czwartek, 27 września 2012

Rozdział VIII - "Przepraszam."

 Kiedy lekcje dobiegły końca chłopaki spotkali się przed szkołą. Nie było tylko Zayn’a.
 - Widzieliście Malika? - zapytał Niall.
 - Spokojnie. I tak ci się dostanie. - powiedział z uśmiechem Harry.
 - Dzięki za pocieszenie. - blondyn powiedział sarkastycznie.
Sekundę później podeszła do nich Danielle.
 - Hej. - przywitała się i pocałowała Liam’a w policzek.
 - Hej. - odpowiedzieli z uśmiechami, poza Niall’em.
 - Co tam? Co się stało? - zapytała go ściągając brwi.
 - Nic się... - zaczął.
 - Nie powiedział Zayn’owi o randce z Sam. - Lou mu przerwał.
 - To nie randka! - zaprotestował.
 - No i co z tego?
 - Dziewczyny tego nie zrozumieją. - wyjaśnił Harry.
 - Czasami w ogóle was nie rozumiem. - powiedziała i uśmiechnęła się po czym spojrzała na Liam’a - Idziemy?
 - Tak. Na razie chłopaki. - pożegnał się.
 - Cześć.
I odeszli zostawiając ich trzech. Wtedy Harry uśmiechnął się szeroko widząc idącego w ich stronę Zayn’a.
 - Niall, zobacz kto idzie.
Blondyn wziął głęboki wdech i kiedy Zayn do nich podszedł miał już coś mówić, ale ten był pierwszy.
 - Pogadamy wieczorem. Teraz nie mogę. - powiedział.
Niall’owi momentalnie ulżyło.
 - Gdzie ci się tak śpieszy? - zapytał Lou.
 - Muszę naprawić co spieprzyłem. - wyjaśnił - Jedziecie?
Wszyscy mieszkali w tej samej okolicy, więc Zayn często zabierał chłopaków ze sobą.
 - Przejdę się z Eleanor. - oznajmił Louis.
 - Ja się z tobą zabiorę. - Harry oznajmił po czym spojrzał na Niall’a - Jedziesz?
 - Przejdę się... sam. - uśmiechnął się mimowolnie.
 - Ok. Do jutra. - powiedział Malik po czym poszli z Loczkiem do auta.
Kiedy Zayn wyjechał z parkingu, Hazza zmierzył go wzrokiem.
 - Co? - zapytał patrząc na drogę.
 - Nic. Chodzi o Sam?
 - Ta... Powinienem był jej powiedzieć.
 - Jesteś zajebisty w przepraszaniu. Wybaczy ci. - uśmiechnął się Harry.
 - Może dlatego, że robię to zbyt często...
 - Wiesz, że nie to miałem na myśli. A co z mamą? Powiesz jej?
Brunet milczał przez chwilę zastanawiając się nad pytaniem lokatego.
 - Nie wiem. Mama to co innego. Ma teraz sporo na głowie. - powiedział w końcu - A co u Gemmy? Kiedy przyjeżdża? - Zayn zmienił temat zatrzymując się na czerwonym świetle.
 - Jeszcze nic nie mówiła, ale pewnie wpadnie kiedy najmniej się będę tego spodziewał. - wyjaśnił.
 Gemma jest siostrą Harry’ego, która studiuje na drugim końcu Londynu i mieszka ze swoją przyjaciółką. Wpada często do chłopaków, z którymi ma prawie tak samo dobry kontakt jak ze swoim bratem.
 - Jak zawsze. - powiedział Malik z uśmiechem - Tak w ogóle umiesz robić gofry z karmelem?
Hazza się zaśmiał.
 - No tak... przecież nasz „bad boy“ nie umie gotować.
Zayn wywrócił oczami i kiedy zapaliło się zielone światło ruszył dalej.
 - Pomogę ci. Jeszcze się zabijesz podłączając robota. - powiedział Styles z szerokim uśmiechem.
Zayn posłał mu „dzikie“ spojrzenie po czym wycedził:
 - Bardzo śmieszne...
 Dwie minuty później byli na miejscu. Samochód zaparkowali na podjeździe, który przeznaczony była na dwa auta i przed którym znajdował się szeroki garaż połączony z w całość z domem, dość dużym domem obłożonym kamieniem.
Nie było się czemu dziwić bo Malik’owie nigdy nie mieli problemu z pieniędzmi, a nawet mieli ich za dużo, ale nie zachowywali się jak by rządzili nie wiadomo czym jak większość ludzi mających tyle kasy, że nie wiedzieli co z nią zrobić, a ich dzieci nie były rozpieszczone. Byli zwykłą rodziną niechcącą się wyróżniać w okolicy, i która nad pieniędzmi stawiała siebie i przyjaciół.
 Zayn przekręcił kluczyk w drzwiach i weszli do domu. Hol był spory, koloru coś między łososiowym, a ‚kawą z mlekiem’. Na prawo od wejścia znajdowały się schody prowadzące na pierwsze piętro, na lewo wielkie okno i dwie małe palmy,a dalej była kuchnia, prosto zaś szło się do salonu gdzie można było wyjść przez rozsuwane drzwi na taras.
 Chwilę po tym jak chłopaki weszli do domu, przyleciał do nich Borys, merdając ogonem. Był on psem Zayn’a, którego ma już 6 lat.
 - Siemasz kolego. - przywitał się z nim rozczochrując mu sierść na głowie.
Potem podszedł do Hazzy, który kucnął i uniósł rękę ku górze.
 - High five! - powiedział i wtedy Borys podniósł łapę i przybił ‚piątkę’, w nagrodę Harry pogłaskał go i ruszyli we trójkę do kuchni.
 Była ona 'złączona’ z salonem, tylko w jednym miejscu oddzielała je niewielka ściana, która odgradzała hol.


