Rozdział XXXIX - "Muszę kończyć. Horan'owi kończy się tlen w bagażniku."
-
Gdzie
jest do cholery Sam?! - warknął Zayn, co chwila wędrując
morderczym wzrokiem w kierunku drzwi.
-
Uspokój się, Malik. Zaraz pewnie tu będzie. - zapewnił
Harry trzymając lód pod lekko spuchniętym okiem i w tym
samym czasie utrzymując bezpieczną odległość od przyjaciela, tak
jak reszta.
Wszyscy
z ich 'paczki', oprócz Dan i Liam'a, znajdowali się właśnie
w gabinecie ojca Smirnoff czekając na blond duet. Zayn chodził
nerwowo w tę i z powrotem przyciskając cienki materiał do
krwawiących i poranionych kłykci. Em, Harry i Lou stali praktycznie
po drugiej stronie pomieszczenia z dala od niego, zaś El i Jo
siedziały na kremowej sofie po obu stronach lekko drżącej Leelo
próbując ją jakoś uspokoić.
-
Napisałaś jej gdzie jesteśmy? - Malik spojrzał na Em, która
trzymała w dłoni jego telefon.
-
Tak, przed chwilą. Napisała, że już idą.
Zayn'owi
od razu ulżyło, że jego siostra jest z Horan'em. Po raz setny
przejechał dłonią po włosach odgarniając je do tyłu po czym
zatrzymał się w miejscu i obrócił w stronę dziewczyn
siedzących na kanapie.
-
Jesteś pewna, że nic ci nie zrobił? - kiedy tylko spojrzał na
Leelo rysy jego twarzy od razu złagodniały.
Dziewczyna
uniosła wzrok by po chwili zatrzymać go na czekoladowych tęczówkach
Zayn'a, a następnie przytaknęła.
-
Jestem cała. - powiedziała niezbyt głośno po czy odwróciła
ponownie spojrzenie.
Malik
westchnął głęboko i chwilę później znów zaczął
chodzić w tę i z powrotem. Był tak wkurzony, że nawet przyjaciele
bali się do niego podejść. Miał ochotę coś rozwalić, a
najlepiej dokończyć to co wcześniej zaczął.
-
Skąd go znasz? - zapytała Jo trzymając dłoń na ramieniu Leelo.
Wtedy
Zayn zatrzymał się ponownie.
-
O czym miałaś nikomu nie mówić? - ściągnął brwi
czekając na odpowiedź.
Dziewczyna
przełknęła głośno ślinę i potrząsnęła lekko głową.
-
O niczym. - uciekła wzrokiem.
Chłopak
miał już coś powiedzieć kiedy drzwi do biura otworzyły się i do
środka weszła Sam i Niall trzymając się za ręce.
-
Cholera, Sammy... - Malik odetchnął z ulgą podchodząc do niej i
obejmując ją mocno.
Zaskoczona
dziewczyna nie wiedziała o co chodzi, ale odwzajemniła uścisk
brata.
-
Co się stało? - zapytał Niall równie zmieszany co
blondynka.
-
Nic ci nie jest? - Zayn odsunął się od siostry by zmierzyć ją
wzrokiem od góry do dołu ignorując pytanie przyjaciela.
-
Nie, Zayn. Nic mi nie jest. O co chodzi? - Sam była coraz bardziej
zmartwiona zachowaniem brata.
Dopiero
po chwili zauważyła zakrwawiony materiał wokół jego dłoni.
-
Cholera, Zayn... kto tym razem? - zapytała i czekając na odpowiedź
spojrzała na resztę towarzystwa zatrzymując się wzrokiem na lekko
drżącej Leelo – Co się stało? - zapytała znów
spojrzawszy na brata.
-
Pójdę poszukać Amber. - oznajmiła Leelo patrząc na Zayn'a
i wstając z kręgu – Pewnie ona i Rachel już ledwo trzymają się
na nogach.
-
Pójść z tobą? - zaproponował łapiąc za swoją koszulkę,
która leżała obok niego.
-
Już idziesz, Lolee? - Lou skrzywił się lekko – Gra się dopiero
rozkręca.
-
Muszę. - powiedziała mu po czym spojrzała na Zayn'a, który
miał już na sobie t-shirt i stał na równych nogach czekając
na dziewczynę – Nie musisz.
-
Wybacz mała, ale opierając się na twoim doświadczeniu związanym
z imprezami nie sądzę żebyś sama znalazła swoje przyjaciółki
w domu pełnym pijanych nastolatków. - odparł z uśmiechem.
-
Zobaczymy się jeszcze? - zapytała Jo patrząc na Leelo.
-
Pewnie nie, więc do poniedziałku. - posłała jej przyjazny uśmiech
po czym pomachała reszcie zgromadzonych.
Kiedy
pożegnała się ze wszystkimi, ona i Zayn wyszli z biblioteki na hol
gdzie jakaś para obściskiwała się pod ścianą i jakiś chłopak
siedział na środku gadając do butelki piwa.
-
Dobra. Mówiłaś coś o jakimś chłopaku, który podoba
się Amber. Pamiętasz może jego imię? - zapytał Malik.
-
Tak. Tom Macmillan. Gra w drużynie z chłopakami.
-
Ok. Chodź. - Zayn złapał ją za rękę i poprowadził do głównego
pomieszczenia w tłum tańczących ludzi.
-
Jakim cudem są oni w stanie jeszcze trzymać się na nogach? - Leelo
krzyknęła przez głośną muzykę.
-
Nazywają to doświadczeniem w imprezowaniu. - wyjaśnił posyłając
jej szeroki uśmiech.
-
Ty też takowe posiadasz? - zapytała przedzierając się z nim przez
tłum.
-
Mała, ja jestem tu mistrzem. Więc jak chcesz się w tym podszkolić
to wiesz do kogo się zwrócić. - powiedział dumny z siebie.
-
Dzięki. Będę pamiętać.
Po
paru minutach Zayn zatrzymał się przy schodach prowadzących na
górę gdzie wyjątkowo nie kręciło się dużo ludzi i
odwrócił się twarzą do swojej towarzyszki, która
prawie na niego wpadła.
-
Zaczekaj tu na mnie. Zapytam się kumpli Tom'a gdzie może być i
wracam za sekundę. Ok?
Leelo
uśmiechnęła się lekko i przytaknęła. Wiedziała, że w tak
dużym domu pełnym ludzi nie miała szans znaleźć swoich
przyjaciółek. I jeszcze to lekkie uczucie zmartwienia nie
wiedząc czy wszystko z nimi w porządku.
-
Tylko się stąd nie ruszaj. - nakazał po czym ruszył ponownie w
tłum.
W
końcu udało mu się dokładnie zlokalizować grupkę wpół
trzeźwych chłopaków i ruszył w ich stronę. Kiedy do nich
dotarł wszyscy przywitali go szerokimi uśmiechami.
-
Siemasz, Malik. - zaczął ten najwyższy.
Szczerze
mówić Zayn nawet nie znał ich imion. Wiedział tylko, że
kolegują się z Tom'em.
-
Mam pytanie. - brunet przeszedł od razu do rzeczy – Widzieliście
może swojego kumpla Macmillan'a? - zapytał.
Z
odpowiedzią od razu wyskoczył blondyn podobny do wiewiórki.
-
Całą imprezę był z tą rudą laską, a potem oboje poszli na górę
bo musiała gdzieś zadzwonić a tam było najciszej. Ale pewnie
skończy się na czyś innym niż tylko na rozmowie. - wyszczerzył
się jak idiota.
-
Byli trzeźwi?
-
Tom i alkohol? - wiewiór się zaśmiał – Nie ma mowy żeby
coś pił, stary. Ruda też nie piła.
To
dobrze.
-
Ok, dzięki.
Zayn
nawet nie czekał na odpowiedź tylko ruszył z powrotem w stronę
miejsca gdzie zostawił Leelo. Wkurzał się co chwila kiedy ktoś
pijany zatoczył się na niego nie będąc nawet w stanie chodzić.
Ci z pewnością nie mają doświadczenia. Pomyślał. W końcu udało
mu się przedrzeć do schodów tylko pojawił się jeden
problem. Dziewczyna, która miała na niego tam czekać
zniknęła. Ugh. Chłopak wydał z siebie dźwięk irytacji i
przejechał dłonią po swoich ciemnych włosach rozglądając się
dookoła, ale nigdzie jej nie widział. Może znalazła już Amber?
Nie będąc pewnym Zayn ruszył schodami na górę, ale kiedy
był już w holu nikogo tam nie zastał. Było tu pełno drzwi do
różnych pokoi, w których były kolejne drzwi do
kolejnych pomieszczeń. Zrezygnowany wyciągnął z kieszeni komórkę
i zaczął kierować się z powrotem w stronę schodów kiedy
usłyszał kogoś głos.
-
Nie sądziłem, że zobaczę cię znowu na imprezie.
Zayn
mógł przysiąc, że ten głos wydaje mu się znajomy i
należał do mężczyzny, ale nie mógł go z nikim skojarzyć.
Już miał go zignorować i ruszyć dalej kiedy usłyszał kolejny,
ale ten rozpoznał od razu.
-
Cz-czego chcesz? Nic nikomu nie p-powiedziałam.
Leelo.
Co do cholery?
Zayn
wziął kilka kroków w kierunku, z którego dobiegały
głosy by mógł lepiej je usłyszeć i zatrzymał się przed
zakrętem by go nie zauważyli.
-
Jesteś pewna, skarbie? Nie wygadałaś się czasami swoim
przyjaciółeczkom?
-
N-nie. Przysięgam. - dziewczyna odparła szybko drżącym głosem.
-
To dobrze. Bo jeśli ktoś się dowie będę musiał skończyć to co
zacząłem...
-
Jake, proszę. Puść mnie. - błagała.
Klik.
Nagle wszystko jakby dotarło do Zayn'a. Jake. Jake Hunter. Ostatni
raz kiedy go widział było kiedy leżał poobijany w jednej z
uliczek za klubem. Tam razem z Niall'em zostawili go, Scott'a i
Chirs'a. Przypomniał mu się tamten dzień kiedy pierwszy raz
rozmawiał z Leelo. Nie zareagowała dobrze na wzmiankę o Hunterze.
-
Może jednak się trochę zabawimy? - Jake zaśmiał się bez krzty
humoru.
Złość
wzrosła w brunecie momentalnie. Jego pięści i szczęka zacisnęły
się mocno i po chwili bez słowa wyszedł zza rogu i zobaczył jak
Hunter trzyma przyciśniętą do ściany Leelo, która miała
łzy w oczach. Dziewczyna zobaczyła go pierwsza i na jej twarzy od
razu wypisała się ulga. Dopiero po paru sekundach Jake podążył
za jej wzrokiem i jogo oczy zatrzymały się na oczach bardzo
wkurzonego Zayn'a. Przez chwilę wydawał się zaskoczony, ale szybko
zamaskował to irytacją. Tuż nad jego lewym okiem widniało spore
rozcięcie, które było w procesie gojenia się, tak samo jak
na jego szczęce.
-
Malik. Dlaczego mnie to nie dziwi? - zapytał Jake znudzonym tonem.
Każdy
kto zna Zayn'a wie, że on rzadko negocjuje czy rozmawia zanim coś
zrobi. Zwłaszcza gdy jest zły. Po prostu działa bez ostrzeżenia.
Dlatego też ignorując komentarz chłopaka, Malik w sekundę znalazł
się przy nim ociągnął go od przestraszonej Leelo, uderzył
pięścią prosto w twarz i rzucił o ścianę. Hunter osunął się
po niej i jęknął cicho dotykając swojego krwawiącego nosa.
-
Widzę, że raz to dla ciebie za mało. - syknął Zayn patrząc na
niego morderczym wzrokiem, a chwilę później obrócił
głowę i spojrzał na Leelo, która cała się trzęsła i
przerażona skakała wzrokiem między dwoma chłopakami – Lepiej
stąd idź. - powiedział niezbyt przyjemnym głosem.
-
Zayn, nie możesz...
-
Wypad! - warknął ignorując fakt, że wystraszył ją jeszcze
bardziej po czym odwrócił się z powrotem do Jake'a, który
właśnie podnosił się na nogi – Mam nadzieję, że nie
przyprowadziłeś ze sobą swoich kumpli. - Malik złapał go za
kołnierz koszulki i uderzył go o ścianę przyciskając go do niej.
Chłopak
wyszczerzył się idiotycznie i wzruszył ramionami.
-
Kto wie... może Scott już szuka twojej gorącej blond siostrzyczki.
Tyle
wystarczyło by dostał z pięści prosto w oko, a potem z kolana w
brzuch i następnie został rzucony na podłogę. Zayn nie tracił
czasu i ruszył ponownie w jego stronę, ale tym razem Jake zdołał
wstać zanim brunet do niego dotarł i w końcu zacząć się bronić
poprzez wymierzenie ciosu prosto w twarz Malik'a. Chłopak cofnął
się o krok i wytarł zewnętrzną stroną nadgarstka stróżkę
krwi, która wypłynęła ze świeżej rany na wardze po czym
spojrzał na Jake'a, który uśmiechał się triumfalnie.
-
Walisz jak baba. - powiedział Zayn kręcąc głową i otrzymał w
zamian to co chciał.
'To'
czyli wkurzonego Hunter'a. Chłopak ruszył ponownie na Malik'a i
znów wymierzył w niego pięść, którą ten zdążył
uniknąć. Niestety zaraz po niej nadeszła druga, która
trafiła go prosto w nos.
-
Trochę lepiej. - brunet potrząsnął lekko głową po czym bez
ostrzeżenia posłał prawego prostego prosto w szczękę Jake'a.
Nie
było mowy by chłopak mógł w jakiś sposób zauważyć
co nadchodzi. Na szczęście nie był najlepszy w obronie i
wymierzaniu ciosów. Po paru ciosach w twarz, a potem w żebra
wylądował ponownie na podłodze.
-
Zayn! Przestań! - krzyknęła Leelo gdzieś za nimi, ale ten ją
zignorował.
Siadając
okrakiem na Hunterze zaczął wymierzać kolejne ciosy, które
tamten starał się blokować rękoma.
-
Trzymaj. - uderzenie – Się. - uderzenie – I swoich. - uderzenie
- Kumpli. - uderzenie – Od mojej siostry. - kolejne – I
przyjaciół. - i kolejne.
Zayn
słyszał krzyki Leelo by przestał, ale ignorował je. Był zbyt
wkurzony. Nie mógł się zatrzymać, nawet kiedy czyjaś silna
ręka złapała go za ramię i odciągnęła od zakrwawionego i
jęczącego w bólu Jake'a. Brunet odruchowo odwrócił
się i wymierzył pięść w tę osobę, a tą osobą okazał się
Harry, który teraz trzymał się za oko z grymasem na twarzy.
-
Malik, co do cholery?!
Wtedy
Zayn zobaczył Jo, która obejmowała Leelo i Emily, która
właśnie podeszła do niego i Styles'a. Oddychając ciężko
przeniósł wzrok na chłopaka leżącego na podłodze i
zwijającego się z bólu. Wiedział, że załatwił go
bardziej niż wtedy za klubem.
-
Cholera, Harry. Przepraszam. - powiedział szczerze spojrzawszy
ponownie na przyjaciela po czym westchnął głęboko przeczesując
włosy do tyłu.
-
Spoko, ale trochę z nim przesadziłeś. - Styles kiwnął w stronę
Jake'a.
-
Trochę? Wygląda prawie jak rozjechany arbuz. - odezwała się Emily
wywracając oczami.
-
Zasłużył. - syknął Zayn.
Smirnoff
cofnęła się o krok podnosząc ręce w geście poddania.
-
Stary, uspokój się. - powiedział Harry również
zachowując bezpieczną odległość.
Wtedy
Malik wyciągnął z kieszeni telefon ignorując lokatego i rzucił
go Em, która bez problemu złapała urządzenie.
-
Muszę wiedzieć czy z Sam jest wszystko w porządku. Napisz do niej.
- nakazał po czym wyminął ich ruszył wzdłuż korytarza nie
zwracając uwagi na Jo i Leelo.
Kiedy
wszystko zostało wyjaśnione Sam i Niall'owi blondynka westchnęła
głośno po czym podeszła do biurka i oparła się o nie zamykając
oczy na chwilę. Nie wiedziała czy ma być zła na brata czy się
cieszyć, że nic nie stało się Leelo. I kiedy o tym myślała
nasunęło jej się pytanie.
-
Czego od ciebie chciał? - zapytała patrząc na dziewczynę.
Ta
podniosła wzrok i spojrzała na nią, a chwilę później
przeniosła go na Zayn'a, który już patrzył na nią jak
reszta oczekując odpowiedzi.
-
Um... Jake był... - przełknęła głośno ślinę – Jake był
moim chłopakiem. - wydusiła w końcu.
-
Żartujesz? Byłaś z tym dupkiem? - Lou zapytał z niedowierzaniem.
-
Na początku nie był taki. - powiedziała spokojnie – Był miły.
W sumie był jedynym chłopakiem, który mnie zauważał. -
przyznała.
-
A potem? - zapytał Harry nadal trzymając lód przy oku.
Leelo
przeniosła wzrok na swoje palce, którymi zaczęła się
nerwowo bawić.
-
A potem się zmienił. Już nie był tym samym Jake'iem. Zaczął
zadawać się ze Scott'em i jego kumplami, zaczął pić, imprezować
co dzień... Po czasie nawet nie byłam zdziwiona kiedy przyłapałam
go z narkotykami. - wyjaśniła.
-
Zerwałaś z nim? - tym razem zapytała Sam.
-
Na szczęście nie musiałam. Za bardzo się bałam żeby mu
powiedzieć, że nie chcę już nim być. Zrobił to za mnie.
Teraz
była kolej Zayn'a żeby się odezwać.
-
Bałaś się? - powtórzył.
Leelo
westchnęła po czym wstała i podeszła do niego.
-
Pomyśl Zayn... - zaczęła z zaskakującą pewnością siebie -
Znasz Scott'a. Wszyscy go znają i wiedzą do czego jest zdolny.
Myślisz, że Jake był inny? Był dokładnie taki sam. Na szczęście
się mną znudził. Może jego pożegnanie nie należało do
najprzyjemniejszych, ale przynajmniej się od niego uwolniłam. Nie
wiem co Scott czy jego kumple zrobili Sam... - tu spojrzała na
blondynkę po czym znowu przeniosła swój pusty wzrok na
ścianę - ...ale założę się, że miała większe szczęście niż
ja. - dokończyła trochę ciszej, ale pozostali i tak słyszeli. -
Muszę znaleźć Amber i Rachel. - oznajmiła po chwili ciszy, która
zapadła w pomieszczeniu po czym zwróciła się do Zayn'a,
który patrzył na nią ze smutkiem wypisanym na twarzy –
Dziękuję. - powiedziała po czym udała się do wyjścia.
-
Pomogę jej. - odezwał się Lou wzdychając głęboko, a potem
ruszył za nią.
***
Następny
ranek do najcięższych nie należał. A zwłaszcza dla Harrego,
który nie pił prawie w ogóle. Oczywiście jasne
światło wpadające przez niezasłonięte okno denerwuje prawie
każdego kto wstanie po nieprzespanej nocy... albo w ogóle
każdego kto dopiero wstanie.
Styles
rozciągnął swoje obolałe od spania na podłodze kości i usiadł
powoli ziewając i przecierając zaspane oczy. Następnie rozejrzał
się po pokoju gdzie na podłodze spali chłopacy, brakowało tylko
Zayn'a. Każdy z nich miał poduszkę i leżał w innym kierunku.
Dziewczyny zaś zajęły łóżko Emily. Pewnie zastanawiacie
się co wszyscy robią w jednym pokoju kiedy w całym domu jest z
dwadzieścia innych do zajęcia...cóż, tak się złożyło że
ci tutaj przyszli by pogadać i posiedzieć w spokoju po wydarzeniach
z Jake'iem, a kiedy zaczął nachodzić ich sen, nikomu nie chciało
się ruszyć, więc wszyscy zasnęli w pokoju Smirnoff.
Harry
następnie spojrzał na wysokie łóżko gdzie zobaczył Sam na
jego krawędzi. Jej blond włosy sterczały w każdym możliwym
kierunku, a makijaż był lekko rozmazany. Dziewczyna przetarła oczy
i kiedy wzrok jej się wyostrzył spojrzała na Styles'a.
-
Która godzina? - zapytał niewyraźnie zaspanym głosem.
Chłopak
spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku po czym ziewnął ponownie.
-
10.30.
-
Ugh, za wcześnie. - mruknęła i zamknęła oczy próbując
zasnąć jeszcze raz.
Harry
wstał i dopiero kilka sekund później zorientował się, że
nie ma na sobie koszulki. Hm,
przecież nie wypiłem aż tyle. Pomyślał.
Drugą rzecz, którą zauważył był brak jednej osoby na
łóżku. A konkretnie Em. Ta zawsze wstaje albo za wcześnie
albo za późno. A
może śpi gdzie indziej?
Chłopak
w końcu postanowił poszukać swojej koszulki, ale kiedy rozejrzał
się po pokoju nie było po niej śladu. Zrezygnowany więc ruszył
do łazienki by odświeżyć twarz i umyć zęby zapasową
szczoteczką, którą miał u Emily. Następnie po cichu udał
się w kierunku drzwi. Kiedy znalazł się w połowie schodów
zatrzymał się momentalnie i zmierzył z góry cały salon.
Wow.
Nie,
nie był wywrócony do góry nogami. Przeciwnie. Wszystko
było czyste i lśniące jakby wczorajsza impreza nie miała tu
miejsca. Kontynuując wędrówkę Harry udał się w kierunku
kuchni skąd czuć było zapach świeżej kawy. Pierwsze na czym padł
jego wzrok kiedy tam dotarł była Emily. Stała do niego tyłem z
łyżeczką w ręce czytając coś na opakowaniu płatek i nucąc
sobie jakąś melodię. Teraz przynajmniej wiedział gdzie zniknęła
jego koszulka. Dziewczyna miała ją na sobie, a czerwony materiał
sięgał jej do połowy ud. Harry wiedział, że Em lubi nosić
rzeczy chłopaków, a zwłaszcza jego. Przywłaszczyła sobie
już nie jedną jego rzecz. Oczywiście chłopak nie miał nic
przeciwko. Jak dla niego Smirnoff mogła nosić jego ciuchy nawet do
szkoły. I jak zwykle wyglądała w nich naprawdę seksownie. Ugh,
on mnie torturuje.
Korzystając
z tego, że nie został jeszcze przez nią zauważony bez pośpiechu
zmierzył każdy centymetr jej ciała. Kochał ją obserwować.
Wszystko w niej było dla niego idealne. Patrzył jak dziewczyna
odkłada łyżeczkę i bierze do ręki kubek z kawą by wziąć
dużego łyka ciepłego napoju nadal z zaciekawieniem czytając coś
na opakowaniu płatek. Chwilę później odłożyła je i
sięgnęła po nóż i kromki chleba, które równo
w rzędzie rozłożyła na blacie. Stała teraz do niego bokiem, ale
nadal go nie widziała. Mimo że chciał nie mógł wiecznie
się na nią gapić jak jakiś prześladowca, więc poczekał chwilę
aż dziewczyna odłoży nóż zanim do niej podszedł.
Wiedział, że lepiej nie skradać się do Emily kiedy trzyma coś
niebezpiecznego w ręce. To z pewnością skończyło by się źle.
Skradając się po cichu na palcach podszedł do niej od tyłu i już
miał ją wystraszyć kiedy zabrzmiał jej głos.
-
Nawet nie próbuj, Styles. - ostrzegła spokojnie, czytając
coś na opakowaniu z serem.
Czyli
nici z zostania ninją.
-
Cholera... zapomniałem, że masz dobry słuch. - skrzywił się
lekko stając obok niej i opierając się tyłem o blat.
-
Nie. Po prostu ciebie usłyszy i zobaczy nawet osiemdziesięcioletnia
babcia na wózku. - powiedziała wytykając na niego palec.
-
Czy to miało na celu obrażenie mnie? - zapytał unosząc jedną
brew i uśmiechając się lekko.
-
Bardziej uświadomienie tobie, że jesteś za wielki żeby się
skradać. - wzruszyła ramionami po czym wróciła do
przygotowywania śniadania.
-
Moje koszulki też są na ciebie za wielkie... jednak je nosisz. -
powiedział i pociągnął lekko na krawędź t-shirtu.
-
Znalazłam ją dzisiaj w łazience. Była czysta, więc ją ubrałam.
- odparła zwyczajnie.
-
Wiesz, że mi to nie przeszkadza... Widzę, że zdążyłaś już
zadzwonić po ekipę sprzątającą? - zmienił temat rozglądając
się jeszcze raz po czystym domu.
-
Zayn po nich zadzwonił. A potem pojechał do sklepu. - wyjaśniła.
-
Coraz bardziej zaczynam się o niego martwić. Od kiedy Zayn Malik
wstaje w weekend, i to jeszcze po imprezie, przed godziną 12?
Emily
spojrzała na niego i uśmiechnęła się smutno.
-
Chyba nadal jest wkurzony. - westchnęła.
-
Nie dziwię mu się.
Wtedy
Em obróciła się do swojego przyjaciela i wyciągnęła rękę
by chwilę później dotknąć opuszkami palców lekko
sine miejsce pod jego okiem.
-
Boli? - zapytała patrząc na niego z widoczną troską.
Harry
posłał jej uśmiech.
-
To tylko podbite oko, Em. Miałem gorsze.
Dziewczyna
wywróciła oczami i zabrała rękę.
-
Nie przypominaj mi.
Wtedy
lokaty uśmiechnął się szeroko.
-
Czyżby pani Smirnoff się o mnie martwiła?
-
Jak zawsze panie Styles. Jak zawsze. - kąciki jej ust uniosły się
lekko kiedy dźgnęła go lekko w jego nagi tors po czym obróciła
się kontynuowała przygotowywanie śniadania.
Chwilę
później Harry bez słowa usiadł na blat i zaczął
obserwować przyjaciółkę. Emily czując ciągle na sobie
jego wzrok zaczynała czuć się trochę niekomfortowo, co było
dziwne, ponieważ nigdy wcześniej nie miała z tym problemu. Sama
często go obserwowała kiedy coś robił.
-
Będziesz tak siedział i się gapił czy pomożesz przyjaciółce?
- zapytała nie patrząc na niego.
-
Nie... - nie mógł powstrzymać się od uśmiechu – Wolę
popatrzeć.
-
No jasne. - wymamrotała pod nosem, ale na jej twarzy również
pojawił się mały uśmiech.
Minęła
chwila ciszy kiedy Harry znów się odezwał.
-
Dobrze ci w czerwonym. - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem po
czym zabrał jej kawałek sera, który ukroiła i szybko
wsadził do buzi.
-
Hej! - Em próbowała pacnąć go w rękę, ale nie trafiła,
ponieważ chłopak już ją zabrał.
Szczerząc
się szeroko Styles zsunął się z blatu i podszedł do lodówki,
z której wyciągnął małą butelkę zimnej wody i wypił jej
zawartość biorąc kilka dużych łyków. Mimo że nie wyspał
się za bardzo nie miał ochoty na poranną kawę jedynie coś co go
lekko 'ostudzi'. Po wyrzuceniu plastiku do śmietnika chłopak wolnym
krokiem wrócił do Emily, stanął za nią i oparł brodę na
jej ramieniu.
-
Długo jeszcze? Jestem głodny. - jęknął.
-
Jak byś pomógł byłoby szybciej, wiesz? - wywróciła
oczami.
Harry
westchnął głośno po czym stanął obok niej.
-
Dobra... co mam robić?
Około
pół godziny później kiedy tosty były już gotowe z
góry zaczęli schodzić zaspani ludzie jakby wyczuli jedzenie.
Oczywiście pierwszy był Nialler potwierdzając tym samym, że jego
zmysły do wyczuwania wszystkiego co można zjeść nadal działają.
Jak zawsze robienie śniadania wyglądało jak produkcja masowa
zwłaszcza kiedy trzeba było jeszcze nakarmić Horan'a.
Chłopak
w bardzo dobrym humorze i z szerokim uśmiechem na twarzy zajął
miejsce na stołku przy blacie i zaczął konsumować tosty.
Następni, którzy pojawili się w kuchni to Louis i Joan,
którzy obydwoje wyglądali jakby nie przespali trzy dni z
rzędu. Ich włosy sterczały w każdym możliwym kierunku, oczy były
w pół otwarte nadal nie przyzwyczajone do porannego światła
i w dodatku poruszali się jak zombie. Bez słowa usiedli obok
Niall'a, a chwilę później pod ich nosy zostały podsunięte
kubki z gorącą kawą, którą wdzięcznie przyjęli.
Kolejne
osoby, które zawitały na dole to Dan i Liam. Chłopak nie
prezentował się lepiej niż Tommo i Sanders, a Peazer zaś
wyglądała jakby już dawno wstała i zdążyła się przyszykować
na kolejny dzień. Tak samo jak poprzedni, ci dwoje udali by usiąść
na stołkach przy blacie.
-
Jak się miewasz, Payno? Nie wierzę, że nie powiedziałeś nam o
tym, że poszedłeś z Batman'em na kręgle i w dodatku nas nie
zabrałeś. - zażartował Harry.
Horan
parsknął śmiechem, a Liam jęknął i wymamrotał coś pod nosem.
-
Daj mi płatki Styles i nie marudź. - mruknął opierając łokcie
na blacie i chowając twarz w dłoniach.
Harry
będąc dobrym kolegom jakim jest pokręcił rozbawiony głową po
czym wziął się za robienie płatków.
- Stary... naprawdę nie
powinieneś chodzić na imprezy. - powiedział Niall przeżuwając
swojego tosta - Nie zdziwię się jak następnym razem zostaniesz
gwiazdą YouTube'a biegając nago po Londynie i śpiewając Village People – YMCA.
Teraz
nawet zaspani Lou i Jo się zaśmieli. Harry zaś ze śmiechu rozlał
mleko, które nalewał do miski.
-
Chciałbym to zobaczyć. - powiedział Tomlinson niewyraźnym, a
zarazem rozbawionym głosem.
Liam
jęknął ponownie.
-
Wiesz kto mógł dać ci tą pigułkę? - zapytała Emily,
która stała obok Harrego, opierając się tyłem o blat i
pijąc już swoją drugą kawę.
-
Nie pamiętam. - mruknął.
-
Lepiej sprawdź czy nie masz drugiego jednorożca. - powiedział
Zayn, który właśnie pojawił się w kuchni stawiając torbę
z zakupami na szafkę.
Chłopak
wyglądał jak zwykle dobrze. Nawet nie było po nim widać żadnych
oznak braku snu albo wypicia zbyt dużej ilości alkoholu. Jedyne co
było dowodem na to, że wczoraj cokolwiek się działo była jego
lekko rozcięta warga i poranione kłykcie. Jego twarz zaś nie
wyrażała żadnych emocji. Nie można było stwierdzić czy nadal
jest zły albo czy nawet to co przed chwilą powiedział było żartem
czy zwykłą radą.
-
Nie ma. Sprawdzałam. - odezwała się Dan kręcąc głową
niedowierzając zachowaniu swojego chłopaka.
-
Wszędzie? - zapytał znacząco Lou.
Wtedy
Dan wywróciła oczami.
-
Tak. Wszędzie.
-
Wyglądacie jak zombie. - stwierdził Zayn z lekkim grymasem patrząc
na Lou, Jo i Liam'a.
Teraz
była kolej Jo by wywrócić oczami.
-
Dzięki, Malik. Zawsze miło to od ciebie usłyszeć. - odparła
sarkastycznie.
Ten
jedynie wzruszył ramionami po czym spojrzał na Niall'a. Blondyn
nawet nie zdawał sobie sprawy z intensywnego wzroku przyjaciela na
sobie kiedy zajęty był pochłanianiem kolejnego tosta. Kiedy
wszyscy zamilkli wiedząc o co chodzi Horan nawet nie zauważył, że
zrobiło się cicho. Dopiero kiedy Em odchrząknęła głośno
chłopak raczył zaszczycić ich swoją uwagą. Kiedy jego spojrzenie
padło na Malik'u Irlandczyk momentalnie przestał przeżuwać i
przełknął głośno tosta.
-
Um... - rozglądnął się nerwowo.
-
Musimy pogadać. - powiedział Zayn beznamiętnie.
-
Nie wiem czy to był taki dobry pomysł całować Sam przy Zayn'ie,
stary. - Lou wyszeptał do Niall'a uśmiechając się podstępnie.
-
Teraz? - zapytał Niall ignorując Tomlinson'a.
-
Nie. Później. - odparł Malik – Gdzie Sam?
-
Śpi. - powiedziała Jo nadal popijając kawę.
Chłopak
przytaknął ze zrozumieniem po czym spojrzał na Danielle.
-
Zawiozę cię do domu jeśli będziesz chciała. Nie sądzę żeby
twój chłopak był w stanie. - zaoferował z ledwo widocznym
uśmiechem.
-
Ok. - odwzajemniła go.
Wtedy
Malik obrócił się w stronę Horan'a, który
kontynuował jedzenie tosta.
-
Ty... - wskazał na niego palcem – Jedziesz z nami. - oznajmił na
co blondyn energicznie przytaknął.
***
-
Dzięki. Widzimy się jutro. I nie bądź zbyt ostry dla Niller'a. -
Danielle poklepała Horan'a po ramieniu zanim wysiadła z samochodu.
Zayn
jedynie odpowiedział uśmiechem po czym ruszył ponownie samochodem
włączając się w mały korek w centrum Londynu spowodowany jakimiś
pracami drogowymi.
Stali
tak z około pięć minut kiedy w końcu mogli normalnie jechać.
Przez cały ten czas Zayn nie odezwał się słowem co lekko
niepokoiło Niall'a, który również postanowił nic nie
mówić dla własnego dobra. Blondyn nerwowo stukał palcami o
swoje kolano i szukał ciekawych obiektów za oknem by zająć
czymś myśli. Nawet nie odważył się spojrzeć na twarz
przyjaciela.
Przepełnioną
napięciem ciszę przerwał telefon Zayn'a, który nagle zaczął
dzwonić. Chłopak nie śpiesząc się wyciągnął go z kieszeni i
odebrał. Nie zdążył nawet się przywitać kiedy w słuchawce
rozbrzmiał błagalny głos siostry.
-
Zayn! Proszę nie zabijaj Niall'a!
Brunet
aż się cicho zaśmiał.
-
To ja go pocałowałam. Nie on mnie! - mówiła szybko.
Teraz
jego uśmiech przerodził się w grymas kiedy przypomniała mu się
scena jak jego przyjaciel i siostra ssą swoje twarze.
-
Zayn... zostaw go, proszę. Przecież to Horan. Znasz go... Zrobiłeś
mu coś? Powiedziałeś? Zayn? Proszę powiedz, że wywiozłeś go
nigdzie do lasu i tam zostawiłeś... Zayn! - prawie krzyknęła –
Obiecuję ci... - zaczęła ostrzegawczym tonem - ...że jak mu coś
zrobiłeś to... to... jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę. Zayn?
Malik, do cholery!
Malik
wywrócił oczami i pokręcił głową. Był nawet pewien, że
siedzący obok Horan mógł ją usłyszeć.
-
Skończyłaś? - zapytał znudzonym tonem.
-
Nie! Słuchaj... wiem, że ci się to nie podoba, ale... tu chodzi o
nas. O mnie i o Niall'a. Rozumiesz. Nie chcę...
-
Sam. - przerwał jej – Muszę kończyć. Horan'owi kończy się
tlen w bagażniku. - powiedział po czym rozłączył się wyłączając
po tym kompletnie telefon.
Blondyn
obok nie mógł się powstrzymać i zaczął się śmiać. Zayn
uśmiechnął się sam do siebie po czym odezwał się poważnym
głosem.
-
Specjalnie dla ciebie zrobiłem miejsce w bagażniku. - powiedział
– Kupiłem nawet dzisiaj rano nowe liny i szpadel.
Nagle
śmiech Horan'a umarł i chłopak spojrzał na przyjaciela za
kierownicą z szeroko otwartymi oczami. Zmierzył twarz bruneta
próbując odczytać z niej czy żartuje, ale była ona
zupełnie poważna. Każdy z przyjaciół Malik'a wiedział, że
Zayn zrobiłby dla nich wszystko, a zwłaszcza dla swojej
siostrzyczki, więc Niall miał problem z odczytaniem jego
prawdziwych intencji.
-
Masz minę jakbym nie kupił ci jedzenia do trumny. - powiedział
brunet zerkając na sekundę na Horan'a – Spokojnie. Mam paczkę
m&m'sów w schowku. Jak będziesz oszczędzał to powinna
ci starczyć na trochę.
Kiedy
zatrzymali się na czerwonym świetle Zayn w końcu mógł
spojrzeć na przerażoną twarz przyjaciela i po chwili odchylić
głowę do tyłu i zacząć się śmiać.
-
To nie było śmieszne. - mruknął Niall kiedy jego przyjaciel
próbował się opanować przed kierownicą.
-
Trzeba było widzieć swoją minę! - wybuchł ponownie trzymając
się za brzuch.
-
Ha ha. Bardzo zabawne, Malik. - Horan odparł sarkastycznie.
Kilka
minut później Zayn opanował swój śmiech i wziął
kilka głębokich wdechów by po chwili z powrotem odezwać się
poważnym głosem.
-
Wiesz że to będzie dokładnie co zrobię jeśli zranisz Sam? -
zerknął na sekundę na blondyna.
Blondyn
przytaknął doskonale wiedząc, że brunet nie żartuje.
Wszyscy
jego przyjaciele zawsze wspierali się i dbali o siebie nawzajem, ale
Zayn był tak jakby „ekstremalnym przypadkiem”. Jeśli ktoś
zadarł z kimś z grupy jego bliskich i w jakikolwiek sposób
'zagroził' im Malik zająłby się tym pierwszy w nieprzyjazny
sposób.
-
Nigdy. - powiedział Niall szczerze – Dobrze wiesz, że nigdy nie
zrobiłbym czegoś umyślnie by ją zranić.
-
Nawet jeśli to będzie nieumyślnie... masz przesrane. - odparł
Zayn nadal patrząc na drogę.
Chwilę
później chłopak zobaczył kątem oka jak jego blond
przyjaciel szczerzy się sam do siebie.
-
Co jest takie zabawne? - zapytał go.
Niall
pokręcił głową wciąż się uśmiechając po czym westchnął.
-
Nic.
Znów
nastała chwila ciszy kiedy słychać było jedynie mijające ich
samochody i szumy miasta. Po kilku minutach Zayn skręcił na
światłach by chwilę później zaparkować na parkingu przy
Nandos. Horan uniósł brwi i spojrzał na przyjaciela.
-
Szczerze mówiąc bardziej spodziewałem się, że wywieziesz
mnie gdzieś do lasu niż zabierzesz mnie do Nandos. - przyznał po
czym uśmiechnął się.
-
To czy zabiorę cię do lasu zależy tylko i wyłącznie od ciebie. -
odparł Malik gasząc samochód po czym przeniósł wzrok
na Niall'a i wyszczerzył się szeroko – A teraz stawiam kumplowi
jedzenie bo wiem, że zgłodniał przez cały ten stres, w którym
był przez ostatnie pół godziny. A teraz rusz się zanim się
namyślę. - powiedział i wyszedł z samochodu.
Horan
wzruszył ramionami sam do siebie po czym również opuścił
pojazd w szybkim tempie i dorównał kroku Zayn'owi.
Kiedy
tylko weszli do środka Niall'a przywitał piękny zapach, od którego
od razu zaburczało mu w brzuchu. I był pewien, że osoby, które
znajdowały się bliżej niego mogły to usłyszeć.
15
minut później chłopaki siedzieli naprzeciwko siebie przy
stoliku pod oknem kiedy Irlandczyk zabrał się za konsumowanie
kurczaka z frytkami. Zayn zaś zrezygnował z jedzenia i wziął
jedynie cole.
-
Zostawiłeś telefon w domu? - zapytał brunet obserwując Niall'a.
Chłopak
przełknął jedzenie i spojrzał na Malik'a ze ściągniętymi
brwiami.
-
Skąd wiesz?
-
Bo nie słyszałem żeby Sam się do ciebie dobijała. Pewnie teraz
wszyscy muszą ją uspokajać bo myśli, że ci coś zrobiłem. -
powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-
Powinieneś do niej zadzwonić. - poradził Niall biorąc kolejnego
frytka do buzi – Niepotrzebnie ją martwisz.
Zayn
nie odpowiedział. Jedynie obserwował przyjaciela. Horan nie mogąc
już wytrzymać denerwującego wzroku bruneta wywrócił
oczami.
-
Wiem o co chcesz zapytać, więc zapytaj wreszcie. - powiedział.
-
Czekam aż sam mi powiesz. - odparł piorąc łyka zimnego napoju.
Niall
westchnął i zaczął mówić nie przestając jeść.
-
Więc... - przełknął głośno – Po tym jak Sam mnie
pocałowała...
-
Yhym. Też się do niej przyssałeś. - przerwał mu Malik.
Niall
ponownie wywrócił oczami na niego.
-
Ok. Po tym jak się pocałowaliśmy... - poprawił się i zobaczył
jak Zayn krzywi się lekko na to wspomnienie – Musiałem pobyć
sam, więc znalazłem jakieś ciche miejsce żeby móc
pomyśleć. Chwilę potem Sam mnie znalazła. Rozmawialiśmy... no i
potem znowu się całowaliśmy i chwilę później szliśmy
szukać ciebie. - wyjaśnił.
-
Hmm... - Zayn zmrużył lekko oczy i podrapał się po podbródku
myśląc nad czymś – 'Rozmawialiście'. Czy to znaczy, że
jesteście razem? - zapytał po chwili.
Kiedy
te słowa wyszły z jego ust Niall zarumienił się lekko i uciekł
od niego wzrokiem.
-
Nie wiem. Nie rozmawialiśmy o tym czym dla siebie teraz jesteśmy. -
wymamrotał.
-
Mam nadzieję, że zrobicie to jak najszybciej. - odparł po czym
rozglądnął się po restauracji.
Horan
nie odpowiedział bo sam nie wiedział co będzie dalej. Jedynie
wiedział, że jego i Sam czeka poważna rozmowa. Myślał, że
równie dobrze blondynka mogła do tego czasu się rozmyślić.
Może nie będzie chciała psuć ich przyjaźni? Zbyt dużo myśli
przelatywało przez jego głowę, więc postanowił się teraz skupić
na swoim kurczaku i frytkach.
***
Poniedziałkowy
ranek zaczął się ponuro kiedy niebo zakryły szare chmury, a z
nieba zaczął padać mocny deszcz. Plac przed szkołą był prawie
pusty oprócz ludzi, którzy w szybkim tempie chcieli
dotrzeć z parkingu do budynku szkoły by nie zmoknąć.
Wyszło
dziś na to, że Zayn, Lou, Emily i Joan przyjechali razem. Tommo
przyszedł rano do Malik'a, a kiedy wychodzili spotkali dziewczyny,
więc zabrali się razem. A teraz ta czwórka szła długim
szkolnym korytarzem kierując się w stronę sal, w których
mieli lekcję.
-
Wiesz, że mamy test? - zapytał Louis patrząc na Em.
-
Jeśli pytasz czy się uczyłam to odpowiedź brzmi 'nie'. Nie
uczyłam się. - oznajmiła.
Chłopak
odetchnął głośno z ulgą.
-
Dobrze, że nie jestem sam.
Joan
zachichotała cicho patrząc jak Tomlinson z szerokim uśmiechem
zarzucił rękę na szyję Smirnoff, a drugą rozczochrał jej włosy
przez co dostał w brzuch z niemałą siłą, którą posiada
dziewczyna.
-
Cholera, Em... - wymamrotał krzywiąc się lekko w bólu i
łapiąc się za obolałe miejsce – Musiałaś tak mocno?
Emily
wzruszyła ramionami z triumfalnym uśmiechem i wystawiła język w
jego stronę.
-
Jeszcze się nie nauczył. - powiedział Zayn pod nosem tak, że
tylko Sanders mogła usłyszeć.
-
Boże... współczuję Harremu. - Tomlinson pokręcił głową.
-
Co to miało znaczyć? - zapytała dziewczyna.
Kiedy
Smirnoff i Lou zaczęli przedrzeźniać się i nie zwracać na nic
uwagi Malik postanowił
przerzucić
uwagę na Jo.
-
Co dzisiaj robisz? - zapytał.
-
Pewnie pouczę się trochę, a później pójdę na basem
albo zostanę w domu. Nie wiem dokładnie. - wzruszyła ramionami –
A ty?
-
Nie mam planów. - tym razem on wzruszył ramionami patrząc
wciąż przed siebie.
-
Może zadzwonię do ciebie i coś porobimy. - zasugerowała by po
chwili zmienić temat – Jak tam warga? - zapytała.
Chłopak
spojrzał na nią z górą odkąd był wyższy od niej i posłał
jej lekki uśmiech.
-
Nie boli jeśli o to pytasz. Zresztą to nic wielkiego.
Jo
wywróciła oczami na jego odpowiedź.
-
Faceci i wasze ego. - wymamrotała.
-
Z moim ego wszystko w porządku. - odparł posyłając jej szeroki
uśmiech.
Ale
mówiąc, że 'to nic wielkiego' Zayn mówił prawdę.
Jedyne co czuł to lekkie szczypanie na kłykciach kiedy zaciskał
ręce. Chłopak miewał o wiele gorsze rany.
-
Jasne. - powiedziała sarkastycznie jednak z rozbawieniem w głosie.
Wtedy
Zayn jak i reszta zobaczyła Harrego i Eleanor idących w ich stronę.
Lokaty wyszczerzył się jak idiota kiedy tylko jego wzrok padł na
ich czwórce, ale większość swojej uwagi skupił na Emily.
Jego oczy świeciły z adoracją kiedy nie patrzył nigdzie indziej
jak tylko na nią. Podobnie było z Lou i El. Chłopak objął ją
mocno i pocałował w policzek kiedy tylko znalazła się przy nim.
-
Hej, skarbie. - wyszeptał jej do ucha chowając twarz w zagłębieniu
jej szyi.
Kiedy
ta dwójka zajęła się sobą Harry przywitał resztę.
-
Dlaczego cieszysz się jak maniak? - zapytała Em patrząc na
Styles'a.
Harry
wzruszył ramionami trzymając ręce w kieszeniach swoich jeansów.
-
Raczej nie z testu, który zaraz będzie pisał. - powiedział
Malik.
Kiedy
lokaty usłyszał słowa przyjaciela jego uśmiech momentalnie znikł.
-
Jaki test? - zapytał z przerażeniem wypisanym na twarzy.
-
Z chemii, głupku. - Em się zaśmiała.
Wtedy
jego wzrok powędrował do niej.
-
Em... wiesz, że cię kocham, prawda? - powiedział próbując
zrobić słodką minkę.
Wtedy
Jo i Zayn wymienili spojrzenia mówiące 'Nie, nie wie.'
-
Hazz, nie uczyłam się więc nie masz ze mnie dzisiaj większego
pożytku. - oznajmiła.
Wtedy
wszyscy zatrzymali się w miejscu kiedy znikąd pojawiła się przed
nimi osoba, z którą nikt nie miał ochoty się użerać.
Rudowłosa stała z postawą oznaczającą pewność siebie kiedy
posłała Smirnoff mordercze spojrzenie, które ta
odwzajemniła. Następnie spojrzała na Harrego i uśmiechnęła się
do niego słodko.
Zayn
jęknął w myślach, ponieważ ta laska nieźle go wkurzała. W
sumie nie tylko jego. Jo wyglądała jakby czuła się, że nie
powinna tam być, Styles wyglądał na zmęczonego jej osobą, Lou i
El gdzieś zniknęli, a Smirnoff... cóż, Smirnoff wyglądała
spokojnie, ale tak naprawdę miała ochotę zamordować rudowłosą
na środku korytarza.
-
Zaraz zwymiotuję. - powiedziała z obrzydzeniem Emily – Naprawdę
jesteś tak zdesperowana czy naprawdę ci się nudzi?
Wystarczyła
kilka słów by Rebecca zaczęła gotować się w środku ze
złości.
-
Lepiej się zamknij, księżniczko. Wszyscy wiemy kto tu jest
bardziej zdesperowany i lata do swoich zabawek kiedy tatuś i mamusia
jej nie chcą. - syknęła.
Emily
zrobiła krok do przodu, ale Harry szybko objął się ręką w talii
i przyciągnął do siebie ignorując jej opór. Zayn miał już
wkroczyć i coś powiedzieć kiedy Em go wyprzedziła.
-
Przynajmniej mogę do nich 'latać' czego ty nie możesz powiedzieć
o sobie. Jesteś żałosna. Miałaś szansę z Harrym i wszystko
zepsułaś bo jesteś zapatrzoną w siebie suką i rozkładasz nogi
dla każdego faceta, który obok ciebie przejdzie. - warknęła
z nerwów mocno ściskając nadgarstek chłopaka, który
ją trzymał.
Rebecca
już szykowała się do odwetu kiedy wkurzony Zayn postanowił
przerwać tę scenę.
-
Słuchaj... Jest jakiś konkretny powód, dla którego
postanowiłaś zepsuć nam humor czy po prostu postanowiłaś być
sobą i wkurzyć nas od rana? - zapytał niemiłym tonem posyłając
jej mroźne spojrzenie.
Dziewczyna
parsknęła i wywróciła oczami po czym rozejrzała się po
korytarzu jak gdyby nigdy nic i odchrząknęła poprawiając swoją
spódnicę. Wtedy z powrotem spojrzała na zdenerwowanego
bruneta.
-
Właściwie to muszę porozmawiać z tobą. - oznajmiła.
-
Po co? - zapytał zaskoczony tak jak reszta.
-
W cztery oczy. - dodała.
-
Nie mam ochoty z tobą gadać. - odparł.
Wtedy
Rebecca uśmiechnęła się złośliwie i posłała mu spojrzenie
mówiące 'dobrze wiesz o czym chcę porozmawiać.' Po tym Zayn
się domyślił.
-
Chyba jednak masz. - oblizała swoje wargi pokryte błyszczykiem.
Malik
wiedział, że nie ma wyjścia i że źle by się to dla niego
skończyło gdyby odmówił. Mały szantaż zadziałał. Suka.
Chłopak zacisnął wkurzony szczękę i przytaknął.
Emily
ściągnęła zaskoczona brwi.
-
Żartujesz sobie, Malik?! - prawie krzyknęła.
Brunet
spojrzał na nią i westchnął.
-
Tylko z nią pogadam. - powiedział cicho, stając tyłem do Rebecci
by go nie słyszała – Nie tylko ciebie wkurza. - posłał jej
słaby uśmiech.
Dziewczyna
westchnęła zrezygnowana i przytaknęła. Wtedy Zayn wymienił
spojrzenia z Harry'm, który nadal obejmował Emily w talii po
czym obrócił się i ruszył wzdłuż korytarza. Rebecca
posłała Smirnoff złośliwy uśmiech po czym ruszyła za brunetem.
Malik
wyszedł z budynku i stanął pod małym daszkiem na tyłach szkoły.
Deszcz padał jeszcze bardziej niż kilka minut temu uniemożliwiając
zobaczenie czegokolwiek w odległości kilku metrów, ale
chłopak nie miał nic przeciwko. Lubił deszcz i jego zapach.
Uspokajał go. Jednak wątpił żeby to coś pomogło, więc
wyciągnął papierosa. Następnie odpalił go, zaciągnął się
dymem i pozwolił nikotynie zrelaksować jego ciało choć odrobinę.
Rebecca
stanęła na przeciwko niego obejmując się rękoma w pasie kiedy
chłodne powietrze dotknęło jej skórę i wywołało lekkie
dreszcze. Nie wstydząc się ani trochę zmierzyła chłopaka
wzrokiem od góry do dołu by stwierdzić, że wyglądał tak
dobrze jak zawsze. W swoich czarnych rurkach, Air Max'ach, białej
koszulce z logiem Pink Floyd i bordowej bluzie z kapturem. Jego włosy
nie były dziś postawione do góry tylko opadały lekko na
jego czoło stercząc gdzieniegdzie w różnych kierunkach.
Wyglądał o wiele młodziej w tej fryzurze, która mówiła
'dopiero wstałem' albo 'właśnie uprawiałem seks'. Widząc je
miało się ochotę wsadzić w nie pace i odgarnąć je do tyłu.
-
Skończyłaś? - zapytał znudzonym tonem Zayn patrząc jak rudowłosa
mierzy go wzrokiem.
Dziewczyna
słysząc jego słowa wybudziła się z trasu. Malik przez chwilę
zobaczył coś w jej oczach czego nie widział wcześniej, ale
zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Zignorował to jednak chcąc
mieć jak najszybciej tę konwersację za sobą.
-
Czego chcesz?
Rebecca
odchrząknęła i o założyła kosmyk włosów za ucho.
-
Mam dla ciebie... ofertę. - powiedziała w końcu.
Zayn
ściągnął brwi zdziwiony jej dziwnym zachowaniem. Wydawała się...
inna.
-
Ofertę? - powtórzył niezbyt entuzjastycznie zaciągając się
dymem po raz kolejny.
-
Tak. - potarła dłońmi o swoje przed ramiona gdzie pojawiła się
gęsia skórka by rozgrzać się odrobinę.
Gdyby
była to jakakolwiek inna dziewczyna Malik zaproponował by jej
bluzę, ale to była Rebecca Kennedy, więc nie było takiej szansy.
-
Potrzebuję twojej pomocy. - powiedziała nie brzmiąc już tak
pewnie siebie jak zawsze.
-
A kto powiedział, że będę chciał ci pomóc? - parsknął
lekkim śmiechem, w którym brakowało humoru.
Dziewczyna
westchnęła i rozejrzała się nerwowo dookoła po czym spojrzała z
powrotem na Zayn'a. Tym razem wyglądała jakby Rebecca wróciła
do siebie. W jej oczach w końcu można było zobaczyć złośliwość.
-
Wiesz... pamiętasz naszą rozmowę wtedy na chodniku? Jeśli mi
pomożesz twoi przyjaciele nie dowiedzą się o naszym małym
sekrecie.
Zayn
przejechał dłonią po twarzy i pokręcił głową.
-
Jesteś suką, wiesz o tym? - zapytał zmęczonym głosem.
Znów
to coś w jej oczach. Jednak sekundę później wszystko
zastąpił gniew. Było to po niej widać. Jej szczęka zacisnęła
się mocno i zaczęła oddychać głęboko by nie wybuchnąć.
-
A ty dupkiem. - syknęła wkurzona – Jeśli chcesz mogę iść i
zadbać o to by twoi przyjaciele wiedzieli o wszystkim. Twój
wybór.
-
Co miałbym zrobić? - zapytał również zdenerwowany.
Wtedy
Rebecca przełknęła głośno i uniosła wysoko głowę.
-
Chcę Harrego. - powiedziała z lekkim wahaniem.
Malik
parsknął śmiechem.
-
Żartujesz?! - pokręcił głową z niedowierzaniem - Czy ty tego
nie widzisz? Chłopak jest zakochany w Emily po uszy. Nie masz z nią
szans. Nigdy nie miałaś. Nawet jak był z tobą zanim wszystko
zepsułaś.
Ale
ku jemu zdziwieniu rudowłosa nie wydawała się tym dotknięta.
Jedynie patrzała na niego dziwnym wzrokiem. Zayn ściągnął brwi
wyrzucając niedopalonego papierosa na deszcz.
-
Co z tobą? - zapytał zmieszany.
Rebecca
patrzała teraz gdzieś za niego pustym wzrokiem po czym wróciłam
nim do chłopaka.
-
Dam ci trochę czasu żebyś się nad tym zastanowił. Lepiej namyśl
się szybko. - powiedziała bez emocji po czym odwróciła się
na pięcie i ruszyła w kierunku wejścia do budynku by zniknąć w
nim w tym samym momencie, w którym zadzwonił dzwonek.
-
Kurwa mać! - krzyknął Malik kopiąc metalowy pojemnik stojący za
nim i posyłając go o ścianę.
Nie
obchodziło go, że ktoś mógł go zobaczyć albo usłyszeć.
Był wkurzony. Nienawidził nie mieć czegoś pod kontrolą. A teraz
jakaś ruda laska go szantażuje. Ale wiedział, że to był tylko i
wyłącznie jego wina. To był jego błąd, który popełnił w
przeszłości i teraz musi się z nim zmierzyć.
Kiedy
Zayn ochłonął odrobinę przypomniało mu się, że ma lekcje.
Spojrzał więc na swój nadgarstek gdzie znajdował się
srebrny zegarek i już chciał zrezygnować z pójścia na
zajęcia by trochę ochłonąć, ale szybko odepchnął tę myśl na
bok wiedząc, że jego przyjaciele będą wypytywać go o powód
jego nieobecności. W końcu udał się na historię i wiedział, że
musiał w jakiś sposób ukryć fakt, że jest wkurzony, więc
wchodząc do klasy starał się uśmiechać jak najbardziej
beztrosko.
-
Spóźniłeś się, Malik. - to były pierwsze słowa Newman'a,
które skierował do Zayn'a.
No
co ty, Sherlock'u. Odparł
sarkastycznie w myślach.
-
Zaśpiewałem się pod prysznicem. - brunet posłał mu zuchwały
uśmieszek.
Nauczyciel
tylko wywrócił oczami.
-
Siadaj. - nakazał i wrócił do pisania czegoś na tablicy.
Chłopak
ruszył przez klasę w stronę swojego miejsca, które
znajdywało się obok Jo ignorując wszystkie spojrzenia. Przechodząc
obok jednej blondynki poczuł jak ktoś wsuwa mu coś do kieszeni
jego bluzy. Wtedy obrócił się i spojrzał na dziewczynę,
która posłała mu flirciarski uśmiech na co Zayn puścił
jej oczko i usiadł do swojej ławki. Zanim wyciągnął swoje
książki sprawdził swoją kieszeń i znalazł tam białą
karteczkę. Kiedy ją rozwinął przeczytał to co było na niej
napisane Po
zajęciach, sala 52W ? ;) Myśląc
o tym przez chwilę spojrzał z powrotem na blondynkę, która
już miała swój wzrok na nim i przytaknął zgadzając się
tym samym. Dziewczyna uśmiechnęła się łobuzersko po czym
odwróciła się z powrotem do nauczyciela.
Zważywszy
na to, że Malik chodził lekko 'pobudzony' przez ostatnie trzy
tygodnie stwierdził, że czas w końcu się zabawić i 'rozładować
swoje napięcie'. Kiedy dłużej nad tym pomyślał nie mógł
znaleźć powodu, dla którego wcześniej się powstrzymywał i
wtedy z zamyśleń wybudziło go lekkie szturchnięcie. Chłopak
spojrzał w prawo na Jo, która uśmiechała się do niego
przyjaźnie.
-
Masz pożyczyć długopis? - zapytała – Mój się wypisał.
- dziewczyna zagryzła lekko wargę i wtedy wzrok Zayn'a powędrował
na jej usta.
W
tym samym momencie Malik przyznał sobie, że jedyny „powód”
to właśnie ta dziewczyna, co nie miało najmniejszego sensu.
Była
naprawdę ładna... to wiedział od kiedy ją pierwszy raz zobaczył,
ale dlaczego czuł dziwne przywiązanie do niej? Co było w niej
takiego oprócz jej hipnotyzujących zielonych oczu i pięknego
szerokiego uśmiechu?
-
Zayn? - Jo szepnęła głośniej próbując ściągnąć go na
ziemię.
Chłopak
zwilżył swoje usta językiem i z powrotem spojrzał jej w oczy.
-
Um, jasne. - powiedział szybko i wyciągnął długopis by podać go
brunetce – Trzymaj.
-
Dzięki. - uśmiechnęła się ponownie po czym wróciła do
przepisywania notatek.
_________________________________________