śmianiem się. Wszyscy nagle zamilkli kiedy stanęła obok ich stolika i powiedziała:
- Hej. Chciałam wam powiedzieć, że jutro po lekcjach spotykamy się tu wszyscy. Mamy sporo do omówienia. - tu spojrzała na Zayn'a, na jej twarzy malował się „ten jej“ uśmieszek - Musimy ustalić kto się czym zajmie. - Dla ciebie mam coś specjalnego. - to skierowała do Smirnoff.
Em wymyśliła już kilka ciętych uwag, ale kiedy chciała je powiedzieć poczuła na swojej nodze rękę Malik’a i się powstrzymała.
- Już nie mogę się doczekać. - uśmiechnęła się ironicznie.
- Jestem otwarta na wasze pomysły. - powiedziała Rebecca tym razem do wszystkich.
- Na pewno. - mruknęła pod nosem Em.
- To wszystko. - wycedziła Kennedy po czym odwróciła się i odeszła.
- Może zaśpiewacie coś na balu? - zapytała Danielle.
- Dobry pomysł. - poparła ją Sam.
Zayn zignorował pytanie tylko spojrzał na Smirnoff i cicho do niej powiedział:
- Dobra dziewczynka.
Ta zaś zagryzła wargę i uśmiechnęła się do niego szeroko.
Chłopaki zaś wyrażali swoje negatywne nastawienie do pomysłu Peazer.
_______________________
Mamy następny :)
Dziękuję za komentarze, których było więcej niż myślałam, że będzie. Dziękuję też za wejścia i ogólnie, że to czytacie. <3
Mam nadzieję, że znów dacie mi znać co wam się najbardziej podobało/podoba :)
Mam w planach dodawać rozdziały co tydzień, ale oczywiście, jak to w życiu, może mi coś wypaść i dodam trochę później... albo może i wcześniej.
Tak w ogóle myślę już nad drugim blogiem i mam już na niego pomysł, ale nie wiem czy to wszystko wypali.
Min. 4 komentarze = XXI rozdział
B.
Jak zawsze super!!! Świetny pomysł z tym balem :) A o czym byłby drugi blog?
OdpowiedzUsuńxoxo
Ania
Lubie to opowiadanie i czekam z nieciepliwością na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńMoże jakaś akcja Emily&Recbecca????
Może być ciekaiwe :D
Twoje opowiadanie jest naprawdę fajne i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńO czym byłby ten drugi blog ??
Trafiłam na to opowiadanie przez przypadek i dziś przeczytałam wszystkie rozdziały :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają twoje pomysły i dzięki nim nie mogę przestać się śmiać :D
Czekam z nieciepliwością na następną notkę:)
Pozdrawiam Maja :)
ja tak samo jak i ty ;d bardzo mnie zaciekawił, a znalazłam się tu przypadkiem. i to dobrze, cieszę się, że mogę teraz to czytać bo jest świetne ; )
UsuńAla
Ja chcę kolejny <3 i mam pytanie : Zayn będzie z Joan w końcu czy nie bo chcę żeby byli razem ;) ;** xx
OdpowiedzUsuńZaaaajefajny rozdział :P Kocham i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Em i Rebecce ;)
Świetny rozdział:)
Carrots:*
Super :P Kocham Sam i Nialler'a :)
OdpowiedzUsuń