 - Musimy się pośpieszyć. Mamy niecałą godzinę zanim przyjdzie Sam. - powiedział Zayn.
Obaj rzucili torby gdzieś z boku i wzięli się do roboty.
 - Dobra... Masz wszystko? - zapytał Harry.
 - Mam... Musiałem ostatnio uzupełniać całą lodówkę po wizycie Niall’a. - wyjaśnił z uśmiechem.
 Robienie gofrów zajęło im ok. godziny. Nie ma się co dziwić kiedy dwoje chłopaków robią coś do jedzenia.
 - Gotowe. - powiedział Harry kiedy sprzątnęli bałagan, który zrobili.
 - Dzięki Harold. - Zayn poklepał go po plecach i uśmiechnął się.
 Wtedy ktoś wszedł do domu. Ktoś czyli Sam.
 - Cholera. - mruknął pod nosem Malik - Musisz się zwijać, szybko!
Kiedy dziewczyna wchodziła do salonu zatrzymał ją jej brat, wtedy Harry mógł wymknąć się z domu.
 - Hej. - zaczął.
Sam starała się nie okazywać żadnych pozytywnych emocji.
 - Hej. - mruknęła beznamiętnie.
 - Możemy pogadać?
 - Ok. - powiedziała i usiedli na kanapie - Słucham.
Zayn wziął głęboki wdech i zaczął.
 - Wiem, jestem idiotą. Przepraszam. Nie lubisz kiedy palę, rozumiem. Naprawdę się starałem, wierz mi... Jestem beznadziejnym bratem. Kto w ogóle robi coś takiego siostrze? Powinnaś mnie walnąć, albo nie wpuszczać do domu za to, że cię okłamałem. Źle się teraz czuje... Pale i przepraszam, ale nie zmienię tego tak szybko. Powinienem był ci powiedzieć. - powiedział Zayn i wstał po chwili dodając: - Mam coś dla ciebie. - poszedł do kuchni po gofry z karmelem, przyniósł je Sam i zajął ponownie miejsce obok niej.
Ta spojrzała na niego zaskoczona po czym uśmiechnęła się. W końcu.
 - Sam je zrobiłeś? - zapytała.
 - Moi ludzie się tym zajęli. Ja tylko pomagałem. Chyba nie chciałabyś żebym zabił się podłączając robota? - zapytał z uśmiechem cytując Harry’ego.
 - Oh, Zayn... Też powinnam cię przeprosić. Masz zbyt wrażliwą siostrę. A co do gofrów to ci się udało. - powiedziała i wzięła wielkiego gryza.
Brunet zrobił to samo.
 Kiedy skończyli jeść, Malik zaniósł talerze do zmywarki po czym spojrzał na Sam.
 - Zbieraj się. Nie będziemy siedzieć cały dzień w domu. - oznajmił.
 - Gdzie idziemy? - zapytała.
 - Może centrum? - zaproponował z uśmiechem.
 - Ok. Zaraz wracam. - odwzajemniła go i pobiegła na górę.


______________________________________________
Udało mi się napisać VII rozdział i mam pomysł na następny, tylko motywacji brak :/
PS: Postanowiłam nadawać tytuły rozdziałom :)

3 komentarze:

  1. te wszystkie rozdziały są zajebiste :D proszę Cię, pisz dalej :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń